Ursula Le Guin - Czarnoksiężnik z Archipelagu

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Czarnoksiężnik z Archipelagu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, ISBN: 1983, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarnoksiężnik z Archipelagu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarnoksiężnik z Archipelagu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Duny urodził się w wiosce Dziesięć Olch na wyspie Gont. Pewnego dnia, kiedy miał siedem lat, podpatrzył jak jego ciotka używa prostej magii, aby zmusić kozę do zejścia z dachu. Nazajutrz sam zastosował te same słowa, w ten sposób został odkryty jego talent do magii.
Pierwszym nauczycielem chłopca była jego ciotka. Zaś po tym, jak Duny uratował swoją wioskę przed najazdem, przyjął go na naukę mag Ogion. On też nadał mu imię Ged. Dość szybko chłopiec rozczarował się naukami u milczącego mistrza. Mag wysłał go na Roke do szkoły czarnoksiężników, gdzie zyskał przyjaciela i wroga. Chęć popisania się przed tym drugim, miała w przyszłości sprowadzić na niego wielkie kłopoty…

Czarnoksiężnik z Archipelagu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarnoksiężnik z Archipelagu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powyższych słów nie napisał ani ortodoksyjny krytyk marksistowski, ani ten złośliwiec, ten paszkwilant Stanisław Lem, odpłacający amerykańskim kolegom za honorowe członkostwo Science Fiction Writers of America — kalumniowaniem ich twórczości (por. „Forum SFWA” z 1975 roku). Napisała te słowa autorka niniejszej książki, Ursula Le Guin, w zwięzłym wystąpieniu, zamieszczonym w poświęconym jej dziełom kwartalniku „Science Fiction Studies” w 1975 roku (wydawcą „SFS” jest uniwersytet w Indianie). Nie ma ona dziś w Stanach nikogo równego sobie na polu fantastyki, z wyjątkiem bodaj Ph. Dicka, którego Ubik zapoczątkował naszą — Wydawnictwa Literackiego i moją — serię książek. Różnica pomiędzy Le Guin a Dickiem w zasadzie równa się różnicy między statystycznie uogólnioną umysłowością kobiecą i męską. Dick darzy nas gwałtowniejszymi niespodziankami wyobraźni, wzbija się niekiedy wyżej, ale miewa też głębsze upadki. Natomiast pisarstwo Ursuli Le Guin objawiało we wszystkich fazach rozwoju większy umiar, dyscyplinę, ład, powściągliwość, rzekłbym — rozumną i ciepłą gospodarność.

Największy rozgłos przyniosła jej powieść wydana przed trzema laty, Wydziedziczeni. Jest to ambitna próba wymodelowania pod szkłem fantastycznej izolacji najbardziej palących dylematów politycznych naszego wieku. Zestawiła w niej, jako modele rozmyślnie wyodrębnione, bo osadzone na okrążających się (niczym Ziemia z Księżycem) planetach — dwie antagonistyczne formacje, kapitalizm i anarchizm. Społeczność kapitalistyczna pozbyła się swych radykałów, posyłając, a właściwie — zsyłając ich na glob mniejszy, ubogi, niemal pustynny, i w takich warunkach rozrasta się kolektywistyczna bezpaństwowość, w której niełatwo żyć, ale też ciężar egzystencji po równi rozkłada się w niej na wszystkich. Podtytuł powieści brzmi: Dwuznaczna utopia. Jakoż nie jest anarchia Le Guin rajem. Bohater powieści to genialny fizyk, który w ubogiej społeczności nie może rozwinąć w pełni swych uzdolnień.

Rzecz nie tylko w ubóstwie zresztą. Urras i Anarres, państwa-planety, nie znają się nawzajem. Wrogość względem dawnej ojczyzny przetrwała bowiem jej opuszczenie — anarchiści zamknęli się na wszelkie stamtąd wpływy, przez co także wiedzą ustępuje nowa społeczność — starej. Bohater udaje się więc tam, gdzie czekają go świetniejsze umysły i laboratoria. Ogół poczytuje mu ten krok za zdradę — do rakiety odprowadzają go ciskane przez tłum kamienie.

Wydziedziczeni to nie zamierzona bodaj trawestacja motywu faustowskiego, to Faust w typowej dlań sytuacji wyboru, tym razem — także politycznego. Ten Faust paktuje z „diabłem”, korzysta z jego darów, aby poprzez nie dostrzec wreszcie mechanizm przemocy, która go mierzi. Dokonawszy swego, postanawia wrócić — ale nie w postaci skruszonego marnotrawnego syna. Powieść otwiera się sceną jego odlotu, a zamyka chwilą przed lądowaniem, pełną nieświadomości i ryzyka, bo powita go chyba — pogardliwa nienawiść.

W tym epicko zakrojonym utworze niejedno można kwestionować. Najpierw — reprezentatywność ustrojowych modeli. Obrońca kapitalizmu powie, że Le Guin ułatwiła sobie dyskredytacyjne zadanie, ukazując zamiast modelu „optymalnego”, jak jakiś szwedzki — zlepek polityczny, umiejscawialny gdzieś pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Ameryką Południową i bodaj Persją czy Grecją. Ale i rzecznik socjalizmu nie będzie w pełni rad modelowi „utopii”, gdyż trwałość i spolegliwość jej egalitaryzmu wniesiona jest w społeczeństwo jakby z zewnątrz. A to, ponieważ stromą hierarchizację społeczną, ponieważ zróżnicowanie uczestnictwa w dostatku udaremniają fizyczne warunki planety. To ich nacisk, skazując całą społeczność na heroiczny wysiłek, a nieraz na frontową wręcz postawę, tym właśnie ciśnieniem „spłaszcza” zbiorowość, wtrąca ją w sytuację zbliżoną do komunizmu wojennego, z tą istotną różnicą, że walczyć trzeba z klęskami naturalnymi, a nie z wrogim najazdem. A więc rygor egalitaryzmu jest w pierwszej przyczynie zzewnątrzpochodny. Ustanawia ów rygor — fizyka planetarna, a nie tylko dobrowolność społecznej umowy. Powieść stara się pomniejszyć znaczenie tego musu jako społecznego spoiwa, bo choć moc w niej pryncypialnych rozmów, nie tykają one kwestii, jak wiodłoby się takiemu społeczeństwu w mniej spartańskim otoczeniu. Lecz przecież skoro ma być ukazana anarchia, czyli społeczność własnowolnie powściągliwa w korzystaniu z nieograniczonych swobód, nie należy zastępować ryżów politycznych — fizycznymi. To nie sztuka być Spartaninem, gdy nie można nim nie być.

Podkreślmy przecież, że alternatywa ukazana przez Le Guin nie sprowadza się do przeciwstawienia równości w niedostatku — uciechom z wyzysku. Nie wszystko jest w dosycie skażone złem i nie wszystko, co idzie z egalitaryzmu, zasługuje na aprobatę. Zupełny egalitaryzm nie jest zupełną sprawiedliwością, bo likwiduje odchylenia od średniej społecznej tak ujemne, jak dodatnie. Tym samym faworyzuje przeciętność. Dowodem bohater: nie może zdobyć tyle rozwojowej swobody, ile wymaga jego duchowa wyjątkowość. Co prawda właśnie ta jego wyjątkowość stanowi najsłabszy, najmniej przekonywający element powieści. Ujawnimy tę słabość, zestawiając Wydziedziczonych z Czarnoksiężnikiem z Archipelagu.

Czarnoksiężnik pochodzi z dużo wcześniejszego okresu pisarstwa Ursuli Le Guin. Krytyka zapomniała o nim prawie, uznawszy Wydziedziczonych za najwybitniejszy dotąd utwór autorki. Jak sądzę, niesłusznie. Sąd krytyki idzie po części stąd, że niewątpliwa jest aktualność polityczna Wydziedziczonych, a po części bodaj i stąd, że fantastyka baśniowa w rodzaju Czarnoksiężnika uchodzi za podgatunek mniej poważny, bardziej rozrywkowy od fantastyki naukowej. To rozgraniczenie: fantasy i science fiction, mam za systematyczny błąd krytyki amerykańskiej, któremu ulega na ogół też europejska. Podług Amerykanów, jeśli ktoś lata w utworze na dywanie, chodzi o fantastykę baśniową, a jeśli na stołku antygrawitacyjnym, znajdujemy się w fantastyce naukowej. Z zastosowania analogicznie płytkich kryteriów wynikałoby w zoologii, że nietoperze są ściślej spokrewnione z turkawkami niż z myszami, bo myszy nie latają. Ani nietoperz, nawet przybrany w cudze piórka, nie jest ptakiem, ani baśń, przetkana naukopochodnymi terminami, nie jest fantazją naukową. Ciężar gatunkowy dzieła nie zależy od „naukowości” pojawiających się w nim nazw, lecz od użytku, jakie utwór z nich robi. W posłowiu do Opowieści niesamowitych Grabińskiego wspomniałem o służbach, jakie fantastyka niesamowita mogłaby pełnić pozarozrywkowo.

Czarnoksiężnik z Archipelagu jest znakomitym przykładem takich właśnie służb. Jest to opowieść o naukach, pobieranych przez młodzieńca z wymyślonej krainy u fikcyjnych mędrców władających fantastycznym kunsztem czarnoksięskim. Zarazem jest to opowieść realistyczna — o kształtowaniu się osobowości, o dorastaniu wśród przeciwieństw, o tym, jak zapalczywa lekkomyślność staje się dojrzałością. Jest to wreszcie figuralna przypowieść o tym, jak można dorosnąć do sprostania własnej śmierci, nie popadając ani w nędzny strach, ani w głupią butę. Narracja toczy się czysto i spokojnie, w kameralnym ściszeniu. Zachowała swoje brzmienie w przekładzie, za który należy się wdzięczność Stanisławowi Barańczakowi, bo nie uronił ani krzty poetyckości Czarnoksiężnika. Sugestywny jest w nim nastrój przymglonego Archipelagu wśród burzliwych wód Północy, a wręcz znakomita — naturalność przejść od skromnego mozołu żeglarzy i rybaków do pojawień zaświatowego żywiołu. Żywioł ten nie jest tylko tradycyjnym sztafażem baśni, stanowi bowiem przebraną w niesamowity strój, alegorycznie potraktowaną potęgę odpowiadającą rzeczywistym potęgom, jakie człowiek wyzwala w Naturze. Czary okazują się równie ułomne, wątpliwe i obusieczne, jak naukowe odkrycia. Przypomnę zbawczą przemianę młodego Geda w ptaka, która wyzwala go wprawdzie z opresji, ale sama staje się dlań nowym zagrożeniem. Toż to wręcz modelowa sytuacja ludzkiego poznania, bo i nauka, obdarzając nas nowymi swobodami, jednocześnie wprowadza nas w nowe zagrożenia. Tym właśnie obojnaczym stosunkiem do wyzwalanych mocy zdobywa Czarnoksiężnik doskonalszą jednolitość i większą wiarygodność od Wydziedziczonych. Polityczna. problematyka przyćmiewa w Wydziedziczonych osobę i dzieło bohatera. Jego odkrycie, pożądane przez możnych, upodabnia się do magicznego skarbu ukrytego w jego umyśle.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarnoksiężnik z Archipelagu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarnoksiężnik z Archipelagu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czarnoksiężnik z Archipelagu»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarnoksiężnik z Archipelagu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x