Dean Koontz - Łzy Smoka

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Łzy Smoka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Łzy Smoka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Łzy Smoka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydawałoby się, że nie może istnieć żaden związek pomiędzy parą szanowanych detektywów z policji w Laguna Beach i trójką bezdomnych włóczęgów. A jednak tajemnicza, przerażająca istota przepowiedziała, że wszyscy umrą jeszcze tej nocy.
Po ogłoszeniu wyroku cały świat otaczający bohaterów nagle się zmienia, przestają obowiązywać nawet prawa fizyki i wszędzie czyhają niebezpieczeństwa.
Skazani nie poddadzą się jednak; będą działać wspólnie, by przed świtem dotrzeć do sanktuarium nowego, straszliwego boga…

Łzy Smoka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Łzy Smoka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nawet kiedy wróciła z haju i zniknęły zwidy śmierci i genetycznych horrorów, strach w niej pozostał – i rósł z każdym dniem. Najpierw nie rozumiała jego źródła, aż wreszcie stopniowo zaczęła koncentrować uwagę na płodzie, który nosiła, i pojęła, że w stanie najwyższej świadomości otrzymała ostrzeżenie: jej dziecko nie było drugim Dylanem, lecz potworem, kimś, kto nie przyniesie ludziom światła, lecz pogrąży ich w ciemnościach.

Czy przeczucie jej nie myliło, czy też była to tylko szalona myśl, zrodzona pod wpływem narkotyków i dziecko w jej łonie było normalnym zarodkiem, tego nigdy nie miała się dowiedzieć. Podjęte przez nią pod wpływem przeraźliwego strachu działania same w sobie mogły stanowić decydujący czynnik, który, spotęgowany jeszcze narkotykami, uczynił z Bryana to, czym jest. Szukała możliwości usunięcia ciąży, lecz nie w zwyczajnych miejscach, z obawy przed “babkami”, używającymi do zabiegu drucianego wieszaka, i pokątnymi lekarzami, których alkoholizm skłaniał do wykraczania poza prawo. Uciekła się do nader nieortodoksyjnych i, jak się okazało, bardziej zawodnych metod.

– To było w siedemdziesiątym drugim. – Złapała poręcz i przekręciła z wysiłkiem na wpół sparaliżowane, wyschłe ciało w bardziej wygodną pozycję. Jej białe włosy były sztywne jak druty.

Światło padło na jej twarz pod nowym kątem i Harry ujrzał na mlecznobiałej skórze zrośniętych powiek siateczkę cieniutkich niebieskich żyłek.

Rzut oka na zegarek. Szesnaście po drugiej.

– Sąd Najwyższy zalegalizował aborcję dopiero na początku siedemdziesiątego trzeciego, kiedy byłam w ostatnim miesiącu ciąży, tak więc dla mnie było już za późno.

Nawet gdyby aborcja była prawnie dopuszczalna, Jennifer prawdopodobnie nie poszłaby do kliniki, bo bała się lekarzy i nie miała do nich zaufania. Najpierw próbowała pozbyć się dziecka przy pomocy mistycznego indiańskiego homeopaty, który prowadził praktykę w mieszkaniu przy Haight Ashbury, ówczesnym centrum kontrkultury w San Francisco. Dawał jej do picia wywary z ziół, które działały na ścianki macicy i wywoływały poronienie. Kiedy to nie poskutkowało, zrobił jej serię ziołowych irygacji, aby wypłukać płód.

To też zakończyło się niepowodzeniem, więc w desperacji zwróciła się do szarlatana oferującego irygacje radioaktywne, które weszły wtedy w modę. Promieniowanie podobno nie było dość silne, by zaszkodzić matce, lecz śmiertelne dla płodu. Ten radykalny środek również zawiódł.

Jennifer miała wrażenie, że nie chciane dziecko zdaje sobie sprawę z jej wysiłków, by się go pozbyć, i czepia się życia z niesamowitą wytrwałością, niczym wstrętna narośl, silniejsze niż jakikolwiek inny płód, nadludzko odporne już w łonie matki.

Druga osiemnaście.

Harry zaczynał się niecierpliwić. Jak do tej pory nie powiedziała nic, co pomogłoby im rozprawić się z Tiktakiem.

– Gdzie możemy znaleźć pani syna?

Jennifer Drackman zapewne sądziła, że nigdy więcej nie zdobędzie tak uważnych słuchaczy, i bez względu na skutki nie miała zamiaru skracać swej opowieści wedle ich życzeń. Widać było, że ta spowiedź jest dla niej formą ekspiacji.

Harry ledwie mógł znieść dźwięk jej głosu, nie mógł znieść widoku jej twarzy. Odszedł od łóżka i zbliżył się do okna, by patrzeć na mgłę.

– Wtedy moje życie naprawdę zmieniło się w odjazd pełen koszmarów.

Dziwne wrażenie sprawiały te stare slangowe wyrażenia w ustach pomarszczonej, suchej jak wiór staruszki.

Strach przed nie narodzonym dzieckiem był gorszy niż wszystkie stany lękowe, jakich doświadczyła pod wpływem narkotyków. Pewność, że nosi w sobie potwora, rosła z każdym dniem. Padała z niewyspania, lecz bała się zasnąć, bo nawiedzały ją koszmary pełne scen gwałtu i mordu, ludzkiego cierpienia w niezliczonych postaciach i czegoś niewidzialnego, lecz okropnego, poruszającego się zawsze w mroku.

– Pewnego dnia policjanci znaleźli mnie na ulicy, wrzeszczącą, orzącą paznokciami brzuch, majaczącą o bestii. Wsadzili mnie na oddział psychiatryczny.

Stamtąd przywieziono ją do Kalifornii i oddano pod opiekę matki, od której uciekła przed sześciu laty. Oględziny lekarskie ujawniły w macicy blizny, dziwne zrosty i polipy, skład krwi wykazywał szaleńcze odskoki od normy.

Chociaż badania nie wykryły żadnych nieprawidłowości w budowie płodu, Jennifer nadal była przeświadczona, że nosi w sobie monstrum. Jej strach rósł z godziny na godzinę i żadne perswazje, naukowe czy religijne, nie mogły go ukoić.

Przy uszkodzeniach, jakie powstały podczas prób pozbycia się ciąży, konieczny był poród wspomagany. Jennifer w szpitalu wpadła już nie w histerię, lecz obłęd. Nachodziły ją ponarkotyczne wizje przerażających potworów i nabrała irracjonalnego przekonania, że jeśli choćby raz spojrzy na dziecko, które za jej sprawą przychodzi na świat, czeka ją piekło i wiekuiste potępienie.

Poród był niezwykle ciężki i przewlekły, a z powodu swego nieobliczalnego zachowania przez większość czasu miała skrępowane ręce.

Gdy dziecko wreszcie się rodziło, na krótko zdjęto jej więzy.Wtedy własnoręcznie wyłupiła sobie oczy.

Harry, wpatrzony w twarze, które formowały się i rozpływały w mgle za oknem, zadrżał.

– I urodził się – powiedziała Jennifer Drackman. – Urodził się.

Mimo że nie widziała, od pierwszej chwili przejrzała mroczną naturę stworzenia, któremu dala życie. Był jednak ślicznym dzieckiem, a potem ślicznym chłopcem (tak jej mówiono), później zaś przystojnym młodzieńcem. Z roku na rok nikt nie brał poważnie paranoicznych majaczeń kobiety, która sama wydarła sobie oczy.

Harry spojrzał na zegarek. Dwadzieścia jeden minut po drugiej.

W najlepszym razie zostało im czterdzieści minut. Prawdopodobnie znacznie mniej.

– Było tyle zabiegów chirurgicznych, komplikacji poporodowych, infekcje. Stan mojego zdrowia coraz bardziej się pogarszał. Dostałam wylewu krwi do mózgu i już nigdy nie wróciłam do domu, do matki. Całe szczęście. Bo on tam był. Przez wiele lat mieszkałam w państwowym sanatorium. Pragnęłam umrzeć, modliłam się o śmierć, ale byłam za słaba, by się zabić… słaba nie tylko fizycznie. Dwa lata temu on zabił moją matkę i przeniósł mnie tutaj.

– Skąd wiadomo, że zabił pani matkę? – spytała Connie.

– Powiedział mi o tym. I powiedział jak. Opowiada mi o swojej mocy, jak rośnie i rośnie. Pokazywał mi nawet różne sztuki… I wierzę, że potrafi zrobić wszystko, co mówi. A wy wierzycie?

– Tak – odparła Connie.

– Gdzie on mieszka? – spytał Harry, wciąż odwrócony twarzą do mgły.

– W domu mojej matki.

– To znaczy gdzie?

– Wielu rzeczy dokładnie nie pamiętam… ale to tak.

Dała im adres.

Harry wiedział mniej więcej, gdzie to jest. Niedaleko “Pacific View”.

Znów sprawdził godzinę. Druga dwadzieścia trzy.

Odwrócił się od okna, ogarnięty chęcią opuszczenia tego pokoju, i to nie tylko dlatego, że musieli szybko dopaść Bryana Drackmana.

– Chodźmy.

Sammy Shamroe wyszedł z mrocznego kąta. Janet wstała ze śpiącym synkiem w ramionach, pies poderwał się na nogi.

Lecz Connie chciała jeszcze zadać jedno pytanie. Było to pytanie osobiste, o którym w zwykłych okolicznościach pomyślałby Harry, ona zaś skrzywiłaby się niecierpliwie, że marnują czas na nieistotne drobiazgi.

– Dlaczego Bryan wciąż tu do pani przychodzi?

– Żeby mnie dręczyć.

– Tylko z tego powodu, chociaż ma do dyspozycji wszystkich ludzi na świecie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Łzy Smoka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Łzy Smoka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Łzy Smoka»

Обсуждение, отзывы о книге «Łzy Smoka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x