Jacek Piekara - Sługa Boży

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Sługa Boży» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sługa Boży: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sługa Boży»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najbardziej wstrząsająca i bluźniercza wizja w historii polskiej fantastyki! Oto świat, w którym Chrystus zszedł z Krzyża i objął władzę nad ludzkością. Świat tortur, stosów i prześladowań. Czuwa nad tym, by Twoja wiara była czysta. Strzeże Twych myśli przed zgorszeniem. Śledzi Twe uczynki, abyś nie zgrzeszył. A jeśli przyjdzie taka potrzeba, ofiaruje Ci bolesną rozkosz stosu. To on – Inkwizytor Jego Ekscelencji Biskupa. Miecz w ręku Pana i sługa Aniołów. "Sługa Boży" to przeredagowane i uzupełnione wznowienie tomu opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie, zawierające między innymi nigdy nie publikowany tekst "Czarne płaszcze tańczą". W "Słudze Bożym" czarnoksiężnicy odprawiają bluźniercze rytuały, demony zstępują na świat, czarownice knują mroczne intrygi. A temu wszystkiemu musi przeciwstawić się człowiek, którego serce jest tak gorące jak ogień stosów, na które posyła swe ofiary.

Sługa Boży — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sługa Boży», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na koniec wyciągnął rękę i potrząsnął serdecznie moją dłonią. Miął miękkie palce i zniewieściały uchwyt. Wyciągnąłem dłoń z jego dłoni i skinąłem mu głową. Znowu poczułem się bardzo zmęczony. Jakoś Marius van Bohenwald nie potrafił mnie zarazić swoim entuzjazmem. Ale spędzenie trzech dni na wygodnej barce zapewne było dużo lepszym rozwiązaniem od gnicia w łóżku pełnym wszy i pluskiew. Zwłaszcza, że moja sakiewka miała się zapełnić, kupiec miał pokryć koszta utrzymania, a trzydniowe towarzystwo jakiejś hezkiej ślicznotki również nie było do pogardzenia. Pod warunkiem, że będzie to naprawdę ślicznotka, a nie portowa kurwa zżarta pracą i chorobami. Cóż, zobaczymy, czy Marius van Bohenwald potrafi wyrazić swój szacunek. Jeśli nie – zawsze mogę wrócić do wszy i pluskiew.

Jednak przed spacerem do portu i zaokrętowaniem się na łajbie Mariusa van Bohenwalda musiałem dowiedzieć się, kim jest mój zleceniodawca. To, że jego nazwisko obiło mi się o uszy, nie znaczyło przecież nic. Zwłaszcza, że ja nie mam tak dobrej pamięci, jak Kostuch, który rozmowy sprzed miesięcy potrafi cytować, jak gdyby odbyły się wczoraj. Oczywiście w mieście takim, jak Hez sprawdzenie licencjonowanego kupca nie jest niczym trudnym ani pracochłonnym. Wystarczy udać się do gildii kupieckiej i przepatrzyć dokumenty. Człowiek obcy miałby może niejakie kłopoty z uzyskaniem odpowiednich papierów, ale waszego uniżonego sługę kanceliści znali więcej niż dobrze i nikt nawet nie myślał, by rzucać mi kłody pod nogi. Dlatego też dowiedziałem się, iż van Bohenwald wykupił roczną licencję oraz miał referencje od dwóch zacnych kupców z Bortalz, w którym to mieście żyła jego bliższa i dalsza rodzina. Zgłosił utratę statku i wystąpił o odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia, a postępowanie w sprawie trwało. Poza tym dzierżawił na terenie portu magazyn i biuro. Dokumenty gildii, jak zwykle były jasne, przejrzyste i konkretne, a wasz uniżony sługa po raz kolejny utwierdził się w przekonaniu, że jeśli chce się prowadzić intratne interesy, to należy dbać o porządek.

– Tak, tak, biedny Mordimerze – powiedziałem sobie. – Kiedyś kupcy oraz przedsiębiorcy zawojują świat, a dzięki nim prawdziwą władzę zyskają urzędnicy i prawnicy. A twoja zacna profesja odejdzie w mroki zapomnienia, bo wszyscy zapomną o moralnej czystości, a myśleć już tylko będą o bilansie strat i zysków.

Miałem jednak nadzieję, że nie nastąpi to za mojego życia.

Marius van Bohenwald wydawał się więc człowiekiem wiarygodnym, choć przyznam szczerze, że wolałbym sprawdzić go nieco dokładniej. Ale pogoda w Hezie była tak parszywa, że z ulgą myślałem o orzeźwiającym rzecznym rejsie. Zresztą, jak miały wskazać późniejsze wypadki, nawet najbardziej dokładne sprawdzanie kupca z Bortalz nie przyniosłoby mi żadnej, dającej się wykorzystać, wiedzy.

* * *

Barka należąca do Mariusa van Bohenwalda była zwykłą, rzeczną krypą. Szeroka, o płaskim dnie, tępym dziobie i jednym maszcie. Ale pod pokładem było zadziwiająco dużo miejsca na towary, a beczki i worki leżały również na deskach pokładu, pieczołowicie obwiązane linami i nakryte szarym, żaglowym płótnem. Załoga składała się z wytatuowanego od stóp do głów kapitana (był ubrany tylko w szerokie hajdawery, więc miałem okazję mu się dokładnie przyjrzeć), starego, beznosego sternika i czterech marynarzy. Wszyscy zajęci byli ładowaniem towarów, jedynie kapitan stał na pokładzie i wymachiwał trzymanym w dłoni rzemieniem.

Zobaczył mnie, kiedy stanąłem przy trapie, i obnażył w uśmiechu bezzębne dziąsła.

– Fisam fas, panie, na pokłasie Fiosennej Jusienki. So saścit sla mnie.

Wiosenna Jutrzenka była niezłą nazwą. Co prawda ten akurat statek powinien się nazywać Pływająca Balia albo Zanurzony Cebrzyk, ale znałem marynarską fantazję w wymyślaniu nazw, więc nawet się nie uśmiechnąłem.

– Wyłychofalim kąjuskę dla fasiej fielmosności – powiedział. – Posfólcie, saplofase.

Zeszliśmy po stromych, brudnych jak nieszczęście schodkach. Po lewej stronie znajdowały się drewniane drzwiczki.

– Fygós nie ma, fasia fielmośnoś – wyjaśnił. – Sałoga śfi na pokłasie, a su – machnął dłonią – sofały.

Otworzył drzwiczki i przepuścił mnie jako pierwszego. Kajuta była faktycznie maleńka. Mieściły się w niej tylko wypchany sianem materac, drewniana, okuta mosiądzem skrzynia i metalowy cebrzyk. Przy ścianie zobaczyłem szeroką szafkę. Ale bardziej mnie interesowała osoba leżąca na materacu. Zwłaszcza, iż była to półnaga (półnaga zapewne dlatego, że pod pokładem było ciepło i duszno niemal jak w mojej karczmie), młodziutka dziewczyna o białej cerze, długich jasnych włosach i sterczących piersiach.

– Niespocianka i płesen os pana Pohenfalsa – powiedział kapitan z uśmiechem. – Jak sekoś pencies potsepofać, panie, jesem so usłuk.

Wycofał się z ukłonem i zamknął za sobą drzwi. Leżąca na materacu dziewczyna przyglądała mi się uważnie, ale nawet nie drgnęła. Powiodła tylko, chyba bezwiednie, językiem po ustach. Ładne miała te usta. Pełne i czerwone, co przy bieli jej skóry robiło spore wrażenie.

– Jak masz na imię? – zapytałem, zdejmując płaszcz i rzucając go obok niej, na materac.

– Enya – odparła cicho. – Wy naprawdę jesteście inkwizytorem, panie?

– Możesz mówić do mnie Madderdin – zaproponowałem. – Poznamy się zapewne bardzo blisko przez te trzy dni, więc wolę słyszeć z twoich ust własne imię, niż ciągłe „panie”.

– Jak sobie życzysz, Madderdin – powiedziała. – Przyprowadzono mnie tutaj, żebym spełniała twoje życzenia.

– I to lubię – roześmiałem się. – A inkwizytorem jestem naprawdę, skoro już musisz wiedzieć. Lecz trzymaj buzię na kłódkę, jeśli nie chcesz mnie rozgniewać. Dla wszystkich będę Godrygiem Bemberg, kupcem z Hezu, dziedziczącym majątek, który chce zainwestować.

– Oczywiście, Mordimer – odparła grzecznie. – Ale pozwól, że kiedy jesteśmy sami, będę cię nazywała prawdziwym imieniem. Jest dużo bardziej… – zastanawiała się chwilę, a potem uśmiechnęła się leciutko – zmysłowe.

Byłem zdziwiony tym, że tak ładnie się wysławiała. Z całą pewnością nie była to wulgarna, portowa dziwka, potrafiąca jedynie kląć w alkoholowym upojeniu. Miała w sobie jakąś nie pasującą do jej zawodu delikatność. Niemniej nie byłem zachwycony tym, że Marius van Bohenwald powiedział jej, kim jestem. Być może myślał, że wtedy będzie się bardziej starać. Cóż, zapewne tak właśnie było.

– Długo pracujesz w fachu? – zapytałem i zrzuciłem koszulę. Była tak mokra od potu, jakbym wyciągnął ją przed chwilą z wody.

– Niedługo. Pół roku. Ale umiem wszystko, co trzeba – zapewniła. – Przekonasz się.

– To się jeszcze okaże. Nie chwal dnia przed zachodem słońca.

Zzułem buty i zdjąłem onuce. Nie powiem: zrobiło mi się lepiej, choć pod pokładem i tak było pierońsko duszno.

– Naprawdę, panie… Mordimer – poprawiła się – będziesz ze mnie zadowolony. Chciałabym, żebyś powiedział o mnie dobre słowo w nowym domu, i będę się starała.

– W nowym domu? Gdzie?

– W Tirianie – odparła. – Mam tam zacząć pracę.

Zwaliłem się na materac i położyłem dłoń na jej piersi. Enya była bardzo szczupła i niewysoka, ale piersi miała całkiem spore. Dobrze, bo nie ma jak duży cyc, zwłaszcza kiedy właścicielka jest filigranowej budowy. To mówi wam Mordimer Madderdin, mili moi, wytrawny znawca hezkich dziwek.

– Już chcesz? – zapytała, uśmiechając się.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sługa Boży»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sługa Boży» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jessica Hart - Serce nie sługa
Jessica Hart
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Отзывы о книге «Sługa Boży»

Обсуждение, отзывы о книге «Sługa Boży» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x