Rachel Caine - Wyklęta

Здесь есть возможность читать онлайн «Rachel Caine - Wyklęta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wyklęta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyklęta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowa seria autorki bestsellerowych „Wampirów z Morganville”.
Byłam dżinnem ognia i powietrza, a zostałam skazana na życie w ciele śmiertelniczki.
Kiedyś Cassiel była potężnym dżinnem. Mogła wszystko poza jednym – nigdy nie powinna była sprzeciwiać się swemu panu.
Za odmowę wypełnienia rozkazu zostaje skazana na ludzką postać i życie wśród śmiertelników. Żeby przetrwać, musi szukać pomocy u Strażników Pogody – ludzi obdarzonych mocą panowania nad żywiołami… i odwiecznych wrogów dżinnów. Ale najtrudniej jest jej radzić sobie z własnymi ludzkimi słabościami, zwłaszcza z uczuciem do pewnego Strażnika. Lecz gdy zawiśnie nad nim potworna groźba, ludzkie słabości mogą się okazać najskuteczniejszą bronią Cassiel…

Wyklęta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyklęta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jechaliśmy niemal przez godzinę, a moje instynkty – odziedziczone po dżinnach oraz te ludzkie, cielesne – odezwały się, żądne krwi. Znaleźliśmy się bardzo blisko celu, tak blisko, że jedynie pas horyzontu zdawał się oddzielać nas od Isabel.

Uważaj, ostrzegała ostrożna część mnie. Oni będą walczyć, by ją zatrzymać.

– Kolorado! – krzyknął Luis, kiedy minęliśmy w pędzie wielką tablicę. Mało mnie obchodziły granice stanów. Trop wskazywał, że Isabel znajduje się zaledwie kilka kilometrów przed nami, i zamierzałam dogonić porywaczy. – Cholera! Cassiel, zwolnij… gliny!

Dostrzegłam wóz patrolowy, kiedy go mijaliśmy, zaczajony na polnej drodze obok autostrady. Zerknęłam we wsteczne lusterko, by sprawdzić, czy policja ruszy za nami w pościg.

Ruszyła.

– Zatrzymaj się! – wrzeszczał do mnie Luis. – Nie zgubisz ich na prostej szosie; wyhamuj!

Zwolniłam. Nie było to takie proste. Instynktownie chciałam kontynuować pogoń za porywaczami i choć wiedziałam, że Luis ma rację, nie miałam też ochoty dawać za wygraną.

Radiowóz zatrzymał się za nami i wysiadło z niego dwóch ludzi. Jeden z nich podszedł, podczas gdy drugi pozostał w aucie.

– Proszę zejść z motoru – nakazał policjant. Był wielkim, zwalistym facetem, z trochę nieprzeniknionym i zarazem uprzejmym wyrazem twarzy. Ciemne okulary przesłaniały mu oczy, podobnie jak czapka z daszkiem. Sprawił na mnie wrażenie kanciastego sztywniaka.

Przełożyłam nogę przez siedzenie, Luis zrobił to samo, a kiedy już zeszliśmy z motocykla, policjant wyciągnął broń i przycisnął mi ją mocno do klatki piersiowej, dokładnie na wysokości mojego kruchego ludzkiego serca.

– Nie ruszać się – rzucił. Luis zamarł, nie ważąc się protestować i zapłacił za to; drugi z policjantów wyszedł z wozu, złapał go za kołnierz i pchnął na rozgrzany metal karoserii samochodu.

A potem przystawił lufę rewolweru do jego karku.

– Na ziemię – powiedział ten, który pilnował mnie. – Twarzą w dół. No, już!

Asfalt okazał się gorący i lepki, ale nie miałam specjalnego wyboru. Mogłam wprawdzie stawiać opór, ale wątpię, czy pomogłabym w ten sposób Luisowi i sobie. Wypadki mogły potoczyć się w sposób nieprzewidywalny, poza tym nie rozumiałam reakcji policjantów. Wydawała się za ostra jak na przewinienie, polegające na przekroczeniu dozwolonej prędkości.

– Ręce! – ryknął policjant. Poczułam nacisk twardego kolana pośrodku swoich pleców i przemieściłam ramiona za siebie. Gliniarz zatrzasnął chłodny metal na moich nadgarstkach i, szarpiąc mocno za kajdanki, poderwał mnie w górę, na kolanach. Ból przeszył mi naciągnięty bark i powstrzymałam grymas. – W porządku, ty suko, masz minutę, żeby powiedzieć mi to, co chcę usłyszeć. Kapujesz? – Przycisnął mi broń mocniej do głowy. – Kapujesz?

– Tak – odparłam. Strażnik Ognia potrafiłby unieszkodliwić broń palną. Być może zrobiłby to również Strażnik Ziemi, wyginając metal lufy, jednak unieszkodliwianie broni palnej należało do umiejętności, jakich Luis nie posiadał, a ja również tego nie umiałam.

Nie wiedziałam, jakie pytanie chce zadać policjant i byłam zaskoczona, kiedy je wypowiedział, chłodnym napiętym głosem:

– Gadaj, co się stało z moim synem.

Nie miałam pojęcia, o czym mówi, i przelotnie zerknęłam na Luisa, który leżał twarzą w dół w masce wozu. Jego ciemne włosy były wilgotne i oblepiały mu głowę. Wydawał się zdesperowany i wściekły.

Niebezpiecznie zdesperowany i rozwścieczony.

– O czym wy gadacie? – rzucił Luis. – Puśćcie ją! Trzymający go policjant pchnął go jeszcze mocniej.

– Zaniknij się.

– Nie, nic z tego! Policja stanu Kolorado ma kamery w swoich wozach, tak? Uśmiechnijcie się do nich, dupki, bo przyskrzynią was za brutalność!

– Luis! Przestań! – krzyknęłam i wykręciłam się na tyle, by zobaczyć skraj twarzy policjanta, który przystawiał mi broń do głowy. – Nie wiem, o czym pan mówi. Co jest z pańskim synem?

Było to bardzo ryzykowne pytanie. Wyczułam gwałtowną furię kipiącą w gliniarzu i mało brakowało, by pociągnął za spust i zastrzelił mnie.

– Co z moim synem? – powtórzył. Zacisnął dłoń na moich różowych włosach i boleśnie szarpnął mi głowę do tyłu. – Co z moim synem? Chyba sobie robisz ze mnie jaja.

– Randy – powiedział drugi policjant. – Ten gość ma rację. Jesteśmy tu na widoku. Jak chcesz się czegoś dowiedzieć, to nie maglujmy ich tutaj, na poboczu.

– Te kamery można rozwalić – stwierdził Randy.

– Może i tak, ale co z przejeżdżającymi samochodami?

Randy zawahał się. a potem chwycił kajdanki i postawi! mnie na nogi. Szarpnął moje ramię, nakazując iść w stronę wozu policyjnego, podczas gdy jego partner otworzył tylne drzwi i wepchnął Luisa do środka. Luis się nie szarpał, ale kiedy zbliżyłam się do tego pojazdu, mieszanina odorów – nagrzanego metalu, wymiocin, rozpaczy, potu, krwi, zatęchłego powietrza i fetor plastiku – sprawiła, że wiele kosztowało mnie, żeby nie stawiać oporu.

Nie. W końcu musiałam się nauczyć radzić sobie ze swoimi problemami, a teraz, ze spluwą wycelowaną w moją głowę, miałam ku temu idealną okazję.

Kiedy znalazłam się już w policyjnym wozie, powiedziałam sobie, że nie jest aż tak źle, było to jednak zbyt oczywiste kłamstwo, które rozsypało się, gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za mną. Powietrze było duszące i cuchnące. Zakasłałam, ledwie powstrzymując odruch wymiotny i starając się nie rzucać jak zwierzę schwytane w sidła.

Jestem dżinnem. To nic, to nic, nic.

Nie. Zostałam uwięziona. A więzienie to coś, czego dżinn nie znosi.

Policjant o imieniu Randy oraz jego kolega wsiedli do auta, które aż zakołysało się pod ich ciężarem, i wyjechaliśmy na szosę.

– Nic ci nie jest? – spytał mnie Luis cichym głosem. Skinęłam głową, ze ściśniętym gardłem, nie mogąc się odezwać. Nigdy nie przepadałam za zamkniętymi pojazdami, ale ten wydawał się wyjątkowo paskudny i ciasny. – Nie zrób niczego głupiego.

– Tak, słuchaj swojego koleżki – powiedział do mnie Randy. Przejechaliśmy jakieś osiem kilometrów od miejsca, gdzie pozostawiłam motocykl, a teraz Randy zjechał z szosy w prawo, na ledwie widoczną boczną ścieżkę.

Wóz kołysał się na niej i podskakiwał, wyrzucając w górę tumany kurzu i fontanny kamyków.

Kiedy już znikła z widoku szosa za nami, policjant zatrzymał samochód i zgasił silnik. Słychać było tylko tykanie stygnącego metalu i nieustanne ciche dźwięki w głośnikach radia.

– Wysiadać – polecił Randy. Jego partner rzucił mu niespokojne spojrzenie, ale nie zaprotestował. Razem z Randym otworzyli drzwi i wywlekli nas z tylnego siedzenia na otwartą przestrzeń. Gorące powietrze owiało pot, który spływał mi po plecach, i zadrżałam.

Randy znowu wyciągnął broń i gapił się na mnie swoimi chłodnymi piwnymi oczami. Był twardzielem, jednak nie wyczuwałam w nim prawdziwego okrucieństwa. Może tylko desperację.

– No – powiedział. – Zaczynamy od nowa. Gdzie mój syn?

Luis pokręcił przecząco głową.

– Nie wiemy, o czym pan mówi, panie władzo. Naprawdę nie wiemy.

Randy wsunął lufę rewolweru pod podbródek Luisa, a Luis przymknął oczy, aby ukryć czającą się w nich wściekłość lub strach. Nie poruszył się, ale dostrzegłam, jak napinają się mięśnie na jego wytatuowanych ramionach.

I przypomniał mi się jego brat, który zginął od kuli.

– Zabiję tego gościa – oznajmił Randy. – A wtedy przypomnisz sobie, o czym mówię. Co ty na to?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wyklęta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyklęta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rachel Caine - Kicking It
Rachel Caine
Rachel Caine - Fall of Night
Rachel Caine
Rachel Caine - Unbroken
Rachel Caine
libcat.ru: книга без обложки
Rachel Caine
Rachel Caine - Gale Force
Rachel Caine
Rachel Caine - Feast of Fools
Rachel Caine
Rachel Caine - Midnight Alley
Rachel Caine
Rachel Caine - Dead Girls' Dance
Rachel Caine
Rachel Caine - Undone
Rachel Caine
Rachel Caine - Devil's Bargain
Rachel Caine
Rachel Caine - Thin Air
Rachel Caine
Rachel Caine - Chill Factor
Rachel Caine
Отзывы о книге «Wyklęta»

Обсуждение, отзывы о книге «Wyklęta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x