– Nie.
Loman wyszedł. Szybko spenetrował opustoszałe korytarze, inne biura, laboratoria i pokoje obsługi, w nadziei, że natknie się na Shaddacka.
Jednak przekonał się, że ten nie ukrywa się w firmie. Najwidoczniej wielki człowiek jeździł po mieście w dniu zakończenia konwersji.
To przeze mnie, pomyślał Loman. Wystraszył się tego, co mu powiedziałem zeszłej nocy u Peysera. Dlatego kręci się po okolicy, albo ukrył się dobrze.
Wrócił do radiowozu i wyruszył na poszukiwanie swego stwórcy.
Sam siedział bez koszuli na skrzyni w łazience, a Tessa opatrywała mu rany, podobnie jak przedtem Chrissie. Ale Sam odniósł poważniejsze obrażenia.
Na czole, nad prawym okiem miał wyrwane aż do kości ciało i dziurę wielkości dziesięciocentówki. Zatamowanie krwi z tych drobnych poszarpanych naczyń krwionośnych wymagało kilku minut ciągłego uciskania, następnie wysmarowania jodyną i maścią gojącą, po czym zabandażowania. Ale nawet po tych wszystkich zabiegach na gazie pojawiła się czerwona plama.
Tessa zajmowała się Samem, on zaś opowiadał przejścia:
– …więc gdybym nie strzelił jej wtedy w głowę… gdybym spóźnił się o sekundę lub dwie, to ta cholerna rzecz, sonda czy cokolwiek innego, zagłębiałby się w mózg, i kobieta połączyłaby się ze mną jak z komputerem.
Zrzuciwszy togę z prześcieradła na rzecz suchych dżinsów i bluzki Chrissie stała pobladła na twarzy, ale gotowa wysłuchać wszystkiego do końca.
Harry podjechał na wózku do drzwi.
Moose leżał u stóp Sama, jakby rozumiejąc, że w tym momencie gość bardziej potrzebuje pociechy niż pan.
Sam trząsł się z zimna, już nie dlatego, że przemarzł na deszczu. Drżał tak, momentami dzwoniły mu zęby.
Im dłużej mówił, tym chłodniej robiło się Tessie i po pewnym czasie ją również przeszywały dreszcze.
Harley Coltrane potężną kościstą łapą przeciął mu prawy nadgarstek. Na szczęście żadne większe naczynie krwionośne nie zostało uszkodzone, więc Tessa szybko zatamowała krwawienie. Posiniaczone i stłuczone miejsca dokuczały mu bardziej niż rany. Potwornie bolały go stawy i ledwo ruszał ręką, ale Tessa wykluczyła złamanie czy zmiażdżenie kości.
– …Jakby mogli przybierać dowolny kształt – relacjonował drżącym głosem – umysł całkowicie panuje nad materią, to samo Chrissie opowiadała nam o księdzu, który zmieniał się w upiora z filmu…
Dziewczynka skinęła głową.
– Przekształcali się na moich oczach, wysuwali te czułki, próbowali mnie przebić. Z tą niewiarygodną władzą nad ciałem, nad fizyczną substancją, chcieli przemienić się w coś… w jakiegoś potwora z koszmarnego snu.
Rana na brzuchu była najmniejsza. Tak jak na czole, miał zdartą skórę, ale macka nie wyrwała ciała, tylko wypaliła kółko wielkości dziesięciocentówki.
Harry odezwał się z wózka:
– Sam, myślisz że ci ludzie naprawdę świadomie stali się maszynami, czy raczej wbrew woli, w jakiś sposób zostali opanowani przez maszyny?
– Nie wiem – odpowiedział – obydwa warianty są możliwe.
– Ale jakim cudem aż tak zmieniły się ich ciała? I jaki to ma związek ze Zjawami?
– Niech mnie diabli, jeśli wiem – powiedział Sam. – Wszystko jakoś łączy się z New Wave, ale nikt z nas nie ma pojęcia o najnowszych osiągnięciach w tej dziedzinie, więc nie wymyślimy nic mądrego. Trzeba by poddać Moonlight Cove kwarantannie, opanować laboratoria New Wave i zbadać dokumentację. Inaczej nie dowiemy się prawdy. Tak jak rzeczoznawcy rekonstruują przyczyny pożaru badając popiół.
– Popiół? – zdziwiła się Tessa. Sam wstał, a ona pomagała mu włożyć koszulę. – Te wzmianki o pożarze i popiołach sugerują, że to wszystko zmierza szybko ku eksplozji, czy czemuś podobnemu.
– Bo tak jest – potwierdził.
Próbował zapiąć koszulę jedną ręką, ale po chwili pozwolił, by zrobiła to za niego. Zauważyła, że Sam ciągle trzęsie się z zimna.
– Te morderstwa, które próbują zatuszować, te stwory, skradające się po nocy… – przerwał na chwilę. – Można wyczuć, że wszystko przebiega inaczej, niż zamierzali i lada moment nastąpi katastrofa. – Głęboko odetchnął. – To, co widziałem w domu Coltrane’ów… nie przypominało niczego, co ktokolwiek mógłby zaplanować, niczego, co chciałoby się zrobić ludziom albo do czego ludzie dążyliby. To wszystko wyglądało jak eksperyment, który wymyka się spod kontroli, jakaś oszalała biologia, rzeczywistość wywrócona do góry nogami. I dam sobie uciąć rękę, że jeśli takie rzeczy dzieją się w wielu domach tego miasta, to natychmiast musi zareagować New Wave. To wszystko już wybucha, właśnie teraz, to będzie jedna wielka cholerna eksplozja, a my jesteśmy w jej centrum.
Sam nerwowo dotykał ich od momentu, gdy zmoknięty i pokrwawiony, potykając się przekroczył próg kuchni. Tessę przestraszyło to bardziej niż jego bladość i dreszcze. Objął ją, gdy zabrakło jej tchu na widok krwawej dziury w czole; tulił ją zapewniając, że to nic, głupstwo. Ale przede wszystkim chciał upewnić się, że to z nią, z Chrissie i Harrym jest wszystko w porządku, jak gdyby bał się, że po powrocie znajdzie ich…odmienionych. Objął również przerażoną Chrissie i uspokajał jak córkę dobrze, wszystko będzie dobrze. Harry zatroskany wysunął dłoń, a Sam chwycił ją i trzymał kurczowo. W łazience, gdy Tessa opatrywała mu rany, ciągle dotykał jej rąk, ramion, a raz nawet położył dłoń na policzku, jakby dziwił się miękkości skóry. To znowu poklepał po ramieniu Chrissie. Do tej pory był powściągliwy, opanowany, chłodny. Ale po wstrząsających przejściach w domu Coltrane’ów ta skorupa na nim pękła. Nagle odczuł potrzebę zbliżenia się do innych, co jeszcze niedawno nie równało się z meksykańskim jedzeniem, piwem Guinnessa i filmami z Goldie Hawn.
Rozmyślając, jak straszny koszmar odmienił tak gwałtownie i całkowicie tego twardziela, Tessa przeraziła się bardziej niż kiedykolwiek. Sam Booker przypominał bowiem bezbożnika, który ujrzawszy piekło na łożu śmierci, rozpaczliwie szuka pociechy i ukojenia u Boga.
Czyżby już nie wierzył, że uciekną? Może pragnął kontaktu z ludźmi po latach samotności, gdyż wiedział, że dosłownie za kilka godzin pochłonie ich wielka, niezgłębiona ciemność.
Shaddack ocknął się z kojących marzeń sennych o ludzkich i mechanicznych częściach połączonych w ogromny silnik o nieobliczalnej mocy oraz tajemniczym przeznaczeniu. Zbudził się, jak zwykle, wypoczęty i ożywiony tą wizją.
Wysiadł z furgonetki i przeciągnął się. Korzystając z narzędzi, jakie znalazł w garażu, wyłamał drzwi do domu zmarłej Pauli Parkins. Skorzystał z toalety, następnie umył ręce i twarz.
Po powrocie do garażu podniósł drzwi wjazdowe i wyprowadził furgonetkę na zewnątrz, gdzie panowały lepsze warunki dla przesłania i odbioru danych w transmisji mikrofalowej.
Wciąż padał deszcz i zagłębienia w trawniku wypełniła woda. Smużki mgły już unosiły się w powietrzu, co zwiastowało, że niebawem napłynie od morza gęsta mgła.
Jedząc kolejną kanapkę i popijając colę sprawdzał w komputerze dane z realizacji Projektu Księżycowy Jastrząb. Wciąż wykonywano konwersje, zaplanowane między szóstą a osiemnastą. Teraz była dwunasta pięćdziesiąt, zatem niespełna siedem godzin do zakończenia programu, a już wstrzyknięto pełną dawkę mikrosfer większości osobników. Zespoły przeprowadzające konwersję wyprzedzały harmonogram.
Читать дальше