– Chodzi nie tyle o to, że jesteś Meksykanką, ile o to, że nie jesteś Amerykanką. Wszystko załatwiłam. Z początku może zachowywać się trochę wyniośle, ale znam Patricka – pokocha cię tak, jak my cię kochamy. I przestań mówić o nim „kapitan Starr”. Tak między nami, powinnyśmy się do niego zwracać Harry. „Hej, ty” podoba mi się bardziej niż „Harry”.
Były na środku dziedzińca, pod jednym z licznych drzew, kiedy Della spytała:
– A co z Gusem?
– Rozmawiałam z nim dzisiaj – wyznała cicho Kate. – Myślałam, że serce mi pęknie. Powiedział mi, jak bardzo mnie kocha. Chciałam mu się zrewanżować, ale nie potrafiłam. Nie mam prawa mu tego mówić. Nie wiem, co z nami będzie. W drodze do miasta Patrick zwierzył mi się, że kiedy się pobieraliśmy, był bardziej zakochany w idei małżeństwa niż we mnie. Przyznał, że na ogół mnie lubił. Lubił mnie! Delio, jak mogłam się nie zorientować? Czy byłam aż tak głupia? Dałabym się za niego zabić, gdyby mnie o to poprosił. To, co uważałam za rzeczywistość, wyglądało zupełnie inaczej. Musiałam być największą idiotką na świecie. Kobieta powinna wiedzieć, że mąż jej nie kocha. Ale nie ja – tak pochłaniało mnie robienie kurczaczków i kaczuszek, kokardek i falbanek, że nigdy mi to nie przeszło przez myśl. Skąd mam wiedzieć, czy Gus naprawdę mnie kocha? Patrick też mi mówił, że mnie kocha.
Della, zawsze praktyczna, zaproponowała:
– Spytaj go, czy jest w tobie zakochany.
– Nie mogę tego zrobić – zająknęła się Kate.
– W takim razie ja go zapytam – oświadczyła Della.
„- Nie zrobisz tego. – Kate otoczyła staruszkę ramieniem. – Musimy zaprowadzić Patricka do domu i położyć do łóżka. Miał ciężki dzień.
– Widzę, Kate, że tobie też nie było lekko. No cóż, teraz masz mnie. Chciał się z tobą kochać?
– Delio! – krzyknęła Kate. – Wydaje mi się, że seks jest teraz ostatnią rzeczą, o której pomyślałby Patrick.
– Jest mężczyzną – zauważyła Della. – Co zrobisz, kiedy zacznie o tym myśleć?
– Nie chcę o tym rozmawiać, Delio.
– Wcześniej czy później będziesz musiała o tym pomyśleć. Kapitan Starr jest mężczyzną. Stan, w jakim jest teraz, minie.
– Wobec tego pomyślę o tym później. Z całą pewnością nie teraz – oświadczyła wyraźnie rozdrażniona.
Della wzruszyła ramionami.
– Życie nie jest łatwe – stwierdziła filozoficznie.
Serce podeszło Kate do gardła, kiedy wróciły na podjazd, do skąpanego w świetle czerwonego mercedesa. Patrick kulił się na przednim siedzeniu, obejmując się rękami za głowę. Wydawał odgłosy, przypominające te, jakie wydaje schwytane zwierzę.
– To przez światła. Wydaje mu się, że jest przesłuchiwany. Nie lubi ciemności. Widocznie przed wyjściem dziewczęta włączyły lampy – szepnęła Kate.
– Patricku, to ja, Kate – powiedziała łagodnie, zbliżając się do samochodu od strony drzwiczek dla kierowcy. – Pojechaliśmy dzisiaj do szpitala. W drodze do domu usnąłeś. Chcę, żebyś teraz wstał i wysiadł z samochodu. Nikt ci nie zrobi krzywdy. To dobre światło, rozprasza mrok. – Podbiegła do drzwiczek dla pasażerów i otworzyła je.
– Myślałem, że to zły sen – powiedział Patrick.
– Już wszystko dobrze – uspokajała go Kate. – Przyjechała Della, Patricku. Chcę, żebyś się z nią przywitał. Będzie nam pomagała. Zrobi ci zaraz okład na dziąsła. Chodź ze mną.
– Te lampy przedtem nie świeciły tak jasno, prawda?
– Świeciły tak samo, tylko teraz lepiej widzisz dzięki okularom. Delio, to mój mąż Patrick, znany również jako Harry.
– Bardzo mi miło pana poznać, kapitanie Starr. Przez całe lata słuchałam opowieści o panu od pana żony i córek. Wydaje mi się, jakbym pana znała.
Patrick zesztywniał. Kate ścisnęła go za ramię.
– Witaj, Delio – powiedział, niemal natychmiast się odprężając. Weszli do domu, Della z miejsca zaczęła się krzątać, by przygotować okłady z esencji na dziąsła Patricka.
Kiedy Patrick leżał już w łóżku z okładami na dziąsłach, Della stwierdziła:
– Przed tobą długa droga, Kate. Pytanie tylko, co się stanie, kiedy dotrzesz do końca?
– Jak powiedziała Scarlett, pomyślę o tym jutro – odparła Kate zmęczonym głosem. – Delio, będziesz spała ze mną w moim pokoju?
– Zostawiłam tam swoje rzeczy. Uważam, że powinnaś się położyć, wyglądasz na wyczerpaną.
– Delio, twoja obecność jest dla mnie kojąca. Wystarczy, że patrzę na ciebie, a od razu mi lżej. Jak zwykle nie potrafię wyrazić ci swojej wdzięczności.
– I jak zwykle niepotrzebne mi żadne podziękowania. Na pewno nie chcesz nic zjeść?
– Na pewno. Poza tym Patrick powiedział mi dzisiaj, że jestem za gruba. Sądzę, że mogłabym zrzucić kilka kilogramów.
Nazajutrz Kate zaczęła wprowadzać w życie nowy rozkład dnia Patricka. Aby wyglądać bardziej oficjalnie, Kate trzymała linijkę. Niezupełnie wiedziała, dlaczego, ale Patrick o nic nie pytał. Ubrany był w szarą bluzę Nike, tenisówki L.A. Gear i czapkę Metsów. W ustach wciąż trzymał okład z esencji. Na nosie miał przyciemnione okulary, aparat słuchowy nastawiony na pełny regulator. Spoglądał wyczekująco na Kate.
Kate machnęła linijką i odchrząknęła.
– Zjadłeś smaczne śniadanie – gorącą zupę mleczną, rozgniecione banany, budyń, napiłeś się soku. Teraz zrobimy… zrobimy kilka prostych ćwiczeń, bo nie poradziłabym sobie z trudniejszymi. Potem pójdziemy na spacer. Na długi spacer. Kiedy się zmęczymy, odpoczniemy, wrócimy do domu, zjemy lunch. Della ugotuje spaghetti, zupę i dużo miękkich potraw, trzeba ci też będzie zmienić okład. Zdrzemniesz się godzinkę, a potem zaczniemy od nowa. Jeśli zechcesz, pojedziemy do miasta, zorientujemy się, czy można cię zapisać na jakieś zajęcia sportowe. Wstąpimy do perfumerii i kupimy dla ciebie jakąś farbę do włosów. Potem napijemy się herbaty, zjemy jakieś słodkie wypieki Delii. Popływamy, pomoczymy się w jacuzzi, zadzwonię do masażysty, by codziennie robił ci masaż całego ciała. Może i mnie.
– Przyda ci się – mruknął Patrick.
– Słyszałam to – zauważyła Kate. Znów wydał ten zabawny odgłos, przypominający śmiech. Della wyjrzała rozbawiona przez okno kuchenne.
Trzeciego dnia, kiedy jechali do miasta po protezę, Patrick nie zdrzemnął się ani na moment. Kate chichotała przez większą część drogi do domu obserwując Patricka, podziwiającego w lusterku wstecznym swoje nowe zęby. Kiedy zatrzymała się na światłach, ukazał w uśmiechu dziąsła, a potem wydał ten zabawny dźwięk.
– Domyślam się, że zrobiłeś jakąś głęboką uwagę – powiedziała Kate, kiedy zbliżali się do wyjazdu w kierunku Bakersfield – ale ni cholery nic nie zrozumiałam. To chyba dlatego, że nie przyzwyczaiłeś się jeszcze do protezy, no i przez ten twój rosyjski akcent. Myślę, że powinniśmy zatrudnić dla ciebie nauczyciela wymowy. Nie martw się, jakoś wygospodarujemy na to czas. Cóż to jest jeszcze sześćdziesiąt minut w twoim życiu?
Patrick przewrócił oczy, a potem klepnął ją w ramię. Kate wzruszył ten prosty gest.
– Może się teraz odświeżysz – zaproponowała Kate, kiedy zatrzymali się na podjeździe. -Przygotuję mrożoną herbatę, napijemy się na tarasie.
– Dobra – zgodził się Patrick i podreptał do domu. Wzrokiem pełnym litości obserwowała go, jak szedł korytarzem, powłócząc nogami.
* * *
Było tego wszystkiego za wiele. Czuł się jednocześnie wolny i osaczony. Kręciło mu się w głowie. Jego pokój… Nie podobało mu się to określenie: jego pokój. Ten pokój też nie brzmiało lepiej.
Читать дальше