Dean Koontz - Groza

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Groza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Groza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Groza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alex i Courtney wzięli ślub i pragną przeprowadzić się do San Francisco, by tam rozpocząć nowe życie w przepieknym domu na przedmieściu.
Niestety, Alexa trzymają jeszcze w Filadelfii interesy, obiecuje więc żonie, że przyjedzie do Kaliforni razem z jej bratem, Colinem tak szybko, jak to będzie mozliwe. Musi pokonac trzy tysiące mil. Nie wie jednak, że droga ta zamieni się w piekło.
Ktoś podąża bowiem jego tropem. Ktoś, kto wie o nim wszystko, zna nawet jego przeznaczenie – opętany nienawiścią, psychopatyczny morderca.
Zaczyna się przerażający wyścig…

Groza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Groza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dlaczego za nimi jedziesz? – spytała, zmieniając temat, zgodnie z jego poleceniem.

Pot spływał mu z czoła kilkoma nieprzerwanymi strumieniami, grube, przezroczyste krople kapały na policzki i szyję.

– Przecież ci mówiłem. Chcę się dowiedzieć, gdzie będziesz mieszkała. Chcę być blisko ciebie.

– Ale jeśli przepisałeś adresy z notatnika Alexa, to masz także adres naszego nowego domu w San Francisco. Nie musisz za nimi jechać, żeby mnie znaleźć. Wiesz, gdzie jestem, George.

– No…

– George, dlaczego jedziesz za Alexem i Colinem?

– Mówiłem ci.

– Nie mówiłeś.

– Zamknij się! – powiedział. – Nie podoba mi się to, co sugerujesz. Nie mam ochoty dłużej tego słuchać. Jestem zdrowy. Nie jestem chory. Ze mną jest wszystko w porządku. Więc odejdź. Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę więcej na ciebie patrzeć.

Gdy ponownie spojrzał w jej stronę, dziewczyny już nie było. Zniknęła.

O ile niespodziewane i niewytłumaczalne pojawienie się Courtney wprawiło go w osłupienie, o tyle nie był w ogóle zaskoczony jej zniknięciem. Przecież powiedział jej, by zniknęła. Dwa lata temu, pod koniec ich związku, na krótko przed zerwaniem, Courtney wyznała, że się go boi, że niepokoją ją te jego napady przygnębienia. Teraz też się go bała. Kiedy powiedział jej „idź”, odeszła. Wolała nie kłócić się z nim. Ta bezmyślna suka zdradziła go wychodząc za tego Doyle’a i teraz zrobi wszystko by nie wypaść z jego łask.

Uśmiechnął się do ciemniejącej drogi.

Gdy blask dnia zamierał, a ziemia tonęła w niemal nierzeczywistej, pomarańczowej poświacie, funkcjonariusz policji stanowej Ohio, Eric James Coffey, zjechał z trasy międzystanowej siedemdziesiąt na przydrożny parking po prawej stronie drogi. Gdy wspiął się na niewielkie wzniesienie i dotarł do osłoniętej przez sosny polanki, od razu dostrzegł pusty radiowóz. Światło alarmowe na dachu wciąż się obracało, rzucając czerwony blask na pobliskie drzewa.

Gdy zegar wybił czwartą, a funkcjonariusz Richard Pulham spóźniał się o godzinę ze zwrotem radiowozu do garażu komendy pod koniec swej zmiany, ponad dwudziestu policjantów już przemierzało trasę i boczne drogi. A teraz Coffey znalazł ten samochód – rozpoznał go po numerach znajdujących się na przednich drzwiach – w najbardziej na zachód wysuniętym krańcu rewiru Pulhama.

Coffey miał nadzieję, że to nie on znajdzie radiowóz, ponieważ domyślał się, co może odkryć w jego wnętrzu. Martwego policjanta. Jak na razie, Coffey nie widział innej możliwości.

Wziął do ręki mikrofon radiostacji i wcisnął kciukiem włącznik.

– Tu sto sześćdziesiąt sześć, mówi Coffey. Znalazłem nasz radiowóz. – Powtórzył wiadomość i podał dyspozytorowi swoją pozycję. Jego głos był gruby i drżący.

Z niechęcią wyłączył silnik i wysiadł z samochodu. Wieczorne powietrze było chłodne. Od północnego wschodu nadciągał wiatr.

– Pulham! Rich Pulham! – krzyknął.

Imię powróciło do niego cichą imitacją jego głosu. Innej odpowiedzi nie otrzymał.

Podszedł z rezygnacją do radiowozu Pulhama, nachylił się i zajrzał przez szybę po stronie pasażera. O tej porze dnia wnętrze samochodu było pełne cieni.

Otworzył drzwi. Zapaliła się wewnętrzna lampka, słaba i przyćmiona, ponieważ światło alarmowe na dachu prawie wyczerpało akumulator. Jej blask wydobył jednak z mroku ciemniejącą krew i ciało wepchnięte brutalnie między przednie siedzenie a deskę rozdzielczą.

– Dranie – wyszeptał Coffey. – Dranie, dranie, dranie. – Jego głos nabierał mocy z każdym słowem. – Zabójcy policjantów – powiedział w stronę napływającej ciemności. – Dopadniemy tych sukinsynów.

Pokój w Lazy Time Motel był duży i wygodny. Ściany miały szary odcień, a sufit znajdował się o parę stóp wyżej niż w motelach, które zaczęto budować pod koniec lat pięćdziesiątych. Meble były ciężkie i praktyczne, choć w żadnym wypadku spartańskie. Obydwa fotele były miękkie i obite ładną materią, a biurko, choć miało plastikowy blat, oferowało mnóstwo miejsca na nogi i dużo przestrzeni do pracy. Dwa podwójne łóżka były solidne, a pościel pachniała świeżością, mydłem i środkiem zmiękczającym. Na porysowanym, mahoniowym nocnym stoliku, między łóżkami, stał telefon i leżała Biblia, rozprowadzana przez jedno z towarzystw chrześcijańskich.

Doyle i Colin usiedli na łóżkach, twarzami do siebie, oddzieleni jedynie wąskim przejściem. Ustalili wspólnie, że Colin będzie rozmawiał z Courtney jako pierwszy. Trzymał słuchawkę w obu dłoniach. Grube okulary zsunęły mu się z nosa i trzymały się niepewnie na jego końcu, choć chłopak zdawał się tego nie dostrzegać.

– Byliśmy śledzeni przez całą drogę z Filadelfii! – powiedział Courtney, jak tylko posłyszał jej głos po drugiej stronie.

Alex skrzywił się.

– Człowiek w chevrolecie – powiedział Colin. – Nie. Nie widzieliśmy go. Był na to za sprytny. – Opowiedział jej wszystko o tym wymyślonym agencie FBI. Gdy zmęczył się tą historią, powiedział siostrze, jak wygrał od Doyle’a dolara. Słuchał jej przez chwilę i roześmiał się. – Próbowałem, ale nie chciał już się zakładać.

Słuchając opowieści chłopca, Doyle był przez chwilę zazdrosny o ten pełen ciepła, intymny związek między Courtney i Colinem. Byli ze sobą całkowicie swobodni i żadne z nich nie musiało udawać – czy skrywać – swej miłości. Zazdrość zniknęła, gdy Doyle uświadomił sobie, że jego związek z Courtney był bardzo podobny i że wkrótce on i chłopiec będą tak blisko siebie jak obaj byli blisko tej kobiety.

– Mówi, że kosztuję cię zbyt dużo – powiedział Colin, podając słuchawkę Doyle’owi.

Alex wziął ją do ręki.

– Courtney?

– Jak się masz, kochanie. – Jej głos był czysty i dźwięczny. Mogłaby równie dobrze siedzieć obok niego, zamiast być po drugiej stronie przewodu liczącego dwa i pół tysiąca mil.

– Jak się czujesz?

– Samotna.

– Już niedługo. Co z meblami?

– Dywany leżą już na podłogach.

– Żadnych kłopotów?

– Pojawią się, gdy przyjdą rachunki.

– Malarze?

– Byli i poszli.

– Więc martwisz się już tylko o meble? – spytał.

– Nie mogę się doczekać, kiedy dostarczą naszą sypialnię.

– Największa troska każdej panny młodej.

– Nie to miałam na myśli, ty maniaku seksualny. Chodzi o to, że śpiwór przyprawia mnie o ból pleców.

Roześmiał się.

– Poza tym – powiedziała – czy kiedykolwiek próbowałeś rozbijać obozowisko na środku pustej, przykrytej dywanem sypialni, o rozmiarach dwadzieścia stóp na dwadzieścia? To niesamowite.

– Może powinniśmy byli polecieć razem – powiedział Alex. – Może łatwiej znosiłabyś to nie umeblowane mieszkanie, gdybyś nie była sama.

– Nie – zaprzeczyła. – Czuję się dobrze. Po prostu lubię sobie ponarzekać. Jak układają się twoje stosunki z Colinem?

– Znakomicie – powiedział, patrząc jak chłopiec poprawia sobie okulary na zadartym nosie.

– Co z tym facetem, który jechał za wami furgonetką? – spytała.

– Nie przejmuj się tym.

– Jedna z gier Colina?

– Tylko i wyłącznie – zapewnił ją.

– Słuchaj, czy naprawdę ograł cię na dolara?

– Naprawdę. To sprytny chłopak. Macie wiele wspólnych cech.

Colin roześmiał się.

– Jak się jedzie? – spytała Courtney. – Czy sześćset mil dziennie to nie za dużo jak na ciebie jednego?

– Absolutnie – powiedział. – Plecy bolą mnie chyba mniej niż ciebie. Uda nam się dojechać na miejsce zgodnie z planem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Groza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Groza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Groza»

Обсуждение, отзывы о книге «Groza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x