• Пожаловаться

Terry Pratchett: Straż nocna

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett: Straż nocna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2008, ISBN: 978-83-7469-697-5, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Terry Pratchett Straż nocna
  • Название:
    Straż nocna
  • Автор:
  • Издательство:
    Prószyński i S-ka
  • Жанр:
  • Год:
    2008
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    978-83-7469-697-5
  • Рейтинг книги:
    3 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 60
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Straż nocna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Straż nocna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Komendant Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork miał wszystko. Ale teraz wrócił do swojej własnej, twardej i ostrej przeszłości, pozbawiony nawet ubrania, które miał na sobie, gdy uderzyła błyskawica. Życie w przeszłości jest trudne. Śmierć w przeszłości jest niezwykle łatwa. Musi jednak przeżyć, by wykonać swoją robotę. Ma wyśledzić mordercę, nauczyć swoje młodsze ja, jak być dobrym gliną, i zmienić rezultat krwawej rewolucji. Jest też pewien problem: jeśli wygra, straci żonę, straci dziecko, straci przyszłość. Dyskowa „Opowieść o jednym mieście”, z pełnym zespołem ulicznych urwisów, dam negocjowalnego afektu, rebeliantów, tajnej policji i innych dzieci rewolucji. Prawda! Sprawiedliwość! Wolność! I Jajko Na Twardo!

Terry Pratchett: другие книги автора


Кто написал Straż nocna? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Straż nocna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Straż nocna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wsunął przenośne ramiona semafora do mechanizmu, który w tajemnicy zamontował tu wiele tygodni temu. Potem z juków czapli wyjął malutką lunetę i przymocował na brzegu kamienia, skierowaną niemal pionowo w dół. Lubił takie chwile. To jedyna okazja, gdy wszyscy inni byli mniejsi od niego.

— No to… zobaczmy, co da się zobaczyć — mruknął.

Oto budynki Niewidzialnego Uniwersytetu. Tam wznosi się wieża zegarowa ze Starym Tomem, a dalej łatwo rozpoznawalna bryła sierżanta Detrytusa wspinającego się między kominami. Żółte światło nadchodzącej burzy rozbłyskiwało na hełmach biegnących po ulicach strażników. A tam, skradający się za parapetem…

— Mam cię — szepnął Buggy i sięgnął do uchwytów semafora.

— D… T… R… T… S… pauza P… R… Z… pauza S…T…A…R… pauza T… M — odczytała Cudo.

Vimes kiwnął głową. Detrytus był na dachu w pobliżu wieży Starego Toma. A Detrytus niósł kuszę oblężniczą — takiej trzech ludzi nie mogło udźwignąć — którą przerobił, by wyrzucała grubą wiązkę strzał. W większości rozpadały się w powietrzu od działających na nie sił, a w cel trafiała rozszerzająca się chmura płonących odłamków. Vimes zakazał używania jej przeciw ludziom, ale znakomicie ułatwiała wchodzenie do budynków. Potrafiła otworzyć drzwi frontowe i kuchenne jednocześnie.

— Przekaż mu, żeby oddał strzał ostrzegawczy — polecił. — Jeśli trafi tym Carcera, nie znajdziemy nawet zwłok.

Chociaż bardzo bym chciał znaleźć zwłoki, dodał do siebie.

— Tak jest, sir.

Cudo wyjęła zza pasa dwie pomalowane na biało łopatki, spojrzała na szczyt wieży i wysłała krótki sygnał. Buggy z daleka potwierdził odbiór.

— D… T… R… T… S… pauza S… T… R… Z… L… pauza O… S… T… R… Z… G… — mruczała do siebie, przekazując treść rozkazu.

Z góry nadano kolejne potwierdzenie. Po chwili z wieży strzeliła czerwona flara i rozprysnęła się wysoko. Był to skuteczny sposób zwracania powszechnej uwagi. Potem Vimes zobaczył, że nadawane jest jego polecenie.

Strażnicy wokół uniwersytetu, którzy także odczytali przekaz, skoczyli do bram. Znali kuszę Detrytusa.

Minęło kilka sekund potrzebnych trollowi, by rozpracować pisownię, potem nastąpił stłumiony, głuchy stuk, odgłos jakby roju piekielnych pszczół, wreszcie trzask pękających dachówek i cegieł. Odłamki dachówek posypały się gęsto na plac. Cały komin z unoszącą się z niego smużką dymu runął na bruk o kilka sążni od Vimesa.

Zabębniły kawałki drewna i kamieni. Spadł delikatny deszcz gołębich piór.

Vimes strącił z hełmu kilka odłamków tynku.

— No tak. Myślę, że został ostrzeżony.

Obok komina wylądowała połówka kurka wiatrowskazu. Cudo zdmuchnęła z lunety kilka piórek i znów spojrzała na wieżę.

— Buggy melduje, sir, że przestał się poruszać.

— Naprawdę? Zaskakujesz mnie. — Vimes dociągnął pas. — A teraz daj mi swoją kuszę. Wchodzę tam.

— Mówił pan, sir, że nikomu nie wolno próbować aresztowania! Dlatego wysłałam panu sygnał!

— Zgadza się. Bo to ja go aresztuję. Zaraz. Dopóki wciąż przelicza części ciała, żeby sprawdzić, czy jeszcze je ma. Przekaż Detrytusowi, co robię, bo nie chcę skończyć jako sto sześćdziesiąt funtów przekąski koktajlowej. I nie otwieraj tak ust. Zanim zorganizujemy osłonę i wsparcie, zanim wszystkich rozstawimy, on zagrzebie się gdzie indziej.

Ostatnie słowa rzucił już w biegu.

Wpadł do budynku. W Nowym Holu mieszkali studenci, ale że było dopiero wpół do jedenastej, większość leżała jeszcze w łóżkach. Kilka twarzy wyjrzało z pokojów, gdy Vimes przebiegł korytarzem do klatki schodowej, która doprowadziła go — już wolniejszym krokiem i mniej pewnego co do przyszłości — na najwyższe piętro. Chwileczkę, przecież kiedyś już tu był… Tak, tam są uchylone drzwi, a za nimi widoczne mopy i wiadra, sugerujące, że to komórka, w której woźny trzyma swoje narzędzia pracy.

A na jej drugim końcu — drabina prowadząca na dach.

Vimes starannie załadował kuszę.

Czyli Carcer też ma teraz kuszę strażniczą. To były dobre, klasyczne jednostrzałowe modele, ale ponowne ładowanie wymagało czasu. Jeśli strzeli do Vimesa i chybi, nie będzie już miał drugiej szansy. Potem… nie da się niczego zaplanować.

Vimes wspiął się na drabinę i wtedy powróciła piosenka.

— Podnoszą swe stopy, swe stopy, swe stopy… — mruczał pod nosem.

Zatrzymał się tuż poniżej krawędzi otwartej klapy na dach. Carcer nie da się nabrać na starą sztuczkę z hełmem na kiju — nie wtedy, gdy ma do dyspozycji tylko jeden strzał. Trzeba zaryzykować.

Vimes wysunął głowę, rozejrzał się błyskawicznie, schylił się na chwilę, a potem wyskoczył przez otwór. Przetoczył się niezgrabnie, gdy uderzył o dachówki, i stanął w przysiadzie. Nikogo nie zauważył. Nadal żył.

Odetchnął.

Pochyły dach wznosił się obok. Vimes przekradł się wzdłuż niego, oparł o komin z powbijanymi drewnianymi drzazgami i spojrzał na wieżę.

Niebo nad nią miało głęboki ciemnoniebieski kolor. Burze nabierały charakteru, gdy przetaczały się nad równinami, a ta zapowiadała się na rekordzistkę. Lecz jaskrawe promienie słońca padały na Wieżę Sztuk, a tam na maleńkie punkciki gorączkowych sygnałów Buggy’ego.

O… O… O…

Strażnik w Kłopotach. Coś grozi któremuś z Braci.

Vimes odwrócił się błyskawicznie, ale nikt się do niego nie skradał. Wyjrzał ostrożnie i tam — wciśnięty między kominy, niewidoczny dla nikogo prócz Vimesa i podniebnego Buggy’ego — tkwił Carcer.

Mierzył z kuszy.

Vimes obejrzał się, by znaleźć cel.

Trzydzieści sążni od niego, po dachu uniwersyteckiego budynku Magii Wysokich Energii, przesuwał się wolno Marchewa.

Ten dureń nigdy nie potrafił się ukrywać. Jasne, schylał się i skradał, ale wbrew logice, tym łatwiej było go wtedy zauważyć. Nie zdołał opanować sztuki stawania się niewidzialnym. I teraz szedł, ukradkowo przedzierając się przez śmieci na dachu, widoczny wyraźnie jak kaczka w małej balii. W dodatku przyszedł bez żadnego wsparcia.

Dureń…

Carcer celował starannie. Dach budynku MWE stanowił prawdziwy labirynt porzuconego sprzętu, a Marchewa przesuwał się za podwyższeniem, na którym stały wielkie kule z brązu, znane w całym mieście jako Magiczne Jaja. Uwalniały nadmiarową magię, jeśli — a raczej kiedy — coś źle poszło podczas przeprowadzanych w budynku eksperymentów. Osłonięty nimi Marchewa nie był zbyt łatwym celem.

Vimes uniósł kuszę.

Grom… zagrzechotał. Był to grzechot gigantycznej żelaznej kostki toczącej się po schodach bogów — trzask i grzmot, który rozdarł niebo na połowy i wstrząsnął budynkiem.

Carcer uniósł głowę i zobaczył Vimesa.

— Co pan robi, sefie?

Buggy nie odsunął się od lunety. W tej chwili nawet łomem nie dałoby się go oderwać.

— Nie przeszkadzać, głupie ptaszyska! — mruknął.

W dole obaj ludzie strzelili i obaj chybili, gdyż obaj próbowali równocześnie strzelać i się uchylać.

Coś twardego stuknęło Buggy’ego w ramię.

— Co się dzieje, sefuniu? — Głos był bardziej natrętny.

Gnom się obejrzał. Za nim stało kilkanaście liniejących kruków.

Wyglądały jak starzy ludzie w niedopasowanych czarnych płaszczach. Ptaki z Wieży Sztuk. Setki pokoleń w silnym polu magicznym podniosło poziom inteligencji tych już i tak dość pojętnych istot. Ale choć kruki były inteligentne, te akurat nie należały do zbyt mądrych. Dysponowały po prostu bardziej upartym rodzajem głupoty. Zresztą czego można oczekiwać od ptaków, dla których ekscytująca panorama miasta w dole jest czymś w rodzaju porannej telewizji?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Straż nocna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Straż nocna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Terry Pratchett: Na glinianych nogach
Na glinianych nogach
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Ostatni kontynent
Ostatni kontynent
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Piąty elefant
Piąty elefant
Terry Pratchett
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Łups!
Łups!
Terry Pratchett
Отзывы о книге «Straż nocna»

Обсуждение, отзывы о книге «Straż nocna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.