Terry Pratchett - Ostatni kontynent

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ostatni kontynent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni kontynent: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni kontynent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Coś zaginęło na Niewidocznym Uniwersytecie — najbardziej prestiżowej (tzn. jedynej) instytucji naukowej w Ankh-Morpork. Brakuje profesora — ale grupa poszukiwawcza jest w drodze! Zespół starszych magów podąży jego tropem, dokądkolwiek by prowadził, nawet na drugi koniec Dysku, gdzie Ostatni Kontynent, Czteriksy, wciąż jest w stadium budowy.
Wyobraźcie sobie magiczną krainę, gdzie deszcz jest tylko mitem, gdzie to, co zwykłe, jest niezwykłe, a przeszłość i teraźniejszość biegną ramię w ramię.
Przeżyjcie grozę spotkania z Szalonym Krasnoludem, Wojownikiem Szos, Śmiercią, jednym czy drugim Stwórcą i przerażającym Pasztecikowym Pływakiem…
Wczujcie się w tę pasję, kiedy mieszkańcy Ostatniego Kontynentu odkrywają, co się dzieje, kiedy pada deszcz, a rzeki wypełniają się wodą (na przykład trzeba odwołać regaty)…

Ostatni kontynent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni kontynent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

BARDZO DZIWNE, ocenił. STAŁY ANTYCYKLON, A WEWNĄTRZ NIEGO ROZLEGŁY I SPOKOJNY LĄD, KTÓRY NIGDY NIE OGLĄDA BURZY I NIGDY NIE SPADA TAM NAWET KROPLA DESZCZU.

— Czyli dobre miejsce na wakacje.

CHODŹ ZE MNĄ.

Obaj przeszli do wielkiej biblioteki Śmierci; Śmierć Szczurów dreptał za nimi.

Były tu chmury — w górze, pod sufitem.

Śmierć wyciągnął rękę.

CHCĘ KSIĄŻKĘ O NIEBEZPIECZNYCH STWORZENIACH CZTERIKSÓW…

Albert zerknął w górę i zanurkował, szukając osłony. Skończyło się na lekkich potłuczeniach, ponieważ miał dość rozsądku, by zwinąć się w kłębek.

Po chwili Śmierć się odezwał nieco przytłumionym głosem.

ALBERCIE, BĘDĘ NIEZMIERNIE WDZIĘCZNY, JEŚLI MI TUTAJ POMOŻESZ.

Albert wstał z trudem i szarpnął za wielkie tomy. W końcu udało mu się przesunąć je tak, że jego pan wydostał się na wolność.

Śmierć wybrał pierwszą z brzegu księgę i spojrzał na tytuł.

NIEBEZPIECZNE SSAKI, GADY, PŁAZY, PTAKI, RYBY, MEDUZY, OWADY, PAJĄKI, SKORUPIAKI, TRAWY, DRZEWA, MCHY I POROSTY TERRORU INCOGNITA, przeczytał. Jego spojrzenie przesunęło się wzdłuż grzbietu. TOM 29C, dodał. O, CZĘŚĆ TRZECIA, JAK WIDZĘ.

Popatrzył na słuchające półki.

MOŻE BYŁOBY ŁATWIEJ, GDYBYM POPROSIŁ O LISTĘ NIESZKODLIWYCH STWORZEŃ WSPOMNIANEGO KONTYNENTU?

Czekali.

WYDAJE SIĘ, ŻE…

Albert wskazał coś białego spływającego leniwie w powietrzu. Po chwili Śmierć wyciągnął rękę i chwycił pojedynczą kartkę papieru.

Przeczytał ją starannie, po czym odwrócił na chwilę, by sprawdzić, czy może coś jest napisane po drugiej stronie.

— Mogę? — spytał Albert.

Śmierć podał mu papier.

— „Niektóre owce” — przeczytał głośno Albert. — No tak. Może tydzień nad morzem będzie jednak lepszy.

CO ZA INTRYGUJĄCE MIEJSCE, stwierdził Śmierć. OSIODŁAJ KONIA, ALBERCIE. MAM PEWNOŚĆ, ŻE BĘDĘ POTRZEBNY.

PIP, wtrącił Śmierć Szczurów.

SŁUCHAM?

— Powiedział „Nie ma zmartwienia”, panie — wyjaśnił Albert.

NIE MAM POJĘCIA DLACZEGO.

Nad miastem przetoczyły się cztery potężne pąki ciszy, kiedy Stary Tom z wielką emfazą nie wybił kolejnej godziny.

Kilka służących popychało korytarzem wózek. Nadrektor się poddał. Wczesne śniadanie było w drodze.

Ridcully opuścił taśmę mierniczą.

— Spróbujmy jeszcze raz, dobrze? — zaproponował.

Wyszedł przez okno i podniósł z piasku muszlę. Była nagrzana słońcem. Potem podciągnął się na parapet, przecisnął z powrotem do łazienki i podszedł do drzwi obok okna.

Prowadziły do wilgotnego, porośniętego mchem szybu świetlnego, który wpuszczał na te smętne poziomy nieco zużytego i brudnego dziennego światła. Nawet śnieg zdołał tylko lekko przyprószyć tak głęboko położone mury.

Okno po tej stronie połyskiwało w padającym od drzwi blasku niby kałuża bardzo czarnego oleju.

— Dobrze, dziekanie! — zawołał. — Proszę wysunąć laskę. A teraz nią pomachać.

Magowie patrzyli na falującą delikatnie powierzchnię. Powinno z niej teraz sterczeć kilka stóp solidnego drewna.

— No, no, no… — stwierdził nadrektor, cofając się z zimnego powietrza do wewnątrz. — Wiecie, nigdy tak naprawdę żadnej nie widziałem.

— Ktoś pamięta buty nadrektora Bewdleya? — spytał pierwszy prymus, częstując się zimną baraniną z wózka. — Zrobił błąd i pozwolił, żeby jedna z takich otworzyła się w jego lewym bucie. Nie można chodzić ze stopą w innym wymiarze.

— No nie… — mruknął Ridcully. Wpatrywał się w tropikalny pejzaż i w zadumie pukał się muszlą w brodę.

— Nie widać, w co człowiek może wdepnąć, to przede wszystkim — dodał pierwszy prymus.

— Jedna otworzyła się kiedyś w piwnicy, sama z siebie — powiedział dziekan. — Po prostu okrągła czarna dziura. Wszystko, co się tam wrzuciło, znikało. W końcu stary nadrektor Weatherwax kazał zbudować nad nią wygódkę.

— Bardzo rozsądny pomysł — przyznał Ridcully, wciąż zamyślony.

— Też tak sądziliśmy, dopóki nie znaleźliśmy drugiej, która się otworzyła na strychu. Okazało się, że to drugi koniec tej samej dziury. Nie muszę chyba dokładnie opisywać skutków.

— Nigdy o nich nie słyszałem! — zawołał Myślak Stibbons. — Dają niewiarygodne możliwości!

— Każdy tak mówi, kiedy pierwszy raz się o nich dowie — odparł pierwszy prymus. — Ale kiedy będziesz już magiem tak długo jak ja, drogi chłopcze, przekonasz się, że kiedy tylko odkryjesz coś, co daje niewiarygodne możliwości poprawy stanu człowieczeństwa, lepiej zatrzasnąć nad tym wieko i udawać, że nic się nie stało.

— Ale gdyby udało się otworzyć jedną nad drugą, można by wrzucić coś do dolnej dziury, to coś by wypadło z górnej i poleciało znów do dolnej… Osiągnęłoby prędkość meteorów, a energia, jaką by wygenerowało, byłaby…

— Mniej więcej to właśnie działo się między strychem a piwnicą — stwierdził dziekan, sięgając po zimne udko kurczęcia. — Dzięki bogom za opór powietrza, tyle tylko powiem.

Myślak ostrożnie wysunął dłoń za okno i poczuł ciepło słońca.

— I nikt ich nigdy nie badał? — zapytał.

Pierwszy prymus wzruszył ramionami.

— Co tu badać? Przecież to tylko dziury. Dużo magii zbiera się w jednym miejscu, a potem tak jakby przetapia się przez świat, jak gorąca stalowa kulka przez smalec. Kiedy trafi na krawędź czegoś, tak jakby to wypełnia.

— Punkty naprężeń kontinuinuinuum czasoprzestrzennego… — stwierdził Myślak. — Muszą mieć setki zastosowań…

— No pewnie. Nic dziwnego, że profesor nadzwyczajny jest zawsze taki opalony — powiedział dziekan. — Uważam, że oszukuje. Geografia powinna być trudno dostępna. Nie powino się jej znajdować za własnym oknem, to chciałem powiedzieć. Nie należy do niej trafiać, zwyczajnie wymykając się z uniwersytetu.

— No, właściwie on wcale się nie wymykał. Tylko trochę poszerzył swoją pracownię.

— Myślicie, że to przypadkiem jest IksIksIksIks? — zainteresował się dziekan. — Na pewno wygląda zagranicznie.

— No, niby jest morze — przyznał pierwszy prymus. — Ale czy powiedzielibyście, że ono opasuje?

— Nie, ono tylko… no wiecie… chlupie.

— Człowiek by się spodziewał, że morze, które coś opasuje, powinno wyglądać bardziej… wyzywająco — oświadczył wykładowca run współczesnych. — Wiecie… grzmiące fale i w ogóle. Stanowczo dając obcemu do zrozumienia, że opasuje te brzegi, więc niech lepiej uważa.

— Może byśmy przeszli tam bezpośrednio i zbadali sprawę — zaproponował Myślak.

— Coś strasznego nas spotka, jeśli spróbujemy — oznajmił złowieszczo pierwszy prymus.

— Kwestora nie spotkało — zauważył Ridcully.

Magowie stłoczyli się przy oknie. Przy brzegu stała jakaś postać w podwiniętej do kolan szacie. Kilka ptaków krążyło jej nad głową, a w tle kołysały się palmy.

— Niech mnie! Musiał się wymknąć, kiedy nie patrzyliśmy — odgadł pierwszy prymus.

— Kweestoooorzee! — huknął Ridcully.

Postać się nie obejrzała.

— Nie chciałbym, rozumiecie panowie, sprawiać kłopotów — wtrącił kierownik studiów nieokreślonych, spoglądając tęsknie na zalaną słońcem plażę. — Ale w mojej sypialni jest lodowato, a zeszłej nocy miałem szron na pierzynie. Nie widzę nic złego w szybkim spacerku w cieple.

— Jesteśmy tu, żeby pomóc bibliotekarzowi! — burknął Ridcully.

Z tomu zatytułowanego „Uuk” dobiegało ciche pochrapywanie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni kontynent»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni kontynent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatni kontynent»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni kontynent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x