Marina Diaczenko - Miedziany Król

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Miedziany Król» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Solaris, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miedziany Król: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miedziany Król»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się w tym samym uniwersum co wcześniejsza powieść ukraińskiego duetu, "Waran". Jej bohaterem jest potomek wyklętej przez większość ludów zamieszkujących ów świat rasy heksów; trudno się zresztą dziwić niechęci do kanibali. Natura obdarza go niesamowitą pamięcią; wystarczy mu raz przeczytać książkę, by potrafił zacytować ją bez najmniejszego choćby błędu.
Przypadek sprawia, że poznaje pradawne zaklęcie — prośbę skierowaną do tytułowego Miedzianego Króla: w zamian za rzecz szczególnie dla proszącego ważną Król dać ma to, czego w danej chwili proszący szczególnie potrzebuje, przy czym to Król, a nie proszący, decydować ma, co stanie się przedmiotem zamiany. Chłopak korzysta z owej wiedzy w sposób bezwzględny. Dzięki niej z niewolnika wspina się na sam szczyt społecznej drabiny — dowodzona przez niego armia jest w stanie konkurować z największymi potęgami tego świata. Czy aby jednak na pewno dzięki temu osiąga sukces? Czy może osiągnąłby go i tak, bez pomocy mitycznego Króla?

Miedziany Król — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miedziany Król», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I poszedł, zostawiając nowicjusza z pustą miską na kolanach.

* * *

Polewka, rozgrzewając od środka, zaostrzyła tylko głód Razwijara. Ani dziwna przemowa czarnobrodego Arwiego, ani narastające kołysanie, ani zmęczenie, nie mogły przytępić tego głodu.

Druga miska nikomu nie przysługiwała, Razwijar usadowił się zatem na rufie pomiędzy skręconymi linami i wziął pajdę chleba w obie ręce.

Ten chleb wyszedł z piekarni całkiem niedawno. Nie był podobny do sucharów, jakimi zwykle zadowalają się marynarze na morzu. Był podarunkiem z Mirtie, szybującego miasta, które na zawsze zniknęło za rufą. Razwijar zamknął oczy i wciągnął głęboko chlebowy zapach.

Znowu przypomniał mu się starzec. Nikt nie przywiezie mu chleba. Stary Latarnik dawno zapomniał, co to takiego. „Weź, co jest mi drogie, daj, czego potrzebuję”. Oczy starca płonęły dziko, kiedy wymawiał te słowa. Jego zazwyczaj zmatowiałe, obojętne oczy…

Co jest potrzebne Razwijarowi?

Niewiele. Niech przestaną piec dłonie, niech nie rwą plecy. Dobrze by było dostać jeszcze jedną kromeczkę chleba i miskę zupy też byłoby nieźle. Dobrze by było uciec z tej galery, Razwijarowi wcale się tutaj nie podoba, chociaż czarnobrody Arwi zdaje się być dobry. Dobrze by było znaleźć nowego pana, żeby nie ciągał za uszy, jak mistrz Agi…

Zaczął marzyć — i już nie mógł zatrzymać potoku pragnień. Nigdy w życiu tak nie marzył; zaczął od maleńkiego życzenia, a potem życzył sobie coraz więcej i więcej, i już widział siebie w Imperatorskiej bibliotece, gdzie są zebrane wszystkie księgi świata, a Razwijar jest ich strażnikiem i głównym skrybą…

Czyż starzec sam nie mógł okazać się magiem? Czyż nic mógł nauczyć Razwijara czarodziejskiego zaklęcia?

Pajda chleba była najdroższa ze wszystkiego na świecie. Tak zdawało się Razwijarowi, dlatego wybrał na pokładzie czyste miejsce i położył przed sobą chleb.

Rozejrzał się. Nikt nie patrzył. Ludzie odpoczywali po ciężkiej pracy, ktoś zszedł do ładowni, ktoś usadowił się na pokładzie. Arwi stał obok sternika. Nad ich głowami nadymał się ukośny żagiel, kiedyś czarny, a teraz wypłowiały i pokryty solnymi zaciekami. Nikt nie miał sprawy do nowicjusza. Z pewnością wioślarze na „Łusce” często się zmieniali…

Razwijar podniósł rękę — i dokładnie powtórzył ruch, którego nauczył go starzec.

— Miedziany Królu, Miedziany Królu… Weź, co jest mi drogie! Daj, czego potrzebuję! Ja chcę…

Ale pozostałe słowa stanęły mu w gardle, ponieważ chleb nagle drgnął, jakby okutany mgiełką i przepadł. „Łuską” silnie zakołysało, potoczyła się nieumocowana beczułka, zaklął sternik, zawył wiatr w olinowaniach. Galera płynęła po niespokojnym morzu, za rufą wstawało słońce i wszystko było jak przedtem, ale chleb zniknął, nie został ani okruszek, a Razwijar na próżno wodził ręką po miejscu, gdzie leżała drogocenna pajda.

— Jak to się mogło stać?!

Nigdy w życiu nie widział działania magii w rzeczywistości. Ale to, co się stało, było ewidentnym czarodziejstwem, niepojętym i perfidnym. Jak starzec, któremu pomagał zbierać wodorosty, łowić ryby, wytaczać na brzeg beczki — jak starzec, do którego Razwijar prawie się przywiązał, mógł zrobić mu taki okrutny żart?!

Chłopak nie wytrzymał i zapłakał — pierwszy raz od tamtegoo dnia, kiedy pan Agi bez powodu wytargał go za uszy.

* * *

Hamaki wisiały w trzech poziomach wzdłuż burty. Razwijar znalazł sobie miejsce na samym dole. Światło przebijało się przez szczelinę w pokładzie. Razwijar położył się i zawisnąwszy w hamaku, plecami dotknął chłodnego drzewa.

Nad nim kołysało się w siatce ciężkie ciało wioślarza — sąsiad Razwijara spał w swoim hamaku niczym poczwarka ogromnego owada w kokonie.

Chrapanie, sapanie, senne mamrotanie pozostałych ludzi wplatało się w szum fal i skrzypienie masztu. Razwijar zamknął oczy, ale nie zasnął.

Pod powiekami zobaczył pole porosłe zielonymi kłosami, otoczone lasem. Ogromne drzewa, o wiele wyższe od latarni, stały razem, pień w pień, sczepiwszy się gałęziami. Świeciło słońce.

Kłosy szeleściły na wietrze, a wzdłuż miedzy — ścieżka wzdłuż pola nazywała się „miedza” — biegł człowiek na szczudłach.

To było bardzo dawno. A może jednak nie tak dawno.

Jego ojciec służył jako obchodzący na polu, biegał na szczudłach, odganiając w las pasożyty.

Jego szczudła były wyższe od wzrostu człowieka, na szczycie uchwyty dla rąk, na dole — wyciosane w drewnie dwa ogromne kopyta. Ziemia drżała, kiedy ojciec biegł na tych szczudłach, a każdy jego krok był jak dziesięć zwyczajnych kroków. Ojciec głośno mówił, głośno się śmiał, dużo jadł, a kiedy był w dobrym humorze, podrzucał Razwijara pod sam sufit ich drewnianego domu… Czyli mieli dom. Dokładnie — MIELI dom. Próg z dwoma kamiennymi stopniami, przedsionki bez sufitów i bardzo wysoko nad głową dwuspadowy, słomiany dach. Z prawej i lewej strony drzwi, na prawo do części wuja, na lewo do ojca, a tam już był sufit. Razwijar wzlatywał, chichotał, a kobieta z włosami do podłogi krzyczała, że go upuści…

Kobieta?

Wspomnienie to okazało się nie tyle przyjemnym, co wręcz urzekającym. Razwijar przeraził się, że teraz ono odejdzie. Może to sen? Ale dlaczego oczy ma otwarte?

W ładowni chrapali. Po pokładzie ktoś przeszedł, słoneczne błyski w szczelinach pogasły i znowu się zapaliły. Razwijar zmrużył oczy. Ponownie, jakby sobie nie wierząc, wywołał w pamięci oblicze ojca… I przypatrzył mu się dokładnie — pod zamkniętymi powiekami — jego szorstkiej, kłującej szczęce, żelaznemu kolczykowi w maleńkim ciemnym uchu, wesołym zielonym oczom…

Kobieta! Obok niego kobieta z włosami do podłogi. Matka; białe policzki, wysokie kości policzkowe i ciemne oczy, na szyi naszyjnik ze żmijowej skóry. Ojciec mówił, że ugryzła ją wiewiórka. I matka sama przemieniła się w wiewiórkę i uciekła do lasu. Od tamtej pory, kiedy ojciec obiegał pola na swoich szczudłach, niekiedy przybiegały do niego wiewiórki. Pędziły po ziemi, jedna za drugą i nie starczyłoby palców, żeby je policzyć. Tak mówił ojciec, sam Razwijar nigdy tego nie widział…

Obrazy pojawiały się przed oczami, jak wcześniej pojawiały się litery ksiąg. Wystarczyło tylko o czymś pomyśleć. O, tak jak teraz; uderzają w ziemię drewniane kopyta. Biegnie człowiek na szczudłach, a za nim, z napuszonymi ogonami, trenem ścielą się wiewiórki… Jaskraworude, ciemnorude i koloru piasku, i koloru ognia, stadko podobne do morskiej fali; biegnącej, rozświetlonej słońcem.

Razwijar oblizał wyschnięte wargi. Beczka z wodą, tam na pokładzie… Zszedł z hamaka, wstał, chwiejąc się, ruszył ku schodom, potykając się o czyjeś ręce i nogi, obok sapiących i bredzących we śnie, tam, gdzie była luka w szczeliniastym suficie.

Na czworakach wygramolił się na pokład. Tutaj było lepiej; świeży wiatr, słone bryzgi, słońce kładące cętki światła na wodzie. Czerpiąc wodę z beczki, zaszurgotał łańcuchem, krztusząc się wypił łapczywie — jeden kubek i zaraz potem drugi.

Nie chciało mu się wracać do ładowni. Umościł się przy burcie, zwinął się w kłębek, położył zwiniętą dłoń pod głowę, zamknął oczy — i znowu zobaczył, jak biegną po polu setki wiewiórek.

Jego dom spłonął. Cudze krzyki pękały w uszach jak bańki na kałużach. Prawie ludzkim głosem ryczał płomień. To było długo po tym, jak matka stała się wiewiórką. A co się stało z ojcem? Możliwe, że ocalał z płomieni? Może do tej pory żyje?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miedziany Król»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miedziany Król» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Miedziany Król»

Обсуждение, отзывы о книге «Miedziany Król» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x