— W każdym razie byłem w altanie z tą kobietą. Miała na imię Cyriaca. Podejrzewałem, że wie, gdzie aktualnie przebywają Peleryny, gdyż przez jakiś czas podróżowała z nimi po kraju. Istnieją sposoby zadawania tortur, które nie wymagają żadnych narzędzi, i choć niespecjalnie efektowne, są bardzo efektywne. Miałem już zastosować coś, co w naszym bractwie nazywamy Pałeczką Humbaby, ale zanim zdążyłem jej dotknąć, wszystko mi powiedziała. Peleryny przebywają obecnie w rejonie przełęczy Orithiya, gdzie opiekują się rannymi. Zaledwie tydzień temu Cyriaca otrzymała list od kobiety, która pozostała w zakonie.
Altana miała solidny dach i ażurowe ściany z desek, wypełnione gęstymi liśćmi wysokich paproci rosnących wokół budyneczku. Do wnętrza zewsząd przedostawały się promienie księżyca, ale najjaśniej było przy wejściu, gdyż tam docierał także zielonkawy blask odbity od powierzchni wody. Widziałem lęk malujący się na twarzy kobiety oraz świadomość, iż może liczyć tylko na to, że w głębi serca żywię dla niej cieplejsze uczucia. Mogła wyzbyć się wszelkiej nadziei, gdyż moje serce było zupełnie puste.
— W obozie Autarchy — powtórzyła. — Tak napisała Einhildis. Koło przełęczy Orithiya, blisko źródeł Gyoll. Ale musisz być bardzo ostrożny, jeżeli udasz się tam, aby oddać książkę. Podobno gdzieś na północy niedawno wylądowali kakogeni.
Przyglądałem się jej, próbując ustalić, czy kłamie, czy też mówi prawdę.
— Wiem to od Einhildis. Przypuszczalnie chcieli znaleźć się poza zasięgiem zwierciadeł z Domu Absolutu, a tym samym umknąć uwagi Autarchy. Podobno jest ich sługą, choć czasem zachowuje się tak, jakby było dokładnie na odwrót.
Chwyciłem ją za ramiona i potrząsnąłem mocno.
— Kpisz sobie ze mnie? Autarcha miałby im służyć?
— Proszę…
Pchnąłem ją na podłogę altany.
— Wszyscy… Na Ereb! Wybacz mi. — Chociaż leżała w cieniu, dostrzegłem, jak ociera nos i oczy skrajem szkarłatnego habitu. — Wszyscy o tym wiedzą, może z wyjątkiem wieśniaków i prostego ludu. Szlachta, większość optymatów, i naturalnie arystokracja. Nigdy nie widziałam Autarchy, ale słyszałam, że wicekról Nowego Słońca jest niewiele wyższy ode mnie. Czy naprawdę uważasz, że nasi dumni arystokraci zgodziliby się służyć komuś takiemu, gdyby nie miał poparcia tysiąca armat?
— Ja go widziałem, i też się nad tym zastanawiałem. Grzebałem we wspomnieniach Thecli w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby potwierdzić słowa kobiety, ale natrafiałem tylko na plotki.
— Opowiesz mi o nim, Severianie? Proszę, zanim…
— Nie teraz. Dlaczego jednak miałoby mi grozić jakieś niebezpieczeństwo ze strony kakogenów?
— Ponieważ Autarcha z pewnością roześle patrole, żeby ich odnaleźć, a tak samo uczyni zapewne tutejszy archont. Każdy, kogo schwytają w ich pobliżu, będzie podejrzany o współpracę z nimi albo, co gorsza, o to, że starał się dotrzeć do nich na własną rękę, by zaproponować im udział w spisku przeciwko Tronowi Feniksa.
— Rozumiem.
— Severianie, błagam cię, nie zabijaj mnie. Nie jestem dobrą kobietą — nigdy nią nie byłam, odkąd odłączyłam się od Peleryn — i nie mogę stanąć twarzą w twarz ze śmiercią.
— A co takiego właściwie zrobiłaś? — zapytałem. — Dlaczego Abdiesus postanowił cię usunąć?
Uduszenie kogoś, kto nie ma silnych mięśni karku, nie nastręcza najmniejszych problemów; rozgrzewałem już sobie ręce, szykując się do wykonania zadania, choć szczerze mówiąc wolałbym, żeby pozwolono mi skorzystać z miecza.
— Dlatego, że oprócz męża kochałam zbyt wielu mężczyzn. Jakby na wspomnienie swoich dokonań Cyriaca podniosła się i ruszyła w moją stronę. Światło księżyca ponownie padło na jej twarz: w oczach błyszczały łzy.
— Po ślubie był dla mnie bardzo okrutny, wzięłam więc sobie kochanka, żeby zrobić mu na złość, a potem następnego…
(Mówiła coraz ciszej, aż wreszcie z trudem rozróżniałem słowa).
— W końcu weszło mi to w krew, stając się sposobem spędzania czasu i udowadniania przed sobą, że życie jeszcze nie przeciekło mi między palcami, że jestem jeszcze na tyle młoda, by mężczyźni przynosili mi prezenty i gładzili moje włosy. Bądź co bądź, po to właśnie odeszłam od Peleryn. — Umilkła i przez chwilę zdawała się zbierać siły. — Czy wiesz, ile mam lat? — zapytała wreszcie. — Powiedziałam ci?
— Nie.
— Więc nie powiem, ale mogłabym być twoją matką, gdybym zaszła w ciążę w pierwszym lub drugim roku po tym, jak stało się to możliwe. Przebywałyśmy wówczas daleko na południu, gdzie wielkie lodowe góry, błękitne i białe, żeglują po czarnym morzu. Często obserwowałam je ze szczytu niewysokiego wzgórza, marząc o tym, by założyć ciepły strój i popłynąć ku nim łodzią z zapasem żywności oraz tresowanym ptakiem, którego nigdy nie miałam, a którego zawsze pragnęłam, a potem pożeglować na własnej lodowej górze na północ, ku porośniętym palmami wyspom, gdzie odkryłabym ruiny zamku zbudowanego u zarania dziejów. Być może urodziłbyś się właśnie wtedy, kiedy byłabym sama na lodowej górze. Dlaczego zmyślone dziecko nie mogłoby przyjść na świat podczas zmyślonej podróży? Dorastałbyś łowiąc ryby i pływając w wodzie cieplejszej od mleka.
— Nikt nie zabija kobiety za zdradę, chyba że jej mąż — powiedziałem.
Cyriaca westchnęła ciężko i wróciła myślami do rzeczywistości.
— Jest jednym z nielicznych posiadaczy ziemskich w okolicy, którzy popierają archonta. Większość ma nadzieję, że okazując mu nieposłuszeństwo i podburzając eklektyków zdołają przekonać Autarchę, by zastąpił go kimś innym. Ja tymczasem wystawiłam męża na pośmiewisko, a wraz z nim jego przyjaciół i samego archonta.
Dzięki wspomnieniom Thecli ujrzałem wiejską willę, w połowie luksusową rezydencję, a w połowie warowną twierdzę, z licznymi pokojami, których wygląd nie zmienił się od dwustu lat. Usłyszałem szczebiotliwe głosy kobiet i pokrzykujących mężczyzn, dźwięk myśliwskiego rogu i basowe ujadanie psów. Do tego właśnie świata miała zamiar uciec moja Thecla, ja zaś poczułem głębokie współczucie dla stojącej przede mną kobiety, które spędziła w nim całe życie, nieświadoma istnienia innego, znacznie bardziej interesującego.
Tak jak w najgłębszych podziemiach Domu Absolutu jest ukryta komnata przesłuchań ze sztuki doktora Talosa, tak samo w najgłębszych zakamarkach duszy każdego z nas znajduje się coś w rodzaju kasy, do której przychodzimy, by spłacić długi przeszłości fałszywymi pieniędzmi teraźniejszości. Tam właśnie przyniosłem życie tej kobiety, by zapłacić nim za życie Thecli.
Wyszliśmy z altany. Cyriaca prawdopodobnie przypuszczała, że zamierzam zabić ją na brzegu Acis, ale ja wskazałem na wodę i powiedziałem:
— Ta rzeka płynie szybko na południe, by połączyć się z Gyoll, która znacznie bardziej dostojnie przepływa przez Nessus, a wreszcie wpada do południowego morza. Każdy, kto tego pragnie, może przez całe życie ukrywać się w labiryncie Nessus i nigdy nie zostanie odnaleziony, gdyż jest tam niezliczona liczba ulic, placów i zaułków, nie wspominając już o domach i pałacach, na każdym kroku zaś spotyka się ludzi o najrozmaitszych twarzach. Czy jesteś gotowa podjąć to ryzyko, nawet gdybyś miała znaleźć się tam ubrana tak jak teraz, bez pieniędzy i przyjaciół?
Skinęła głową, nieświadomie przesuwając białą dłonią po szyi.
— Pod Capulusem nie ma jeszcze bariery uniemożliwiającej ruch łodzi, gdyż Abdiesus wie, że przed połową lata nikt nie odważy się spróbować ataku od strony rzeki, walcząc z jej porywistym nurtem. Możesz jednak utonąć podczas przepływania pod murem, a kiedy dotrzesz do Nessus, będziesz musiała zarabiać na życie, na przykład jako praczka lub kucharka.
Читать дальше