Julia Quinn - Urodzinowy prezent
Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Quinn - Urodzinowy prezent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Urodzinowy prezent
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Urodzinowy prezent: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urodzinowy prezent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Urodzinowy prezent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urodzinowy prezent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jego zniecierpliwienie przejawiało się na tysiąc sposobów. Ellie wiedziała, że nigdy nie zapomni wyrazu twarzy Sally Evans, kiedy Charles wypił całą filiżankę herbaty jednym haustem, z hałasem odstawił ją na spodeczek, oświadczając, że to najpyszniejszy napój, jakiego kiedykolwiek miał okazję skosztować, a potem złapał Ellie za rękę i niemal pociągnął ją w stronę frontowych drzwi. Wszystko to nie trwało dłużej niż dziesięć sekund.
Ellie chciała się na niego gniewać, naprawdę chciała, nie wychodziło jej to jednak, gdyż zdawała sobie sprawę, że całą jego niecierpliwość wywołała właśnie ona i fakt, że tak bardzo jej pragnął. Okazało się to zbyt emocjonujące, by móc to zignorować.
Dla niej jednak bardzo ważne było również zrobienie dobrego wrażenia na dzierżawcach, kiedy więc Sally spytała, czy mają ochotę zobaczyć, jak postępują prace przy jej kominie, Ellie mocno uścisnęła męża za rękę i powiedziała, że obejrzą komin z wielką przyjemnością.
– Okazuje się, że rzecz jest nieco bardziej skomplikowana niż zwykłe czyszczenie komina – powiedziała Sally, gdy wyszli frontowymi drzwiami. – Coś było wciśnięte do środka, nie do końca jestem pewna, co.
– Najważniejsze, żeby się udało – odparła Ellie. – Już ostatnio było chłodno, a będzie przecież jeszcze zimniej. – Dostrzegła drabinę, przysuniętą do ściany chaty, – Och, chyba wejdę i sama tam zajrzę!
Już się kierowała w tę stronę, kiedy poczuła ręce Charlesa w pasie. Wiedziała, że jeszcze moment, a znajdzie się na ziemi.
– Chyba lepiej będzie, jak tu zostaniesz – stwierdził.
– Ale ja chcę zobaczyć…
– Sam zobaczę, skoro już któreś z nas musi to obejrzeć.
Wokół chaty Sally zebrała się gromadka gapiów. Wszystkim wyraźnie zaimponowało to, iż lord osobiście zajmuje się takimi sprawami. Ellie czekała wśród nich w czasie, gdy Charles wspinał się po drabinie, i puchła z dumy, słysząc komentarze wieśniaków.
– O, to dobry pan.
– Nie zadziera nosa i nie boi się roboty.
Charles przesunął się wzdłuż dachu i zajrzał do komina.
– Wygląda na to, że wszystko w porządku! – zawołał w dół. Ellie zastanawiała się, czy Charles miał właściwie jakieś wcześniejsze tego rodzaju doświadczenia, na których mógłby opierać taką opinię, doszła jednak do wniosku, że to tak naprawdę bez znaczenia. Charles mówił tak, jak gdyby naprawdę wiedział, o co chodzi, a dla dzierżawców tylko to się liczyło. Poza tym mężczyzna, który czyścił komin, stał tuż przy niej i zapewniał ją teraz, że komin jest w doskonałym stanie, jak nowy.
– To znaczy, że Sally tej zimy nie będzie miała żadnych kłopotów z ogrzewaniem?
John Bailstock, murarz i kominiarz w jednej osobie, odparł:
– Żadnego. A faktycznie ona…
Jego słowa przerwał nagły krzyk:
– Boże Wszechmogący, hrabia!
Ellie przerażona uniosła wzrok i zobaczyła męża chwiejącego się na wierzchołku drabiny. Zmartwiała. Miała wrażenie, że wszystko odbywa się w zwolnionym tempie. Potem rozległ się głośny trzask i zanim Ellie zdołała jakkolwiek zareagować, Charies leciał przez powietrze w dół z drabiny, która na oczach Ellie rozsypała się w pył.
Z krzykiem rzuciła się ku niemu, zanim jednak do niego dobiegła, Charles już spadł na ziemię i leżał nieruchomo.
– Charles? – wydusiła z siebie, padając obok niego na kolana. – Czy wszystko w porządku? Ach, proszę, powiedz, że tak!
Dzięki Bogu otworzył oczy.
– Dlaczego tak jest – powiedział słabym głosem – że zawsze gdy jesteś blisko mnie, muszę się zranić?
– Ależ ja nie miałam z tym nic wspólnego – odparła przerażona jego uwagą. – Wiem, że uważasz, że popsułam piec, zniszczyłam oranżerię i…
– Już dobrze – przerwał jej. Mówił ledwie słyszalnym głosem, lecz zdołał wysilić się na lekki uśmiech. – Żartowałem.
Ellie odetchnęła z ulgą. Skoro potrafił z niej żartować, to chyba nie był aż tak ciężko ranny, prawda? Nakazała sobie spokój, a sercu zwolnienie rytmu. Nigdy jeszcze nie odczuwała tak paraliżującego lęku, a przecież musi być silna, taka jak zwykle, skuteczna, spokojna i zręczna.
Nabrała głęboko powietrza w płuca i spytała:
– Gdzie się zraniłeś?
– Czy uwierzysz mi, jeśli odpowiem, że wszędzie?
Ellie odkaszlnęła.
– Chyba wyjątkowo tak. To był niezły upadek.
– Wydaje mi się, że niczego sobie nie złamałem.
– Wszystko jedno, lepiej będzie, jak sama sprawdzę. Zaczęła obmacywać mu kończyny i tors.
– Czujesz tu coś? – spytała, naciskając na żebra.
– Boli – powiedział słabym głosem. – Ale to może być ten ból, którego nabawiłem się podczas wypadku powozu, jeszcze zanim zostaliśmy małżeństwem.
– Ach, mój Boże, całkiem o tym zapomniałam. Chyba rzeczywiście musisz uważać, że przynoszę ci nieszczęście.
Charles tylko przymknął oczy, co nie było przecież zupełnym zaprzeczeniem, na które miała nadzieję Ellie. Przysunęła się ku jego ramieniu, zanim jednak mogła się upewnić, czy nie złamał albo nie skręcił ręki, jej palce dotknęły czegoś ciepłego i lepkiego.
– Wielkie nieba! – wykrzyknęła wstrząśnięta, patrząc na poplamione czerwienią palce. – Ty krwawisz? Krwawisz.
– Naprawdę? – Charles przekręcił głowę i spojrzał na rękę. -Rzeczywiście.
– Jak to się stało? – dopytywała się rozgorączkowana Ellie, w jeszcze większym skupieniu badając jego rękę. Słyszała o złamaniach, w wyniku których kości przebijały skórę. Boże, dopomóż! Jeśli właśnie to przytrafiło się Charlesowi, Ellie nie miała pojęcia, jak potraktować takie obrażenie, a co więcej – była przekonana, że zemdleje, zanim spróbuje jakoś temu zaradzić.
Tymczasem w przód wystąpił jeden z wieśniaków i powiedział:
– Milady, wydaje mi się, że lord podczas upadku rozciął sobie skórę o złamany szczebel.
– Och, tak, rzeczywiście. – Ellie zerknęła na drabinę, a raczej na wszystkie drobne kawałeczki, jakie z niej zostały, Kilku mężczyzn zbierało szczątki, bacznie je przy tym oglądając.
– Na tym kawałku są ślady krwi – oznajmił jej któryś. Ellie pokiwała głową i znów nachyliła się nad mężem.
– Chyba masz wszędzie pełno drzazg – stwierdziła.
– Cudownie. Przypuszczam, że będziesz chciała je wszystkie usunąć.
– Właśnie takimi rzeczami zajmują się żony – powiedziała Ellie cierpliwie. – A ja przecież mimo wszystko jestem twoją żoną.
– Właśnie zacząłem się w pełni z tego cieszyć – mruknął. -Ale dobrze, bierz się do roboty.
Kiedy Ellie już raz przystąpiła do dzieła, żadna silą nie była zdolna jej powstrzymać. Trzech wieśniaków pomogło jej przenieść Chariesa z powrotem pod dach Sally Evans, dwóch kolejnych posłała do Wycombe Abbey po powóz na dobrych resorach, który zawiózłby ich do domu. Kazała Sally przygotować bandaże ze starej halki, przy czym obiecała jej za to nową.
– Zagotuj też trochę wody – poprosiła Ellie. Sally obróciła się z dzbanem w rękach.
– Zagotować? A nie lepiej byłoby zacząć czyścić ranę hrabiego tym, co mam tutaj?
– Zdecydowanie wolę wodę o temperaturze pokojowej -wtrącił się Charles. – Do mojej listy obrażeń i zranień nie mam ochoty dodawać poparzeń.
Ellie ujęła się pod boki.
– Zagotuj wodę, a przynajmniej dobrze podgrzej. Wiem, że gorącą wodą lepiej się czyści. Nie ma więc powodu, żeby przypuszczać, że nie oczyści lepiej rany. Wiem też, że nie wolno zostawić w ranie ani kawałeczka drewna,
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Urodzinowy prezent»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urodzinowy prezent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Urodzinowy prezent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.