• Пожаловаться

Lois Bujold: Strzępy honoru

Здесь есть возможность читать онлайн «Lois Bujold: Strzępy honoru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1996, ISBN: 83-86669-72-1, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Космическая фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Lois Bujold Strzępy honoru

Strzępy honoru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strzępy honoru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Strzępy honoru to klasyczna space opera. Na tle wielkiej wojny międzyplanetarnej śledzimy losy Cordelii Naismith od jej pierwszego kontaktu z nieprzyjaciółmi. Co wyniknie z zetknięcia wyrafinowanej cywilizacji naukowej z wojowniczą społecznością, postępującą zgodnie z tradycją i sztywnymi zasadami honoru?

Lois Bujold: другие книги автора


Кто написал Strzępy honoru? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Strzępy honoru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strzępy honoru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W miarę schodzenia na dół otaczający ich las stawał się coraz gęstszy, a drzewa — coraz wyższe. Z początku Vorkosigan wyrąbywał drogę w poszyciu swym nożem, później jednak poprowadził ich korytem strumienia. Przez baldachim gałęzi zaczynały już prześwitywać słoneczne rozbryzgi. W ich blasku aksamitne kępy mchu rozjarzyły się jaskrawą zielenią, zawirowania wody rozbłysły oślepiająco, a kamienie na dnie nabrały barwy starych monet z brązu.

Wśród maleńkich stworzeń, zajmujących nisze ekologiczne, odpowiadające tym należącym do owadów na Ziemi, najpopularniejsza była symetria promieniowa. Niektóre odmiany latające, przypominające napełnione gazem meduzy, szybowały nad strumieniem całymi lśniącymi chmurami, ciesząc oczy Cordelii, której kojarzyły się z ławicami delikatnych baniek mydlanych. Najwyraźniej ich widok wywarł też zbawienny wpływ na Vorkosigana, bowiem Barrayarczyk zarządził postój, przerywając morderczy — przynajmniej w opinii Cordelii — marsz.

Napili się wody ze strumienia i przez jakiś czas siedzieli w milczeniu, obserwując latające bańki, śmigające tam i z powrotem wśród pyłu wodnego nad wodospadem. Vorkosigan przymknął oczy i oparł się o drzewo. On także balansuje na krawędzi wyczerpania, uświadomiła sobie Cordelia. Nie strzeżona, przyjrzała mu się z uwagą. Przez cały czas traktował ją z szorstkim, lecz pełnym szacunku, typowo wojskowym profesjonalizmem. Jednak coś ją niepokoiło, niejasne wrażenie, że przeoczyła coś istotnego. Nagle potrzebna informacja pojawiła się w jej pamięci niczym piłka, która — przytrzymana pod wodą — śmiga w końcu w górę, wystrzeliwując na powierzchnię.

— Wiem, kim jesteś. Vorkosiganem, Rzeźnikiem Komarru. — Natychmiast pożałowała, że odezwała się na głos, bowiem mężczyzna otworzył oczy i spojrzał wprost na nią. Jego twarz wyrażała całą gamę uczuć.

— Co możesz wiedzieć o Komarrze? — ton jego głosu wyraźnie mówił: “Betańska ignorantka”.

— Tyle, co wszyscy. To był bezwartościowy kawał skały, który wasi ludzie zaanektowali siłą po to, by przejąć kontrolę nad pobliskim skupiskiem korytarzy przestrzennych. Rządzący tam senat przyjął warunki kapitulacji i natychmiast potem jego członkowie zostali wymordowani. Ty dowodziłeś tą ekspedycją, ale… — Z pewnością Vorkosigan z Komarru był admirałem. — Czy to byłeś ty? Mówiłeś chyba, że nie zabijasz jeńców.

— Tak, to byłem ja.

— Czy za to właśnie cię zdegradowali? — spytała zdumiona. Myślała, że podobne zachowanie nie odbiega od barrayarskich standardów.

— Nie. Za to, co nastąpiło potem — wyraźnie nie odpowiadał mu temat tej rozmowy, lecz Barrayarczyk ponownie zaskoczył Cordelię, dodając: — Ta część historii została skutecznie wyciszona. Dałem moje słowo — słowo Vorkosigana — że darujemy im życie. Oficer polityczny unieważnił mój rozkaz i za moimi plecami polecił ich stracić. Zabiłem go za to.

— Dobry Boże!

— Własnoręcznie skręciłem mu kark, na mostku mojego statku. Rozumiesz, to była sprawa osobista — chodziło o mój honor. Nie mogłem postawić go przed plutonem egzekucyjnym — wszyscy żołnierze obawiali się reakcji Ministerstwa Edukacji Politycznej.

Cordelia przypomniała sobie, że ów oficjalny eufemizm oznaczał w istocie tajną policję. Oficerowie polityczni stanowili jej odnogę militarną.

— A ty się nie boisz?

— To oni boją się mnie — uśmiechnął się kwaśno. — Jak padlinożercy wczoraj w nocy, oni także uciekają przez śmiałym atakiem. Nie wolno tylko odwracać się do nich plecami.

— Dziwne, że nie kazali cię powiesić.

— Rozpętało się prawdziwe piekło. — Za zamkniętymi drzwiami — dodał, zatopiony we wspomnieniach, odruchowo macając naszywki na kołnierzu. — Ale Vorkosigan nie może tak po prostu zniknąć, jeszcze nie teraz. Niemniej zyskałem paru potężnych nieprzyjaciół.

— Nic dziwnego — ta prosta, pozbawiona upiększeń i usprawiedliwień historia zabrzmiała w jej uszach prawdziwie, choć Cordelia nie miała żadnych podstaw, by mu zaufać. — Czy może wczoraj przypadkiem odwróciłeś się plecami do jednego z owych nieprzyjaciół?

Rzucił jej ostre spojrzenie.

— Możliwe — odparł powoli. — Jednak ta teoria ma pewne wady.

— Na przykład?

— Ciągle jeszcze żyję. Nie przypuszczam, żeby zaryzykowali podobną akcję, nie doprowadzając jej do finału. Bez wątpienia podchwycili sposobność, by winą za moją śmierć obciążyć Betan.

— O rany. A ja sądziłam, że mam problemy z dowodzeniem. Wystarczy mi zmuszanie grupy betańskich primadonn naukowych do zgodnej współpracy choćby przez parę miesięcy. Boże, chroń mnie od polityki.

Vorkosigan uśmiechnął się lekko.

— Z tego, co słyszałem o Betanach, to raczej niełatwe zadanie. Nie sądzę, abym chciał się z tobą zamienić. Dyskusje nad każdym rozkazem doprowadzałyby mnie do szału.

— Nad każdym nie dyskutują. — Posłała mu szeroki uśmiech, bowiem poruszony temat przywołał kilka zabawnych wspomnień. — Szybko uczysz się, jak ich podpuszczać.

— Jak myślisz, gdzie jest teraz twój statek?

Rozbawienie Cordelii zniknęło jak zdmuchnięte, zastąpione nagłą czujnością.

— Przypuszczam, że to zależy od tego, gdzie się podziewa twój.

Vorkosigan wzruszył ramionami i wstał, ściągając paski plecaka.

— Zatem nie traćmy czasu. Wkrótce się dowiemy — podał jej rękę i pomógł wstać. Jego twarz znowu była twarzą służbisty.

Zejście z wielkiej góry na czerwone ziemie niziny zajęło im cały długi dzień. Z bliska okazało się, że równinę przecinają liczne potoki, mętne po niedawnych deszczach. Gdzieniegdzie wyrastały grupki niegościnnych skał. W dali dostrzegli stada sześcionogich trawożerców. Z ich płochliwości Cordelia wydedukowała, że w pobliżu czają się liczni drapieżcy.

Vorkosigan maszerowałby dalej, lecz Dubauer dostał długiego, gwałtownego ataku drgawek, a następnie stał się apatyczny i senny. Cordelia zażądała, aby zatrzymać się na noc. Rozbili zatem obóz, jeśli oczywiście określenie to oddaje siedzenie na ziemi na niewielkiej łące wśród drzew. W znużonej ciszy spożyli skromny posiłek, składający się z owsianki i sosu z pleśniowego sera. Gdy ostatnie ślady barwnego zachodu słońca spłynęły z nieba, Vorkosigan przełamał kolejne zimne światło i usiadł na płaskim głazie. Cordelia położyła się i obserwowała czuwającego Barrayarczyka, póki sen nie uwolnił jej od bólu nóg i głowy.

Vorkosigan zbudził ją, gdy minęła połowa nocy. Jej mięśnie zdawały się skrzypieć i trzeszczeć od nadmiaru kwasu mlekowego, gdy Cordelia wstawała sztywno, aby objąć wartę. Tym razem Vorkosigan oddał jej paralizator.

— Nic nie widziałem — powiedział — ale coś tam chwilami okropnie hałasuje. — Wydawało się to wystarczającym wyjaśnieniem dla okazanego jej zaufania.

Sprawdziła, co słychać u Dubauera, po czym zajęła miejsce na głazie i zapatrzyła się na ogromną bryłę góry. Gdzieś tam Rosemont leżał w swym głębokim grobie, bezpieczny od dziobów i żołądków padlinożerców, nadal jednak skazany na powolny rozkład. Cordelia skupiła swe rozbiegane myśli na osobie leżącego na granicy błękitnozielonego światła Vorkosigana, niemal niewidocznego w mundurze maskującym.

Stanowił dla niej prawdziwą zagadkę. Bez wątpienia był jednym z barrayarskich arystokratów-wojowników, wychowanków starej szkoły, pozostających w konflikcie z młodymi przedstawicielami rządowej biurokracji. Militarystyczne skrzydła obu frakcji zawiązały wprawdzie niepewny, sztuczny sojusz, kontrolujący zarówno ośrodki władzy, jak i siły zbrojne, jednakże w gruncie rzeczy oba stronnictwa były naturalnymi nieprzyjaciółmi. Cesarz zręcznie utrzymywał delikatną równowagę sił, lecz nikt nie miał wątpliwości, że po śmierci przebiegłego starca Barrayar w najlepszym razie czeka okres politycznego kanibalizmu, jeśli nie wojna domowa — chyba że jego następca okaże się silniejszy, niż sądzono. Cordelia żałowała, że wie tak mało o skomplikowanych zależnościach rodzinnych i politycznych na Barrayarze. Umiała podać nazwisko rodowe cesarza — Vorbarra — bowiem kojarzyło się z nazwą planety, ale poza tym miała dość mętne pojęcie o tamtejszych złożonych stosunkach.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strzępy honoru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strzępy honoru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Sveva Modignani: Kobieta Honoru
Kobieta Honoru
Sveva Modignani
Lucy Gordon: Sprawa honoru
Sprawa honoru
Lucy Gordon
David Weber: Kwestia honoru
Kwestia honoru
David Weber
Lois Bujold: Stan niewolności
Stan niewolności
Lois Bujold
Lois Bujold: Barrayar
Barrayar
Lois Bujold
Отзывы о книге «Strzępy honoru»

Обсуждение, отзывы о книге «Strzępy honoru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.