• Пожаловаться

Harry Turtledove: Legion Videssos

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Turtledove: Legion Videssos» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1995, ISBN: 83-7082-893-0, издательство: Amber, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Harry Turtledove Legion Videssos
  • Название:
    Legion Videssos
  • Автор:
  • Издательство:
    Amber
  • Жанр:
  • Год:
    1995
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-7082-893-0
  • Рейтинг книги:
    3 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 60
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Legion Videssos: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Legion Videssos»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Imperium szykuje się do wojny z Yezd, ale pojawia się nowe zagrożenie — bunt księcia Draxa i jego wojsk. Zdrada najemników doprowadza Videssos na skraj katastrofy i tylko talent dowódczy Marcusa Scaurusa i zręczna dyplomacja jego sprzymierzeńca zamieniają klęskę w zwycięstwo. Jednak Imperium Videssos w dalszym ciągu czeka walka z Yezd, Do odległej krainy potężnych koczowników wyrusza poselstwo, które ma pozyskać ich pomoc. Jego droga najeżona jest niebezpieczeństwami, o sojusz z koczownikami stara się również Yezd…

Harry Turtledove: другие книги автора


Кто написал Legion Videssos? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Legion Videssos — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Legion Videssos», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jednak Utprand dowództwo nad regimentem zawdzięczał nie tylko sile ramion i biegłości we władaniu mieczem. Był zbyt niecierpliwy, by bawić się w subtelności, ale za jego zimnymi niebieskimi oczyma krył się bystry umysł. Wzruszając ramionami powiedział:

— Co ma być, to będzie — myśl, która mogła pochodzić od jego pogańskich przodków z Haloga.

Rozmowa przeszła teraz na sprawy takie, jak kierunki marszu, centra zaopatrzenia i wszystkie inne drobne problemy, które związane są z dużą kampanią. Mimo swoich wcześniejszych doświadczeń w tym terenie, Marek słuchał uważnie. Znajomość takich szczegółów zawsze mogła się przydać.

Kilku wodzów z Khamorth wyglądało na całkiem znudzonych. Byli to świetni zwiadowcy i kawalerzyści, przede wszystkim ze względu na swoją szybkość i ruchliwość. Ale nie interesowało ich nic poza samą walką — przygotowania wydawały im się stratą czasu. Jeden z nomadów chrapał tak głośno, że jego sąsiad kopnął go pod stołem w kostkę. Przebudzony nagle oficer wzdrygnął się, wypluwając z siebie potok przekleństw.

Jakkolwiek grubiańskie były ich maniery, nomadzi mieli znakomite pojęcie o realiach wojny i interesów. Jeden z nich pochwycił spojrzenie Thorisina Gavrasa podczas krótkiej przerwy w ustalaniu szczegółów. Myśląc, że chciał on dodać jakąś uwagę, Imperator zapytał:

— O co chodzi, Sarbaraz?

— Nie zabraknie nam pieniędzy w połowie wojny? — zapytał z niepokojem Sarbaraz. — Myśmy walczyli dla waszego Ortaiasa, a on nam dał więcej obietnic niż złota, a jego złoto też nic nie warte.

Tak było istotnie — Ortaias Sphrantzes fałszował monety bite w Videssos tak, że to co miało być sztuką złota, było złotem co najwyżej w jednej trzeciej swojej objętości.

— Bez obawy, zapłacimy wam — powiedział Gavras. Był poirytowany. Jego oczy zwęziły się ze złości. — Wiesz, że nie bijemy tutaj śmieci.

— Jasne, jasne. W mieście. Wyjeżdżamy za miasto, od — jak wy to mówicie? — skarbca, i co wtedy? Wtedy może brakuje wam pieniędzy, jak mówię. Moi chłopcy niezadowoleni, jak się tak stanie, mogą odebrać resztę zapłaty w okolicy. — Sarbaraz uśmiechnął się bezczelnie, ukazując krzywe zęby. Khamorthci nie mieli żadnego szacunku dla farmerów, uważając ich jedynie za ewentualne ofiary.

— Na Phosa, powiedziałem, że wam zapłacimy! — krzyknął Thorisin, tym razem naprawdę rozzłoszczony. — A jeśli zaczniecie rabować, bandyci, poślemy na was całą resztę armii i zobaczymy, jak wam się to spodoba!

Wziął głęboki oddech, potem jeszcze jeden, próbując się uspokoić. Zanim został Imperatorem — pomyślał Marek z aprobatą — pozwoliłby sobie na prawdziwą wściekłość. Kiedy przemówił znowu, zrobił to z wystudiowanym opanowaniem.

— Będziemy mieli mnóstwo pieniędzy na potrzeby armii. A gdyby nawet kampania trwała dłużej niż oczekujemy, nie będziemy musieli wysyłać nikogo po pieniądze do stolicy, tylko do miejscowej mennicy w… w… — strzelił palcami zirytowany, nie mogąc sobie przypomnieć nazwy miasta. Z powołania był żołnierzem, a nie finansistą. Podatki i dochody były dla niego tak nudne, jak zaopatrzenie i rozmieszczenie obrony dla Khamorthów.

— Kyzikos — podpowiedziała Alypia Gavra. Jak to było w jej zwyczaju, bratanica Imperatora siedziała cicho przez prawie całą naradę, od czasu do czasu coś sobie notując; pisała historię Imperium. Większość oficerów w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Przywykli do jej cichej obecności.

Co do Marka, to czuł on tę samą mieszankę tęsknoty, winy i odrobiny lęku, którą budziła w nim zawsze Alypia. „Podobała mu się” nie było tutaj właściwym określeniem, co wcale nie pomagało jego nieraz burzliwemu pożyciu z Helvis. Co więcej, wiedział, że jego uczucia były odwzajemnione, przynajmniej częściowo. Tu właśnie pojawiał się lęk. Jeżeli najemnik nie mógł mieć nadziei na posiadanie zamku w Videssos, co stałoby się z takim, który posiadłby księżniczkę?

— Mennica w Kyzikos jest niedaleko na południowy wschód od Garsavry — tłumaczyła Sar-barazowi. — Właściwie, najpierw została ona założona jako centrum wypłat dla naszych wojsk w wojnie z Makuran w… niech pomyślę… — Jej zielone oczy zamyśliły się. — …niecałe sześćset lat temu.

Nomada nie był zbyt szczęśliwy, gdy musiał słuchać jakiejkolwiek kobiety — nawet jeśli należała do rodziny cesarskiej. Przy ostatnich słowach popatrzył na nią ze szczerym niedowierzaniem.

— W porządku, macie mennicę, my dostajemy pieniądze. Po co ze mnie kpić. Kto mógłby pamiętać sześć pięcio-dwudziestek lat?

Przetłumaczył dosłownie system liczbowy swojego języka na videssański. Skaurus zastanawiał się, co zrobiłby z tym Gorgidas. Zapewne powiedziałby, że odnosi się do czasów, gdy Khamorthci nie mogli liczyć do liczby większej niż ilość palców u rąk i nóg. Ale teraz Gorgidas sam widział mnóstwo Khamorthów.

— Niech Skotos weźmie tego grubiańskiego barbarzyńcę — usłyszał trybun jednego z oficerów Videssos szepczącego do swojego towarzysza. — Czy on wątpi w to, co powiedziała księżniczka? Ale Alypia odpowiedziała Sarbarazowi tak uprzejmie, jakby mówiła do jakiegoś arystokraty:

— Nie zamierzałam z ciebie kpić.

Nie miała w sobie tego gorącego temperamentu Gavrasów, który prześladował Tfaorisina, a czasem przejawiał się także w wybuchach złości jej ojca, Mavrikiosa. Jej rysy również nie były tak ostro wyrzeźbione, jak oblicza mężczyzn z rodziny cesarskiej, chociaż miała dosyć wąską, owalną twarz.

Marek ciekaw był, jak też wyglądała jej matka. Żona Mavrikiosa umarła wiele lat przed tym jak został Autokratorem. Bardzo niewielu Videssańczyków miało zielone oczy, musiało to pochodzić właśnie od tej strony rodziny.

— Kiedy zamierzasz przystąpić do walki? — zapytał ktoś Thorisina.

— Dawno temu — odparł krótko Imperator. — Oby Onomagoulos mroził się w piekle Skotosa za czas, który mi zabrał, i za wszystkich dobrych ludzi, których zabił. Wojna domowa to dla kraju podwójna strata, bo i zwycięzcy, i przegrani należą do niego.

— Szczera prawda — wymamrotał Gajusz Filipus, przypominając sobie swoją własną młodość i walki pomiędzy Śullą a zwolennikami Mariusza, nie mówiąc o Wojnie Społecznej, w której Rzymianie musieli walczyć ze swoimi sprzymierzeńcami z Italii.

— Wiesz, że nie możemy być gotowi dawno temu — powiedział głośno do Gavrasa.

— Nawet wy, Rzymianie? — odparł z uśmiechem Imperator. W jego głosie był niekłamany szacunek. Legioniści nauczyli Videssos więcej, niż kiedykolwiek wiedziało o natychmiastowej gotowości. Thorisin tarł ręką podbródek, zastanawiając się:

— Osiem dni — powiedział w końcu.

Wśród oficerów słychać było pomruki niezadowolenia. Jeden z Namdalajczyków, Clozart Skórzane Spodnie, warknął:

— Równie dobrze możesz prosić o gwiazdę z nieba! — Utprand uciszył go groźnym spojrzeniem. Gdy Imperator spojrzał pytająco na dowódcę najemników, ten odpowiedział kiwnięciem głowy. Thorisin oddał gest, zadowolony; na słowie Utpranda w takich kwestiach można było polegać.

Gavras nie kłopotał się pytaniem Rzymian. Skaurus i Gajusz Filipus z satysfakcją wymienili uśmiechy. Mogli być gotowi w ciągu czterech dni i wiedzieli o tym obaj. Przyjemnie było zobaczyć, że Imperator też o tym wiedział.

Kiedy spotkanie się skończyło, Marek miał nadzieję na krótką rozmowę z Alypią Gavrą — w zdominowanym przez różne ceremonie i reguły Videssos, takie okazje nadarzały się zbyt rzadko. Niestety, uczepił się go Mertikes Zigabenos, gdy wychodzili przez wypolerowane do połysku brązowe drzwi Sali Dziewiętnastu Tapczanów. Videssański oficer powiedział:

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Legion Videssos»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Legion Videssos» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Harry Turtledove: The Thousand Cities
The Thousand Cities
Harry Turtledove
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Harry Turtledove
Harry Turtledove: Krispos of Videssos
Krispos of Videssos
Harry Turtledove
Harry Turtledove: Zaginiony Legion
Zaginiony Legion
Harry Turtledove
Harry Turtledove: Imperator Legionu
Imperator Legionu
Harry Turtledove
Bernard Werber: Imperium aniołów
Imperium aniołów
Bernard Werber
Отзывы о книге «Legion Videssos»

Обсуждение, отзывы о книге «Legion Videssos» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.