W mojej ręce pojawił się listek białego ognia.
Zawulon skrzywił się, ale ręki nie cofnął. Kiedy potwierdziliśmy umowę uściśnięciem ręki, Ciemność i Światło spotkały się pomiędzy naszymi dłońmi. Poczułem bolesne ukłucie -jakby przebito mnie tępą igłą.
– Umowa została zawarta – powiedział mag ciemności. On też się skrzywił. I jego dotknął ból.
– Masz nadzieję wyciągnąć z tego jakąś korzyść? – spytałem.
– Rzecz jasna. Zawsze i z wszystkiego mam nadzieję wyciągnąć jakąś korzyść. I zazwyczaj mi się to udaje.
Ale jakoś nie zdradza radości z powodu zawarcia tej ugody. Jeśli nawet na cokolwiek liczył zawierając ją, z pewnością miał świadomość, że wielkiego sukcesu nie odniósł.
– Dowiedziałem się, co i po co dostarczył do Moskwy kurier ze Wschodu.
Zawulon lekko się uśmiechnął:
– Świetnie. Mnie bardzo drażni ta sytuacja i bardzo się cieszę, że teraz mój niepokój udzielił się i innym.
– Zawulonie! Czy doszło kiedykolwiek do współpracy Nocnego i Dziennego Patrolu? Tak naprawdę, a nie w polowaniu na zwyrodnialców i psychopatów?
– Nie. Każda współpraca będzie przegraną którejś ze stron.
– Wezmę to pod uwagę.
– Weź.
Nawet wymieniliśmy grzeczne ukłony. Jak nie dwaj magowie walczących ze sobą sił, adept Światła i sługa Ciemności, lecz zaprzyjaźnieni ze sobą bliscy znajomi.
Potem Zawulon podszedł do nieruchomego ciała Alicji, podniósł je łatwo i przerzucił przez ramię. Sądziłem, że wyjdą ze Zmroku, ale obdarzywszy mnie protekcjonalnym uśmiechem, szef Dziennego Patrolu wszedł w portal. Jeszcze chwilkę portal istniał, potem zaczął znikać. A ja muszę iść w innym kierunku.
Dopiero teraz poczułem, jak jestem zmęczony. Zmrok lubi, kiedy się do niego wchodzi, a jeszcze bardziej – kiedy w nim dochodzi do kłótni. Zmrok to nienasycona dziewka, która radośnie wita wszystkich.
Wybrałem miejsce, gdzie było mniej ludzi, i jednym susem wyskoczyłem ze swojego cienia.
Wzrok przechodniów, jak zazwyczaj, został skierowany w przeciwnym kierunku. Wielekroć nas spotykacie, ludzie – tych ze Światła i tych z Ciemności, magów i wilkołaków, wiedźmy i uzdrowicieli – patrzycie na nas, ale nie możecie nas zobaczyć. Niech tak już pozostanie.
My możemy żyć setki, a nawet tysiące lat. Nas niełatwo zabić. I te problemy, które wypełniają ludzkie życie, dla nas to jak stres pierwszoklasisty z powodu krzywych kreseczek w zeszycie.
Ale wszystko ma swoją odwrotną stronę. Zamieniłbym się z wami, ludzie. Posiądźcie zdolność widzenia i wchodzenia w Zmrok. Weźcie ochronę Patrolu i zdolność zmieniania świadomości ludzi.
Przywróćcie mi ten spokój, którego pozbawiono mnie na zawsze!
Ktoś pchnął mnie, usuwając na bok. Krzepki, ogolony na pałę byczek, z komórką na pasie i złotym łańcuchem na szyi, zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem, wycedził coś przez zęby i rozpychając się poszedł dalej ulicą. Jego przyjaciółka, przyklejona do jego ręki, nieudolnie naśladowała jego spojrzenie, jakim drobni mafioso obdarzają roztargnionych „ćwoków".
Roześmiałem się z całego serca.
Tak, z pewnością musiałem wyglądać ciekawie!
Zmartwiały pośrodku ulicy, sprawiałem wrażenie, że zagapiłem się na wystawę z jakimiś okropnymi brązowymi statuetkami, matrioszkami o twarzach działaczy państwowych i inną tandetą.
Mógłbym wstrząsnąć całą tą ulicą. Zrobić globalną reedukację etyczną – i ta łysa pała zaczęłaby pracować jako sanitariusz w szpitalu dla psychicznie chorych, jego przyjaciółka rzuciłaby się na dworzec i odjechałaby do zupełnie zapomnianej, schorowanej matki, mieszkającej gdzieś na prowincji.
Chce się tworzyć dobro – aż ręce swędzą!
Dlatego i nie wolno.
Niech serce będzie czyste, ręce gorące, ale głowa zawsze musi być chłodna.
Jestem zwykłym, przeciętnym Innym. Nie mam i nie będę miał takiej mocy jak Hesser czy Zawulon. Może dlatego wyrobiłem sobie własny pogląd na to, co się dzieje. I nawet nieoczekiwanym podarkiem – prawem do magicznego działania na rzecz Światła – nie mogę się posłużyć. To będzie potrzebne w rozgrywce, która toczy się poza mną.
A moja szansa to wyjść z gry.
I uprowadzić Świetlane.
Złamać w ten sposób tak długo przygotowywaną operację Nocnego Patrolu! Przestać być agentem operacyjnym! Stać się przeciętnym magiem Światła, posługującym się drobiną swoich mocy. I to w najlepszym wypadku, w gorszym – czeka mnie wieczny Zmrok.
Dzisiaj, dzisiaj o północy…
Gdzie? I kto? Czyją Księgę Przeznaczenia otworzy czarodziejka?
Jak powiedziała Olga, operacje przygotowywano dwanaście lat. Dwanaście lat szukali Wielkiej Czarodziejki, zdolnej wziąć do ręki bezużyteczny do tej pory kawałek kredy.
Stop!
Zakrzyknąłbym na cały Arbat, jakim jestem durniem. Ale moja twarz i tak była dostatecznie wymowna.
Po co wypowiadać na głos wszystko, co wypisane na fizjonomii.
Wielcy magowie planują swoje posunięcia na wiele ruchów naprzód. W ich grze nie ma przypadków. Są hetmani i są pionki. Ale nie ma zbędnych figur!
Igor.
Chłopak, który o mało co nie stał się ofiarą polowania, na które nie udzielono licencji. Z tego powodu wszedł po raz pierwszy w Zmrok w takim stanie duszy, który skłaniał go ku Ciemności. Chłopak, którego los jest jeszcze nieokreślony, a aura zachowuje tęczowe poblaski dziecięcej aury. Tak, niezwykły przypadek, przeżyłem wstrząs, kiedy go po raz pierwszy zobaczyłem.
Zdziwiłem się – i zapomniałem. Kiedy tylko dowiedziałem się, że potencjalne zdolności chłopca były sztucznie zawyżone przez szefa – po to aby odwlec uwagę Ciemności i Igor choć trochę mógł oprzeć się wampirom…
Tak więc był dla mnie i osobistą porażką, przecież ja pierwszy określiłem go jako Innego, i dobrym jeszcze człowiekiem, i przyszłym przeciwnikiem w wiecznej walce Dobra i Zła. Jedynie gdzieś tam na dnie pozostała pamięć o nieokreślonym Przeznaczeniu.
Jeszcze może zostać kimkolwiek. Nieustalony potencjał przyszłości. Otwarta książka… Księga Przeznaczenia.
Oto kto stanie przed Swietłaną, kiedy ona weźmie do ręki kredę. I stanie z radością – gdy tylko Hesser rozsądnie i poważnie objaśni mu, o co chodzi. A on umie przekonywać. Szef Nocnego Patrolu, dowódca adeptów Światła w Moskwie, wielki starożytny mag Hesser opowie o naprawianiu błędów. I to będzie prawda. Powie o wielkiej przyszłości, która czeka Igora. I to, w tym właśnie problem, też okaże się prawdą! Ciemność może składać tysiące protestów – Inkwizycja bez wątpienia weźmie pod uwagę fakt, że na początku chłopak ucierpiał wskutek ich działań.
A Swietłanie, z pewnością, opowiedzą, że porażka z Igorem mnie wciąż przygniata. Ze w znacznym stopniu chłopak cierpiał z tego powodu, że Patrol był zajęty jej, Świetlany, ratowaniem.
Nawet się nie zawaha.
Wysłucha wszystko, co powinna zrobić.
Dotknie kredy, zwykłej kredy, którą można rysować „klasy" na asfalcie albo napisać „2+2=4" na szkolnej tablicy.
I zacznie przykrawać przeznaczenie, które przecież i tak jeszcze nie jest określone…
Kim mają zamiar go uczynić?
Liderem, wodzem, przywódcą nowych partii i rewolucji?
Prorokiem jeszcze nie wymyślonej religii?
Myślicielem, który stworzy nowy system socjologiczno-filozoficzny?
Muzykiem, poetą, pisarzem, którego twórczość zmieni świadomość milionów?
Ile lat w przyszłości trwać będzie realizacja niespiesznego planu Światła?
Tak, tego, co dostaje Inny od Natury, nie da się zmienić. Igor będzie bardzo słabym, słabiutkim magiem. Dzięki oddziaływaniu Patrolu w końcu jednak zostanie magiem Światła.
Читать дальше