• Пожаловаться

Robin Hobb: Czarodziejski Statek

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Hobb: Czarodziejski Statek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robin Hobb Czarodziejski Statek

Czarodziejski Statek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarodziejski Statek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miasto Wolnego Handlu to centrum egzotycznego handlu, a także siedziba kupieckiej arystokracji słynącej ze swoich rzadkich i niezwykłych, wyrzeźbionych z czarodrzewu żaglowców, które w magiczny sposób, zmieniają się w żywe istoty. Powieść Carodziejski statek jest pierwszym tomem cyklu "Kupcy i ich żywostatki" opowiadającego o rozpaczliwej walce, jaką o czarodziejską "Vivacię" stoczy jedna z rodzin należących do grupy Pierwszych Kupców z pozbawionym skrupułów pirackim kapitanem. Walka to okrutna i desperacka, ale jej zwycięzca będzie kontrolował coś więcej niż tylko los i majątek jednej rodziny. Trylogia "Kupcy i ich żywostatki" jest trzecią trylogią cyklu po "Złotoskórym" i "Skrytobójcy". W Polsce nigdy nie została wydana w całości. Wydawnictwo Mag wyda wszystkie trzy tomy trylogii: "Czarodziejski statek" cz. 1 i 2 "Szalony statek" cz.1 i 2 "Statek przeznaczenia" tom 1 i 21 Robin Hobb debiutowała trylogią o uczniu skrytobójcy Uczeń skrytobójcy, Królewski skrytobójca i Wyprawa skrytobójcy, stając się od razu największym objawieniem literatury fantasy lat dziewięćdziesiątych. Szczególne uznanie krytyków i czytelników na całym świecie przyniosła jej umiejętność tworzenia autentycznych, nietuzinkowych postaci, jakże różnych od rzesz papierowych, podobnych do siebie jak krople wody bohaterów zaludniających karty wielu innych powieści z tego gatunku.

Robin Hobb: другие книги автора


Кто написал Czarodziejski Statek? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Czarodziejski Statek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarodziejski Statek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wiem, Berandolu. Powinienem się cieszyć, że nie muszę pokonać całej drogi na piechotę. Trudno mi wszakże zaakceptować podróż do miejsca, którego się obawiam, nie mówiąc o podróży statkiem. Będę nieszczęśliwy przez cały rejs.

– Mówisz o chorobie morskiej? – spytał z pewnym zaskoczeniem młody kapłan. – Nie sądziłem, że dotyka ona również przedstawicieli żeglarskich rodzin.

– Paskudna pogoda potrafi przekręcić żołądek każdego człowieka, ale… nie o to mi chodzi. Mówię o hałasie, nieustannej krzątaninie i ścisku. I o zapachu. A także o marynarzach. Są na swój sposób poczciwi, ale… – Chłopiec wzruszył ramionami. – Nie są tacy jak my, Berandolu. Nie mają czasu rozmawiać o sprawach, które tu omawiamy. A gdyby nawet spróbowali, zapewne ich wnioski swą prostotą przypominałyby rozważania naszych najmłodszych akolitów. Marynarze żyją jak zwierzęta i podobnie rozumują. Przez całą podróż będę czuł, że mieszkam wśród bydląt. Nie ma w tym oczywiście ich winy… – dodał, widząc zmarszczone brwi młodego kapłana.

Berandol zaczerpnął powietrza, jak gdyby chciał coś powiedzieć, potem jeszcze raz się zastanowił i, ciągle zadumany, wreszcie oświadczył:

– Wintrowie, minęły dwa lata od twoich ostatnich odwiedzin w domu rodzinnym. Dwa lata, odkąd po raz ostatni opuściłeś klasztor i spędziłeś nieco czasu z ludźmi pracy. Podczas tej wizyty patrz uważnie i przysłuchuj się, a po powrocie powiesz mi, czy twoje poglądy się nie zmieniły. Proszę, abyś dobrze sobie zapamiętał własne słowa i wiedz, że ja ich nie zapomnę.

– Dobrze, Berandolu – obiecał szczerze młodzieniec. – Będę za tobą tęsknił.

– Prawdopodobnie tak, ale na to przyjdzie czas za kilka dni, ponieważ zamierzam ci towarzyszyć w spacerze do portu. Chodź, musisz się przecież spakować.

* * *

Na długo zanim Kennit dotarł do końca plaży, był świadom, że Inny mu się przypatruje. Spodziewał się spotkania, a równocześnie czuł się zaintrygowany, ponieważ często słyszał, że te stworzenia świtu i mroku rzadko wychodzą ze swych kryjówek w ciągu dnia, gdy słońce stoi wysoko na niebie. Przeciętny człowiek mógłby się nawet ich bać, ale przeciętni ludzie nie mieli szczęścia pirackiego kapitana. Ani nie władali tak dobrze szablą jak on. Chodził powoli po plaży, przez cały czas gromadząc łupy. Udawał, że nie zdaje sobie sprawy z obecności obserwującego go stworzenia, był jednak absolutnie pewny, że Inny wie o jego podstępie. Nazwał w myślach to oszustwo “grą wewnątrz gry” i uśmiechnął się do siebie tajemniczo.

Poczuł ogromną irytację, kiedy w kilka chwil później Gankis podszedł do niego ciężkim krokiem i wysapał nowinę. Inny stał na górze i przyglądał się kapitanowi.

– Wiem – odparł Kennit ostrym tonem. W chwilę później odzyskał kontrolę nad głosem i miną, po czym uprzejmie wyjaśnił: – A on wie, że my zdajemy sobie z tego sprawę. Zatem proponuję ci go zignorować, tak jak ja to robię. Idź dokończyć poszukiwania na skarpie. Znalazłeś jeszcze coś godnego uwagi?

– Kilka okazów – odparł niezadowolony Gankis. Kennit wyprostował się w oczekiwaniu. Marynarz zagłębił ręce w przepastnych kieszeniach zniszczonego kaftana. – Proszę – powiedział, niechętnie wyjmując z kieszeni rzecz wykonaną z jaskrawo pomalowanego drewna. Była to niewielka konstrukcja złożona z krążków i pałek; w niektórych krążkach wywiercono otwory.

Kennit nie potrafił odgadnąć przeznaczenia przedmiotu.

– Jakaś dziecięca zabawka – wyraził przypuszczenie. Zmarszczył brwi i czekał.

– Albo to – stwierdził marynarz. Wyjął z kieszeni pączek róży. Kennit wziął go od niego ostrożnie, starając się nie dotknąć kolców. Był pewny, że pączek jest naturalny, aż do momentu, gdy wziął go w rękę i wyczuł, że nóżka jest bardzo sztywna i twarda. Zważył kwiat w ręku; okazał się lekki jak prawdziwa róża. Odwrócił go, próbując odkryć, z jakiego materiału został wykonany i doszedł do wniosku, że nie potrafi tego określić. Jeszcze bardziej tajemniczy od struktury kwiatu był jego zapach, niezwykle miły i wonny, niczym aromat mocno rozwiniętej róży z letniego ogrodu. Uniósł brwi i spojrzał na Gankisa, który przypiął mu różę do klapy kaftana. Haczykowate kolce silnie trzymały kwiat. Kennit obserwował, jak stary marynarz mocno zaciska usta, nie ośmielił się jednak odezwać do swojego kapitana.

Młody pirat spojrzał w słońce, a potem na fale odpływu. Podróż powrotna na przeciwną stronę wyspy zabierze im ponad godzinę. Uznał, że powinni się pospieszyć, jeśli nie chcą, by odpływ uwięził statek wśród skał. Na chwilę ogarnęło go niezwykłe dla niego wahanie. Bił się z myślami. Nie przybył wszak na Plażę Skarbów dla samego skarbu; przypłynął tu, ponieważ pragnął usłyszeć wyrocznię Innego, przekonany, że osobliwa istota zejdzie do niego na rozmowę. Potrzebował potwierdzonej wyroczni; czyż nie w tym celu zabrał ze sobą świadka w osobie Gankisa? Stary marynarz należał do nielicznych mężczyzn na pokładzie jego statku, którzy nie upiększali własnych przygód. Relacjom Gankisa wierzyli nie tylko członkowie jego załogi, ale także wszyscy piraci w Łupogrodzie. Poza tym, jeśli wyrocznia okaże się niezgodna z celami Kennita, bez trudu przyjdzie mu zabicie starca.

Jeszcze raz zastanowił się, ile zostało czasu. Gdyby był człowiekiem rozważnym, przerwałby w tym momencie poszukiwania na plaży, odważnie stawił czoło Innemu, a potem pospieszył na statek. Człowiek rozważny nigdy nie ufałby swemu szczęściu. Jednak Kennit już dawno temu doszedł do wniosku, że aby utrzymać szczęście, należy mu ufać. Było to jego osobiste przekonanie, sam je odkrył i nie widział powodu, aby się nim dzielić z kimś innym. Nigdy nie osiągnął żadnego poważniejszego triumfu bez ryzyka i wiary we własne szczęście. Jeśli któregoś dnia stanie się rozważny i ostrożny, wtedy jego szczęście obrazi się i go opuści.

Ta zagmatwana logika zadowalała pirata. Bez pośpiechu przeszukiwał brzeg. Kiedy zbliżył się do zębatych skał, które znaczyły koniec półksiężycowej plaży, wszystkimi zmysłami wyczuwał obecność przedstawiciela Innego Ludu. Jego zapach początkowo wydawał się nęcąco słodki, potem wraz ze zmianą wiatru stał się nagle mocniejszy: zepsuty i zjełczały. Był tak silny, że Kennit poczuł go głęboko w gardle i nieomal się Zakrztusił. Zresztą przeszkadzał mu nie tylko zapach bestii; wręcz czuł na skórze jej obecność. Poza tym, Inny poruszał się hałaśliwie i głośno sapał. Kennit bał się, że popękają mu bębenki; czuł też osobliwy nacisk na gałki oczne i na skórę szyi. Niby się nie pocił, a jednak jego oblicze było tłuste, jak gdyby wiatr przyniósł ze skóry stwora jakąś substancję i rzucił młodemu piratowi w twarz. Ogólnie rzecz biorąc, Kennit walczył z niesmakiem, który wręcz graniczył z mdłościami, wiedział wszak, że nie może sobie pozwolić na okazanie słabości.

Stanął więc tylko wyprostowany i dyskretnie wygładził kamizelkę. Wiatr poruszał piórami na kapeluszu i błyszczącymi czarnymi lokami Kennita. Piracki kapitan był osobnikiem postawnym, jego wygląd robił duże wrażenie zarówno na kobietach, jak i na mężczyznach, co mu bardzo pochlebiało. Był wysoki i proporcjonalnie umięśniony. Świetnie skrojony kaftan uwydatniał jego szerokie ramiona i klatkę piersiową oraz płaski brzuch. Swoją twarz uznał za interesującą. Uważał się za przystojniaka. Miał wysokie czoło, mocne szczęki, prosty nos, a pod nim ładnie wykrojone wargi. Brodę przycinał w modny sposób, końcówki wąsów skrupulatnie woskował. Nie podobały mu się jedynie oczy. Odziedziczył je po matce; były wyblakłe, wilgotne, błękitne. Kiedy patrzył w zwierciadło, widział w nim oczy matki, strapionej i zapłakanej z powodu rozwiązłego życia syna. Wydawały mu się bezmyślnymi oczyma idioty i uważał, że nie pasują do jego opalonej twarzy. Gdyby był kimś innym, ludzie mawialiby, że ma łagodne, błękitne, pełne wyrazu oczy. Często ćwiczył przed lustrem zimne, nieprzyjemne spojrzenie, niestety bez powodzenia. Oczy były po prostu zbyt blade. Pomnażał wysiłek lekko krzywiąc wargi – także teraz, gdy odpoczywał, czekając na Innego.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarodziejski Statek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarodziejski Statek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Eugeniusz Dębski: Śmierć Magów z Yara
Śmierć Magów z Yara
Eugeniusz Dębski
James White: Statek szpitalny
Statek szpitalny
James White
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Joe Haldeman
Steven Saylor: Dom Westalek
Dom Westalek
Steven Saylor
Graham Masterton: Brylant
Brylant
Graham Masterton
Отзывы о книге «Czarodziejski Statek»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarodziejski Statek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.