David Brin - Wojna wspomaganych

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Wojna wspomaganych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wojna wspomaganych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wojna wspomaganych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ewolucja we wszechświecie powieści Brina nie jest tylko siłą naturalną — rozwinięte gatunki istot inteligentnych przyspieszają rozwój innych, „niższych” ras w ramach galaktycznego porządku wspomagania. Wiąże się z tym także system powiernictwa planet — Ziemianie otrzymali Garth w celu przyspieszenia odbudowy jego zniszczonego ekosystemu. Jednak ptasiopodobni Gubru szykują inwazję na Garth. Chcą nie tylko przejąć planetę, ale także wykorzystać ją w szantażu, mającym na celu ujawnienie miejsca stacjonowania odkrytej przez ziemski statek „Streaker” kosmicznej floty starożytnej rasy. Rozpoczęta wojna toczy się nie tylko na powierzchni Garth, gdzie pozbawione ludzkich zwierzchników neoszympansy organizują partyzantkę, ale i na poziomie galaktycznego systemu wspomagania, w ramach którego Ziemianie walczą o swoje prawo do planety.

Wojna wspomaganych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wojna wspomaganych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak jest, na obrazie przedstawiono również człowieka i Thennanianina — niewyraźnie i w tle. Robert pomyślał, że to naprawdę miłe ze strony artysty, iż pamiętał o ich uwzględnieniu.

Ściśle strzeżony wahadłowiec, w którym się znajdował, minął skrzyżowanie zbyt szybko, by Robert mógł dostrzec wiele szczegółów, był jednak zdania, że wyobrażenie szyma płci żeńskiej nie oddawało Gailet sprawiedliwości, Fiben, z drugiej strony, powinien czuć się pochlebiony.

Wkrótce zostawili „wolne” części miasta za sobą i polecieli na zachód, nad tereny patrolowane ze ścisłą wojskową dyscypliną. Gdy wylądowali, ich strażnicy — Żołnierze Szponu — wypadli pośpiesznie na zewnątrz, by stać na straży, gdy Robert i Uthacalthing wyszli z wahadłowca i zaczęli wspinać się po rampie prowadzącej do nowej, lśniącej Filii Biblioteki.

— To kosztowna budowla, prawda? — zapytał Robert tymbrimskiego ambasadora. — Czy pozwolą ją nam sobie zatrzymać, jeśli Thennanianie zdołają wykopać ptaszyska?

Uthacalthing wzruszył ramionami.

— Zapewne. Może też Kopiec Ceremonialny. Z pewnością waszemu klanowi należą się reparacje.

— Masz jednak wątpliwości.

Uthacalthing stanął w wielkim wejściu, przyglądając się nakrytej sklepieniem komnacie i znajdującemu się wewnątrz niebotycznemu sześcianowi pamięci danych.

— Rzecz w tym, że uważam, iż byłoby niemądrze dzielić plusz na misiu.

Robert zrozumiał, co miał na myśli Uthacalthing. Nawet porażka Gubru mogła się okazać niewyobrażalnie kosztowna.

— To jest dzielenie skóry na niedźwiedziu — podpowiedział Tymbrimczykowi, który zawsze z chęcią poprawiał swą znajomość anglickich przenośni. Tym razem jednak Uthacalthing nie podziękował Robertowi. Wydawało się, że jego szeroko rozstawione oczy błysnęły, gdy rozejrzał się w tył i na boki.

— Pomyśl o tym — powiedział.

Wkrótce ambasador pogrążył się całkowicie w konwersacji z kanteńskim Głównym Bibliotekarzem. Nie będąc w stanie nadążyć za ich szybkim, fleksyjnym galaktycznym, Robert rozpoczął obchód nowej Biblioteki, by ją ocenić i przyjrzeć się jej obecnym użytkownikom.

Poza kilkoma członkami ekipy Naczelnego Egzaminatora, wszyscy znajdujący się w gmachu byli ptakami. Między obecnymi Gubru rozwierała się przepaść, którą nie tylko widział, lecz również kennował. Niemal dwie trzecie z nich skupiło się po lewej stronie. Gruchali i rzucali pełne dezaprobaty spojrzenia na mniejszą grupę, składającą się niemal wyłącznie z żołnierzy. Wojskowi nie wysyłali szczęśliwych wibracji, ukrywali to jednak dobrze, krocząc dumnie, wykonując swe zadania z pełną energii sprawnością i odwdzięczając się swym współplemieńcom za dezaprobatę butną pogardą.

Robert nie próbował skryć się przed ich oczyma. Fala spojrzeń, które przyciągnął, sprawiła mu przyjemność. Najwyraźniej wiedzieli, kim był. Jeśli przez sam fakt przejścia obok wywołał przerwę w ich pracy, to tym lepiej.

Zbliżając się do jednego ze skupisk Gubru — sądząc po wstążkach, najwyraźniej członków kapłańskiej Kasty Poprawności — pokłonił się pod kątem, który — jak miał nadzieję — był odpowiedni i uśmiechnął się, gdy całe oburzone stadko było zmuszone do ustawienia się i odpowiedzenia mu tym samym.

Wreszcie dotarł do stacji teledacyjnej sformatowanej w sposób, jaki rozumiał. Uthacalthing wciąż pogrążony był w konwersacji z Bibliotekarzem, Robert więc postanowił sprawdzić, ile zdoła się dowiedzieć na własną rękę.

Posunął się bardzo niewiele. Nieprzyjaciel najwyraźniej wprowadził zabezpieczenia uniemożliwiające nie upoważnionym dostęp do informacji o bliskim kosmosie, czy też przypuszczalnie zbliżających się flotach thennańskich. Niemniej Robert nie przestawał próbować. Czas upływał, podczas gdy on eksplorował sieć bieżących danych, by się dowiedzieć, gdzie najeźdźcy ustawili blokady.

Jego koncentracja była tak intensywna, że upłynęła dłuższa chwila, zanim dotarło do niego, że w Bibliotece coś się zmieniło. Automatyczne pochłaniacze dźwięku sprawiły, że narastająca wrzawa nie zmąciła jego skupienia, gdy jednak Robert podniósł wzrok, dostrzegł wreszcie, że wśród Gubru się zakotłowało. Ptaszyska machały pokrytymi puchem ramionami i tworzyły zwarte grupki wokół holozbiorników. Większość żołnierzy po prostu gdzieś zniknęła.

Co, na Garth, ich ugryzło? — zastanowił się.

Robert nie sądził, by Gubru spodobało się, gdyby spróbował podglądać ponad ich ramionami. Poczuł frustrację. Cokolwiek się działo, z pewnością ich to zaniepokoiło!

Hej! — pomyślał. — Może to będzie w lokalnych wiadomościach.

Za pomocą własnego ekranu szybko uzyskał dostęp do publicznej stacji wideo. Jeszcze do niedawna cenzura była surowa, lecz w ciągu ostatnich kilku dni, gdy żołnierzy odesłano na pole walki, sieci znalazły się pod kontrolą Kasty Kosztów i Rozwagi, a posępnym, apatycznym biurokratom z trudem przychodziło narzucanie choćby i niewielkiej dyscypliny.

Zbiornik zamigotał, po czym pojawił się w nim podekscytowany szymski reporter.

— …i tak, zgodnie z ostatnimi raportami, wygląda na to, że zaskakująca ofensywa z Mulimu nie starła się jeszcze z siłami okupacyjnymi. Gubru najwyraźniej nie są w stanie osiągnąć zgody odnośnie tego, w jaki sposób odpowiedzieć na manifest zbliżających się oddziałów…

Czyżby Thennanianie ogłosili już swą deklarację intencji? — zastanowił się Robert. Nie spodziewano się tego wydarzenia przez jeszcze przynajmniej parę dni. Nagle jego uwagę przyciągnęło jedno słowo.

Z Mulunu?

— …Dokonamy teraz retransmisji oświadczenia odczytanego zaledwie pięć minut temu przez współdowódców armii maszerującej w tej chwili na Port Helenia.

Obraz w holozbiorniku zmienił się. Szymskiego spikera zastąpił niedawno zarejestrowany materiał, ukazujący trzy postacie stojące na tle lasu. Robert zamrugał powiekami. Znał te twarze, dwie z nich bardzo dobrze. Jedna należała do szena imieniem Benjamin. Pozostałe dwie, to kobiety, które kochał.

— …tak więc rzucamy wyzwanie naszym ciemiężycielom. W walce zachowywaliśmy się poprawnie, zgodnie ze wskazaniami Galaktycznego Instytutu Sztuki Wojennej. Nie można tego powiedzieć o naszych nieprzyjaciołach. Używali oni zbrodniczych metod i pozwolili, by szkody poniósł nie biorący udziału w walce, pozostawiony odłogiem gatunek — tubylec kruchego świata. A co najgorsze, oszukiwali.

Robert rozdziawił usta. Obraz przesunął się w tył, by ukazać plutony wyposażonych w różnorodną broń szymów wymaszerowujących z lasu na otwartą przestrzeń w towarzystwie kilku ludzi o dzikim spojrzeniu. Osobą przemawiającą do kamery była Lydia McCue, ludzka kochanka Roberta, lecz Athaclena stała tuż obok niej i z oczu swej nieziemskiej małżonki odczytał, kto napisał te słowa.

I dowiedział się, ponad wszelką wątpliwość, czyj był to pomysł.

— Żądamy więc, by wysłali swych najlepszych żołnierzy, uzbrojonych tak, jak my jesteśmy uzbrojeni, celem spotkania z naszymi reprezentantami na otwartym terenie, w dolinie Sindu…

— Uthacalthing — odezwał się ochrypłym głosem. Następnie powtórzył donośniej. — Uthacalthing!

Tłumiki dźwięku były udoskonalane przez sto milionów pokoleń bibliotekarzy. Przez cały ten czas jednak istniała tylko garstka gatunków dzikusów. Przez jedną chwilę olbrzymią komnatę wypełniły echa, zanim pochłaniacze zlikwidowały nieuprzejme wibracje i po raz kolejny narzuciły ciszę oraz spokój.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wojna wspomaganych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wojna wspomaganych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wojna wspomaganych»

Обсуждение, отзывы о книге «Wojna wspomaganych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x