Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3

Здесь есть возможность читать онлайн «Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

PAN Z WAMI. Jako i ogród jego. Wstąpiwszy, porzućcie nadzieję. Oślepną monitory, umilkną telefony. Tu włada magia.
WŁADZA… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić prawdziwe piekło.
VUKO DRAKKAINEN… Podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: Zlikwidować! Wsadzić do promu i odesłać na Ziemię, albo zabić. I pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.
FILAR, cesarski syn, w krótkim życiu zaznał już losu władcy i wygnańca, wodza i niewolnika. Podąża ku przeznaczeniu, szukając ratunku dla swego skazanego na zagładę świata. Podobnie jak Vuko, i jego próbowano już zabić na najprzeróżniejsze sposoby.
Wsiadasz? Lodowy drakkar topnieje…

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Mówiłem? Pieśniarz – powtórzył z uporem Spalle. Nikt mu nie odpowiedział.

Pokryty lodem posąg na rufie zatrzeszczał lekko. Migocąca w powietrzu milionami tęczowych iskier mroźna mgła uniosła się z jego twarzy i ramion.

Na brzegach zaczęły pojawiać się pierwsze domy i pierwsze belkowane pomosty, do wody wchodziły pochylnie wyłożone dokładnie okorowanymi tramami, pokryte cienką, lśniącą warstwą lodu.

Na końcu pomostu siedział chłopak w ogromnym skórzanym kapeluszu i kożuszku, zaopatrzony w drewniane wiadro i linkę z kawałkiem deseczki pełniącą rolę kołowrotka. Chłopak wywijał nad głową haczykiem z nadzianą przynętą. Zobaczył płynący rzeką ogromny lodowy okręt i zamarł bez ruchu, nadal kręcąc linką.

Drakkar zaskrzypiał, jakby miał rozpaść się na kawałki. Wszyscy przysiedli odruchowo, chwytając za burty i napięte lodowe liny takielunku. Kadłub przebiegł wstrząs, stewa wygięła się nagle esowato jak ciało ogromnego węża, smoczy łeb odwrócił się do tyłu i spłynął niżej, wpatrując się w załogę parą wąskich ślepi, które zalśniły nagle przytłumionym rubinowym blaskiem. Spalle bardzo powoli wyciągnął miecz z pochwy, Grunaldi zasłonił sobą Sylfanę, wypluł jakiś paproch, który międlił w ustach, i pociągnął nosem. Warfnir stojący z boku przesunął się kilkoma wolnymi krokami w stronę topora opartego o burtę.

Smok zahuczał, co zabrzmiało jak dźwięk potężnej trąby.

– Przynieście mi miecze z kajuty – oświadczył smok z niskim dźwiękiem sunącego lodowca. – I hełm. I jakieś futro.

– Z czego? – zapytał cichutko Grunaldi jakimś takim schrypniętym głosem.

Smok zakołysał gwałtownie łbem i jakby lekko ryknął, ale stłumił ten dźwięk.

Z tej komórki z tyłu gdzie sypiam zawarczał znowu Miecze Te dwa - фото 17

– Z tej komórki z tyłu, gdzie sypiam – zawarczał znowu. – Miecze. Te dwa zakrzywione. Kiedy dopłyniemy na koniec Żmijowego Gardła, spróbuję przybić do brzegu. Natychmiast wszyscy zeskakujcie. Ja spróbuję wstać i też zejdę, ale dopiero jak wszyscy będą na brzegu. O dziesięć kroków od burty. Gdybym nie dał rady, wsiadajcie z powrotem. Trudno. Warfnir, zostaw ten topór, kusipaal

– To Ulf przez niego gada?

– Nie, to smokowi zachciało się mieczy – warknął Grunaldi. – Temu, co sypia w komórce, ty koźle! Zasuwaj po te miecze i przynieś też nasze, kiedy już będziesz na dole.

Smok odwrócił się ze skrzypieniem ponownie do przodu, wyprostował i zesztywniał. Wijąca się wężowa szyja znowu stała się lodową stewą.

Dzieciak na brzegu coraz wolniej kręcił przynętą, a w końcu opuścił ramię i usiadł gwałtownie na pomoście, po czym zwalił się na plecy.

Na zasypanym śniegiem nabrzeżu Żmijowego Gardła kręciło się niewielu ludzi. Ktoś szedł z wiadrem ku rzece, ktoś ciągnął sanie wyładowane porąbanymi polanami, ktoś pędził stadko kóz, jakiś postawny mąż w czarnej, kosmatej burce i filcowej czapce stał z kciukami zatkniętymi za pas i gapił się na drakkar z otwartymi ustami. Wszyscy stawali jak wryci tam, gdzie akurat zastał ich niezwykły widok. Kozy rozbiegły się gdzieś, kobieta upuściła trzepocącą rybę na pomost, ktoś usiadł z rozmachem w otwartych drzwiach.

Wzdłuż rzeki stało niewiele wilczych okrętów, z większości zdjęto już maszty i cały takielunek. Mniejsze łodzie leżały dnem do góry wzdłuż pomostów, nakryte płótnem. Wstawał szary, pochmurny dzień i prószył lekki śnieg. Z dymników stłoczonych na brzegu chałup snuł się siwy, pachnący ogniskiem dym.

Lodowy drakkar sunął rzeką, krusząc cienką warstwę lodu, płosząc stada wodnych ptaków siedzących na palach pomostów i rozwieszonych sieciach. Od zakrętu, z oddali słychać już było szum morza.

W najszerszym miejscu rozlewiska okręt zatrzymał się, wibrując lekko, po czym obrócił elegancko w miejscu i wpłynął tyłem pomiędzy dwa pomosty. Łeb smoka odwrócił się przy tym na rufę przez prawą burtę. Drakkar znieruchomiał.

Woda wokół niego zmętniała, pokryła się drżącą warstwą lodowych płytek i nagle zamarzła z trzaskiem, tworząc jęzor łączący go z lądem.

Grunaldi uchwycił Sylfanę pod pachy i wystawił na pomost. Syknęła jak kot i wymierzyła mu w przelocie kopniaka. Spalle chwycił miecze Drakkainena ciśnięte przez Warfnira, który następnie rzucił oręż Grunaldiemu. Wyskoczyli za burtę, ktoś poślizgnął się na oblodzonych deskach pomostu.

– Co teraz? – zapytał Spalle, kiedy stali już na brzegu.

– Teraz będzie próbował odtajać i wyleźć, jak powiedział – zauważył Warfnir, zapinając ciężki pas.

– To dobrze, bo tamci wszyscy z widłami i hołoblami strasznie się spieszą, żeby nas powitać.

Siedząca na rufie postać okryła się kłębami migocącej mgiełki, po czym wstała z chrzęstem i skrzypieniem Pękającego lodu.

Spalle przesadził. Tłum biegnący do drakkara rzeczywiście wyposażył się w widły i siekiery, ale z każdym krokiem coraz mniej był tłumem i coraz mniej biegł.W pobliże pomostu podeszło zaledwie pięciu ludzi, i to ostrożnym krokiem.

Znad rzeki uniosły się tumany mgły, która wpełzła na deski, kryjąc stojących tam ludzi. Z tronu na rufie drakkara uniosła się ogromna postać, wyglądająca trochę jak człekokształtny obłok mgły, a trochę jak posępny bałwan śniegowy. Lodowy olbrzym wyszedł wielkimi krokami na keję, skrzypiąc i gubiąc odłamki.

– Nadchodzą Węże! – zagrzmiał głosem lawiny. – Nadchodzi szalony król Aaken, by spalić świat i zesłać martwy śnieg!

Uniósł skrzypiące ramię i wskazał na południe.

– Węże zejdą z gór! Spalą wasze dachy! Zaklną wasze dzieci w żelazne potwory, które wyślą w bój! Przywiodą smoki i upiory zimnej mgły! Tam samotnie walczą z nimi Ludzie Ognia! Jeśli ich nie wesprzecie, zginą! A wtedy Węże ruszą na północ, by zniewolić wszystkie ludy Wybrzeża Żagli i cisnąć je do stóp swojego króla!

Zapadła cisza przerywana tylko piskiem mew. Widły wypadły z czyjejś ręki i potoczyły się po oblodzonych tramach nabrzeża.

– Powiedzcie innym! Zatrzymajcie Węże! Inaczej świat nie doczeka następnej zimy! Odejdźcie i powiedzcie innym!

Mgła ogarnęła sylwetkę drakkara, załogę i lodowego olbrzyma.

Kiedy zrzedła, u stóp pomostu nie było już nikogo, na belkach spoczywały jedynie porzucone widły. Na kei zaś klęczał dygocący Drakkainen, kaszląc, krztusząc się i i plując śniegiem.

– Podnieście go! – krzyknął Grunaldi. – Dawajcie tutaj! Gdzie to futro!

– Perkele saatani vittu… dapiczki materi… jebał tebe kon sestru krvavim kuraćem na majćinom grobu… hai-staa paska…

– Bredzi – zauważył Warfnir. – Pomieszało mu się w głowie.

– Piwa… – wychrypiał Drakkainen.

– Teraz powiedział coś do sensu.

– Dobra… – rzucił w końcu zwiadowca, kiedy doszedł już do siebie i przestał dygotać pod futrem. – Musimy tu tylko kogoś odwiedzić. Znacznego człowieka, zwanego Wędzony Ulle. Dajcie moje miecze. Ruchy, zanim zleci się tutaj pół miasta.

Dźwignął się na nogi z wysiłkiem, czepiając plecionego płotu. Sylfana podciągnęła go do góry, przewieszając jego ramię przez plecy.

– Dziękuję, dziecino – wychrypiał i stanął pewnie na nogach. – Ależ to jest przykre… Niech go szlag…

Zrobił ze dwa kroki w kierunku kei i wyciągnął ręce w stronę majaczącego wśród kłębów mgły drakkara.

– Sakea! Sakea sumul Mgła zafalowała lekko.

– Perkele sakea sumul – wrzasnął jeszcze raz. Kłęby pary uniosły się z czarnych wód rzeki wszędzie wokół nich i dalej wzdłuż przystani, a potem ogarnęły brzeg, jak czoło śnieżnej burzy. Port Żmijowe Gardło w kilka chwil zatonął we mgle do tego stopnia, że zachwyciłby Sherlocka Holmesa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»

Обсуждение, отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x