Neil Gaiman - Gwiezdny pył

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Gwiezdny pył» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: MAG, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiezdny pył: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny pył»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pewnej nocy młody Tristran Thorn obiecuje swej narzeczonej gwiazdkę z nieba. Jednak, by ją zdobyć musi udać się do magicznej krainy elfów wróżek i gobinów, z której nikt jeszcze nie powrócił. Jest to pozycja dla czytelników kochających niesamowite przygody i zdrowy, czarny humor.

Gwiezdny pył — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny pył», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trzy kobiety i ich dom tkwiły w czarnym zwierciadle.

Trzy staruszki były trzema Lilim — władczyniami cza-rownic. Samotnie mieszkały w lesie.

Kobiety w zwierciadle także były Lilim. Czy jednak miały stać się następczyniami staruszek, czy też były ich cieniami; czy prawdziwy był tylko domek w lesie, czy też gdzieś daleko Lilim naprawdę mieszkały w czarnej sali przy dziedzińcu, pod gwiazdami, z fontanną w kształcie syreny, nie wiedział tego nikt poza samymi Lilim, i nikt tego nie odgadnie.

Owego dnia jedna z wiedźm wynurzyła się z lasu, nio-sąc w dłoni gronostaja. Futro na szyi zwierzątka splamio-ne było jaskrawą czerwienią.

Położyła go na zakurzonej desce i ujęła w dłoń ostry nóż. Nacięła skórę wokół nóg i szyi zwierzęcia, a potem brudną ręką ściągnęła ją, jakby rozbierała dziecko z piża-my, i rzuciła krwawy zewłok na kloc drewna.

— Wnętrzności? — spytała trzęsącym się głosem.

Najniższa i najstarsza z kobiet, o najbardziej splątanych włosach, kołysząca się w fotelu na biegunach, uniosła głowę.

— Czemu nie.

Pierwsza staruszka podniosła gronostaja, chwytając za głowę, i rozcięła go od szyi po ogon. Wnętrzności wypadły na deskę: czerwone, fioletowe i śliwkowe; mokre jelita i organy połyskujące niczym klejnoty na zakurzonym drewnie.

— Chodźcie tu, szybko! — wrzasnęła kobieta. Potem łagodnie poruszyła nożem flaki gronostaja i ponownie wrzasnęła.

Wiedźma w fotelu dźwignęła się na nogi (w zwierciadle ciemnoskóra kobieta przeciągnęła się i wstała z kanapy).

Ostatnia staruszka, wracająca z wygódki, pospiesznie dołączyła do pozostałych. — Co? Co się stało?

W lustrze pojawiła się trzecia młoda kobieta (piersi miała małe i sterczące, oczy ciemne).

— Spójrzcie. — Pierwsza staruszka wskazała coś nożem. Ich mętnoszare ze starości oczy zmrużyły się, gdy cała trójka przyglądała się wnętrznościom na desce. — Wreszcie — powiedziała jedna z nich. — Najwyższy czas — dodała druga.

— Zatem która z nas ją znajdzie? — spytała trzecia. Trzy kobiety zamknęły oczy. Trzy ręce zanurzyły się we wnętrznościach gronostaja.

Pomarszczona dłoń rozchyliła się.

— Ja mam nerkę.

— Ja wątrobę.

Trzecia dłoń należała do najstarszej z Lilim.

— Ja mam serce — powiedziała tryumfalnie.

— Jak będziesz podróżować?

— Naszym starym rydwanem. Wprzęgnę do niego to, co spotkam na rozstajach.

— Będziesz potrzebowała parę lat.

Najstarsza starucha przytaknęła.

Najmłodsza, ta która przyszła z wygódki, pokuśtykała wolno do wysokiej, zniszczonej komody i nachyliła się. Z najniższej szuflady wyjęła pordzewiałą żelazną szkatułę i przyniosła siostrom. Okręcono ją kiedyś trzema kawałkami starego sznurka, każdym zawiązanym na inny węzeł. Wiedźmy kolejno rozwiązały swoje węzły, po czym najmłodsza uniosła pokrywę.

Na dnie szkatułki coś zalśniło złociście.

— Niewiele zostało — westchnęła najmłodsza z Lilim, która była stara już wtedy, gdy otaczający je las spoczywał jeszcze na dnie morza.

— Zatem dobrze, że w końcu znalazłyśmy nową, nieprawdaż? — spytała cierpko najstarsza i zakrzywiając palce, wsunęła dłoń do szkatułki. Coś złocistego próbowało umknąć jej palcom, ona jednak chwyciła to, skręcające się i migoczące. Wsunęła to coś do ust.

(Trzy kobiety w lustrze patrzyły w milczeniu).

U podstaw świata coś zadrżało i zadygotało.

(Teraz dwie kobiety wyglądały z czarnego zwierciadła).

W domku dwie staruszki patrzyły z zazdrością i nadzieją na wysoką, piękną kobietę o czarnych włosach, ciemnych oczach i bardzo czerwonych ustach.

— Daję słowo — rzekła. — Strasznie tu brudno.

Podeszła do łoża. Obok niego stała wielka drewniana skrzynia, okryta spłowiałym gobelinem. Kobieta odsunęła gobelin i otwarła skrzynię, po czym zaczęła grzebać w środku.

— No, jest — rzekła, wyciągając szkarłatną suknię. Rzuciła ją na łóżko i uwolniła się ze szmat i łachmanów, które nosiła jako staruszka.

Obie siostry głodnym wzrokiem obserwowały jej nagie ciało.

— Gdy wrócę z jej sercem, wystarczy lat dla nas wszystkich — oznajmiła, niechętnym spojrzeniem mierząc porośnięte szczeciną podbródki i zapadnięte oczy sióstr. Wsunęła na przegub szkarłatną bransoletę w kształcie małego węża, pożerającego własny ogon.

— Gwiazda — powiedziała jedna z jej sióstr.

— Gwiazda — powtórzyła druga.

— Właśnie — odparła królowa czarownic, nakładając na głowę srebrną obręcz. — Pierwsza od dwustu lat. A ja zda będę ją dla nas. Ciemnoczerwonym językiem oblizała szkarłatne usta.

— Spadająca gwiazda — rzekła.

* * *

Na polanie przy stawie panowała noc. Niebo pokrywały niezliczone iskierki gwiazd.

Pośród liści wiązów, w paprociach i gałęziach leszczyny połyskiwały świetliki, migoczące niczym światła niezwykłego, odległego miasta. We wpadającym do stawu strumvku z pluskiem zanurkowała wydra. Rodzina gronostajów dreptała statecznie do wody, by zaspokoić pragnienie. Polna mysz znalazła laskowy orzech i zaczęła wgryzać się w jego twardą skorupkę ostrymi, stale rosnącymi przednimi zębami — nie dlatego, że dręczył ją głód, lecz ponieważ w istocie była zaczarowanym księciem, który nie mógł odzyskać swej poprzedniej postaci, póki nie ugryzł Orzecha Mądrości. Jednak w podnieceniu mysz zapomniała o zachowaniu ostrożności. Tylko cień, na moment przesłoniwszy księżyc, ostrzegł ją przed wielką szarą sową, która błyskawicznie spadła na mysz, porwała ją ostrymi szponami i wzleciała w noc.

Mysz upuściła orzech, który spadł do strumienia i został wkrótce chwycony przez łososia. Sowa natomiast połknęła mysz. Po chwili z jej dzioba sterczał tylko kawałek ogona niczym kawałek sznurowadła. Coś zaszeleściło i chrząknęło w krzakach. Borsuk — pomyślała sowa (także zaczarowana, mogła odzyskać swą postać, gdyby upolowała mysz, która wcześniej zjadła Orzech Mądrości) — albo może mały niedźwiedź.

Liście szeleściły. Woda szemrała. A potem polanę wypełnił nagle spadający z nieba blask, czyste białe światło, jaśniejące z każdą chwilą. Sowa ujrzała jego odbicie w stawie — płonącą, oślepiająca istotę z czystego światła, tak jasną, że zerwała się z miejsca i uciekła do innej części lasu. Dzikie zwierzęta rozglądały się przerażone.

Z początku światło na niebie było nie większe niż księżyc. Potem zaczęło rosnąć, nieskończenie rosnąć. Zagajnik zadrżał i zadygotał. Zwierzęta wstrzymały oddech świetliki rozbłysły jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej przekonane, że w końcu znalazły swoją miłość. Jedna bez skutku…

A potem…

Rozległ się trzask, głośny jak wystrzał, i światło wypełniające polanę zgasło.

Czy raczej prawie zgasło. Pośrodku krzaków leszczyny pulsował lekki blask, jakby zaświecił tam maleńki obłok gwiazd.

Po chwili na polanie rozległ się głos. Wysoki, wyraźny, kobiecy głos, który powiedział: „Auu!”, po czym bardzo cicho dodał: „Kurwa”, i znów głośno: „Auu!”.

Później zamilkł i na polanie zapadła cisza.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Czy można dojść tam w blasku świeczki?

Z każdym krokiem Tristran zostawiał za sobą październik. Miał wrażenie, że wkracza do krainy lata. Przez las wiodła ścieżka, po jednej stronie ograniczona wysokim żywopłotem. Na niebie lśniły gwiazdy. Księżyc w pełni błyszczał złocistym blaskiem barwy dojrzałej kukurydzy. W jego promieniach Tristran widział kwitnące w żywopłocie dzikie róże.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiezdny pył»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny pył» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiezdny pył»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny pył» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x