– Najpierw musicie przeszukać dom!
– No nie, teraz to już chyba przesadziłaś! – zawołał inżynier, a ludzie z tłumu coraz bardziej nerwowo krzyczeli do Liv, że ma się usunąć. – Dziesięć minut temu dom był sprawdzany. Adwokat Sundt fatygował się osobiście i stwierdził, że żadne pieczęcie nie zostały naruszone.
– Tak jest – potwierdził Sundt. – I mogę cię zapewnić, że tak było: żadna pieczęć nie została naruszona.
– Czy pan sprawdzał sam?
– Oczywiście! Moje nazwisko jest chyba wystarczającą gwarancją!
Liv głęboko wciągnęła powietrze.
– Nie! Nie jest! Inżynierze Garden, słowo adwokata Sundta nie może tu być żadną gwarancją, bo to on zamordował Bergera!
Tłum najpierw zamilkł, a potem podniosła się wrzawa. Inżynier Garden pobladł.
– Czy ty wiesz, co mówisz, Liv? Oskarżasz najbardziej szanowanego człowieka w osadzie o morderstwo! Nie mając ani cienia dowodu! Adwokat Sundt był przecież u lensmana wtedy, kiedy przybiegłaś z wiadomością o morderstwie!
– Oczywiście, bo przecież on Bergera nie zgładził własnymi rękami. Wynajął dwóch morderców!
Garden wpadł we wściekłość.
– Czy będziesz mi tu twierdzić, że on, on, adwokat Sundt, miał coś wspólnego z tymi opryszkami? Proszę nacisnąć guzik, mecenasie Sundt, i zrobimy wreszcie koniec z tą śmieszną rozmową. Opłaciliśmy robotników i nie możemy tego ciągnąć w nieskończoność.
Liv poczuła się całkowicie bezsilna i wybuchnęła płaczem. A kiedy adwokat Sundt chciał ją odsunąć na bok, rzuciła się na niego z pięściami. Podbiegło do niej kilku robotników, tłum krzyczał na nią coraz głośniej i nie wiadomo, jakby się to wszystko skończyło, gdyby nagle nie przedarli się do niej rodzice. Liv odwróciła się do matki.
– Pomóż mi, mamo! – szlochała. – Nikt mi nie wierzy! Oni nie mogą wysadzić domu, zanim nie sprawdzą, nie wolno im. Jo może być w środku!
– No, no, uspokój się – pocieszała ją zdenerwowana matka. – Inżynierze Garden, skoro moja córka mówi, że Jo może być w domu, to przecież trzeba sprawdzić. Tu chodzi o życie człowieka, czy nie może pan poświęcić pięciu minut?
– Kim jest ten Jo? – zapytał Garden.
Przecisnęli się do nich Finn i Morten.
– Jo Barheim nie wrócił dzisiaj na noc – powiedział Morten. – To on uratował życie Liv, kiedy mordercy ją uprowadzili w górach. Ja myślę, że pan nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Chyba powinien pan zrobić to, o co Liv prosi, przeszukać dom.
– Tak jest – poparła go pani Larsen. – Ja dobrze znam moją córkę i wiem, kiedy fantazjuje, a kiedy mówi prawdę. Tym razem to nie jest fantazja.
Garden rozglądał się niezdecydowany.
– Ale przecież to by oznaczało brak zaufania dla adwokata Sundta. On dopiero co był w domu i stwierdził, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Pani Garden stanęła obok męża.
– Adwokat Sundt należy do kręgu naszych najbliższych znajomych, pani Larsen. Myślę, że z całą pewnością możemy twierdzić, iż…
– Jak dalece można poznać człowieka podczas towarzyskich spotkań? – zapytała pani Larsen krótko.
Liv patrzyła na nią zdumiona. Czy to naprawdę jej własna mama tak mówi?
– Muszę powiedzieć, że dziwi mnie pani zachowanie, pani Larsen – rzekł adwokat, który wyraźnie stracił na pewności siebie. – Wierzy pani kilkunastoletniej pannicy bardziej niż mnie?
– Ta pannica jest moją córką – odparła pani Larsen z dumą. – Prawdopodobnie ma pan rację i w tym domu nikogo nie ma, ale niech jej pan pozwoli się o tym przekonać! Chociaż tyle jesteśmy winni Jo Barheimowi, który zrobił dla naszej córki tak wiele.
– Dziękuję, mamo – szepnęła Liv. – Nigdy ci tego nie zapomnę.
Pani Larsen pogłaskała ją ukradkiem po policzku.
– Żeby tak lensman tu był. On by najlepiej wiedział, co należy zrobić.
– No cóż – zaczął Garden z wahaniem. – W końcu przecież moglibyśmy…
– To naprawdę śmieszne – przerwał mu adwokat Sundt. – Żądam, żeby okazywano więcej szacunku moim słowom! Ponowne sprawdzanie domu oznacza brak zaufania do mnie! Uważam, że powinniśmy wreszcie raz z tym skończyć!
Ci, którzy stali daleko z tyłu, denerwowali się coraz bardziej i domagali natychmiastowego wysadzenia domu. Wyszli na chwilę z pracy, żeby zobaczyć niezwykłe wydarzenie, i nie mogli tu tkwić w nieskończoność. Tłum jednak łatwo zmienia zdanie, więc ci, którzy znaleźli się najbliżej i przysłuchiwali się rozmowom, zaczynali jeden po drugim domagać się ponownego sprawdzenia domu. Ich sympatia była teraz po stronie Liv i kiedy adwokat Sundt spojrzał na tłum, przeniknął go lodowaty dreszcz strachu. Jego prestiż był poważnie zagrożony, a wszystko przez tę okropnie upartą dziewczynę!
Garden zagryzał wargi. Spoglądał to na jedno, to na drugie. Patrzył na powszechnie szanowanego adwokata Sundta, który otrzymywał ordery za wspaniałą pracę dla społeczeństwa, który przeznaczał znaczne sumy na szlachetne cele i który absolutnie nie miał powodów, by kraść szkice fabrycznych planów lub dopuszczać się desperackich morderstw, a następnie przenosił wzrok na Liv Larsen, małą i drobną nastolatkę ze skłonnościami do dramatyzowania, znaną ze swego upodobania do fantazji i szalonych wymysłów, na której dość trudno było polegać.
Wiedział jednak również, że Liv przeżyła w górach wstrząsającą przygodę. Widział, że dziewczyna jest przerażona, i zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli w domu ktoś jednak jest, to cała odpowiedzialność spadnie na niego, inżyniera Gardena.
Zwrócił się do adwokata.
– Sundt, wiesz przecież, że uważam te oskarżenia za śmieszne, dokładnie tak samo jak ty. Ale jeśli to ma uspokoić dziewczynę… Chodź, Liv! Pójdziemy tam i rozejrzymy się.
– Chwileczkę! – zawołała Liv. – Proszę, żeby adwokat Sundt poszedł z nami.
– A to dlaczego?
– Ponieważ ja mu nie ufam. On może nacisnąć guzik natychmiast, gdy stąd odejdziemy.
– Bzdury! – krzyknął adwokat z twarzą błyszczącą od potu. – Odmawiam ponownego oglądania domu tylko dlatego, że jakaś dziewczyna dostała histerii!
Garden zaczynał się irytować.
– Bardzo mi wszystko utrudniacie. Oboje. Sundt, przecież wiesz, że jestem twoim przyjacielem i że polegam na tobie. Ale skoro dziewczyna się upiera… W końcu chodzi o żywego człowieka!
W tłumie zrobiło się zamieszanie i zaraz potem ukazał się lensman. Ludzie z szacunkiem usuwali się na boki.
– Co się tutaj dzieje? Garden wyjaśnił.
Lensman spoglądał to na jedno, to na drugie, długo i uważnie.
– Nie rozumiem, czemu pan się waha, inżynierze Garden. Dopóki istnieje choćby najmniejsze podejrzenie, że w domu mógł ktoś zostać… Liv Larsen nie żartuje, tego jestem pewien. Zdążyła przesłać mi wiadomość, że jestem tu jak najszybciej potrzebny. Chodźcie, idziemy tam natychmiast! Skontrolowanie pieczęci nie zajmie wiele czasu. A ty, Sundt, nie powinieneś się obrażać. Jeżeli twoje sumienie jest czyste, nie musisz się niczego bać.
Sundt zmobilizował całą swoją godność.
– Postanowiliśmy, że wybuch nastąpi punktualnie o godzinie dziewiątej, bo ja muszę zdążyć na pociąg. Mam dzisiaj ważną sprawę. I teraz to już naprawdę nie mogę dłużej czekać tylko dlatego, że jakiejś małej idiotce gdzieś się zapodział narzeczony! Zresztą wcale się nie dziwię, że dal nogę. Żaden normalny miody człowiek nie zniósłby takiego szaleństwa!
– No, nie musisz być wulgarny, Sundt – powiedział lensman surowo. – Chyba że nerwy zaczynają ci puszczać.
Читать дальше