Terry Pratchett - Ruchome obrazki

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ruchome obrazki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ruchome obrazki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ruchome obrazki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ukryte we wnętrzu kamer chochliki błyskawicznie malują kolejne klatki na celuloidowej taśmie. Świat Dysku odkrywa magię Srebrnego Ekranu! Nie wystarczy jednak usiąść w kinowym fotelu i z przejęciem śledzić losy bohaterów Porwanego wiatrem, najdziwniejszego filmu o Wojnie Domowej, jaki kiedykolwiek powstał. Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, jaką tajemnicę skrywa wzgórze Świętego Gaju (czyli Holy Woodu), nie przejmując się tym, że Gaspode, Cudowny Pies, ma wielką ochotę na to, by uratować świat…

Ruchome obrazki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ruchome obrazki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— O co chodzi? — zapytał Poons. Dziekan pochylił mu się do ucha.

— Mówiłem — powiedział głośno — że za młodych lat nie znaliśmy nawet znaczenia słowa „seks”.

— To prawda. Szczera prawda — przyznał Poons. W zadumie przyglądał się płomieniom. — A czy kiedyś, mm, je odkryliśmy? Nie pamiętasz może?

Na chwilę zapadło milczenie.

— Mówcie co chcecie, ale to piękny okaz młodej kobiety — oświadczył wyzywająco wykładowca run współczesnych.

— Kilku młodych kobiet — odparł dziekan. Windle Poons przyjrzał się plakatowi.

— Kim jest ten młodziak? — zapytał.

— Jaki młodziak? — zdziwiło się kilku magów równocześnie.

— W samym środku obrazu. Trzymają w ramionach. Spojrzeli.

— Ach, ten… — mruknął lekceważąco kierownik katedry.

— Wydaje mi się, mm, że już go kiedyś widziałem — oznajmił Poons.

— Drogi Poons, mam nadzieję, że nie wymykałeś się na ruchome obrazki. — Dziekan uśmiechnął się porozumiewawczo do pozostałych. — Wiesz, że uczestnictwo w zabawach pospólstwa jest dla maga poniżające. Nadrektor byłby bardzo zły.

— Czego? — Poons przyłożył dłoń do ucha.

— Chociaż, kiedy już o tym wspomniałeś, rzeczywiście wygląda znajomo — przyznał dziekan, wpatrując się w plakat. Wykładowca run współczesnych przechylił głowę.

— To przecież młody Victor…

— Co? — spytał Poons.

— A wiesz, że chyba masz rację — zgodził się kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych. — On też miał taki rzadki wąsik.

— Kto to jest? — dopytywał się Poons.

— Ale on przecież był studentem. Mógł zostać magiem. — Dziekan nie mógł zrozumieć. — Dlaczego miałby stąd odejść i pieścić młode kobiety?

— To rzeczywiście Victor, ale nie nasz Victor — stwierdził kierownik katedry. — Tutaj jest napisane, że to Victor Maraschino.

— To tylko migawkowy pseudonim — odparł swobodnie wykładowca run współczesnych. — Oni wszyscy przybierają takie zabawne nazwiska, na przykład Delores De Syn, Blanche Languish, Skal-lin Yierche i tak dalej… — Uświadomił sobie, że wszyscy spoglądają na niego podejrzliwie. — Tak przynajmniej słyszałem — dokończył zakłopotany. — Woźny mi powiedział. Codziennie wychodzi, żeby obejrzeć migawkę.

— O czym rozmawiacie? — zawołał Poons, wymachując w powietrzu laską.

— Kucharka też chodzi co wieczór — dodał kierownik katedry. — I prawie wszystkie podkuchenne. Spróbujcie dostać po dziewiątej choćby kanapkę z szynką.

— Właściwie to wszyscy chodzą — przyznał wykładowca. — Oprócz nas.

Któryś z pozostałych przeczytał tekst u dołu plakatu.

— Tutaj piszą — poinformował — „Porywayąca Namyętność i Szerokie Schody w Burzliwey Hystorii Ankh-Morpork!”.

— Hm… To znaczy, że obrazek jest historyczny, prawda? — upewnił się wykładowca.

— I jeszcze „Epicka opowieść o Miłości, która zadziwiła Ludzi i Bogów!!”.

— Tak? A więc i religijny?

— I „oraz 1000 słoni!!!”.

— Hm… Przyroda. Przyroda zawsze jest kształcąca — stwierdził kierownik katedry, patrząc z naciskiem na dziekana. Inni magowie również to robili.

— Wydaje mi się — rzekł wolno wykładowca — że nikt nie mógłby krytykować poważnych magów oglądających dzieło o znaczeniu historycznym, religijnym i, tego… przyrodoznawczym.

— Regulamin Uniwersytetu wyraża się całkiem jasno — przypomniał dziekan, choć bez wielkiego entuzjazmu.

— Ale z pewnością dotyczy on jedynie studentów. Doskonale rozumiem, dlaczego studenci nie powinni oglądać takich rzeczy. Na pewno by gwizdali i rzucali śmieciami w ekran. Ale chyba nikt by poważnie nie sugerował, że starsi magowie, tacy jak my, nie powinni badać tego popularnego fenomenu. Laska Poonsa trafiła dziekana w łydki.

— Chcę wiedzieć, o czym wszyscy rozmawiają! — krzyknął stary mag.

— Nie rozumiemy, dlaczego poważnym magom zabraniać oglądania ruchomych obrazków! — huknął kierownik katedry.

— Bardzo słusznie! — rzucił Poons. — Każdy lubi sobie popatrzyć na ładne panienki.

— Nikt tu nie mówił o ładnych panienkach — zaprotestował kierownik katedry. — Bardziej interesują nas popularne fenomena.

— Nazywaj to sobie jak chcesz, mm.

— Gdyby ludzie zobaczyli magów wychodzących przez bramę i idących do zwyczajnej ruchomoobrazkowej piwnicy, straciliby cały szacunek dla naszej profesji — ostrzegł dziekan. — To przecież nie jest nawet prawdziwa magia. Zwykłe sztuczki.

— A wiecie… — odezwał się w zamyśleniu jeden z młodszych magów. — Zawsze się zastanawiałem, czym są właściwie te nieszczęsne migawki. Jakiś teatrzyk kukiełkowy? Czy też ci ludzie grają na scenie? A może to teatr cieni?

— Widzicie? — zawołał tryumfalnie kierownik katedry. — Niby mamy być mędrcami, a nawet tego nie wiemy. Wszyscy obejrzeli się na dziekana.

— Niby racja — westchnął smętnie. — Ale kto by chciał oglądać dużo młodych kobiet tańczących w kółko w rajtuzach?

* * *

Myślak Stibbons, najszczęśliwszy absolwent magii w historii Niewidocznego Uniwersytetu, wesoło szedł spacerem w stronę sekretnego przejścia przez mur. W jego zwykle niezbyt zatłoczonym umyśle krążyły przyjemne wizje piwa, może obejrzenia jakiejś migawki, potem ewentualnie porcja klatchiańskiego ostrego curry, by miło zakończyć wieczór. A potem… Była to druga najgorsza chwila jego życia. Czekali tu wszyscy. Cała kadra dydaktyczna. Nawet dziekan. Nawet stary Windle Poons w swoim wózku inwalidzkim. Stali w mroku i patrzyli na niego surowo. Paranoja odpaliła swe fajerwerki w koszu umysłu: czekali tu właśnie na niego.

Znieruchomiał. Przemówił dziekan.

— Och. Oj. Ojej. Ehm. Ee. Tego — zaczął i nagle jakby odzyskał dar wymowy. — Aha. Co to ma znaczyć? Co to ma znaczyć? Uciekaj stąd natychmiast, młody człowieku!

Myślak zawahał się. A potem uciekł co sił w nogach.

— To był młody Stibbons, tak? — zapytał po chwili wykładowca run współczesnych. — Poszedł sobie?

— Chyba tak.

— Na pewno komuś coś wygada.

— Nie wygada — zapewnił dziekan.

— Jak myślicie, zauważył, że wyjęliśmy cegły?

— Nie, zasłoniłem wszystkie dziury — uspokoił wszystkich kierownik katedry.

— No to chodźmy. Na czym skończyliśmy?

— Słuchajcie, naprawdę uważam, że to nierozsądne — upierał się dziekan.

— Nie gadaj tyle, staruszku, tylko potrzymaj tę cegłę.

— No dobrze, ale wytłumaczcie mi, jak chcecie przenieść wózek?

Spojrzeli na wózek Poonsa.

Istnieją wózki inwalidzkie lekkie i zbudowane tak, by umożliwić ich właścicielom swobodne i niezależne funkcjonowanie w nowoczesnym społeczeństwie. Wobec pojazdu, z jakiego korzystał Windle Poons, były niczym gazele wobec hipopotama. Poons doskonale rozumiał swoje funkcje w nowoczesnym społeczeństwie; polegały one na byciu popychanym i ogólnie obsługiwanym przez innych.

Jego wózek inwalidzki był szeroki, długi, sterowany małym przednim kółkiem poprzez długi uchwyt z lanego żelaza. Lane żelazo było też zasadniczym elementem konstrukcji. Kute barokowe elementy zdobiły ramę, która wyglądała jak zrobiona z połączonych żelaznych rynien. Tylne koła nie miały wprawdzie umocowanych ostrzy, jednak sprawiały wrażenie, jakby te ostrza stanowiły opcjonalny dodatek. Tu i tam sterczały jakieś straszne dźwignie o funkcjach znanych tylko Poonsowi. Był też wielki skórzany dach, który — rozłożony w ciągu zaledwie kilku godzin — chronił pasażera przed deszczem, ulewą, a prawdopodobnie również uderzeniami meteorów i walącymi się budynkami. Dla zapewnienia rozrywki przedni uchwyt wyposażono w zestaw trąbek, syren i gwizdków, którym Poons zwykle informował o swojej trasie po korytarzach i dziedzińcach Uniwersytetu. Co prawda trzeba było silnego mężczyzny, by wprawić wózek w ruch, ale kiedy już jechał, czynił to w sposób majestatyczny i niepowstrzymany; może i miał hamulce, ale Windle Poons nigdy nie starał się ich znaleźć. Kadra i studenci wiedzieli, że jedyną nadzieją ocalenia, kiedy usłyszą blisko trąbienie albo gwizd, jest rozpłaszczenić się na najbliższej ścianie i odczekanie, aż straszliwa machina przejedzie obok ze stukiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ruchome obrazki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ruchome obrazki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ruchome obrazki»

Обсуждение, отзывы о книге «Ruchome obrazki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x