Poul Anderson - Zaklęty miecz

Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Zaklęty miecz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Alfa, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaklęty miecz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaklęty miecz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zaklęty miecz jest spragniony! Rozszczepia najtęższe żelazo. Śpiewa o rozłupanych czerepach. Gasi pragnienie w strumieniach krwi.
Trwa straszna wojna między Królestwem Elfów a chłodną krainą Trollów, które starły się w najkrwawszej z bitew. I jedyną nadzieją Elfów jest porwany przez nich młodzieniec, Skaflok…

Zaklęty miecz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaklęty miecz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przeskoczył przez skalną grań i obejrzał z dołu do góry zalane księżycem miejsce, gdzie toczył się bój. Ludzie mogliby ujrzeć tylko górski szczyt, nad którym wirowały śnieżne demony, i usłyszeć niezwykły ton w szumie wiatru. Lecz obdarzony czarodziejskim wzrokiem Skaflok dostrzegł znacznie więcej. Zobaczył ową górę jako potężny zamek, którego oszronione wieże sięgały gwiazd. Otaczały go szerokim pierścieniem czarne namioty wielkiej armii Trollów rozbite na zboczach. Jeden z namiotów był większy od pozostałych i łopotał nad nim na wietrze ciemny sztandar, a na najwyższej wieżyczce zamku powiewała chorągiew Króla Elfów. Władcy zwaśnionych ludów się spotkali.

Trollowie szturmowali elfową twierdzę. Szczekając jak psy podnosili drabiny, usiłując wspiąć się na nie, a było ich tak wielu, że zasłonili sobą podnóże murów obronnych. Mieli wiele machin wojennych: mangonele strzelające ognistymi kulami, które przelatywały ponad blankami, pełznące ku murom wieże oblężnicze pełne zbrojnych mężów, tarany do rozbijania bram i katapulty miotające wielkie głazy. Okrzyki, tupot nóg, tętent kopyt, szczęk metalu, dudnienie bębnów i granie rogów napełniały noc burzą dźwięków, od której lawiny zsuwały się ze stoków i pola lodowe dzwoniły w odpowiedzi.

Elfowie stali na blankach i odpierali ataki Trollów. Miecze rzucały świetlne refleksy, chmura strzał i włóczni przesłaniała księżyc, wrzący olej chlustał z kotłów, drabiny spadały z murów — lecz Trollowie nadal nacierali, a Elfów było niewielu. Oblężenie zbliżało się do końca.

Skaflok wyciągnął miecz. Brzeszczot z sykiem zabłysnął w chłodnej poświacie księżyca. — Hej–ha! — zawołał młodzieniec, spiął konia ostrogami i zjechał ze zbocza w śnieżnym obłoku.

Nie przedzierał się mozolnie przez wąwóz, który zagradzał mu drogę. Na jego krawędzi ścisnął kolanami boki konia i znalazł się na środku nieba, otoczony zewsząd gwiazdami. Opadł na przeciwległą krawędź z takim impetem, że aż zadzwonił zębami, ale natychmiast pomknął w górę zbocza.

Obóz Trollów był prawie pusty. Skaflok zebrał wodze tak, że jego koń stanął dęba. Wychylił się z siodła, by pochwycić żagiew z ogniska. Rozgorzała w pędzie, gdy cwałując wokół obozu kolejno podpalał namioty. Po krótkiej chwili wiele buchało już ogniem, a iskry docierały do pozostałych. Młodzieniec pośpieszył teraz do bram elfowego zamku, po drodze szykując się do walki.

Jak przedtem ścisnął uchwyt tarczy w lewej dłoni, miecz trzymał w prawej, kierując koniem kolanami i słowami. Zanim dostrzegli go Trollowie szturmujący bramę, Skaflok zarąbał trzech, a jego rumak stratował tyluż.

Później zwróciły się przeciw niemu zewnętrzne szeregi napastników. Jego miecz mknął do przodu, wirował i świszczał, rozcinał hełmy i kolczugi, ciało i kości, i powracał zlany krwią. Ten taniec śmierci trwał bez końca i Skaflok kosił Trollów niczym dojrzałą pszenicę.

Otoczyli zewsząd Imrykowego wychowanka, lecz żaden Troll nie mógł dotknąć żelaznej kolczugi i Skafloka dosięgły tylko nieliczne ciosy. Ale i tak prawie ich nie czuł, gdyż trzymał w dłoni miecz Bolwerka!

Zamachnął się i jakaś głowa spadła na ziemię. Jeszcze jeden zamach i młodzieniec rozpłatał brzuch innemu jeźdźcowi. Trzeci cios rozciął hełm, głowę i mózg wroga. Pieszy wojownik pchnął włócznią i drasnął go w ramię. Skaflok pochylił się i zarąbał Trolla. Lecz większość wrogów zginęła od kopnięć i ukąszeń jotuńskiego konia.

Szczęk i zgrzyt metalu sięgały nieba. Krew dymiła na śniegu, trupy nurzały się w zielonkawych kałużach. Jeździec na czarnym koniu ze straszliwym mieczem w dłoni górował nad polem bitwy, wyrąbując sobie drogę do bramy zamku.

— Rąb, mieczu, rąb!

Panika ogarnęła Trollów. Tłumnie rzucili się do ucieczki. Skaflok zawołał: — Hej, Alfheimie! Zwycięstwo jedzie z nami tej nocy! Zróbcie wypad, Elfowie, wyjdźcie i zabijajcie!

Pierścień ognia, płonący obóz Trollów, otaczał pole bitwy. Trollowie zobaczyli to i przerazili się. Poznali też jotuńskiego rumaka i zaczarowany miecz. Jakaż to istota walczyła z Trollheimem?

Skaflok jeździł tam i z powrotem pod bramą zamku. Jego zbryzgana krwią kolczuga połyskiwała w księżycowej poświacie i w blasku ognia, a z oczu, tak jak z miecza, strzelały niebieskie błyskawice! Drwił z wrogów i wzywał Elfów do walki.

Pełen przerażenia szept poszedł po tłumie Trollów:

— …To sam Odyn, przybył, żeby z nami wojować… nie, on ma dwoje oczu… to musi być Thor… to Loki, który zerwał łańcuchy, zbliża się koniec świata… to jest śmiertelnik opętany przez demona… to sama śmierć.

Zagrały trombity, brama otworzyła się i wyjechali z niej Elfowie. Było ich znacznie mniej niż Trollów, lecz nowa nadzieja rozjaśniała ich wymizerowane twarze i błyszczała w oczach. Na ich czele, na mlecznobiałym koniu, w koronie lśniącej w blasku księżyca, z rozwianymi włosami i brodą, narzuciwszy na kolczugę płaszcz o barwie zmierzchu, jechał Król Elfów.

— Nie spodziewaliśmy się, że jeszcze ujrzymy cię żywego, Skafloku — zawołał.

— Ale zobaczyłeś — odparł człowiek bez cienia dawnego lęku, gdyż nic już nie mogło przestraszyć tego, kto jak on, rozmawiał z umarłymi, pływał do Jotunheimu i nie miał nic do stracenia.

Król Elfów utkwił wzrok w runicznym mieczu.

— Wiem, co to za brzeszczot — mruknął — i wcale nie jestem pewny, czy dobrze się stało, że znalazł się on po stronie Alfheimu. No, cóż… — podniósł głos. — Naprzód, Elfowie!

Jego woje zaatakowali Trollów i był to krwawy bój. Miecze i topory unosiły się i opadały, opadały i znów unosiły ociekając krwią, metal zgrzytał i pękał, włócznie i strzały zasłaniały niebo, konie tratowały poległych lub, ranne, rżały boleśnie, wojownicy walczyli, jęczeli i osuwali się na ziemię.

— Hola, Trollheim! Do mnie, do mnie! — Illrede zebrał swych żołnierzy, ustawił część w klin i sam stanął na ich czele, żeby rozbić Elfów. Jego czarny ogier parskał głośno, topór nigdy nie spoczął i nigdy nie chybiał, tak że w końcu Elfowie poczęli odsuwać się od niego. Bladozielona w blasku księżyca twarz władcy Trollów ziała wściekłością, frędzle brody skręcały się, a oczy płonęły niby czarne kaganki.

Skaflok zobaczył go i zawył jak wilk. Zatoczył koniem i skierował go w stronę wrogiego wodza. Jego miecz świszczał i uderzał z łoskotem rąbiąc nieprzyjaciół, jak drwal rąbie młode drzewa. Wyglądał jak smuga błękitnego płomienia w nocy.

— Ha! — ryknął Illrede. — Rozstąpcie się! On jest mój! Popędzili ku sobie w pustej nagle przestrzeni. Ale kiedy Król Trollów zobaczył runiczny miecz, zakrztusił się i zebrał wodze koniowi.

Skaflok zaśmiał się urągliwie: — Tak, twój los się dopełnił. Mrok ogarnie ciebie i całe twoje złe plemię.

— Zło, jakiego dokonano na świecie, nigdy nie było dziełem Trollów — odparł spokojnie Illrede. — I wydaje mi się, że postąpiłeś po stokroć gorzej niż ktokolwiek z nas, przynosząc ten miecz znów na ziemię. Nie uczyniłby tego żaden Troll, bez względu na to, jaką naturą obdarzyły go Norny.

— Żaden Troll nie ośmieliłby się tego zrobić! — zadrwił Skaflok i zaatakował go.

Illrede bronił się dzielnie. Jego topór trafił jotuńskiego konia w bark. Choć rana nie była głęboka, ogier zarżał i stanął dęba. Kiedy Skaflok usiłował utrzymać się w siodle, Illrede ciął toporem.

Człowiek podstawił tarczę, która pękła, choć wychwyciła impet uderzenia. Skaflok zachwiał się. Illrede podjechał bliżej, żeby rozbić mu głowę. Hełm wgiął się i Skaflok nie stracił przytomności tylko dzięki niezwykłej sile, jakiej użyczył mu runiczny brzeszczot.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaklęty miecz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaklęty miecz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Poul Anderson - The Shield of Time
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Flandry of Terra
Poul Anderson
Poul Anderson - Delenda est
Poul Anderson
Poul Anderson - Az egyetlen játék
Poul Anderson
Poul Anderson - De Tijdpatrouille
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Komt Tijd
Poul Anderson
Poul Anderson - Le bouclier du temps
Poul Anderson
Poul Anderson - Pod postacią ciała
Poul Anderson
Отзывы о книге «Zaklęty miecz»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaklęty miecz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x