Tomasz Piątek - Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny

Здесь есть возможность читать онлайн «Tomasz Piątek - Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rudowłosa Jonga szuka zemsty. Piękny major Hengist szuka Świętego Obrazu. Generał Tundu Embroja szuka czegoś do zjedzenia. Wszyscy szukają odpowiedzi na to, dlaczego muszą tak cierpieć.
W drugiej części powieści, zatytułowanej Szczury i rekiny, major Hengist trafi na rozmemłaną i magiczną Północ. Jonga i Tundu będą tropić Niedotykalnego Władcę w podziemnych kanałach. A całe armie bez jednego ruchu pozwolą się wymordować, stojąc na baczność.

Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teraz jednak pojęcie abstrakcyjne stało przed Ritavartinem, groźnie sapiąc swym czarnym, szablastym ryjem.

– Widzę, że to nie rachmistrz – odparł Ritavartin. – Widzę, że to wielka porcja wieprzowiny. Może mi powiesz, dlaczego miałbym się bać wieprzowiny? Bardzo lubię świńskie żeberka.

Wójt nic nie odpowiedział. Świnia natomiast chrumknęła, charknęła, zakrztusiła się i zwymiotowała. W pierwszej chwili Ritavartin zobaczył tylko czerwonoróżową miazgę w kałuży żółtozielonych soków żołądkowych. W drugiej chwili zdał sobie sprawę z tego, że to, co w tej kałuży leży, to niedokładnie przetrawione dziecko.

– Widzicie, panie, u nas prawie każdy ma sisu. Jeden ma świnię, inszy ma niedźwiedzia, a żyje tu nawet taki przeklętnik, przywłoka z Połu… wybaczcie, panie, przybysz z waszych stron, co za sisu ma dwa rosomaki. Nawet nie jednego, tylko dwa… Panie, co wam? Nie turbujcie się, to dziewczynka była. Nie poznać, bo niemowlę, ale dziurawe, baba mała.

To był pierwszy powód, dla których Ritavartin zaprzestał indagacji. Drugim powodem było to, że jakoś przestał czuć potrzebę wypytywania. Tu, na Północy, wszyscy mówili. Wszyscy mówili niemal bez przerwy. Na uliczkach Mustakaupunki czy Kivitalo nie było głuchej ciszy, jaką Ritavartin znał z Biełej Wody. Tu ludzie, a właściwie mężczyźni – chociaż tutaj to na jedno wychodziło – mówili bez przerwy, bez przerwy dzielili się ze sobą swoimi odczuciami. A co drugie ich odczucie było zbrodnią. I chociaż północnicy programowo nie odpowiadali Ritavartinowi na pytania, to wcale się go nie krępowali.

W tym, co mówili, był całkowity, absolutny bezwstyd. Ritavartin czuł się tak, jakby nagle posiadł sztukę telepatii i stały się dla niego słyszalne myśli wszystkich ludzi. Bo oni mówili wszystko, co myśleli.

Było w tym coś odrażającego. Coś tak odrażającego jak wtedy, kiedy widzi się to, co zwykle jest ukryte. Biały brzuch robaka, nagle przewróconego na plecy. Bezradne ciało żółwia, wydarte ze skorupy. Różne tajemnicze rury, wyrwane z ludzkiego brzucha ostrzem miecza lub narzędziami kata. Było w tym coś takiego, jak gdyby wszyscy mieszkańcy Północy nagle postanowili chodzić nago. Albo z jelitami na wierzchu.

Kiedy Ritavartin był jeszcze młodym oficerem wywiadu, marzył o tym, żeby poznać myśli innych ludzi i stać się najdoskonalszym Uchem Cesarza. Potem takie marzenia zaczęły mu powoli przechodzić. A teraz całkowicie przeszły.

Co gorsza, całe to północne myślenie na głos zaczęło mu się udzielać. Oczywiście, nie wywnętrzał się przed miejscowymi. Ale gdy nikt nie słyszał, zaczynał mówić sam do siebie.

– Cesarz ma rację – pomrukiwał w sosnowym, piaszczystym młodniaku, rosnącym pod Kivitalo. – Cesarz ma rację… Wszyscy są zbrodniarze, słusznie on ich karze… W każdej głowie bunt, ścinać je to grunt. Cesarz to wie, jak to wiem ja, albowiem wszystkie myśli on zna. On każdą myśl w swej głowie słyszy, zna myśli ludzi, psów, kotów, myszy… I wszystkie myśli tworzą harmonię, wielką, cudowną, pełną symfonię.

„Oż ty kurwo zatracona, niechaj dziś twe ciało skona. Oż ty kurwo mała mała, zjem dziś strzęp twojego ciała”. „Idzie, chować się!”. „Na litość Ukrytego, czemu te dzikusy tak na mnie patrzą? Czyżby miecznicy nie widzieli? A może nigdy nie widzieli, żeby człowiek jadł? Taka tu bieda? Taka tu bie…”. „Pełzające ścierwa i malutki kotek oszczały sąsiadom ogródek i płotek”. „Co to mogło być takie małe, pierzaste, trochę jak kogut, trochę jak krogulec? Krogut pewnikiem”. „I on mówi, że ja za tanio sprzedaję. A kto gwoździe do domu znosi?”. „Na kolana. Nago”. „O, idzie ta menda ze swoim worem, znowu będzie chciała wytargować jakie szmaty”. „Nie, nie, nie wytrzymam tego jeszcze jeden raz”. „Bydzie teraz błagała, a i tak bydzie musiała zjeść ta butla, co ją stłukła. I może w oczy trochę jej wetrę”.

Major Hengist słyszał wszystkie myśli pomiędzy Kivitalo a Mustakaupunki. Kiedyś wyobrażał sobie, że ktoś, kto słyszy wszystkie myśli świata, musi odbierać coś w rodzaju symfonii, a w każdym razie harmonii. No cóż, być może myśli całego świata dawały w ostatecznym rezultacie symfonię i harmonię. Ale myśli rejonu pomiędzy Kivitalo a Mustakaupunki były od symfonii i harmonii bardzo daleko. Nawet kakofonia byłaby tu bardzo delikatnym określeniem.

„O Ukryci! Przyjmijcie tu, przed Świętą Mazepą, tę oto ofiarę! Kurwa, jak ją ten dureń trzyma… Powinien odgarnąć jej włosy i rżnąć tak, żeby krew padła na Świętą Mazepę… Tylko tak… Kiedy dostatecznie dużo plam pójdzie na Mazepę, odtworzy się pierwotny kształt obrazu…”. „Bladź, co ja tu dziełam? Trza mi było kajś indziej sy porodzić!”. „Żebych był zawsze z tobą, lubko. Tak tęsknił za tobą na tej tam wyprawie… Oj, kocham ja ten pyszczek… Ten nosek… I te oczodołki puste…”. „A my wykonamy wolę Cesarza, co szczytną misją nas tak obdarza. Schwytamy Hengista, wielka jego zdrada, schwytamy Hengista, bardzo złego gada. Schwytamy Hengista, majora podłości, a w Rombie żywcem wyjmą z niego kości. Schwytamy, schwytamy, umrzeć mu nie damy. Schwytamy, schwytamy…”.

„Schwytamy, schwytamy” robiło się coraz mocniejsze. W pierwszej chwili Hengist myślał, że ten, kto myśli o schwytaniu, coraz bardziej utwierdza się w swoim postanowieniu. Dopiero potem zrozumiał, że myślący jest po prostu coraz bliżej. Elf zszedł więc z drogi i zagrzebał się w krzewach jałowca.

„Kłujesz” – pomyślał.

„A ty gnieciesz” – pomyślał jałowiec.

„To nie moja wina. Muszę się tu na chwilę schować”.

„To nie moja wina. Rosnę tu tak sobie od dziesięciu lat”.

„O! Wysoko wyrosłeś, jak na dziesięć lat”.

„Na tym piaseczku my dobrze rośniemy. To idealne miejsce dla nas”.

„Tu, przy drodze?”.

„My się ludzi nie boimy. To ludzie nas się boją. Dobrze jest być kolczastym. O wiele gorsze od ludzi są kwiczoły”.

„Kwiczoły?”.

„Tak, bestie dziobate. Pożerają nasze dzieci. Ty wiesz, jakie to jest uczucie, kiedy odrywają od ciebie dziecko? Aby je pożreć?”.

„Dzieci?”.

„No, jagody”.

I tak sobie gawędzili, kiedy Ritavartin przejeżdżał ścieżką paręnaście kroków dalej.

Hengist najpierw poszedł w stronę Kivitalo. Szedł, bo konie zaczęły niepokoić się jego misją i poprosiły, aby je zwolnił z obowiązku towarzyszenia mu w całym przedsięwzięciu.

Jesteśmy więksi – wyłowił z ich dość chaotycznych myśli. – Wystrzelą ostre drzewo w twoją stronę, ale prędzej w nas trafi, bo jesteśmy więksi. Większe ciało, większe ryzyko”.

„Będzie mi was brakowało”.

„Żegnaj. Miło było poczuć twoje myśli”.

„Nawzajem”.

Nie mógł już dłużej ukrywać się w domu południowca.

„Czy wiesz, że z każdym dniem, z każdą godziną zwiększasz nasze ryzyko? Wiesz, co nam zrobią, jak cię złapią? Bawi cię to? Czysta elfia złośliwość”.

„Przecież macie rosomaki”.

„Przyjdą z kapłanem i zrobią egzorcyzm na rosomaki. Taki egzorcyzm, że ani rosomaki, ani ja, ani ona, żadne z nas już się nie podniesie!”.

„Tato, nie wyrzucaj go! Ja nie chcę, żeby on szedł!”.

„Oho” – to był akurat rosomak, który chyba dobrze znał dziewczynkę.

„Siedź cicho, mała, ty nic nie rozumiesz”.

„Spokojnie, już wychodzę. Zadowolony? Nie płacz, dziewczynko, nie będę sam. Gdzieś tu w lesie chodzą moje konie, znajdą mnie”.

I Hengist wyszedł z chaty. Zio otworzył mu bramę, a elf zagłębił się w lesie i zniknął. Zwisająca z sosny nietoperzyca, troskliwie trzymająca w pysku coś białego, co mogło być tylko czaszką królika, zadrżała i wydała z siebie cichy kwik.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny»

Обсуждение, отзывы о книге «Ukochani poddani Cesarza – Tom 2 – Szczury i rekiny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x