Dean Koontz - Łzy Smoka

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Łzy Smoka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Łzy Smoka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Łzy Smoka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydawałoby się, że nie może istnieć żaden związek pomiędzy parą szanowanych detektywów z policji w Laguna Beach i trójką bezdomnych włóczęgów. A jednak tajemnicza, przerażająca istota przepowiedziała, że wszyscy umrą jeszcze tej nocy.
Po ogłoszeniu wyroku cały świat otaczający bohaterów nagle się zmienia, przestają obowiązywać nawet prawa fizyki i wszędzie czyhają niebezpieczeństwa.
Skazani nie poddadzą się jednak; będą działać wspólnie, by przed świtem dotrzeć do sanktuarium nowego, straszliwego boga…

Łzy Smoka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Łzy Smoka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Janet wciąż nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia. Skąd Woofer wiedział, że całej ich piątce grozi to samo tajemnicze niebezpieczeństwo? Jak wpadł na to, że powinni się wszyscy razem spotkać? Wiadomo, zwierzęta mają pewne zmysły znacznie bardziej wyostrzone niż ludzie, a poza tym tajemniczy instynkt, którego działanie trudno zrozumieć. Po tym zdarzeniu nigdy już nie spojrzy na żadne zwierzę tak jak przedtem.

Wbrew temu, co myślała wcześniej, przygarnięcie psa – mimo kosztów i kłopotów – było chyba najmądrzejszą w jej życiu decyzją.

Odczepili choinkowe światełka, zwinęli je i schowali.

– Rzucam picie. Na dobre – oznajmił Sammy, idąc za nimi do tylnych drzwi samochodu. – Nie wierzycie? Ale to szczera prawda. Nigdy już ani kropli. Nigdy.

Woofer siedział na chodniku obok Danny’ego. Obserwował ich i cierpliwie czekał.

Gdy Janet dowiedziała się, że pani Gulliver i pan Lyon są z policji, o mało nie rzuciła się do ucieczki. Jak zawsze, przeraziła ją myśl, że ktoś odkrył zwłoki Vince’a i zostało wszczęte śledztwo. Mogła być poszukiwana, mogli nawet wydać nakaz jej aresztowania.

O ludziach reprezentujących siłę lub władzę myślała jak o innej rasie, z którą nie miała nic wspólnego. Z ich strony nie spotkało jej nigdy nic dobrego, może z jednym wyjątkiem pana Ishigury z “Pacific View”.

Pani Gulliver i pan Lyon robili jednak wrażenie ludzi miłych i dobrych. Nie sądziła, żeby mogli wyrządzić krzywdę jej i Danny’emu. Z nimi z pewnością wiele ją łączyło – przede wszystkim wola życia i pragnienie, by znaleźć Tiktaka, zanim on ich znajdzie.

Nie miała zresztą innego wyjścia jak im zaufać; siedzieli w tym razem. Przekonało ją też zaufanie, jakim obdarzył ich pies.

– Za pięć druga – oznajmił pan Lyon, patrząc na zegarek. – Ruszajmy, na miłość boską.

Janet zawołała Danny’ego i wsiadła razem z nim i Sammym na tył furgonetki. Sammy zatrzasnął drzwi.

Pan Lyon siadł za kierownicą, włączył silnik i zapalił światła.

Między szoferką a tyłem furgonetki nie było żadnej przegrody. Janet, Danny i Sammy stłoczyli się za przednimi siedzeniami, żeby móc patrzeć przez szybę.

Nad asfaltem zaczynały przepływać spiralne wstążki rzadkiej mgły znad oceanu. Światła nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu, jedynego w polu widzenia, załamały się w białych pasmach i utworzyły poziomą różnobarwną tęczę, rozpiętą między krawężnikami. Wóz przejechał przez kolorową smugę i zabrał ją ze sobą w mrok.

Pani Gulliver wciąż stała z Wooferem na chodniku.

Pan Lyon zwolnił ręczny hamulec i włączył bieg. Nieznacznie podnosząc głos, powiedział:

– Jesteśmy gotowi.

Pani Gulliver słyszała go przez otwartą boczną szybę. Przemówiła do Woofera, wskazując to przed siebie, to na samochód. Pies przyglądał jej się z uwagą.

Domyślił się trafnie, że proszą go o to, co sam chciał zrobić parę minut temu, i ruszył w dół spadzistą ulicą. Przebiegł kilka metrów, obejrzał się, żeby sprawdzić, czy pani Gulliver idzie za nim. Zobaczył, że tak, i zamerdał ogonem.

Pan Lyon zdjął nogę z hamulca i pozwolił furgonetce toczyć się w dół, tuż za panią Gulliver, utrzymując równe z nią tempo, by pies zrozumiał, że samochód również mu towarzyszy.

Chociaż furgonetka jechała wolno, Janet dla równowagi złapała oparcie fotela pana Lyona, a Sammy wczepił się w zagłówek pustego fotela pasażera. Danny jedną ręką chwycił pasek matki i wspinał się na palce, próbując zobaczyć, co się dzieje na ulicy.

Kiedy pani Gulliver prawie dogoniła Woofera, pies znów puścił się biegiem, dotarł do rogu i odwrócił głowę. Popatrzył na zbliżającą się kobietę, na samochód, znów na nią i znów na samochód. Był mądrym psem, na pewno zorientuje się, o co chodzi.

– Szkoda, że po prostu z nami nie pogada i nie powie, co chcemy wiedzieć – mruknął pan Lyon.

– Kto? – spytał Sammy.

– Ten kundel.

Pani Gulliver szła jakiś czas za psem. Po jakichś dwudziestu metrach zatrzymała się, poczekała, a kiedy Woofer na nią spojrzał, otworzyła drzwiczki po stronie pasażera i wsiadła.

Pies usiadł i patrzył na nich.

Pan Lyon podjechał trochę do przodu.

Pies postawił uszy.

Furgonetka toczyła się dalej.

Woofer wstał i podbiegł kawałek. Stanął, obejrzał się, by sprawdzić, czy samochód wciąż za nim jedzie, i ruszył dalej.

– Mądry pies – orzekła pani Gulliver.

– Bardzo mądry – zawtórował pan Lyon.

– Najmądrzejszy na świecie – wtrącił z dumą Danny.

– Też tak myślę – oznajmił Sammy i potarł dłonią czuprynę chłopca.

Danny odwrócił buzię i powiedział:

– Mamo, ten pan naprawdę śmierdzi.

– Danny! – zgromiła go Janet, przerażona.

– Nie szkodzi – uspokoił ją Sammy. Słowa dziecka natchnęły go do dalszych gorących, choć bezładnych wynurzeń. – To prawda. Śmierdzę. Jestem ruiną człowieka. Zeszmaciłem się dawno, ale teraz już z tym koniec. Wiecie co, myślałem, że zjadłem wszystkie rozumy. Życie straciło dla mnie sens, bo zdawało mi się, że znam je na wylot, nie ma w nim żadnych niespodzianek, tylko fizjologia i szara codzienność. Teraz myślę inaczej. Jednak nie wiem wszystkiego. Do diabła, o tylu rzeczach nie mam zielonego pojęcia! Życie to na pewno dużo więcej niż fizjologia. Więc na co komu wino, kokaina czy inne takie świństwa? Więcej ani kropli.

Na następnym rogu pies skręcił w prawo, w stromą ulicę.

Pan Lyon skręcił za Wooferem, potem spojrzał na zegarek.

– Druga. Niech to cholera, czas ucieka.

Woofer coraz rzadziej odwracał głowę. Nabrał już pewności, że pojadą za nim.

Chodnik, którym biegł, zaścielały kosmate, różowe kwiaty, opadłe z wielkich kuflików, krzewów ozdobnych, którymi wysadzana była cała ulica. Woofer wąchał je w biegu i parę razy kichnął.

Nagle Janet odgadła:

– On idzie do lecznicy pana Ishigury – powiedziała.

Pani Gulliver obróciła się i spojrzała na nią.

– Wiesz, dokąd pies nas prowadzi?

– Jadaliśmy tam posiłki w kuchni… Mój Boże, ta nieszczęsna kobieta bez oczu!

Lecznica “Pacific View” była parę kroków przed nimi. Pies wszedł na schodki i usiadł pod frontowym wejściem.

3

Po godzinach odwiedzin w recepcji nikogo nie było. Harry spojrzał przez oszkloną górną połowę drzwi i zobaczył słabo oświetloną, pustą poczekalnię.

Kiedy zadzwonił, usłyszał w interkomie kobiecy głos. Przedstawił się jako oficer policji, który ma sprawę służbową, nie cierpiącą zwłoki. Sądząc po głosie, rozmówczyni przejęła się jego słowami i była chętna do pomocy.

Zdążył trzy razy spojrzeć na zegarek, zanim zjawiła się w poczekalni. Nie ociągała się z tym wprawdzie; Harry po prostu nie mógł zapomnieć o Rickym Estefanie, dziewczynie, która straciła ramię w zatłoczonej hali, i o tym, że każde mrugnięcie czerwonego światełka na zegarku odliczało czas do jego śmierci.

Nadeszła drobna Filipinka, która przedstawiła się jako przełożona nocnej zmiany. Mimo kruchego wyglądu budziła respekt swoim rzeczowym, chłodnym zachowaniem. Kiedy zobaczyła Harry’ego, okazała mniej serdeczności niż przez interkom. Nie chciała mu otworzyć, i już.

Po pierwsze, nie wierzyła, że ma do czynienia z oficerem policji. Nie mógł jej winić za tę podejrzliwość, zważywszy, że po przejściach ostatnich dwunastu czy czternastu godzin wyglądał, jakby mieszkał pod mostem. Cóż, może nie aż tak źle jak Sammy Shamroe, lecz bez wątpienia przypominał mieszkańca przytułków z wielkim moralnym długiem wobec Armii Zbawienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Łzy Smoka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Łzy Smoka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Łzy Smoka»

Обсуждение, отзывы о книге «Łzy Smoka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x