Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno
Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Magom wszystko wolno
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Magom wszystko wolno: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Magom wszystko wolno»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Magom wszystko wolno — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Magom wszystko wolno», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Widzę, że arystokraci i magowie dali się panu we znaki? - rzekłem z uśmiechem, rozglądając się po skromnie urządzonej, przestronnej klasie.
Mój rozmówca zachował powagę.
- W pewnym stopniu, Hort... Jeśli pan... Jeśli mnie rozumiesz. Magowie i arystokraci dobrze płacą, wyobraź sobie jednak, co to za przyjemność: uczyć fizyki twego przyjaciela, Iwa.
- Wyobrażam sobie - rzekłem.
- Tak - ożywił się nauczyciel. - A tutaj... życie jest bardziej skromne, mniej wymagające, nie ma też jednak tyle pretensji... Spokojni, wiejscy chłopcy...
Ktoś zastukał do drzwi; chwilę później w klasie pojawiła się pokaźnych rozmiarów, nalana twarz, a za nią brzuszek ozdobiony złotym łańcuszkiem.
- A, jest pan zajęty, Goris?
Był to mianowany mag drugiego stopnia. Najprawdopodobniej miejscowy komisarz; najwidoczniej „spokojni, wiejscy chłopcy” zdążyli już roztrąbić, że w szkole pojawił się z wizytą jakiś dziedziczny mag ponad rangą.
Nauczyciel poruszył się na krześle. Nieswojo było mu usprawiedliwiać się, wyjaśniać kim jestem; nie chciał opuszczać mnie dla rozmowy z komisarzem; w żaden też sposób nie mógł jednak zignorować gościa.
- Ależ nie. - Uniosłem ręce, demonstrując maksimum dobrej woli. - Poczekam, panie Goris. Rozumiem, jak pan jest zajęty... Poczekam, ile będzie trzeba.
W oczach imponującego jegomościa pojawiła się niepewność. Jeszcze nigdy nie spotkał tak spolegliwego dziedzicznego maga.
- Pan Hort zi Tabor, mój były uczeń - przedstawił mnie nauczyciel ze zmieszaniem, ze wszystkich sił starając się nie pęknąć z dumy.
Komisarz rozpłynął się w nieszczerym uśmiechu.
- Niezmiernie miło mi pana powitać, kolego... Na minutkę porwę pana Gorisa - jeśli nie ma pan nic przeciwko temu?
Znalazł sobie kolegę.
Uśmiechnąłem się.
Drzwi zamknęły się za nimi i zostałem sam w przestronnej klasie; wprost przede mną, na brzegu nauczycielskiego stołu, leżały książki w czarnych, jednolitych okładkach. Unosił się nad nimi lekki zapach magii gospodarczej.
Z nudów sięgnąłem po pierwszy lepszy tom.
„Czy widziałeś, młody przyjacielu, jak sikorki walczą o wywieszony za oknem kawałek słoniny? Wiem, że widziałeś. Czy zauważyłeś, jak różnie się zachowują? Jeden ptak próbuje się najeść, drugi ma dość siły, by odgonić go od pokarmu, a trzeci kręci się w pobliżu, demonstrując siłę... Ten trzeci zawsze zostaje głodny.
Ten trzeci jest uosobieniem błędu początkującego maga. Gdy mu polecić, by cisnął błyskawicę, myśli o błyskawicy; gdy mu polecić, by wywołał deszcz, myśli o deszczu. Myśli o zewnętrznej stronie zadania, sypie zaklęciami i jest bezsilny. Nim zdecydujesz się na magiczne działanie, mój przyjacielu, powinieneś całym sercem poczuć, czego chcesz. Powinieneś dokładnie wiedzieć, co chcesz osiągnąć; nie ogólnie, a właśnie teraz, w tej chwili. Nie myśl o deszczu, lecz staraj się napoić zasiewy. Nie myśl o błyskawicy, lecz życz wrogowi śmierci.
Jeszcze jedno. Natura zawsze opiera się magii; ten opór jest znakiem tego, że wszystko robisz właściwie. Działanie bez oporu jest martwe; zwalczanie przeciwności pomnaża twą siłę. Pamiętaj o tym...”
Uśmiechnąłem się. Wsunąłem książkę z powrotem w stertę; wyciągnąłem drugą.
„Każda rzecz na ziemi jest jedynie cieniem prawdziwej Rzeczy, zaś każda magiczna umiejętność, jedynie cieniem wyższej Woli. I w sercu każdego zaklęcia znajduje się Rdzeń - zaklęcie absolutne, łączące w sobie Działanie i Cel (chciałbym, mój przyjacielu, byś przepisał te słowa do zeszytu i jak najczęściej do nich sięgał - nawet jeśli nie rozumiesz jeszcze ich prawdziwego znaczenia. Pamiętaj, że mianowany mag nie dostaje swej mądrości za darmo, lecz zbierają po ziarenku. Pracuj, mój przyjacielu, a będzie ci wynagrodzone).
Niektóre nieuki sądzą, że Absolutnymi zaklęciami są zaklęcia Rdzenne, zawarte w Rdzennych przedmiotach. Gdyby tak rzeczywiście było, każdy mag mianowany, niezależnie od stopnia, mógłby korzystać z tego daru. Tym niemniej tylko dziedziczne nieroby mogą władać Rdzennymi zaklęciami i posługiwać się nimi. Czy Absolutne zaklęcie można by rozmienić, rozdrobnić, kupczyć nim, co wciąż na naszych oczach dzieje się z zaklęciami Rdzennymi? Czy możliwe jest - zastanów się, mój przyjacielu - „jednorazowe zaklęcie absolutne”? To nawet brzmi śmiesznie. Jeśli więc spotkasz kogoś, kto twierdzi, że Rdzenne zaklęcie i zaklęcie Absolutne to dokładnie to samo - odejdź od tego człowieka i nigdy już nie rozmawiaj z nim na temat magii, gdyż jest on najzwyklejszą niedouczoną gadułą...”
Skrzypnęły drzwi, powrócił Goris; pospiesznie zamknąłem książkę.
- Proszę mi wybaczyć; tylko zerknąłem z ciekawości...
Nauczyciel uśmiechnął się ze zmieszaniem.
- Z tą klasą specjalną, z przyszłymi magami mianowanymi, nie jest tak prosto... Uczę ich nauk przyrodniczych, a trzy razy w tygodniu przychodzi pan komisarz... a właśnie, prosił by pana pozdrowić... i uczy ich zaklęć. Szczerze mówiąc żal mi tych dzieci; wszystkie są jakieś zgaszone.
- Podoba się tu panu? - zapytałem.
Nauczyciel usiadł na swoim miejscu. Pokręcił się na krześle, jakby skrzypienie wyschniętego drzewa sprawiał mu przyjemność.
- Tutaj... hm. Zależy, z czym porównywać. Taki, powiedzmy, uczeń jak pan... jak ty, Hort, bez względu na pewne osobliwości... osobliwości magii, jeśli znajduje się ona w rękach dziecka...
I uśmiechnął się. Przecież on czeka, aż złożę mu propozycję, zrozumiałem poniewczasie. Siedzi i czeka, aż poproszę go, by został nauczycielem mego syna. Sądzi, że dlatego go odszukałem.
- Gdybym miał dzieci - rzekłem tak łagodnie, jak to możliwe - chciałbym, aby to pan był ich nauczycielem, panie Goris.
Mężnie próbował ukryć rozczarowanie. I niemal mu się to udało.
- Więc przyjechał pan, Hort... Znalazł mnie pan... tak, po starej przyjaźni? By porozmawiać... Cóż, proszę więc być mym gościem.
Mieszkam niedaleko szkoły.
- Nie zawracałbym panu głowy samymi tylko wspominkami - rzekłem, patrząc mu w oczy. - Potrzebuję dokładnej mapy o dużej skali. Mapy obejmującej Marmurową Jaskinię.
* * *
W nocy obudził mnie zapach tchórza.
Samica tchórza; była gdzieś obok, w moim śnie.
Ten zapach nie zniknął nawet wtedy, gdy otwarłem oczy i usiadłem na zbyt miękkim hotelowym łóżku. W powietrzu ciągle jeszcze unosiły się jego słodkie, kwaskowate strzępki.
Źdźbła trawy chłoszczą mnie po twarzy... Zwierają się i znów rozchylają łopiany... Aromat rosy i krwi, i oszałamiający zapach biegnącego przede mną zwierzątka.
Przycisnąłem dłoń do czoła, będąc pewnym, że ktoś mi podesłał opętanie; nic podobnego. W ciężkim, ciemnym powietrzu nie było ani śladu magii. Duszny pokój ze szczelnie zasłoniętymi kotarami, pusto... Jedynie ja i zwierzątko w mej wyobraźni.
Położyłem się z powrotem. Przewróciłem na drugi bok i od razu wiedziałem, że nie zasnę.
Po tak ciężkim dniu - cztery godziny w dwukółce w jedną stronę, cztery godziny z powrotem, do tego rozmowa z nauczycielem i oczywiście zdawanie raportu Orze, która chciała wiedzieć wszystko do najmniejszych szczegółów. Padłem na łóżko i zasnąłem jak kamień, a po niecałej godzinie - zorientowałem się po położeniu księżycowego promienia na podłodze - obudził mnie zapach zwierzątka.
Księżyc unosił się w samym środku szczelnie zasuniętego nieba. Przedziwne, że tak wielki księżyc zmieścił się w małej dziurce w zasłonie.
Jeszcze pół godziny przewracałem się w łóżku, po czym wstałem. Odsunąłem zasłonę i uchyliłem okno; z podwórza ciągnęło wilgotnym, jesiennym przeciągiem. Wdrapałem się ha parapet; mój ogon zamiótł w powietrzu, pomagając mi utrzymać równowagę podczas skoku. Dobrze, że był to parter, a wprost pod oknem rosła wysoka trawa.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Magom wszystko wolno»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Magom wszystko wolno» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Magom wszystko wolno» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.