Paul Thompson - Pierworodny

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Thompson - Pierworodny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierworodny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierworodny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silvanos, dostojny założyciel zjednoczonego państwa elfów znanego jako Silvanesti, umiera i zostaje pochowany w kryształowym grobowcu. Tron Mówcy Gwiazd przechodzi na jego syna — Sithela, który sam jest ojcem dwóch bliźniaczych synów. Książęta Sithas i Kith-Kanan reprezentują rodzące się w narodzie nowe frakcje. Niestabilna sytuację starają się wykorzystać wrogowie — zarówno ci zewnętrzni jak i wewnętrzni. Nieznani najeźdźcy pustoszą dalekie prowincje państwa, narastają niepokoje wśród ludu, mnożą się kolejne spiski pałacowe. Drogi rywalizujących ze sobą braci rozchodzą się. Obaj zmuszeni będą dokonywać dramatycznych wyborów, które położą kres jedności i zadecydują o losach ich rodziny i wszystkich elfów...

Pierworodny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierworodny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kith-Kanan podszedł do niego, wciąż ściskając w dłoni krzemienny nóż. W zalewającej jego umysł powodzi uczuć zdał sobie sprawę, jak bardzo cieszy go myśl, że Mackeli chciał wyruszyć razem z nim. Chłopiec był mu bliższy niż ktokolwiek inny, z wyjątkiem Anayi i Sithasa. Jeśli faktycznie miał powrócić do Silvanostu i stawić czoło wydarzeniom w mieście, nie chciał utracić takiej przyjaźni i wsparcia, jakie oferował Mackeli.

Poklepując chłopca po ramieniu, oznajmił: — Pojedziesz ze mną, jednak niejako mój służący. Będziesz moim giermkiem i od będziesz szkolenie na wojownika. Jak ci się to podoba?

Mackeli był zbył wstrząśnięty, by cokolwiek powiedzieć. Zamiast tego oplótł Kith-Kanana ramionami i uścisnął go serdecznie.

— Kiedy wyruszamy? — spytał.

Kith-Kanan poczuł, jak Przywołanie szarpie jego ciałem. Teraz, teraz, teraz. Myśli krążyły w jego głowie niczym drugie bicie serca. W jakiś sposób udało mu się oprzeć tej nienasyconej chęci natychmiastowego powrotu. Było późno i przed wyprawą należało poczynić pewne przygotowania

— Jutro rano — zdecydował.

Dzień nadszedł niczym pękająca skorupka jajka. Na początku wszystko zdawało się gładką, niczym niezmąconą nocą, kiedy nagle na wschodzie pojawiła się słoneczna rysa. Wystarczyła ona, by obudzić podekscytowanego Mackeliego, który ochlapał twarz wodą, oznajmiając, że jest gotowy do drogi.

— Czy nie ma niczego, co chciałbyś ze sobą zabrać? — zdziwił się Kith-Kanan.

Mackeli rozejrzał się po wnętrzu drzewa. Krzemienne narzędzia, tykwy, ulepione z gliny kosze — żadna z tych rzeczy nie była warta zachodu. Wciąż potrzebowali jednak jedzenia i wody, tak więc wypełnili dwa wiklinowe kosze mięsem, orzechami, jagodami i bukłakami z wodą, uważając przy tym, aby nie były zbyt ciężkie i nie stanowiły zbytniego obciążenia dla Arcuballisa, Spośród całej trójki tylko gryf wciąż pogrążony był w głębokim śnie. Kiedy Kith-Kanan gwizdnął przez zaciśnięte zęby, Arcuballis wyciągnął spod skrzydła swą orlą głowę i stanął na szponiastych łapach. Gdy Mackeli przywiązywał kosze do siodła.

Kith-Kanan napoił swego skrzydlatego rumaka.

Uczucie naglącej potrzeby gnało ich do przodu. Mackeli bez ustanku paplał o rzeczach, które chciałby zrobić i zobaczyć. Chłopiec zdrapał z twarzy resztki farby, ogłaszając, iż nie chce, aby mieszkańcy miasta wzięli go za dzikusa. Książę po raz ostatni sprawdził uprzęże pod szyją i piersią Arcuballisa, podczas gdy zniecierpliwiony chłopiec wdrapał się na tylne siodełko. Wówczas Kith-Kananem zawładnęło zwątpienie.

— O co chodzi? — spytał Mackeli.

— Jest jedna rzecz, którą muszę zrobić. — Po tych słowach Kith-Kanan przeciął ukwieconą polanę, kierując się ku smukłemu drzewku, w które zmieniła się Anaya. Zatrzymawszy się dwa jardy od niego, spojrzał na strzelające ku niebu gałęzie. Wciąż ciężko mu było pogodzić się z myślą, że kobieta, którą kochał, była tutaj, choć pod inną postacią — Część mego serca pozostanie tu z tobą, ukochana. Muszę jednak wrócić; mam nadzieję, że to rozumiesz. — Łzy wezbrały w oczach księcia, kiedy wyciągnął krzemienny nóż. — Wybacz mi — szepnął, wyciągając dłoń i odcinając długi na cztery cale zielony pęd, pokryty obficie jasnozielonymi pąkami. Następnie rozciął twardą, jelenią skórę swej tuniki i umieścił pęd tuż nad sercem.

Po raz ostatni elfi książę spojrzał na młody dąb, a następnie ogarnął wzrokiem polanę, na której byli tacy szczęśliwi.

— Kocham cię, Anayo — rzekł. — Żegnaj. — Odwróciwszy się, szybkim krokiem podszedł do Arcuballisa.

Chwilę później wskoczył na grzbiet swego rumaka i rozsiadł się w siodle. Gwiżdżąc, uderzył boki stworzenia piętami i nakazał mu wzbić się w powietrze. Podczas gdy gryf odbijał się od ziemi, rozrywając pazurami zielone podszycie, w powietrze uniosły się prawdziwe potoki płatków i kwiatowego pyłku. W końcu Arcuballis rozwinął swe potężne skrzydła i z niewiarygodną siłą wzbił się w powietrze. Mackeli krzyknął z radości.

Przez chwilę krążyli nad polaną, z każdym kolejnym okrążeniem nabierając wysokości. Kith-Kanan tęsknym wzrokiem spoglądał w dół, po czym podniósłszy głowę, zatopił wzrok w chmurach i zwrócił głowę Arcuballisa na północny zachód. Na wysokości tysiąca stóp wyrównali lot. Powietrze było ciepłe, a delikatny wiatr unosił Arcuballisa, pozwalając mu pokonywać długie odcinki niemalże bez machnięcia skrzydeł.

Mackeli wychylił się do przodu i krzyknął wprost do ucha Kith-Kanana:

— Jak długo będziemy lecieć, zanim w końcu dotrzemy na miejsce?

— Dzień, może dwa.

Mijali eksplodujący zielenią świat, który na ich oczach zdawał się tryskać życiem. Niższe partie powietrza pełne były ptaków, począwszy od maleńkich jaskółek, aż po ogromne stada dzikich gęsi. Majaczący w dole las stopniowo przerzedził się, ustępując miejsca rozległej równinie, Kiedy słońce sięgnęło zenitu, ujrzeli przed sobą pierwsze oznaki cywilizacji — zbudowaną na okręgu wioskę, otoczoną gęstą ścianą darni. Tuż nad nią unosiła się chmura dymu.

— Czy to miasto? — spytał podekscytowany Mackeli.

— Nie, to tylko osada. Wygląda na to, że została zaatakowana. — Niepokój zmieszany ze strachem sprawił, że serce Kith-Kanana zaczęło walić jak oszalałe, kiedy młodzieniec ściągnął wodze. Wyczuwając wolę swego jeźdźca, Arcuballis przechylił się i stopniowo obniżył lot.

Lecieli teraz przez opary gęstego dymu. Dławiąc się od kaszlu, Kith-Kanan zmusił gryfa, by ten zatoczył koło ponad splądrowaną wioską. W dole panował kompletny bezruch i książę zdołał dostrzec lezące na murze i pomiędzy chatkami ciała poległych.

— To straszne — rzekł ponuro. — Zejdę tam i rozejrzę się po okolicy. Bądź czujny, Keli. Arcuballis wylądował tuż poza zewnętrznym murem, nieopodal jednej z rozlicznych, wydartych w nim dziur i obaj mężczyźni zeskoczyli z grzbietu gryfa. Mackeli ściskał w dłoniach kuszę, którą zabrał jednemu z ludzi Voltorna, podczas gdy Kith-Kanan uzbrojony był w swój długi łuk. U boku księcia wisiała pusta pochwa.

— Widzisz, co zrobili? — rzekł książę, wskazując na widoczne w murze rozdarcia. — Grabieżcy użyli bosków, by przewrócić ścianę.

Przeszli ponad plątaniną wyschniętej darni i wkroczyli na teren wioski. Szarpany wiatrem, gryzący dym kłębił się i wirował. W miejscach, gdzie niegdyś ludzie dyskutowali, sprzeczali się i śmiali, nie było teraz niczego, poza pustymi uliczkami. Tu i ówdzie leżały rozrzucane ubrania i szczątki stoczonych naczyń. Kith-Kanan odwrócił pierwsze, napotkane po drodze ciało — przeszytego mieczem Kagonesti. Sądząc po jego wyglądzie, mógł stwierdzić, że niewiele czasu upłynęło od jego śmierci — dzień, najwyżej dwa. Odwróciwszy mężczyznę z powrotem ku ziemi. Kith-Kanan przystanął i potrząsnął głową. Potworne W czasie Przywołania wyczuł, te w kraju dzieją się dziwne rzeczy. Ale to? To były mord i grabież.

Wszystkie ciała, które znaleźli w splądrowanej osadzie, należały do mężczyzn, zarówno Silvanesti, jak i Kagonesti. Nigdzie nie było jednak śladu kobiet czy dzieci. Zniknęły też wszystkie zwierzęta i niemalże wszystko, co przedstawiało sobą jakąś wartość.

— Kto mógł to zrobić? — spytał z powagą Mackeli.

— Nie wiem. Kimkolwiek byli, nie chcieli zdradzać swej tożsamości. Zauważyłeś, że zabrali ze sobą ciała swych poległych kompanów?

— Skąd to wiesz?

Kith-Kanan wskazał dłonią garstkę poległych osadników.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierworodny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierworodny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paul Thompson - The Qualinesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Sister of the Sword
Paul Thompson
Paul Thompson - Sanctuary
Paul Thompson
Paul Thompson - Destiny
Paul Thompson
Paul Thompson - The Forest King
Paul Thompson
Paul Thompson - The Middle of Nowhere
Paul Thompson
Paul Thompson - Dargonesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Darkness and Light
Paul Thompson
Paul Thompson - Riverwind
Paul Thompson
Paul Thompson - A Hero's justice
Paul Thompson
Paul Thompson - The Wizard_s Fate
Paul Thompson
libcat.ru: книга без обложки
Paul Thompson
Отзывы о книге «Pierworodny»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierworodny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x