Ann Maxwell - Diamentowy tygrys

Здесь есть возможность читать онлайн «Ann Maxwell - Diamentowy tygrys» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diamentowy tygrys: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diamentowy tygrys»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Erin Shane Windsor nieoczekiwanie dziedziczy spadek – wielkie połacie ziemi w zachodniej Australii, na terenie których znajdują się wyeksploatowane kopalnie diamentów. Pytanie tylko, czy na pewno wyeksploatowane, bowiem razem z ziemią Erin otrzymuje sakiewkę z nieprawdopodobnie pięknymi diamentami oraz przedziwne wersy, które mogą stanowić klucz do rozwiązania tajemnicy pochodzenia tych cennych kamieni.
Erin, utalentowana artystka fotografik, nie zważając na rady bliskich i obcych ludzi, dostrzegających w tym jedynie śmiertelne niebezpieczeństwo, postanawia przyjąć spadek. l wtedy zaczyna się wyścig – z czasem, z zagrożeniem, z uczuciami.

Diamentowy tygrys — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diamentowy tygrys», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To dobrze czy źle? – niepewnie zapytał Chińczyk.

– Jeśli chodzi o cięcie, to dobrze. Kamienie wydobyte prosto z pierwotnego złoża tracą przy obróbce połowę wagi. Aluwialne stracą nie więcej niż dwadzieścia procent w drodze między kopalnią a palcem jakiejś rozpuszczonej damy.

– Więc te kamienie są przynajmniej o trzydzieści procent droższe od niealuwialnych diamentów o tej samej wadze? – zapytał szybko Wing.

Cole uśmiechnął się. Wing nie musiał wiele wiedzieć o diamentach, żeby dokonać w myślach sprawnego bilansu ich wartości. To był jeden z powodów, dla których Cole ufał byłemu wspólnikowi. Wiedział, co go napędza: zysk.

– Biorąc pod uwagę nie tylko wielkość, ale również barwę, masz na biurku diamenty łącznej wartości co najmniej miliona dolarów. Pocięte i oszlifowane będą warte o wiele więcej.

– Ile?

– To zależy od tego, jak bardzo ktoś ich pożąda., Kolorowe błyskotki…

– Kolorowe błyskotki? – przerwał mu Chińczyk.

– Diamenty o wyjątkowo pięknych barwach. Występują cholernie rzadko, a prawdziwie zielone są najrzadsze ze wszystkich. Nie wiem, skąd pochodzą te okazy, ale to prawdziwy skarbiec Pana Boga.

– Czy istnieją kopalnie, które można by tak nazwać?

– W Australii? Ja o takich nie słyszałem.

– A gdzie indziej na świecie? – dopytywał się niecierpliwie Wing.

– Słyszałeś kiedy o Namaqualandzie? Leży na południowo- -zachodnim wybrzeżu Afryki, poniżej ujścia rzeki Orange. – Wing potrząsnął głową. – Jakieś sześćdziesiąt lat temu geolog Hans Merensky badał tam tereny należące do spółki Crown. Natrafił na diamenty zgromadzone w jednym miejscu na powierzchni ziemi, jak jajka w gnieździe przepiórki. – Wing nic nie powiedział, tylko wyprostował się w fotelu i nachylił bliżej do Cole'a. – Gdziekolwiek Merensky spojrzał, znajdował nowe diamenty – ciągnął Amerykanin. – Wkrótce nie mieściły mu się w dłoniach. Większość z nich była zbyt duża, żeby przejść przez szyjkę jego manierki. Musiał je chować w pudełka po cukierkach.

Wing jęknął cicho i spojrzał na niewielką kupkę diamentów na blacie biurka. Wyobraził sobie, co by czuł, gdyby natrafił na jeszcze bogatsze znalezisko.

– Tak – odezwał się cicho Cole. – Ja też się tak czułem, kiedy pierwszy raz usłyszałem tę historię. Każdemu poszukiwaczowi diamentów zdarza się leżeć bezsennie w środku nocy i marzyć o znalezieniu takiego skarbca.

– Więc takie skarbce naprawdę się spotyka?

– Skarbiec, pułapka na diamenty, diamentowy deszcz; nazwij to jak chcesz. To takie miejsce, gdzie czas, woda i siła ciążenia wykonały za ciebie ciężką pracę wydobycia kamieni. Skruszyły miękką skałę, usunęły odpady i zebrały diamenty w jednym punkcie.

– Nie rozumiem.

Cole zdusił w sobie zniecierpliwienie i tłumaczył dalej:

– Diamenty są cięższe i wiele twardsze niż większość minerałów, więc w spokojnych miejscach opadają na dno rzeki, zbierają się pod kamieniami albo w korzeniach drzew, niekiedy gromadzą się w zagłębieniach. Złoto zachowuje się podobnie z tych samych powodów. Jest ciężkie. Wielkie diamenty najczęściej znajdowali poszukiwacze złóż aluwialnych złota.

– Co się stało z Merenskim?

– Napełnił pół tuzina blaszanych pudełek po cukierkach diamentami, wśród których zdarzały się nawet osiemdziesięciokaratowe. Wszystkie były klasy jubilerskiej. Sprzedał swoją działkę za milion funtów, co w tamtych czasach było królewską fortuną.

– Kto ją kupił?

– Daj spokój, Wing. Wiesz równie dobrze jak ja. – Chińczyk skrzywił się i zaklął przez zęby. – To jest twoje zdanie o ConMinie. Akcjonariusze mają o nim jak najlepszą opinię.

– Sądzisz, że te diamenty należą do kartelu? – zapytał Wing, zerkając na rozłożone na biurku kamienie.

– Nie.

– Taka szybka odpowiedź? Skąd ta pewność?

– Straciłbyś więcej niż dwoje ludzi, gdybyś chciał odebrać kartelowi kamienie tej klasy – oznajmił sucho Cole. – Ale kartel byłby nimi zainteresowany?

Amerykanin zaśmiał się drwiąco.

– Jeśli te diamenty pochodzą z jednego miejsca, które w dodatku jest nowym znaleziskiem, kartel zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby przejąć nad nim kontrolę. Archimedes powiedział, że poruszyłby Ziemię, gdyby dostał odpowiednio długą dźwignię. Kopalnia, która dostarcza takich diamentów, jest właśnie taką dźwignią.

Wing jęknął.

– Co jeszcze możesz mi powiedzieć o tych kamieniach? Zależy mi na każdej informacji, nawet błahej.

– Mam przeczucie, że nie pochodzą z Mryki. Przede wszystkim ich barwa jest inna. Zbyt wiele tu różowych. Nie widzę żółtych, charakterystycznych dla południa Mryki. Niektóre z tych białych to kryształy bliźniacze. Australia z nich słynie. Ten zielony na pewno nie pochodzi z Afryki, może z Brazylii, ale jego odcień jest intensywniejszy i bardziej ognisty niż Angielskiego Diamentu Dresden, który jest jednym z najlepszych kamieni brazylijskich. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że ten zbiór to reprezentatywna próbka znaleziska jakiegoś poszukiwacza i wątpię, żeby pochodziła z Afryki. Związek Radziecki jest drugim poważnym dostawcą ConMinu, ale Rosjanie nie słyną z produkcji diamentów jubilerskich, nie mówiąc już o niebieskawo-białych. Ich kamienie mają lekko zielonkawy odcień.

– Więc te pochodzą stąd, z Australii?

– Możliwe. W Ellendale trafiały się zielone diamenty klasy jubilerskiej, ale oczywiście nie tak duże i piękne jak ten, bo w takim wypadku rząd australijski rozbudowałaby raczej tę kopalnię, a nie Argyle.

– Chcesz powiedzieć, że wszystkie te kamienie pochodzą z jakiegoś jednego znaleziska w Australii?

Szybkie spojrzenie na twarz Winga upewniło Cole'a, że nie może już ufać Chińczykowi, ponieważ w grę wchodziło coś więcej niż tylko korzyść finansowa. Nie raz widział już byłego wspólnika w pogoni za zyskiem. Teraz nie dostrzegał w nim nic z jowialnego przedsiębiorcy; Wing był skupiony, zacięty i gotowy do skoku niczym drapieżne zwierzę.

– Jak bardzo zależy ci na tej informacji? – zapytał spokojnie Amerykanin.

– Nie mnie. Nam. Tobie i mnie.

Wyraz twarzy Cole'a zmienił się ledwie dostrzegalnie. Stał się twardszy.

– Nam? Nie jesteśmy już wspólnikami. Pięć lat temu sprzedaliśmy BlackWing Resources Ltd. twojemu wujowi.

– Myślę, że byłoby rozsądnie, gdybyśmy znowu zawiązali spółkę – oparł Wing. Sięgnął do szuflady i wyjął plik papierów. – To jest umowa spółki, bardzo podobna do tej, którą podpisaliśmy tworząc BlackWing.

Cole spojrzał na papiery, ale nie sięgnął po nie.

– Zbyt wolno czytam – skłamał cicho. – Przełóż mi ten żargon na ludzki język, ale nie zasypuj mnie niezrozumiałymi prawniczymi terminami, bo zaraz stąd wyjdę i pierwszym samolotem wrócę do Brazylii.

Wing bez wahania położył umowę na biurku. Czubkami palców prawej dłoni niemal pieszczotliwie pogładził kosztowny, chropowaty papier. Przemówił wolno, głosem człowieka, który ostrożnie dobiera słowa.

– Dziesięć lat temu stworzyliśmy BlackWing Resources opierając się na twojej doskonałej znajomości geologii i moich zdolnościach do prowadzenia interesów. To była dobra spółka, przynosiła dochody, dlatego że każdy z nas robił dla niej to, co umiał najlepiej.

– Nasza współpraca szła dobrze, bo zatrudniałeś geologów, żeby sprawdzali moje raporty, a ja wynajmowałem księgowych, którzy sprawdzali twoje – zauważył ironicznie Cole.

Wing skinął głową.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diamentowy tygrys»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diamentowy tygrys» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Diamentowy tygrys»

Обсуждение, отзывы о книге «Diamentowy tygrys» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x