– Zawulon… – wyszeptała Alicja.
Pięć metrów od nas z bruku wystrzelił w niebo fioletowy promień. Wybuch oślepiał, bezwiednie zmrużyłem oczy, a kiedy znowu spojrzałem w tym kierunku, w szarej mgle zawisł granatowo-czarny pęcherz. Z niego powoli wydobywało się coś szczeciniastego, porośniętego łuską, z trudem przypominające człowieka. Zawulon szedł na zew przez drugą albo trzecią warstwę Zmroku, w porównaniu z którym tutejszy czas był tak powolny jak ludzki – dla nas.
Nagle poczułem bezsilność, do której, wydawałoby się, dawno powinienem już przywyknąć. Możliwości, którymi tak łatwo posługiwali się Zawulon lub Hesser, były nie tyle nie do osiągnięcia, ile raczej dla mnie niedostępne…
– Zawulon! – trzymając jak poprzednio ręce za plecami, Alicja rzuciła się dziwacznemu monstrum w objęcia. Przytuliła się do niego, przycisnęła twarz do kłującej łuski. – Pomóż, pomóż mi…
Oczywiście Zawulon zjawił się w postaci demona nie dlatego, by wywrzeć na mnie wrażenie. W postaci ludzkiej nie przeżyłby ani minuty w tych najgłębszych warstwach Zmroku. A musiał zapewne przemierzać drogę kilka godzin albo nawet i dni.
Monstrum obrzuciło mnie spojrzeniem swoich wąskich oczu. Z paszczy wysunął się długi, rozdwojony język, prześliznął się po głowie Alicji, zostawiając na włosach krople białego śluzu. Długimi pazurami ujął Alicję za podbródek, delikatnie unosząc jej głowę – ich spojrzenia spotkały się. Wymiana informacji była błyskawiczna.
– Głupia! – zaryczał demon. Język wciągnął do paszczy między dwoma kłapnięciami, o mało co nie przygryzłszy go kłami. – Zachłanna idiotka!
Tak. Mała szansa na otrzymanie prawa do oddziaływania trzeciej rangi.
Krótki ogon demona uderzył Alicję po nogach, przewracając ją na ziemię i rozrywając jej jedwabną sukienkę,. Oczy monstrum zaświeciły się, niebieska poświata okryła wiedźmę, która nagle skamieniała.
Nikt Alicji nie pomoże.
– Mogę już odprowadzić aresztowaną, Zawulonie? – spytałem.
Stał, trochę chwiejąc się na krzywych łapach. Pazury to wciągał, to wysuwał z palców. Potem zrobił krok, stając pomiędzy mną i nieruchomą dziewczyną.
– Proszę potwierdzić zgodność z prawem aresztowania – powiedziałem.
– Inaczej będę musiał zwrócić się o pomoc.
Demon zaczął swoją transformację. Zmieniały się proporcje ciała, łuski zostały wchłonięte, podobnie ogon, a penis przestał przypominać nabitą gwoździami maczugę. Potem na Zawulonie pojawiło się ubranie.
– Poczekaj, Antoni.
– Na co mam czekać?
Twarz maga była nieprzenikniona. Wydaje się, że jako demon odczuwał znacznie silniej emocje albo nie uważał, że należy je skrywać.
– Potwierdzam obietnicę złożoną przez Alicję.
– Co?
– Jeśli sprawie nie zostanie nadany oficjalny bieg, Dzienny Patrol pogodzi się z dowolnym twoim oddziaływaniem do trzeciego poziomu włącznie.
Wyglądał zupełnie poważnie.
Przełknąłem ślinę. Otrzymać taką obietnicę od szefa Dziennego Patrolu…
– Ciemności nie wierz nigdy.
– Każde oddziaływanie do drugiego poziomu. Włącznie.
– Tak bardzo nie chcesz skandalu? – spytałem. – Czy też ona jest ci do czegoś potrzebna?
Nagły skurcz przebiegł po twarzy Zawulona:
– Potrzebna. Jaja kocham.
– Nie wierzę.
– Jako szef Dziennego Patrolu Moskwy proszę ciebie, członku Patrolu Antoni, o polubowne zakończenie sprawy. Jest to możliwe, ponieważ moja podopieczna Alicja Donnikowa nie zdążyła wyrządzić poważnej szkody ludziom. Jako kompensacja za jej próbę – Zawulon specjalnie zaakcentował ostatnie słowo – wywarcia nielegalnego magicznego oddziaływanie trzeciego poziomu, Dzienny Patrol pogodzi się z dowolnym oddziaływaniem na rzecz Światła do drugiego poziomu włącznie, które ty przedsięweźmiesz. Nie proszę o utajnienie tej umowy. Nie widzę żadnych ograniczeń dla twojego oddziaływania. Podkreślam, że za popełnione wykroczenie członkini Patrolu Alicja poniesie surową karę. Niech Ciemność będzie świadkiem moich słów.
Lekkie, bardzo lekkie drżenie… Podziemny bulgot, ryk zbliżającego się huraganu. W dłoni Zawulona pojawiła się i zaczęła wirować miniaturowa czarna kulka.
– Masz moje słowo – rzekł Zawulon.
Oblizałem wargi i spojrzałem na skutą zaklęciem Alicję. Kanalia, nie ma co. Mam też z nią stare porachunki.
Może właśnie dlatego nie mam ochoty na polubowne załatwienie sprawy. A nie ze względu na niebezpieczeństwo wiążące się z zawarciem umowy z Ciemnością? Alicja próbowała z pomocą piramidki Mocy przejąć część życiowej energii kogoś z ludzi. To magia czwartego albo trzeciego poziomu. Ja natomiast będę mógł dokonać oddziaływania drugiego poziomu. A to – wiele, bardzo wiele. Faktycznie – globalne oddziaływanie! Miasto, w którym przez dobę nie zostanie popełnione żadne przestępstwo. Genialny i jednoznacznie dobry wynalazek. Ile razy w historii Nocnego Patrolu było nam potrzebne prawo na oddziaływanie trzeciego-czwartego poziomu, a prawa nie mieliśmy i trzeba było działać na chybił trafił, ze strachem oczekując rewanżowego posunięcia!
A tu – oddziaływanie drugiego stopnia, faktycznie za darmo.
– Niech Światło będzie świadkiem twoich słów – powiedziałem. I wyciągnąłem rękę do Zawulona.
Nigdy dotąd nie wzywałem na świadka głównych Mocy. Jedynie wiedziałem, że na to nie potrzeba żadnych specjalnych zaklęć. Zresztą gwarancji, że Światło zniży się do rozpatrywania naszych spraw, było bardzo mało.
W mojej ręce pojawił się listek białego ognia.
Zawulon skrzywił się, ale ręki nie cofnął. Kiedy potwierdziliśmy umowę uściśnięciem ręki, Ciemność i Światło spotkały się pomiędzy naszymi dłońmi. Poczułem bolesne ukłucie -jakby przebito mnie tępą igłą.
– Umowa została zawarta – powiedział mag ciemności. On też się skrzywił. I jego dotknął ból.
– Masz nadzieję wyciągnąć z tego jakąś korzyść? – spytałem.
– Rzecz jasna. Zawsze i z wszystkiego mam nadzieję wyciągnąć jakąś korzyść. I zazwyczaj mi się to udaje.
Ale jakoś nie zdradza radości z powodu zawarcia tej ugody. Jeśli nawet na cokolwiek liczył zawierając ją, z pewnością miał świadomość, że wielkiego sukcesu nie odniósł.
– Dowiedziałem się, co i po co dostarczył do Moskwy kurier ze Wschodu.
Zawulon lekko się uśmiechnął:
– Świetnie. Mnie bardzo drażni ta sytuacja i bardzo się cieszę, że teraz mój niepokój udzielił się i innym.
– Zawulonie! Czy doszło kiedykolwiek do współpracy Nocnego i Dziennego Patrolu? Tak naprawdę, a nie w polowaniu na zwyrodnialców i psychopatów?
– Nie. Każda współpraca będzie przegraną którejś ze stron.
– Wezmę to pod uwagę.
– Weź.
Nawet wymieniliśmy grzeczne ukłony. Jak nie dwaj magowie walczących ze sobą sił, adept Światła i sługa Ciemności, lecz zaprzyjaźnieni ze sobą bliscy znajomi.
Potem Zawulon podszedł do nieruchomego ciała Alicji, podniósł je łatwo i przerzucił przez ramię. Sądziłem, że wyjdą ze Zmroku, ale obdarzywszy mnie protekcjonalnym uśmiechem, szef Dziennego Patrolu wszedł w portal. Jeszcze chwilkę portal istniał, potem zaczął znikać. A ja muszę iść w innym kierunku.
Dopiero teraz poczułem, jak jestem zmęczony. Zmrok lubi, kiedy się do niego wchodzi, a jeszcze bardziej – kiedy w nim dochodzi do kłótni. Zmrok to nienasycona dziewka, która radośnie wita wszystkich.
Читать дальше