Orson Card - Alvin Czeladnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Alvin Czeladnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Alvin Czeladnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Alvin Czeladnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin Smith znowu wyrusza w świat i szybko trafia do wiezienia, oskarżony przez swego dawnego mistrza o kradzież złotego pługa. Proces musi właściwie wykazać, że Alvin naprawdę jest Stwórcą. Tymczasem jego brat, Calvin, płynie do Europy, gdzie spotyka Napoleona i Balzaca. Od Napoleona uczy się manipulowania ludźmi, z Balzakiem wraca do Ameryki. Razem stanowią groźną parę.

Alvin Czeladnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Alvin Czeladnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Macie szczęście, że obiecałem nie nadużywać przemocy — oświadczył Mike Fink. — Inaczej solidnie by was teraz bolało.

Ponieważ bolało ich już straszliwie, woleli nie myśleć, co ten nocny napastnik uważa za solidny ból. Dlatego posłusznie pozwolili sobie związać ręce tak, że prawa ręka jednego była przywiązana dwustopowym kawałkiem sznura do lewej ręki drugiego i odwrotnie. Potem Fink kazał im uklęknąć, podniósł ciężki kloc i ułożył na dwóch kawałkach sznura między nimi. Klocowi, któremu sam dał radę, oni nie mogli poradzić we dwójkę. Klęczeli tylko, jakby modlili się do drewna. Ręce mieli zbyt daleko rozsunięte, by choćby marzyć o uwolnieniu.

— Kiedy następnym razem przyjdzie wam ochota na złoto — powiedział Mike — kupcie sobie łopaty i zacznijcie go szukać, zamiast czekać nocą w zasadzce na niewinnego człowieka, żeby go obrabować i zabić.

— Nikogo byśmy nie obrabowali — zapewnił jeden z bandytów.

— Pewnie że nie. Bo każdy, kto chce skrzywdzić Alvina Smitha, musi najpierw przejść przeze mnie, a ze mnie lepszy jest mur niż okno. Zapamiętajcie to sobie.

Wrócił na drogę, zamachał do pozostałych i czekał, aż podjadą bliżej. Potem dosiadł konia. Po kilku minutach jechali już dalej siatką dróg pozwalającą całkowicie ominąć Wheelwright — a w nim elegancki powozik czekający przez cały dzień nad rzeką. Dopiero po południu przypłynął promem Horacy Guester, wsiadł do powoziku i ruszył na wielki targ, radość i dumę miasteczka. Wtedy złoczyńcy zrozumieli, że ich oszukano. Oczywiście, niektórzy pojechali szukać grupy Alvina, ale mieli prawie cały dzień spóźnienia, więc znaleźli tylko dwóch ludzi klęczących przy klocu drewna z tyłkami wypiętymi w górę.

* * *

Przez całą drogę do wybrzeża Calvin spodziewał się, że zaatakuje ich oddział napoleońskich żołnierzy, że kartacz rozbije powóz w drzazgi, że staną w płomieniach albo skończą w inny straszny sposób. Nie wiedział właściwie, dlaczego spodziewa się po Napoleonie niewdzięczności — może zwyczajnie się niepokoił. Miał dwadzieścia lat, a poznał już salony Londynu i Paryża, spędził długie godziny dyskutując w cztery oczy z najpotężniejszym człowiekiem na świecie, poznał wszystkie sekrety, jakie ów najpotężniejszy człowiek był skłonny zdradzić, mówił po francusku jeśli nie jak rodowity Francuz, to przynajmniej płynnie. A przez cały czas pozostał obojętny, chłodny, nie zmienił swych marzeń. Był Stwórcą, o wiele bardziej niż Alvin, który tkwił na pograniczu prymitywnego, zadufanego kraju, którego mieszkańców trudno właściwie jeszcze nazwać narodem. Kogo znał Alvin oprócz sobie podobnych wiejskich typków? A mimo to na samą myśl o powrocie do Ameryki Calvin odczuwał niewytłumaczalny lęk. Coś usiłowało go zatrzymać. Coś nie chciało, żeby tam dotarł.

— To nerwy — uznał Honore. — Spotkasz swojego brata. Wiesz już, że jest tylko prowincjonalnym błaznem, ale wciąż pozostaje twoją nemezis, miarą, którą mierzysz siebie. W dodatku jedziesz ze mną i stale jesteś świadom, że powinieneś zrobić na mnie wrażenie.

— A po co mam na tobie robić wrażenie, Honore?

— Ponieważ kiedyś, przyjacielu, umieszczę cię w powieści. Pamiętaj, że do mnie należy władza ostateczna. W pewnych granicach możesz decydować, co uczynisz ze swoim życiem. Ale ja zdecyduję, co inni o tobie pomyślą, i to nie tylko teraz, ale nawet po twojej śmierci.

— Jeśli wtedy ktoś będzie jeszcze czytał twoje książki.

— Nic nie rozumiesz, mój drogi głupku. Czy będą je czytać, czy nie, mój osąd nad twoim życiem zachowa wagę. Takie rzeczy zaczynają żyć po swojemu. Nikt nie pamięta później oryginalnych źródeł i nikt się nimi nie przejmuje.

— Chcesz powiedzieć, że ludzie zapamiętają tylko to, co o mnie napiszesz, a ciebie zapomną całkowicie?

Honore zachichotał.

— Nie wiem, co będzie z tobą, Calvinie, ale ja zamierzam przetrwać w ludzkiej pamięci. Z drugiej jednak strony co mnie obchodzi, czy mnie zapamiętają? Chyba nic. Żyłem bez miłości własnej matki; nie dbam o miłość obcych ludzi, którzy jeszcze się nie narodzili.

— Nie o to chodzi, czy cię zapamiętają — stwierdził Calvin. — Chodzi o to, czy zmienisz świat.

— Pierwsza zmiana, jakiej dokonam, to że muszą o mnie pamiętać! — Honore zawołał to tak głośno, że woźnica otworzył okienko i zapytał, czy czegoś od niego chcą.

— Szybciej — zażądał Honore. — Mniejszych wybojów. Aha, i kiedy konie sobie ulżą, mniej smrodu!

Woźnica burknął coś i zatrzasnął okienko.

— Nie zamierzasz zmieniać świata? — zdziwił się Calvin.

— Zmieniać? To marny projekt, zalatujący nędzną ambicją i pogardą dla samego siebie. Twój brat zamierza zbudować miasto. Ty chcesz je zburzyć na jego oczach. Ale ja mam wizję, Calvinie. Planuję stworzyć nowy świat, świat bardziej fascynujący, pochłaniający, czarodziejski, złożony, piękny i realny niż ten istniejący.

— Chcesz pokonać Boga?

— Za wiele czasu poświęcił na geologię i botanikę. Dla Niego Adam był jedynie dodatkiem: a przy okazji, zrobiłem już człowieka? Nie, ja nie popełnię tego błędu. Skupię się na ludziach, a naukę poutykam w różne szpary.

— Różnica polega na tym, że twoi ludzie będą uwięzieni w małych czarnych znaczkach na papierze.

— Moi ludzie będą bardziej realni niż te płytkie istoty stworzone przez Boga! Jak On, stworzę je na własny obraz i podobieństwo, tyle że wyższych. Moi zyskają bardziej wyrazistą rzeczywistość, więcej życia wewnętrznego, więcej związków z żywym światem wokół nich niż ci ubłoceni chłopi, wyrachowani dworzanie z pałacu, zarozumiali żołnierze czy hałaśliwi ludzie interesu, którzy obecnie rządzą w Paryżu.

— Może zamiast się martwić, że cesarz nas zatrzyma, powinienem się bać, że uderzy w nas grom?

Miał to być żart, ale Honore odpowiedział z powagą:

— Calvinie, jeśli Bóg chciałby porazić cię za coś gromem, to już byś nie żył. Nie udaję, że wiem, czy Bóg istnieje, ale powiem ci jedno: staruszek trzęsie się w tej chwili! Mówi groźnie, ale to tylko wspomnienia dawnej potęgi! Nie ma już władzy! Nie może nas zatrzymać! Pewno, mógłby wykreślić nas z testamentu, ale sami zdobędziemy fortunę. Niech stary odstąpi, bo nasz mknący powóz ochłapie go błotem!

— Czy ty w ogóle miewasz jakieś chwile zwątpienia?

— Nigdy — oświadczył z przekonaniem Honore. — Żyję ze stałą pewnością klęski i stałą pewnością własnego geniuszu. To rodzaj szaleństwa, ale bez niego prawdziwa wielkość nie jest możliwa. Twój problem, Calvinie, polega na tym, że nigdy nie kwestionujesz własnych poglądów. Cokolwiek czujesz, jest jedynym właściwym uczuciem, a wszystko inne niech lepiej zejdzie ci z drogi. Ja zaś staram się zmieniać własne odczucia, ponieważ one zawsze są błędne. Na przykład człowiek głupi, zbliżając się do kobiety, której pożąda, działa zgodnie ze swymi uczuciami, chwyta sterczącą ponętnie pierś czy składa bezpośrednią propozycję, w wyniku czego dostaje w twarz i przez rok nie zapraszają go na najlepsze przyjęcia. Ale człowiek mądry patrzy kobiecie w oczy i zachwyca się jej oszałamiającą urodą, wielką inteligencją, a także podkreśla własną niezdolność do wyjaśnienia, jak bardzo owa kobieta zasługuje na miejsce w samym środku wszechświata. Żadna nie zdoła się temu oprzeć. A jeśli zdoła, nie warto się o nią starać.

Powóz zahamował. Honore otworzył drzwiczki.

— Czujesz ten zapach?

— Zepsute ryby — stwierdził Calvin.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Alvin Czeladnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Alvin Czeladnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Alvin Czeladnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Alvin Czeladnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x