Terry Pratchett - Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, ISBN: 2004, Издательство: Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohaterami tej książki są ludzie, kot i szczury.
A zdaniem Maurycego najtrudniej jest określić różnicę między szczurem a człowiekiem.
Można też powiedzieć, że jest to opowieść o opowieściach. A zdaniem Malicii, kiedy samemu nie tworzy się opowieści, staje się tylko postacią w opowieści snutej przez kogoś innego.
A ta opowieść zaczyna się, przynajmniej jej część zaczyna się w powozie pocztowym jadącym przez góry z odległego miasta na równinie. W powozie siedzi chłopiec z fujarką w ręce. Pozornie nie ma tam nikogo więcej. Z kim więc rozmawia chłopiec?

Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A kiedy kot przetaczał się, walczył i gryzł, słaby cichy głos z tyłu jego maleńkiego umysłu, ten kawałek, który przetrwał, ostatni maleńki kawałek, który był Maurycym, a nie krwawą bestią, odezwał się: Teraz! Ugryź tutaj!

Zęby i pazury zamknęły się na zamotanych ośmiu ogonach i rozerwały węzeł.

Maleńkie coś, co kiedyś było ja Maurycego, usłyszało coś, co było raczej myślą, nie słowem:

Nie… eee… ee… e…

Głos zamilkł i nagle pomieszczenie wypełniały szczury, szczury, które są po prostu szczurami, niczym więcej, szczurami, które walczą, by uciec przed oszalałym, krwiożerczym kotem. A kot drapał, gryzł, rozrywał i spadał na zdobycz. Nagle zobaczył małego białego szczura trwającego nieporuszenie podczas całej walki. Pazury same się wyciągnęły…

Niebezpieczny Groszek wykrzyknął:

— Maurycy!

* * *

Drzwi zastukotały raz i jeszcze raz, kiedy Keith wymierzał kolejnego kopniaka w zamek. Za trzecim kopniakiem drewno pękło i drzwi stanęły otworem.

Następna piwnica płonęła. Był to czarny ogień, zły ogień, płomień przyduszany ciężkim dymem. Klan przedzierał się przez okratowanie i rozproszył, patrząc na płomienie.

— O nie! Wracajmy, w poprzedniej piwnicy były wiadra! — krzyknął Keith.

— Ale… — zaczęła Malicia.

— Musimy! Szybko! To zadanie dla dużych ludzi!

Płomienie zasyczały i zgasły. Wszędzie na podłodze, tam gdzie działał ogień, leżały ciała nieżywych szczurów. Niekiedy były to tylko szczątki.

— Co tu się wydarzyło? — zapytał Ciemnaopalenizna.

— Wygląda na wojnę, szefie — odparł Sardynki, wąchając ciała.

— Obejrzyjmy dokładnie pole walki.

— Za gorąco, szefie. Przepraszam, ale my… czy to nie jest Śliczna?

Leżała w pobliżu płomieni, mamrocząc coś do siebie, pokryta błotem. Ciemnaopalenizna pochylił się nad nią. Śliczna otworzyła zmęczone oczy.

— Nic ci nie jest, Śliczna? Co się stało Niebezpiecznemu Groszkowi?

Sardynki, nic nie mówiąc, klepnął Ciemnąopaleniznę w ramię i wskazał łapą.

Poprzez płomienie szedł cień…

Zbliżał się powoli między ścianami ognia. Falowanie powietrza powodowało, że wyglądał, jakby był ogromny, niczym monstrum wyłaniające się z jaskini, a potem stał się… zwykłym kotem. Z jego sierści unosił się dym. To, co nie płonęło, pokrywało błoto. Jedno oko miał zamknięte. Zostawiał za sobą ścieżkę krwi. Kulał.

Z jego mordki zwisał kawałek białego futerka.

Dotarł do Ciemnejopalenizny, ale szedł dalej, nie zaszczycając go spojrzeniem. Przez cały czas coś mamrotał pod nosem.

— Czy to Maurycy? — zapytał Sardynki.

— On niesie Niebezpiecznego Groszka! — wykrzyknął Ciemnaopalenizna. — Zatrzymaj tego kota!

Ale Maurycy stanął sam, odwrócił się i położył tuż przed nim. Delikatnie wypuścił biały tobołek na podłogę. Potrącił go raz i drugi, sprawdzając, czy się poruszy. Nic się nie stało. Kot popatrzył smutnie. Otworzył mordkę jak do ziewnięcia, wypuścił z niej obłoczek dymu. Potem złożył głowę na łapach i umarł.

* * *

Maurycemu świat wydawał się wypełniony widmowym światłem, jakie bywa przed brzaskiem, kiedy jest na tyle jasno, że można rozpoznać kształty, ale nie kolory.

Usiadł i zaczął się myć. Wokół niego kręciły się szczury. Ruszały się bardzo, bardzo wolno. Nic go nie obchodziły. Było też dwoje ludzi. Najwyraźniej uważali, że coś muszą robić, i to właśnie robili. Poruszali się w ciszy, niczym duchy. Maurycy nie musiał nic robić. To mu bardzo odpowiadało. Oko już go nie bolało, skóra też nie. Pazury nie były połamane, co oznaczało dużą poprawę od czasu, gdy im się przyglądał po raz ostatni.

Teraz, kiedy się nad tym zastanawiał, nie był całkiem pewny, co się ostatnio wydarzyło. Najwyraźniej coś wyjątkowo złego. Obok leżało coś, co miało jego kształt, niczym trójwymiarowy cień. Odwrócił łebek, kiedy w niemym świecie usłyszał jakiś hałas.

Coś poruszało się w pobliżu ściany. Niewielka postać zbliżała się do małego tobołka, którym był Niebezpieczny Groszek. Postać była wielkości szczura, ale wyglądała znacznie realniej niż pozostałe znajdujące się w pomieszczeniu szczury, a poza tym, w odróżnieniu od nich, miała na sobie czarny płaszcz.

Szczur w ubraniu, pomyślał Maurycy. Ale ten szczur nie przypominał żadnej postaci z książki o panu Króliku. Na ramieniu niósł miniaturową kosę. Spod kaptura wyłaniał się kościsty szczurzy nos i szczurza czaszka.

Ludzie biegający tam i z powrotem z wiadrami nie zwracali na tę postać uwagi. Inne szczury też nie. Czasem nawet przez nią przechodziły. Tak jakby ten szczur i Maurycy znajdowali się w innym, własnym świecie.

To Kościany Szczur, pomyślał Maurycy. Ponury Piskacz. Przyszedł po Niebezpiecznego Groszka. Po tym wszystkim, co przeszedłem? To się nie może stać! Wyskoczył w powietrze i wylądował na Kościanym Szczurze. Maleńka kosa potoczyła się po podłodze.

— No dobrze, mój panie, posłuchamy, jak przemawiasz — zaczął Maurycy.

PIII…!

Do Maurycego dotarło, że popełnił zbrodnię.

Jakaś dłoń złapała go za kark i podniosła w górę, wyżej i wyżej, a wreszcie odwróciła go do góry nogami. W jednej chwili przestał się szamotać.

Trzymał go ktoś duży, o kształcie człowieka, ale w takim samym czarnym płaszczu i z dużo większą kosą, za to z całkowitym brakiem skóry na twarzy. Mówiąc otwarcie — na twarzy brakowało po prostu twarzy, była tylko kość.

ZANIECHAJ ATAKOWANIA MOJEGO POMOCNIKA, odezwał się Śmierć.

— Oczywiście, panie Śmierć, sir! Jużzaniechałempanie! — odparł szybciutko Maurycy. — Bezproblemupanie.

NIE WIDZIAŁEM CIĘ OSTATNIMI CZASY, MAURYCY.

— Nie, sir — odparł nieco swobodniej Maurycy. — Byłem bardzo ostrożny, sir. Rozglądałem się na obie strony, zanim przeszedłem przez jezdnię i w ogóle.

ILE CI JESZCZE ZOSTAŁO?

— Sześć, sir. Sześć. Bardzo zdecydowanie sześć żyć, sir.

Śmierć wyglądał na zdziwionego.

PRZECIEŻ W ZESZŁYM TYGODNIU PRZEJECHAŁA CIĘ CIĘŻARÓWKA.

— Ledwie mnie musnęła. Udało mi się zwiać bez większej szkody, sir.

NAPRAWDĘ?

— Oj…

TO BY OZNACZAŁO, ŻE ZOSTAŁO CI PIĘĆ ŻYĆ, MAURYCY DO DZIŚ. ZACZYNAŁEŚ Z DZIEWIĘCIOMA.

— Zgoda, sir. W porządku. — Maurycy przełknął ślinę. Przecież nie mógł nie spróbować. — Więc powiedzmy, że zostały mi trzy, dobrze?

TRZY? PRZYSZEDŁEM, ŻEBY CI ZABRAĆ TYLKO JEDNO. NIE MOŻESZ STRACIĆ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ŻYCIE ZA JEDNYM RAZEM, NAWET JEŚLI JESTEŚ KOTEM. WIĘC ZOSTAJĄ CI CZTERY.

— Ale ja chcę, żeby pan zabrał dwa — pospiesznie rzekł Maurycy. — Dwa moje i rezygnujesz z niego.

I Śmierć, i Maurycy patrzyli na Niebezpiecznego Groszka, wokół którego zgromadziło się kilka innych szczurów.

JESTEŚ PEWIEN? — zapytał Śmierć. TO JEST SZCZUR.

— Oczywiście, sir. Dlatego to wszystko stało się tak skomplikowane.

NIE MOŻESZ WYJAŚNIĆ?

— No właśnie. Nie wiem dlaczego, sir. Wszystko się poplątało.

TO BARDZO NIEPODOBNE DO TAKIEGO KOTA JAK TY, MAURYCY. JESTEM ZADZIWIONY.

— Właściwie ja też. Można powiedzieć, że jestem w szoku, sir. Chciałbym tylko, by nikt się o tym nie dowiedział.

Śmierć opuścił Maurycego na podłogę, tuż koło jego ciała.

NIE POZOSTAWIASZ MI WIELKIEGO WYBORU. SUMA SIĘ ZGADZA, NAWET JEŚLI JEST TO ZADZIWIAJĄCE. PRZYSZLIŚMY PO DWA I DWA ZABIERZEMY… RÓWNOWAGA JEST ZACHOWANA.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury»

Обсуждение, отзывы о книге «Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x