Orson Card - Uczeń Alvin

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Uczeń Alvin» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczeń Alvin: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczeń Alvin»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin powraca do miejsca swych narodzin, aby podjąć naukę u kowala. Nie wszystko dobrze się układa w Hatrack River. Alvin wie, że musi nauczyć się wykorzystywać magiczne umiejętności, którymi został obdarzony. Niszczyciel czeka tylko na okazję, aby go zabić. Ale jest tam też ktoś, kto czuwa nad Alvinem z daleka — Żagiew.

Uczeń Alvin — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczeń Alvin», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Chyba macie rację — przyznał Alvm.

— Więc niech Arthur Stuart je zabierze i spuści z prądem — zaproponował Horacy.

— Tylko niech nikt nie dotyka Arthura ani niczego — przypomniał Alvin. — Arthurze, weź ubranie i idź za nami, powoli i ostrożnie. Jeśli się zgubisz, gwizdnij jak drozd, a ja też zagwiżdżę, żebyś nas znalazł.

— Wiedziałem, że przyjdziesz, Alvinie — powiedział Arthur Stuart. — I ty, tato.

— Odszukiwacze też pewnie wiedzieli — odparł Horacy. — A chociaż bardzo bym tego chciał, nie będą przecież spać przez wieczność.

— Zaczekajcie jeszcze chwilę.

Alvin wysłał swój przenikacz do kajdan, ściągnął razem pęknięte części, dopasował i połączył żelazo. Teraz leżały na ziemi całe i zamknięte. Nie zdradzą, w jaki sposób chłopiec się z nich uwolnił.

— Nie przypuszczam, Al, żebyś łamał im nogi albo coś w tym rodzaju? — spytał z nadzieją Horacy.

— A potrafiłby z tego miejsca? — nie dowierzał Po Doggly.

— Nic takiego nie zrobię — oświadczył Alvin. — Chcemy tylko, żeby odszukiwacze zaprzestali pościgu za chłopcem, który, według nich, przestanie istnieć.

— To rozsądne — przyznał Horacy. — Ale i tak podoba mi się myśl o odszukiwaczach z połamanymi nogami.

Alvin uśmiechnął się tylko i ruszyi przez las. Świadomie robił trochę hałasu i szedł tak wolno, żeby pozostali za nim nadążyli mimo niemal całkowitej ciemności.

Zatrzymali się nad rzeką. Alvin nie chciał, żeby Arthur wsiadał do łodzi w swej obecnej skórze i wszędzie zostawiał ślady. Jeżeli miał go odmienić, musi to zrobić teraz.

— Rzuć ubranie, chłopcze — polecił Horacy. — Jak najdalej.

Arthur wszedł na dwa kroki do wody. Alvin przestraszył się. Wewnętrzny wzrok ukazał mu, jak Arthur — zbudowany ze światła, ziemi i powietrza — znika częściowo, pochłonięty czernią wody. A jednak woda nie skrzywdziła ich po drodze na tę stronę i Alvin znalazł nawet sposób, by ją wykorzystać.

Arthur Stuart cisnął zawiniątko do wody. Prąd nie był tu zbyt silny; ubranie wirowało leniwie i spływało w dół, a tobołek rozsypywał się stopniowo. Arthur stał zanurzony do pośladków i wpatrywał się w rzeczy na wodzie — a właściwie nie… Nie drgnął nawet, kiedy przepłynęły daleko z lewej strony. Patrzył na północny brzeg, brzeg wolności.

— Już tu kiedyś byłem — oznajmił. — Widziałem tę łódź.

— Możliwe — przyznał Horacy. — Chociaż byłeś trochę za mały, żeby to wszystko pamiętać. Po i ja pomogliśmy twojej mamie wsiąść do tej samej łódki. A moja córka Peggy niosła cię na rękach, kiedy już wyszliśmy na brzeg.

— Moja siostra Peggy — stwierdził Arthur.

Obejrzał się na Horacego, jakby zadał pytanie.

— Chyba tak — mruknął Horacy i to była cała odpowiedź.

— Nie ruszaj się, Arthurze Stuarcie — uprzedził Alvin. — Kiedy cię będę przemieniał, muszę przemienić całego, w środku i na zewnątrz. Lepiej załatwić to w wodzie, żebyś mógł zmyć z siebie dawną skórę, gdzie jesteś naznaczony dawny ty.

— Zrobisz ze mnie Białego? — zapytał Arthur Stuart.

— Potrafiłbyś? — zdziwił się Po Doggly.

— Nie wiem, do czego doprowadzi ta zmiana. Ale mam nadzieję, że nie będziesz biały. To byłoby jak kradzież tej części ciebie, którą dała ci twoja mama.

— Biali chłopcy nie są niewolnikami.

— I ten mieszany chłopiec też nie będzie. Przynajmniej jeśli mogę coś na to poradzić. A teraz stój, nie ruszaj się i pozwól mi się zastanowić.

Czekali bez ruchu, mężczyźni i chłopiec, a Alvin studiował wnętrze Arthura Stuarta, szukał tego maleńkiego podpisu, który znaczył każdy żyjący fragment jego ciała.

Wiedział, że nie może nic zmieniać dowolnie, ponieważ nie miał pojęcia, do czego właściwie taki podpis służy. Zgadywał tylko, że jego część czyni Arthura Stuarta sobą, a tego przecież odmieniać nie wolno. Zmiana w nieodpowiednim miejscu może odebrać chłopcu wzrok, zmienić krew w deszczówkę albo co… Skąd Alvin miał to wiedzieć?

To nić, nadal łącząca ich serca, podsunęła mu pomysł… I jeszcze wspomnienie słów Drozda, wypowiedzianych ustami Arthura Stuarta: „Stwórcą jest ten, kto staje się częścią tego, co tworzy”. Alvin ściągnął koszulę i wszedł do rzeki, uklęknął tak, że patrzył Arthurowi prosto w oczy. Na piersi czuł łagodne falowanie chłodnej wody. Potem przyciągnął chłopca do siebie, pierś do piersi, dłonie na ramionach.

— Myślałem, że nie wolno nam małego dotykać — szepnął Po.

— Cicho, durniu jeden — burknął Horacy. — Alvin wie, co robi.

Chciałbym, żeby to była prawda, pomyślał Alvin. Ale przynajmniej miał teraz jakiś plan, a to już lepsze niż nic. Teraz, kiedy ich skóry do siebie przylegały, mógł porównać ów tajemny podpis Arthura Stuarta z własnym. Większe ich części były podobne, nawet identyczne. Alvin domyślił się, że to one sprawiają, iż jest się człowiekiem, a nie żabą, świnią czy kurą.

Tej części nie ośmielę się zmienić, ani odrobinki. Reszta… resztę mogę przekształcić. Ale nie jakkolwiek. Po co go ratować, jeśli stanie się jasnożółty albo głupi, albo coś takiego?

Dlatego Alvin postąpił w jedyny sposób, jaki wydał mu się rozsądny. Zmienił kawałki podpisu Arthura Stuarta na takie, jakie znalazł u siebie. Nie wszystko, co się różniło… Właściwie całkiem niedużo. Tylko trochę. Ale nawet ta odrobina wystarczała, żeby Arthur przestał być do końca sobą, a stał się częściowo AKinem. Zaś Alvin miał wrażenie, że to, co robi, jest równocześnie piękne i straszne.

Ile? Ile musi odmienić, żeby odszukiwacze nie poznali chłopca? Na pewno wystarczy te kilka przeróbek. Alvin mógł się tylko domyślać, a więc uwierzył w swoje domysły i już.

Oczywiście, to był dopiero początek. Teraz zaczął zmieniać wszystkie inne podpisy tak, żeby pasowały do nowych: każdy żywy fragment ciała Arthura, jeden po drugim, jak najszybciej. Dziesiątki, setki… Odnajdywał kolejne podpisy i przemieniał je zgodnie z nowym wzorcem.

Całe setki, potem następne, a nadal nie przemienił więcej niż skrawek skóry na piersi Arthura. Jak zdąży przekształcić całe ciało chłopca, pracując tak wolno?

— To boli — szepnął Arthur Stuart.

Alvin odsunął się od niego.

— Nie robię nic, co mogłoby cię zaboleć — zapewnił.

Arthur popatrzył na swoją pierś.

— O, tutaj…

Dotknął palcem okolicy, nad którą pracował Alvin.

Alvin przyjrzał się jej w świetle księżyca. Rzeczywiście, skóra była nabrzmiała, spuchnięta, pociemniała. Spojrzał jeszcze raz, ale nie oczami. Zobaczył, że reszta ciała Arthura atakuje zmieniony fragment, zabija go szybko po kawałku.

Oczywiście. Czego się spodziewał? Po tym podpisie ciało rozpoznawało własne części. Dlatego istniał w każdej drobince. Jeśli znikał, ciało poznawało, że to jakaś choroba i zabijało obcą materię. Przemiana Arthura szła i tak powoli, a teraz okazało się, że wszystko na nic — im więcej Alvin przekształci, tym bardziej będzie cierpiał Arthur Stuart, tym mocniej jego ciało będzie próbowało zniszczyć samo siebie, aż chłopiec umrze albo odrzuci nową część.

Całkiem jak w tej opowieści Bajarza o budowaniu muru tak wielkiego, że jeszcze człowiek nie doszedł z robotą do polowy, a już najstarsze części rozsypywały się w pył. Jak można wznieść taki mur, jeśli rozpada się szybciej, niż się go buduje?

— Nie mogę — szepnął Alvin. — Próbuję dokonać czegoś niemożliwego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczeń Alvin»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczeń Alvin» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczeń Alvin»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczeń Alvin» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x