Anna Brzezińska - Letni deszcz. Kielich

Здесь есть возможность читать онлайн «Anna Brzezińska - Letni deszcz. Kielich» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Letni deszcz. Kielich: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Letni deszcz. Kielich»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To miała być po prostu grabież jego życia, która raz na zawsze zapewni Twardokęskowi dostatnią starość na południowych wyspach, z dala od intryg bogów i szlacheckiej rebelii. Niestety, zbójca zdążył zasmakować w kompanii szlacheckich panów braci i szczerze podziela ich zamiłowanie do bitki, wypitki i obłapki. Znając zajadłość i dumę swoich nowych kamratów, wie też doskonale, że zechcą pomścić zniewagę i na wieść o zrabowaniu skarbca kapłanów w ślad za złodziejem puści się kilka setek szabel. Waha się więc i kręci, aż nieoczekiwanie z pomocą przychodzi mu kniaź, który akurat postanowił zbrojnie zdusić powstanie. Kiedy szlachta szykuje się do wielkiej bitwy, zbójca cichaczem wyrusza po wytęsknione bogactwo. Nie przeczuwa jednak, że Koźlarz także odrzucił wszelkie powinności, pozwalając, aby pochłonęła go kohorta martwych władców. Teraz powraca w rodzinne strony na czele nieludzkich wojowników, którzy za nic mają zaszczyty i bogactwo, a łakną jedynie zniszczenia i mordu. Powstrzymać może go tylko Szarka, która – spętana mocą cudownej wody ze źródła żmijów – wciąż śni na dalekiej Północy, usiłując poznać przyczynę swego przybycia do Krain Wewnętrznego Morza.
Zapewne jednak nie jest nią ratowanie z opałów zbójcy Twardokęska…

Letni deszcz. Kielich — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Letni deszcz. Kielich», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy ja podatków nie płacę i domu wedle wilkierza od ognia nie oporządzam? – pokrzykiwała rozsierdzona niewiasta. – Rajcom na borg nie daję i dziwek do ratusza nie posyłam, gdy proszą? Wszystko robię, co trzeba, jak jaśnie panowie rada rozkazali. I starczy! A ty mi nie będziesz, szpiclu, po kątach węszył i ludzi straszył, bo łeb pogrzebaczem utrącę. No, co się tak gapisz, Panienka? – huknęła groźnie na draba, który istotnie zapłonił się jak panna i cofnął o krok przed gniewem pryncypałki. – Grzbiet mu kijami obić, łachmycie, i więcej za próg nie puszczać. I to już!

Nie czekając na dalszy obrót wypadków, Twardokęsek wypadł z zamtuza. Poganiały go gromkie pomstowania gospodyni, która wciąż wyrzekała na bezczelność rajców oraz głupotę i opieszałość własnych sług. Każde słowo było podkreślone głuchych dźwiękiem uderzenia ożoga w grzbiet nieszczęsnego Panienki.

Zbójca przebiegł majdan, ale tuż za bramą poślizgnął się na zdechłym szczurze i runął jak długi. Szczęściem nikt go nie gonił.

– Ależ nieużyte tu ludzie! – sarknął, zbierając się powoli z błota.

– E, skądże – odpowiedział pogodnie żebrak, który siedział ukryty przy posążku Jałmużnika we wnęce pomiędzy dwoma parkanami i pożerał czarny chleb z serem. Kikut nogi, owinięty brudnymi szmatami, dla wygody oparł o postument figury. – Jeno wcześnie jeszcze, więc nie trza im w oczy leźć i głowy zaprzątać.

Twardokęska znienacka tknęła pewna myśl.

– A może ty byś mi, dobry człowieku, pomógł? – Potrząsnął monetami, których mimo prędkiej ucieczki nie wypuścił z dłoni. – Znajomka szukam.

– A co bym miał nie pomóc? – Żebrak oblizał wargi, drapieżnie wpatrując się w miedziaki. – Ja wszystkich w mieście znam, co do jednego. Któż to, łaskawy panie?

– Wysoki suchy chłop – wyjaśnił zbójca. – Kościejem go wołali.

Nim jeszcze skończył mówić, jałmużnik poderwał się, schwycił owinięty szmatami kikut, a spod jego łachmanów pokazały się dwie całkiem zdrowe nogi.

– Tylko żem na moment przysiadł! – wrzasnął na odchodnym. – Śniadanie zjeść, nie żebrać. A jeśli wam kto nagadał, że staremu Kulasowi miejsce podbieram, tedy zapamiętajcie sobie, że łajdak jest i kłamca.

Coraz bardziej zadziwiony miejskimi obyczajami, zbójca powędrował dalej. Odnalazł zaułek, w którym dawnymi czasami Kościej parał się lichwą i spekulował drewnem. Ale po znajomym kantorze nie został ani ślad, a dokoła pobudowano porządne drewniane składy i warsztaty.

Zbójca zagadnął bednarza, który stał oparty o drewniany płot tartaku. Jednak na dźwięk imienia Kościeja rzemieślnik splunął mu pod nogi i kazał się co prędzej zabierać. Twardokęsek zafrasował się, czy przypadkiem znajomek nie popadł w jakąś kabałę. Pożyczanie pieniądza na procent było zajęciem niepewnym i nie przysparzało przyjaciół. Zresztą Kościej parał się także bardziej niebezpiecznym procederem, skupując od grasantów zrabowane dobra. Może się staremu łajdakowi powinęła noga, pomyślał Twardokęsek i ze znużeniem poczłapał pod szopę grododzierżcy, gdzie, jak pamiętał, wystawiano przed kaźnią w dybach co większych zbrodniarzy.

Zdumiało go, że zamiast starej drewnianej budy zobaczył solidną wieżę z jasnego łupku, z wyglądu bardzo świeżą. Ale tam również nie znalazł kamrata, choć długo łaził po placu i przepatrywał skazańców. Na koniec w desperacji począł zaglądać w gęby wisielcom, którzy kołysali się smętnie na dusienicy. Jednak żaden z nich nie okazał się Kościejem.

Usiadł posępnie na głazie, tuż przy kracie więzienia. Był zły i głodny. Miał wprawdzie za pazuchą mieszek pełen złota, ale nie śmiał wysupłać ani jednej monety. Wiedział, że każdy piekarz bez namysłu doniesie pachołkom o wieśniaku płacącym szczerym złotem. Nie miał ochoty zawisnąć za kradzież.

Przechodnie przypatrywali się ukradkiem potężnemu czarnobrodemu chłopu, który, wyraźnie zafrasowany, tkwił na głazie u więziennej bramy, za nic sobie mając towarzystwo wisielców i łotrów zakutych w dyby. A zbójca coraz bardziej żałował durnego pomysłu, aby jechać po pomoc do Książęcych Wiergów.

Ani zauważył, jak podszedł do niego jeden z więziennych strażników.

– Może wam w czym, dobry człowieku, pomóc? – odezwał się z troską. – Widać, żeście nie z naszych i coś wam okrutnie doskwiera.

– E, gdzie byście mogli pomóc? – Zbójca prychnął pogardliwie. – Ot, nieszczęście. Był niegdyś chłop jak się patrzy, kantor miał i skład zacny. Nawet się w końcu ożenił z jakąś tutejszą mieszczanką. I co? Ledwie parę roków przeszło, a jak gdyby się pod ziemię zapadł. Pół dnia po mieście krążę i nic. Jakby go nigdy nie było.

– A jak się ten wasz znajomek zwał?

– Kościej – burknął Twardokęsek. – Aleście na pewno ani o nim słyszeli.

Strażnik milczał długą chwilę. Kiedy zbójca podniósł łeb, napotkał jego badawcze spojrzenie.

– Ile was lat w Książęcych Wiergach nie było, ziomku? – zapytał w końcu drab.

Twardokęsek zaczął rachować na palcach, ale wnet mu ich zbrakło.

– Z tuzin albo i więcej – przyznał wreszcie niechętnie, zadziwiony, jak szybko czas umyka.

– Takem sobie myślał. – Pokiwał głową. – I dzionek cały po mieście krążycie, ludziska wypytując?

Twardokęsek przytaknął.

– Prawdziwie macie szczęście, że nikt wam karku nie skręcił. – Strażnik zacmokał wargami. – No, ale ja was pocieszę. Idźcie w tamtą stronę – pokazał w kierunku rzeki – póki nie napotkacie wielkiego domu z żółtego piaskowca. Łacno go rozpoznacie, bo zasobniejszy od innych i lwie łby ma na nadprożu, a na bramie herb, takoż z lwem kroczącym. I tam się zapytajcie o waszego znajomka. – Uśmiechnął się dziwnie i nim zbójca zdążył jeszcze o coś zapytać, zniknął za kratą więzienia.

Zbójca poskrobał się w łeb. Usłużność zawsze wzbudzała jego podejrzliwość, nie wierzył bowiem, by ludzie z natury byli skłonni pomagać bliźnim. Nadto z dawien dawna zwykł był nie ufać strażnikom prawa. Ale nie miał co stracić, poczłapał zatem na poszukiwanie lwów z żółtego piaskowca.

Ani się spostrzegł, jak spomiędzy drewnianych bud i magazynów wyszedł na najbogatszą ulicę w mieście, która rozciągała się od przystani aż po wielki plac z ratuszem i dworem rajców. Bruk był tutaj równy i gładko ociosany, zapewne dla wygody kupców, którzy przechadzali się dostojnie, przystając co kilka kroków przy kramach i kantorkach, by pogawędzić ze znajomkami. Tłoczno było jak na jarmarku. Zasobni rzemieślnicy w cechowych kapeluszach rozprawiali przyciszonymi głosami w podcieniach kamienic. Grupki robotników portowych powracały z portu w spłowiałych sinych koszulach. Mali chłopcy w barwach kupieckich domów, zapewne posłańcy, biegiem przebijali się przez ludzką ciżbę. Ale Twardokęsek wnet wyczuł, że w powietrzu wisi coś całkiem niedobrego. Ludzie patrzyli na siebie spode łba. Nikt nie śmiał się hałaśliwie. Większa część kramów była zaparta na głucho, za to na rogach kamienic i w podcieniach stali zbrojni.

Zbójca czuł, jak drobne włoski na karku powoli podnoszą mu się z niepokoju. I dopiero kiedy minął ze dwa tuziny kupieckich kamienic, zrozumiał, co mu przypominają Książęce Wiergi.

Spichrzę o poranku dnia, który teraz we wszystkich Krainach Wewnętrznego Morza nazywano krwawym spichrzańskim karnawałem.

Aż się wzdrygnął.

I wtedy właśnie zobaczył dom z żółtego piaskowca i herb z lwem kroczącym, odlany kunsztownie pośrodku panoramy miasta na wielkich drzwiach. Kamienica istotnie była ogromna, kryta cenną błękitną dachówką. Framugi, attyki i szczyt miała misternie rzeźbione w kwietne motywy, w oknach zaś drobne szybki w ołowianych obejmach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Letni deszcz. Kielich»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Letni deszcz. Kielich» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Letni deszcz. Kielich»

Обсуждение, отзывы о книге «Letni deszcz. Kielich» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x