Kir Bułyczow - Pupilek

Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Pupilek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Социально-психологическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pupilek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pupilek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pupilek, to domowe zwierzątko, ufne, przytulne, miłe. Pupilek to również krnąbrny i podstępny stwór. Zamiast cieszyć się, że udało mu się uniknąć losu większości ludzi, którzy teraz mieszkają w lasach lub miejskich śmietnikach, niewdzięcznik porzuca wygodne życie z prześliczną obróżką na szyi i decyduje się na niebezpieczną tułaczkę. Uczy się walki w szkole gladiatorów, poznaje ludzi upodlonych, ludzi kolaborujących z najeźdźcą i niewielką grupkę tych, których najazd nie złamał.
Wreszcie przystaje do bojowników o wyzwolenie ujarzmionej wieki temu Ziemi.

Pupilek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pupilek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przeniesiono mnie do lazaretu, gdzie opatrzono moje rany. Nie obudziłem się.

Obudziłem się dopiero rano, umieszczony pod ziemią lazaret był oświetlony skąpo. Do pokoju weszła kobieta w białym fartuchu, podobny do Ludmiły, ale o czarnych włosach. Zapytała jak się czujkę. Odpowiedziałem, że dobrze. Potem kobieta zapytała, czy przynieść mi jedzenie do łóżka, czy dam radę wstać.

Odpowiedziałem, że spróbuję się podnieść. Z trudem wstałem, walcząc z zawrotami głowy. Jakiś mężczyzna przyniósł drewniany stolik i ławeczkę. Kobieta postawiła na stole dużą filiżankę kawy i położyła kromkę chleba. Zjadłem śniadanie.

Zapytałem co się dzieje z pełzaczem.

Kobieta odpowiedziała, że miał szczęście. Wszystko z nim dobrze.

Wszedł mężczyzna w skórzanym obraniu, podobnym do ubrania ochrony Markizy w metrze. Zapytał mnie czy jestem w stanie pójść do głównodowodzącego. Odpowiedziałem, że mogę. Dopiłem kawę i poszedłem za przewodnikiem po podziemnych korytarzach. Wcześniej była tu wojskowa baza. Tutaj przed wieloma laty wojskowi oczekiwali na atomowe uderzenie. Ale wojna nie nastąpiła, a pojawili się sponsorzy.

W korytarzu spotkaliśmy pochód małych pełzaczy. Prowadził ich nastolatek z patyczkiem w ręku. Pełzacze miarowo i jednakowo garbiły swoje owłosione plecy.

— Czy my ich hodujemy w kradzionych jaj? — zapytałem.

Mój przewodnik wzruszył ramionami, albo nie wiedział, albo nie chciał zdradzać sekretów. Przepuścił mnie przed sobą w jakieś drzwi.

Za nimi znajdował się pokój oświetlony lepiej niż inne pomieszczenia. Przy dużym biurku siedziała Irka, przed nią stał komputer, dokoła walały się porozrzucane papiery.

— Żyjesz? — zapytała Irka i uśmiechnęła się.

Miała na sobie również skórzane ubranie, włosy uczesała do tyłu.

— Ty tu dowodzisz? — zapytałem.

— A jak ci się wydaje?

— Moim szefem też jesteś?

— Póki nie wróci Markiza — uważaj! — Uśmiechają się odruchowo zakryła usta dłonią.

— A co z pełzaczem? — zapytałem chcąc zmienić temat. Jakoś nie ucieszyło mnie, że Irka okazała się nie tą osobą, którą przywykłem widzieć.

— Żyje — powiedziała Irka. — Dzięki tobie.

— Natknęliśmy się na niedźwiedzia — poinformowałem ją. — Chciał do pożreć.

— Jak zobaczyłam twoje rany na ramieniu od razu domyśliłam się, że obejmowałeś się z niedźwiedziem.

— A ja nie domyślałem się, że jesteś tu szefem.

— Ktoś musi być…

Wszedł Henryk. Położył jakieś papiery na biurko przed Irką. Popatrzyła na nie i podpisała, a Henryk podszedł do mnie i powiedział, że jestem zuch, i że rad jest mnie widzieć.

Henryk poszedł sobie, a ja ze smutkiem pomyślałem, że teraz nie będą mógł już całować Irki. Nigdy. I zrobiło mi się smutno.

— Gdzie jest pełzacz? — zapytałem. — Chcę go zobaczyć.

— Zaraz sam przyjdzie — uspokoiła mnie Irka.

W tym momencie wpadł do pokoju Sienieczka, objął mnie za nogę swoimi błoniastymi rękami. Pyszczek miał zapłakany.

— Rycerzu Lancelocie! — zawołał. — Przyszedłeś w końcu, tak się cieszę! Wiesz, że Leonora też tu jest? Pójdziemy do niej dobrze?

— No to pójdę sobie? — powiedziałem. Nie wiedziałem, czy powinienem pytać Irkę o pozwolenie.

Irka odsunęła papiery i wstała. Chciała podejść do mnie, ale nagle do pokoju wszedł inspektor, którego widziałem na Wieży. Ten smukły, z obliczem mrówki, w długim tęczowym płaszczu. Dziwne, dlaczego został na Ziemi?

Inspektor skierował się w moją stronę. Zesztywniałem. Biła od niego surowość i precyzja ruchów doprowadzona niemal do dokładności mechanizmu.

— Nie poznajesz? — zapytał głosem pełzacza.

— Pełzacz?

Inspektor podszedł i wyciągnął do mnie szczupłe twarde dłonie. Podałem mu swoje. Zrozumiałem wszystko.

— Jesteś jak motyl? — zapytałem.

— To metamorfozy — powiedział pełzacz. — Ale stadium larwy nadchodzi niespodziewanie, chociaż trwa krótko. W takiej chwil obok powinien być ktoś bliski. Albo przyjaciel. Bo mogło się zdarzyć — krótkim ruchem przejechał kantem dłoni po swoim chudym gardle; jego mrówcze oczy pozostały nieruchome — że zginąłbym. Dziękuję ci za wszystko.

— Pokaż mu, pokaż! — zażądał Sienieczka. — On jeszcze nie widział. Wszyscy widzieli tylko nie on.

— Pokaż — zgodziła się Irka. — To piękne.

Pełzacz machnął rękami i jego długi tęczowy płaszcz, jak bajkowy nieważki parawan, otworzył się, rozciągnął — i zobaczyłem przed sobą ogromnego perłowego motyla.

— Umiemy latać! — zakomunikował Sienieczka.

Kiedy odeszli Irka podeszła do mnie, wspięła się na palce i pocałowała mnie w policzek.

— Witaj, Lancelocie! — powiedziała.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pupilek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pupilek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczov
Martin Kirk - Hatha Yoga
Martin Kirk
Отзывы о книге «Pupilek»

Обсуждение, отзывы о книге «Pupilek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x