Orson Card - Uczeń Alvin

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Uczeń Alvin» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczeń Alvin: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczeń Alvin»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin powraca do miejsca swych narodzin, aby podjąć naukę u kowala. Nie wszystko dobrze się układa w Hatrack River. Alvin wie, że musi nauczyć się wykorzystywać magiczne umiejętności, którymi został obdarzony. Niszczyciel czeka tylko na okazję, aby go zabić. Ale jest tam też ktoś, kto czuwa nad Alvinem z daleka — Żagiew.

Uczeń Alvin — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczeń Alvin», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przesunęła stopę. Szeryf otworzył drzwi. Peg weszła do celi i przytuliła Arthura Stuarta. Alvin przyglądał się, jak Wiseman zamyka za nią drzwi i przekręca klucz. A potem wrócił do domu.

Alvin rozbił formę i starł glinę przylegającą do powierzchni lemiesza. Żelazo było gładkie i twarde, najlepszy odlew, jaki kiedykolwiek Alvin w życiu oglądał. Obejrzał go od wewnątrz i nie znalazł żadnej skazy. Piłował i ścierał, piłował i ścierał, aż lemiesz był idealnie równy, z ostrzem, które nadałoby się do rzeźni, nie tylko do orki.

Położył go na ławie. A potem usiadł i czekał, aż wzejdzie słońce i przebudzi się reszta świata.

W odpowiednim czasie Makepeace przyszedł do kuźni i obejrzał gotowy lemiesz. Alvin nie widział tego, ponieważ spał. Makepeace obudził go wcześniej i zaprowadził do domu.

— Biedny chłopiec — rozczuliła się Gertie. — Na pewno przez całą noc oka nie zmrużył. Poszedł wieczorem do kuźni i aż do świtu pracował nad tym pługiem.

— Lemiesz wygląda nieźle — przyznał Makepeace. — Jak znam Alvina, to na pewno wygląda doskonale. Makepeace skrzywił się.

— Co ty się znasz na kowalstwie?

— Znam Alvina i znam ciebie.

— Dziwny chłopak. Ale to ciekawe: najlepiej pracuje, kiedy zostaje w kuźni na noc.

W głosie Makepeace'a zabrzmiał nawet ślad współczucia, jednak Alvin spał i nie usłyszał go.

— Tak się przywiązał do tego małego mieszańca — westchnęła Gertie. — Nic dziwnego, że nie mógł zasnąć.

— Teraz śpi — zauważył Makepeace.

— Pomyśl tylko: zabierają Arthura Stuarta do niewoli, choć taki mały…

— Prawo jest prawem. Nie podoba mi się, ale trzeba go przestrzegać. Nie można inaczej.

— Ty i prawo… — burknęła Gertie. — Cieszę się, Makepeace, że nie żyjemy na tamtym brzegu Hio. Miałbyś wtedy niewolników zamiast uczniów… jeśli w ogóle byś zauważył różnicę.

Było to wyraźne wypowiedzenie wojny i jedno z typowych starć z wrzaskami i tłuczeniem talerzy wisiało na włosku. Ale Alvin pochrapywał na stryszku, więc Gertie i Makepeace tylko popatrzyli na siebie gniewnie i dali spokój. Wszystkie ich kłótnie zawsze wyglądały tak samo, zawsze powtarzali te same okrutne słowa, tak samo się nawzajem ranili, więc teraz jakby mieli już dość. Jakby stwierdzili: udawaj, że powiedziałem wszystko to, czego nienawidzisz najbardziej na świecie, a ja udam, że usłyszałem to, czego ja najbardziej nienawidzę. I na tym skończmy.

Alvin nie spał długo ani głęboko. Lęk, gniew i niecierpliwość wzbierały w nim tak, że nie mógł uleżeć bez ruchu, ani tym bardziej dryfować myślami z prądem sennych marzeń. Obudził się ze snu o czarnym lemieszu zamienionym w złoto. Obudził się ze snu o tym, jak chłostają Arthura Stuarta. Obudził się ze snu o tym, że mierzy ze strzelby do jednego z odszukiwaczy i że pociąga za spust. Obudził się ze snu o tym, że mierzy do odszukiwacza ze strzelby i nie pociąga za spust, jak odjeżdżają, wlokąc między sobą Arthura Stuarta, który krzyczy przez cały czas: „Alvinie, gdzie jesteś, Alvinie, nie pozwól mnie zabrać!” — Obudź się albo bądź cicho! — zawołała Gertie. — Straszysz dzieci.

Alvin otworzył oczy i wyjrzał ze strychu.

— Przecież nie ma tu waszych dzieci.

— No, to mnie straszysz. Nie wiem, co ci się śniło, ale nie życzyłabym takich snów najgorszemu wrogowi, którym dzisiaj rano jest akurat mój mąż, jeśli chcesz poznać prawdę.

Wzmianka o Makepeasie rozbudziła Alvina natychmiast. Wciągnął spodnie, zastanawiając się, skąd się wziął na stryszku i kto mu zdjął ubranie i buty. W ciągu tej krótkiej chwili Gertie zdążyła jakoś postawić na stole jedzenie: chleb, ser i gęsty słodki syrop.

— Nie mam czasu na jedzenie, psze pani — oświadczył Alvin. — Przepraszam, ale muszę biec…

— Masz czas.

— Nie, psze pani. Przykro mi.

— Więc weź chociaż chleb, głupcze jeden. Chcesz cały dzień pracować o pustym żołądku? Po paru godzinach snu? Przecież jeszcze nawet nie południe.

W rezultacie Alvin schodząc do kuźni, przeżuwał chleb. Zauważył bryczkę doktora Physickera i konie odszukiwaczy. Przez jedną chwilę miał nadzieję… Może są tutaj, bo Arthur Stuart zdołał jakoś uciec, a odszukiwacze zgubili trop i…

Nie. Mieli ze sobą Arthura Stuarta.

— Dzień dobry, Alvinie — powitał go Makepeace i spojrzał na pozostałych. — Jestem chyba najłagodniejszym mistrzem na świecie, skoro pozwalam uczniowi spać prawie do południa.

Alvin nie zauważył nawet, że Makepeace go krytykuje i nazywa uczniem, kiedy czeladnicze dzieło leży gotowe na ławie. Przykucnął tylko przed Arthurem Stuartem i spojrzał mu w oczy.

— Cofnij się — polecił siwowłosy odszukiwacz.

Alvin ledwie go zauważał. Właściwie nie widział też Arthura Stuarta, przynajmniej nie oczami. Badał ciało chłopca, szukając ran czy sińców. Nic. Na razie nic. Tylko strach.

— Nie odpowiedzieliście nam jeszcze — odezwał się Pauley Wiseman. — Zrobicie je czy nie?

Makepeace chrząknął.

— Panowie, raz tylko zrobiłem kajdany, jeszcze w Nowej Anglii.

Dla człowieka skazanego za zdradę, który w łańcuchach wracał do kraju. Mam nadzieję, że nigdy nie wykonam kajdan dla siedmioletniego chłopca, który żywej duszy nie skrzywdził i bawił się często koło mojej kuźni…

— Makepeace — przerwał mu szeryf. — Powiedziałem im, że jeżeli zrobisz te kajdany, nie będą musieli używać tego…

Podniósł ciężką obrożę z żelaza i drewna, do tej pory opartą o jego nogę.

— Tak mówi prawo — wyjaśnił siwowłosy. — Doprowadzamy zbiegłych niewolników w tej obroży, żeby inni zobaczyli, co ich czeka. Ale że to tylko dziecko i to jego mama uciekła, nie on, zgodziliśmy się na kajdany. Dla mnie to bez różnicy. Zapłacą nam i tak.

— Wy i ten wasz przeklęty Traktat o Zbiegłych Niewolnikach! — wykrzyknął Makepeace. — Wykorzystujecie prawo, żeby z nas także zrobić łowców niewolników.

— Ja je zrobię — oznajmił Alvin.

Makepeace spojrzał na niego ze zgrozą.

— Ty?

— Lepsze to niż obroża — wyjaśnił Alvin.

Nie dodał, że według niego, Arthur Stuart będzie nosił te kajdany nie dłużej niż do dzisiejszego wieczoru. Obejrzał się na malca.

— Zrobię ci kajdany tak, żeby nie uciskały — obiecał.

— Mądra decyzja — pochwalił go Pauley Wiseman.

— To przyjemnie zobaczyć tu kogoś, kto nie stracił rozsądku — dodał siwowłosy.

Alvin spojrzał na niego, starając się pohamować nienawiść. Nie do końca mu się to udało. Jego ślina uniosła obłok kurzu u stóp siwowłosego.

Czarnowłosy był już gotów go zaatakować, Alvin zaś chętnie złapałby się z nim za bary i ze dwie minuty wycierał podłogę jego gębą. Jednak Pauley Wiseman skoczył między nich i miał dość rozumu, żeby zwracać się do odszukiwacza, nie do Alvina.

— Musicie być zupełnym durniem, żeby rwać się do bójki z kowalem. Popatrzcie na jego muskuły.

— Poradzę sobie — oświadczył odszukiwacz.

— Wy tutaj nie chcecie zrozumieć… — wtrącił uspokajająco siwowłosy. — Taki jest nasz dar. Nic na to nie poradzimy, że jesteśmy odszukiwaczami.

— Są takie dary — burknął Makepeace — że lepiej umrzeć w porodzie, niż dorosnąć i robić z nich użytek. — Popatrzył na Alvina. — Nie pozwolę ci wykuć tego w mojej kuźni.

— Nie przeszkadzaj nam, Makepeace — poprosił szeryf.

— Proszę was — dodał doktor Physicker. — Więcej robicie chłopcu złego niż dobrego.

Makepeace ustąpił, ale nie był przekonany.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczeń Alvin»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczeń Alvin» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczeń Alvin»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczeń Alvin» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x