Orson Card - Czerwony Prorok

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Czerwony Prorok» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Prorok: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Prorok»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Od tego dnia Indianin Lolla-Wossiki stał się żałosnym pijakiem. Jego brat, Ta-Kumsaw, chciałby przepędzić białych z kontynentu. Ale gubernator Bill Harrison snuje o wiele okrutniejsze plany wobec Indian. Kiedy zaczyna je realizować, mimowolnie doprowadza do spotkania Alvina Millera — wyjątkowego białego chłopca, obdarzonego potężną mocą magiczną — z Lollą-Wossiky i Ta-Kumsawem. I tak rozpoczyna się kolejny etap edukacji Alvina.

Czerwony Prorok — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Prorok», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z lasu wokół polany wyszło najpierw dziesięciu, potem stu Czerwonych. Nosili łuki — żaden nie miał muszkietu — a po ubraniu i włosach Alvin poznał, że należą do Shaw-Nee i są uczniami Proroka. Prawdę mówiąc, nie tego oczekiwał. To białe twarze chciał zobaczyć, nie jeszcze więcej czerwonych.

Jeden z nowo przybyłych Czerwonych wystąpił naprzód — wysoki, silny, z twarzą o rysach twardych i ostrych jak skała. Rzucił kilka chrapliwych słów i natychmiast ich oprawcy zaczęli bełkotać, jęczeć, błagać… Jak gromadka dzieci, pomyślał Al, przyłapanych przez ojca na tym, czego im nie wolno. Ponieważ jego również czasem przyłapywano na psotach, poczuł nawet coś w rodzaju współczucia… póki sobie nie przypomniał, że ci Czerwoni chcieli okrutnie uśmiercić jego i brata. To, że w rezultacie nawet ich nie skaleczyli, wcale nie umniejszało ich winy i grzechu złych intencji.

I wtedy z tego bełkotu wybiło się jedno słowo, imię: Ta-Kumsaw. Al zerknął na Measure'a, by sprawdzić, czy brat usłyszał; Measure patrzył na niego z uniesionymi brwiami, pytając o to samo. Obaj równocześnie wyszeptali: Ta-Kumsaw.

Czy to znaczy, że Ta-Kumsaw dowodził tym wszystkim? Czy był zły na Czerwonych, gdyż nie udały im się tortury, czy raczej dlatego, że schwytali białych chłopców? Od Czerwonych nie mogli oczekiwać wyjaśnień, to jasne. Pewne było jedynie to, co zrobili nowo przybyli Czerwoni: odebrali muszkiety niedoszłym oprawcom, po czym odeszli z nimi w las. Zostało może dziesięciu, wśród nich Ta-Kumsaw.

— Mówią, że masz palce ze stali — powiedział Ta-Kumsaw.

Measure zerknął na Ala, jakby to on miał odpowiedzieć. Ale chłopiec zupełnie nie wiedział, jak ma się zachować. Wolałby nie zdradzać Czerwonym swoich możliwości. Dlatego Measure musiał się w końcu odezwać. Podniósł rękę i poruszył palcami.

— Normalne palce, o ile mi wiadomo — oświadczył.

Ta-Kumsaw chwycił go za rękę — uścisk musiał być mocny, bo Measure próbował wyrwać dłoń i nie zdołał.

— Żelazna skóra — powiedział Ta-Kumsaw. — Nie da się przeciąć nożem. Chłopcy z kamienia.

Poderwał Measure'a na nogi i wolną ręką klepnął go mocno w ramię.

— Kamienny chłopcze, rzuć mną o ziemię!

— Nie będę się z tobą siłował — odparł Measure. — Nie chcę z nikim walczyć.

— Rzuć mnie! — rozkazał Ta-Kumsaw.

Poprawił chwyt, wystawił nogę i zaczekał, aż Measure dosunie stopę. Stali twarzą w twarz, jak Czerwoni w swoich rozgrywkach. Tyle że to nie była zabawa, nie dla tych chłopców, którzy przed chwilą patrzyli śmierci w oczy i wciąż nie mieli gwarancji, czy nie czeka ona tuż za zakrętem.

Al nie wiedział, co powinien zrobić, ale wciąż miał chęć na działanie. Tak niedawno jeszcze zmieniał wszystko. I gdy tylko Measure i Ta-Kumsaw zaczęli się siłować, nie myśląc prawie o konsekwencjach, rozpulchnił ziemię pod nogami Czerwonego. A Ta-Kumsaw napierając na Measure'a, sam się przewrócił.

Pozostali Czerwoni trochę się podśmiewali i pokpiwali z tej walki. Kiedy jednak zobaczyli, że pada na ziemię największy z wodzów wszystkich plemion, którego imię znane było od Bostonu do Nowego Orleanu, śmieszki nagle zamarły. Prawdę mówiąc, na polanie zapadła martwa cisza. Ta-Kumsaw podniósł się i zbadał grunt, rozgrzebując go stopą. Był znowu twardy, naturalnie. Wódz odszedł o kilka kroków, stanął na trawie i powtórnie wyciągnął dłoń.

Tym razem Measure czuł się dużo pewniej. Podszedł, sięgnął ręką… i w ostatniej chwili Ta-Kumsaw się odsunął. Stał nieruchomo, nie patrząc na Measure'a, Ala ani na nikogo, tylko w przestrzeń. Twarz miał surową i poważną. Potem odwrócił się do innych Czerwonych i wyrzucił z siebie lawinę słów, wypluwał je ze wszystkimi „s”-ami, „k” i „x”-ami mowy Shaw-Nee. Al i inne dzieci z Vigor Kościoła często naśladowali język Czerwonych, wykrzykując zdania w rodzaju „boxy talksy skock woxity” i boki zrywali ze śmiechu. Ale kiedy przemówił Ta-Kumsaw, wcale nie wydawało się to zabawne. A gdy skończył, Czerwoni znowu pociągnęli Ala i Measure'a na rzemieniach. Gdy strzępy bielizny zsunęły się na ziemię, przeszkadzając im w marszu, Ta-Kumsaw podszedł z gniewną miną i zdarł je z chłopców, gołymi rękami rwąc materiał na części. Al ani Measure jakoś woleli się nie skarżyć, że są teraz nadzy i jedyne, co mają na sobie, to rzemienne pętle na szyjach. Chwila nie wydawała się odpowiednia na narzekania. Nie mieli pojęcia, dokąd Ta-Kumsaw ich zabiera, a że nie mieli również wyboru, nie warto było pytać.

Al i Measure jeszcze nigdy w życiu nie biegli tak prędko ani tak daleko. Godzina za godziną, mila za milą, nigdy zbyt szybko, ale też nigdy nie przystając. Biegnąc w ten sposób, Czerwony szybciej pokonuje odległość niż Biały na koniu, jeśli nie galopuje przez cały czas. Co nie jest dobre dla koni. Poza tym konie muszą się trzymać dróg, podczas gdy Czerwoni… Czerwoni nie potrzebowali nawet ścieżkL Al szybko zauważył, że taki bieg przez las czym innym jest dla Czerwonych, a czym innym dla niego i Measure'a. Jedynym dźwiękiem, jaki słyszał, były kroki Measure'a i jego własne. Al biegł z tyłu, widział więc, co się dzieje z bratem. Czerwony, który ciągnął go za sobą, napierał ciałem na gałąź, a ta odchylała się, robiąc przejście. Ale w sekundę później, gdy odpychał ją Measure, gałąź drapała mu skórę i pękała. Czerwoni następowali na korzenie i gałązki, i nie słychać było żadnego dźwięku, nikt nie gubił rytmu. Al stawał w tym samym miejscu i potykał się, tracił równowagę, rzemień zaciskał się na szyi, gałązka łamała się pod bosą stopą albo szorstka kora korzeni kaleczyła skórę. Jako mały chłopiec Al był przyzwyczajony do biegania boso i miał stwardniałe podeszwy stóp. Ale Measure od paru już lat chodził w dorosłych butach i Al widział, że już po pół mili brat zaczął krwawić.

Jedno, co może zrobić, pomyślał Al, to pomóc mu wygoić stopy. Próbował znaleźć do nich drogę, tak jak ją znajdował do wnętrza kamienia, stali i drewna. Ale w biegu nie mógł się skoncentrować, a żywe ciało okazało się zbyt skomplikowane.

Jednak Alvin nie należał do tych, co łatwo rezygnują. Nie, spróbował innego sposobu. Ponieważ to bieg go rozpraszał, przestał o nim myśleć. Nie patrzył na ziemię. Nie próbował stąpać w te miejsca, co biegnący przed nim Czerwony. Po prostu nie zwracał na nic uwagi. Jeśli tak można powiedzieć, przyciął własny knot, jak w lampie naftowej, zapatrzył się w pustkę, myślał o niczym, pozwolił ciału funkcjonować tak, jakby było domowym zwierzęciem, któremu wolno bawić się po swojemu.

Nie miał pojęcia, że robi to, co zwykle różdżkarze, gdy pozwalają swoim zmysłom przenosić się z głowy do różdżki i działać bez nadzoru. Zresztą, to nie było dokładnie to samo, tym bardziej że nie ma na świecie takiego różdżkarza, który szukałby czegoś, biegnąc z rzemienną pętlą na szyi.

Teraz jednak Alvin bez najmniejszego kłopotu przedostał się do ciała Measure'a, znalazł obolałe miejsca, krwawiące zadrapania na stopach, zmęczone mięśnie nóg, kolkę w boku. Wygojenie stóp, wzmocnienie skóry, utwardzenie podeszew — to było proste. Co do reszty, Alvin czuł, jak ciało Measure'a błaga o głębszy, częstszy, szybszy oddech. Dlatego przedostał się do płuc i oczyścił je, otworzył aż do najgłębszych miejsc. Kiedy teraz Measure wciągał powietrze, ciało miało z tego więcej pożytku, jakby potrafiło wycisnąć każdą drobinkę energii. Al nie rozumiał właściwie, co takiego robi, ale wiedział, że to działa, ponieważ ból w ciele Measure'a zaczął ustępować, brat nie męczył się tak bardzo, nie dyszał ciężko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Prorok»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Prorok» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czerwony Prorok»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Prorok» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x