J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Iskry, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hobbit, czyli tam i z powrotem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hobbit, czyli tam i z powrotem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsze wydanie klasycznego dzieła Tolkiena. Hobbit to istota większa od liliputa, mniejsza jednak od krasnala. Fantastyczny, przemyślany do najdrobniejszych szczegółów świat z powieści Tolkiena jest również jego osobistym tworem, a pod barwną fasadą nietrudno się dopatrzyć głębszego sensu i pewnych analogii do współczesności.

Hobbit, czyli tam i z powrotem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hobbit, czyli tam i z powrotem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Chcemy Barda na króla! — krzyknęli w odpowiedzi stojący w pobliżu ludzie. — Dość mamy starców i groszorobów.

Ci, którzy stali dalej, podjęli okrzyki: „Niech żyje Łucznik! Precz z groszoroba–mi!" — aż echo poniosło zgiełk po całym wybrzeżu.

— Kto jak kto, ale ja na pewno nie chcę uchybić szacunku Bardowi Łucznikowi — rzekł władca, przezorny, bo Bard stał tuż przy nim. Dzisiejszej nocy zasłużył sobie na poczesne miejsce wśród dobroczyńców naszego miasta; godzien jest, żeby go unieśmiertelniła pieśń. Ale, mój ludu! — tu władca wstał i zaczął przemawiać bardzo głośno, bardzo dobitnie: — Czemuż to na mnie pada wasz gniew? Cóż zawiniłem, byście mnie chcieli pozbawić urzędu? Kto zbudził smoka z wiekowej drzemki, pytam. Kto wyjednał od nas szczodre podarki i pomoc, wmawiając nam, że ziszczą się przepowiednie starych pieśni? Kto nadużył naszych miękkich serc i bujnej wyobraźni? Jakież to złoto przysłano nam rzeką w nagrodę za naszą dobroć? Ogień smoczy i zniszczenie! Od kogo tedy powinniśmy zażądać odszkodowań za straty i wsparcia dla wdów i sierot?

Jak widzicie, władca nie przypadkiem tylko zdobył swoje stanowisko. Skutek jego przemowy był taki, że ludzie na chwilę zapomnieli o pomyśle wyboru nowego króla, a zapałali złością do Thorina i jego drużyny. Ze wszystkich stron posypały się gniewne, gorzkie słowa. Ci, którzy przedtem najgłośniej śpiewali stare pieśni, teraz zagłuszali innych krzycząc, że krasnoludy umyślnie nasłały Smauga na miasto.

— Oszaleliście! — rzekł Bard. — Po co marnotrawić słowa i gniew dla tych nieszczęśliwych stworzeń? Oni z pewnością pierwsi padli ofiarą, nim jeszcze Smaug natarł na miasto.

Ale gdy to mówił, przyszły mu nagle na myśl legendarne skarby ukryte we wnętrzu Góry, a teraz zapewne bezpańskie i nie strzeżone przez nikogo. Umilkł.

Przypomniał sobie, co powiedział władca, pomyślał o odbudowie Dali, o złotych dzwonach, które znów wypełnią swoją muzyką to miasto, jeśli znajdą się ludzie chętni, by w nim zamieszkać.

Wreszcie odezwał się znowu:

— Nie pora teraz na gniewne słowa, władco, ani na wielkie zmiany. Trzeba wziąć się najpierw do roboty. Tymczasem jestem jeszcze twoim poddanym, chociaż może wkrótce, pamiętając twoje słowa, wybiorę się na północ. Poprowadzę tych, którzy zechcą iść ze mną.

Odszedł, żeby pomóc w rozbijaniu obozowiska i zorganizowaniu ratunku dla chorych i rannych. Władca jednak rzucił złe spojrzenie za odchodzącym i został na wybrzeżu. Siedział zamyślony, nie odzywając się prawie, zawołał tylko na służbę o jedzenie i ogień.

Bard tymczasem, gdziekolwiek się pojawił, stwierdzał, że wśród ludzi szerzy się jak płomień wieść o nieprzebranych skarbach, które zostały bez strażnika. Mówili wszyscy o odszkodowaniach należnych im za straty, o bogactwach, które aż nadto starczą na zakup pięknych towarów z południa; te nadzieje pocieszały ich w obecnej niedoli. Na szczęście, bo noc była zimna i położenie okropne. Dla nielicznych tylko znaleziono jakieś schronienie pod dachem (jedno, najlepsze, zajął władca), jedzenia było mało (nawet władca musiał się ograniczać). Wiele było chorych, zmokniętych, zaziębionych i rannych tej nocy, a niejeden, choć wyszedł cało z ruin miasta, zmarł wkrótce. Przez długi czas po tej klęsce panoszyły się jeszcze choroby i głód.

Bard ujął władzę w ręce i wydawał rozkazy samodzielnie, jakkolwiek zawsze w imieniu władcy; niełatwe to było zadanie utrzymać ludzi w ryzach i pokierować pierwszymi robotami tak, by wszystkich zabezpieczyć i zaopatrzyć w jakieś mieszkania. Większość zginęłaby pewnie tej zimy, która szybko nadciągała po jesieni, gdyby nie ratunek z zewnątrz. Ale ratunek przyszedł w porę. Bard bowiem nie zwlekając wysłał w górę rzeki gońców, prosząc króla elfów leśnych o pomoc. Posłowie zastali króla już gotowego do wymarszu, chociaż ledwie trzy dni upłynęły od śmierci Smauga.

Król elfów otrzymał wieści od własnych zwiadowców i od ptaków zaprzyjaźnionych z jego ludem, toteż wiedział już niemal wszystko o wypadkach nad Jeziorem. Wielkie było poruszenie wśród skrzydlatych stworzeń żyjących na granicy ziemi spustoszonej przez smoka. Chmary ptaków krążyły w powietrzu, gońcy chyżym lotem przemierzali niebo we wszystkie strony. Nad skrajem puszczy rozlegały się gwizdy, ćwierkania i szczebiot. Daleko w głąb Mrocznej Puszczy biegła nowina: „Smaug nie żyje!" Liście szeleściły, zwierzęta nastawiały uszu w zdumieniu. Nim jeszcze król elfów wyruszył ze swej siedziby, wieść dotarła na zachód od sosnowego boru w Górach Mglistych. Usłyszał ją także Beorn w swoim drewnianym dworze, a gobliny zwołały naradę w podziemnych pieczarach.

— Obawiam się, że nie usłyszymy już więcej o Thorinie zwanym Dębową Tarczą — powiedział król elfów. — Lepiej by wyszedł, gdyby został u mnie w gościnie. Mimo wszystko zły wiatr powiał — dodał po chwili — który nikomu nic dobrego nie przyniesie.

Król bowiem nie zapomniał legend o skarbach Throra. Dlatego to właśnie wysłannicy Barda zastali go gotowego do wymarszu na czele zastępu elfów uzbrojonych w włócznie i łuki. Kruki gęstą chmurą zbierały się nad tym wojskiem, myśląc, że znów zanosi się na wojnę, jakiej od dawna w tych okolicach nie widziano.

Mimo to, otrzymawszy błagalne wezwanie od Barda, król ulitował się, był bowiem panem dobrego i łagodnego plemienia; zmienił więc kierunek marszu, pierwotnie zamierzonego wprost pod Górę, i pospieszył w dół Leśnej Rzeki ku Jezioru. Nie miał dość tratew i łodzi, by pomieścić na nich całe swoje wojsko, toteż żołnierze musieli maszerować pieszo powolniejszą drogą lądową; ale wielkie zapasy jadła i sprzętu wysłano naprzód wodą. Elfy jednak są dobrymi piechurami, a chociaż odwykły w owych czasach do marszów przez niebezpieczne tereny między Puszczą a Jeziorem, posuwały się szybko. W pięć dni ledwie od śmierci smoka stanęły na wybrzeżu i ujrzały zburzone miasto. Powitano ich, jak można się było spodziewać, serdecznie, a ludzie oraz ich władca chętnie godzili się w przyszłości wynagrodzić króla elfów za udzieloną pomoc.

Wkrótce opracowano plan działania. Kobiety, dzieci, starcy i ludzie niedołężni zostali wraz z władcą nad Jeziorem; przyłączono do nich kilku rzemieślników i wiele sprawnych do wszelkiej roboty elfów. Ci zajęli się natychmiast wyrębem drzew i ściąganiem budulca spławianego rzeką z Puszczy. Potem zabrano się do budowy chat na wybrzeżu, żeby mieć schronienie, zanim zima na dobre nastanie. Pod kierunkiem władcy zaczęto też planować nowe miasto, piękniejsze i większe niż dawne, które jednak postanowiono wznieść na innym miejscu, dalej na północ i na brzegu Jeziora, odtąd bowiem już po wieczne czasu ludzie czuli wstręt do wody, w której spoczywał martwy smok. Smaug nigdy już nie miał powrócić na swoje złote leżę, zimny jak głaz spoczął na dnie płycizny. Przez wieki też można było przy spokojnej pogodzie dostrzec olbrzymie kości sterczące spośród połamanych palów zniszczonego miasta. Mało kto jednak odważał się przepływać obok przeklętego miejsca, a nikt nie ośmielił się zejść tam do wody lub podjąć próby odzyskania drogocennych kamieni odpadających od gnijącego Smaugowe–go kadłuba.

Wszyscy zaś ludzie zdolni do noszenia broni wraz z większością armii elfów mieli ruszyć na północ, pod Górę. Tak się też stało. W jedenaście dni od zburzenia miasta czoło pochodu wysunęło się przez skalną bramę u północnego krańca Jeziora i weszło w spustoszony przez smoka kraj.

Chmury Się Zbierają

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Tolkien - La hobito
John Tolkien
John Tolkien - Hobbitinn
John Tolkien
John Tolkien - Der Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - Der kleine Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - El hobbit
John Tolkien
J. Tolkien - O Hobbit
J. Tolkien
John Tolkien - The Hobbit
John Tolkien
Отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Обсуждение, отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x