– Halo? Kto tam? – Spojrzał na córkę. – Rozłączył się.
– Złożył telefon i wsunął do kieszeni. – Co tu się dzieje, Shanno?
– Nic. – Nonszalancko zarzuciła torebkę na ramię. – Jestem gotowa. Idziemy? – Nie szkodzi, że ojciec zabrał aparat. Roman może skorzystać z innego, żeby wrócić do domu, a tam Phil i Howard Barr powiedzą mu, co się z nią stało. Teraz najważniejsze, to zabrać ich stąd, jak najdalej od Romana.
– Idziemy – ruszyła do drzwi.
– Chwileczkę. – Sean powstrzymał ją ruchem ręki. – Nie zdziwiłaś się, słysząc o wampirach. – Przyglądał się jej uważnie.
– Spędziłaś sporo czasu w domu Draganestiego. Wiesz, że to potwór, prawda?
– Wiem, że musimy zmykać, zanim nas tu zdybie mafia. Odgarnął jej włosy, oglądał kark.
– Czy ten potwór cię ukąsił?
– To nie potwór. – Shanna się cofnęła. – Skoro obserwowaliście i jego, i Petrovskiego, wiecie, że są zupełnie inni. Roman to dobry człowiek.
Ojciec skrzywił się z niesmakiem.
– To drań z piekła rodem.
– Nieprawda! Ryzykował życiem, żeby mnie chronić.
– Syndrom sztokholmski – mruknął Garrett. Sean skinął głową. Zmrużył oczy.
– Wpuściłaś go, Shanno?
Do umysłu? Tak. Do serca i ciała także, ale nie powie tego ojcu. Chciał go zabić, a gdyby się dowiedział, Roman stałby się celem numer jeden. Musi ostrzec ukochanego przed nowym niebezpieczeństwem. Ale może już wie o projekcie „Trumna”. Phil wiedział.
– Wszystko, co zrobiłam, zrobiłam z własnej woli.
Sean przekrzywił głowę. Przyglądał się jej.
– Zobaczymy.
Pokój wypełnił się ruchem. Roman zatrzymał się gwałtownie, taszczył na plecach Laszla.
– Słyszałem głosy. Co tu się dzieje?
Sean, Austin i Garrett z pistoletami w dłoniach wpatrywali się w niego.
Posłał Shannie pytające spojrzenie.
– Znasz ich? Wskazała głową ojca.
– Mój tata uznał, że potrzebuję wsparcia. Sean zamrugał.
– To niemożliwe. Wampir za dnia?
– I taki szybki – sapnął Austin. – W ogóle nie wiem, kiedy się tu zjawił.
Roman zmarszczył brwi.
– Sean Whelan? Sean skinął głową – A to pan Draganesti. Obrzydliwy potwór, który uwięził moją córkę.
Roman zacisnął usta w wąską kreskę.
– Ona jest innego zdania, prawda, Shanno? Zobaczyła, że Garrett staje za Romanem. Miał kołek w dłoni.
– Musisz stąd wyjść.
– Bez ciebie się nie ruszę.
– Drań. – Sean wyjął drewniany kołek z kieszeni. – Nie wiem, co zrobiłeś mojej córce, ale słono za to zapłacisz.
Podbiegła do ojca w nadziei, że jej bliskość nie pozwoli mu zaatakować Romana.
Biedak stał wpatrzony w nią, narażony na ciosy.
– Idź!
– Widzisz? – Sean objął córkę. – Zostaje ze mną. Ba, wstąpi do mojej drużyny.
Roman wyglądał, jakby było mu niedobrze.
– To prawda, Shanno? Chcesz mnie zabić? Jej oczy zaszły łzami.
Za tobą jest facet z kołkiem.
Roman zerknął za siebie, zobaczył Garretta. Posłał Shannie jeszcze jedno udręczone spojrzenie i pobiegł na górę.
– Za nim! – ryknął Sean. Austin i Garrett rzucili się do schodów.
Sean puścił Shannę i spojrzał na nią z rozczarowaniem.
– Ostrzegłaś go, prawda? Współczujesz potworowi, który cię uwięził.
– To nie potwór. I wcale mnie nie uwięził! Odeszłam, kiedy chciałam.
– A potem do niego wróciłaś. Spójrzmy prawdzie w oczy: opanował cię. To ich sposób działania. Manipulują ofiarami, aż te nie wiedzą już, gdzie jest prawda.
Po jej policzkach spływały łzy.
– Nie. Prawda jest taka, że śmierć nie zmienia człowieka. Źli ludzie, tacy jak Ivan Petrovsky, stają się złymi wampirami. Ale inni, jak Roman Draganesti, na zawsze pozostają uczciwi i szlachetni.
Zacisnął usta.
– W wampirach nie ma ani krzty honoru czy szlachetności. To seryjni zabójcy. Od stuleci bezkarnie mordują. – Pochylił się nad nią. – Ale z tym już koniec.
Przeszył ją dreszcz.
– Nie zabijesz wszystkich.
– Ależ owszem. Wbijemy kołki w ich serca, po kolei, aż uwolnimy świat od tej zarazy.
Austin i Garrett wrócili na dół.
– Nie ma go – powiedział Austin. – Zniknął, na piętrze znaleźliśmy tylko odłożoną słuchawkę.
Odetchnęła z ulgą. Roman jest bezpieczny. W domu nic mu nie grozi, ale zadręcza się myślą, że go zdradziła. Musi do niego wrócić.
Ojciec chwycił ją za ramię.
– Idziesz z nami.
Piętnaście minut później siedziała wraz z ojcem na tylnym siedzeniu SUV-a. Austin prowadził, Garrett siedział koło niego.
Wyjrzała przez okno – jechali na Manhattan, zbliżali się do mostu brooklyńskiego.
Roman pewnie jest w swoim pokoju, na górze. Oby środek przestał już działać. Jeśli śpi, nie cierpi. No i Laszlo obudzi się wieczorem w przyjaznym, bezpiecznym miejscu. Miała łzy w oczach, ale opanowała się. – Nie chciała płakać przy ojcu.
– Zdaję sobie sprawę, że masz za sobą ciężki czas – zaczął Sean łagodnie. – Ale już po wszystkim. Nic ci nie grozi.
Nic, poza złamanym sercem, jeśli nigdy więcej nie zobaczy Romana. Odchrząknęła.
– Jak mama?
– Dobrze. Jest w kraju. Twoje rodzeństwo też, ale niestety na razie nie możesz się z nimi spotkać.
Skinęła głową.
– Bardzo mi przykro, że zginęła twoja przyjaciółka – ciągnął. – Wypytywałem o ciebie w Departamencie Sprawiedliwości, ale nie mogli mi nic powiedzieć. Zamartwiali się o ciebie.
– Nic mi nie jest. Było ciężko, ale dałam sobie radę. – Zanim znalazła się w świecie Romana, była bardzo samotna. Już za nim tęskniła. I za Radinką, Gregorim, Connorem. Odkąd straciła Karen, oni okazali się pierwszymi prawdziwymi przyjaciółmi.
– Przypadkiem dowiedziałem się, gdzie jesteś – mówił ojciec. – Moja ekipa od wielu tygodni obserwowała Petrovskiego. Jego dom jest na podsłuchu, telefon też. Słyszeliśmy, jak zadzwonił do gabinetu Promienny Uśmiech. Poznałem cię po głosie i zrozumiałem, że chcą cię zabić.
Wzdrygnęła się na samo wspomnienie tamtego koszmaru.
– Pojechaliśmy do gabinetu, ale ciebie już tam nie było. Wiedzieliśmy, że Petrovsky cię nie dopadł. Wpadłem w panikę. Garrett obserwował dom Draganestiego i widział, jak wychodzisz. Niestety, zgubił cię.
– Obawiałem się, że tamten Rosjanin ją zabije – mruknął Garrett.
– Na szczęście zadzwoniłaś do pizzerii. Ich też mieliśmy na podsłuchu, więc cię odnaleźliśmy. Czekaliśmy przed hotelem, potem pojechaliśmy za tobą… i znów zgubiliśmy.
Garrett poczerwieniał.
Shannie zrobiło się go żal. Sprawić zawód jej ojcu to poważna sprawa.
– Teraz pracujesz w CIA?
– Teraz i zawsze.
– Och. – Powstrzymała jęk. A więc od lat ich okłamywał.
– Ostatnio dostałem nowe zlecenie – mam stworzyć specjalny zespół do zlikwidowania największego zagrożenia w historii ludzkości.
Z trudem przełknęła ślinę.
– Wampiry?
– Tak. – Padł na siedzenie. – Pięć miesięcy temu, w St. Petersburgu, zobaczyłem, jak mężczyzna atakuje kobietę. Wyjąłem broń, krzyczałem, że ma ją puścić i się cofnąć. Puścił ją. Osunęła się na śnieg. Strzeliłem – nie przejął się. I wtedy poczułem chłód w głowie i głos, który kazał mi zapomnieć. Mężczyzna zniknął. Kobieta była martwa i miała na szyi dwie ranki. – Wzruszył ramionami. – Pewnie nieraz ich widziano w ciągu minionych wieków, ale modyfikowali ludziom pamięć, żebyśmy zapomnieli o tym, co widzimy. W moim wypadku mu się nie udało.
Читать дальше