Rachel Caine - Maskarada szaleńców

Здесь есть возможность читать онлайн «Rachel Caine - Maskarada szaleńców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Maskarada szaleńców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Maskarada szaleńców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nad Morganville zbierają się cienie… Wkrótce rozpocznie się walka, która zdecyduje o losach miasta i jego mieszkańców…
Do Morganville wrócił Bishop, potężny wampir, który zamierza przejąć władzę i zaprowadzić nowy krwawy porządek. Myśli siedemnastoletniej Claire zaprząta jednak coś innego: piękna i niebezpieczna wampirzyca ze świty Bishopa zapragnęła jej chłopaka i robi wszystko, żeby go zdobyć.
Lecz prawdziwy koszmar zaczyna się, gdy Claire odkrywa, jakie zamiary ma Bishop wobec żywych i umarłych. I jaką potworną pułapkę zastawił na śmiertelnych mieszkańców Morganville…

Maskarada szaleńców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Maskarada szaleńców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Że fajne, to nam nic nie daje. Claire?

– Co? – Przez kilka sekund wpatrywała się w niego, a wreszcie powiedziała: – Racja. Tak. Zadzwonię do Amelie jeszcze raz. – Wyciągnęła z kieszeni komórkę. Była nowa i Claire dostała ją z kilkoma numerami już wpisanymi do pamięci. Jeden z nich był numerem telefonu Amelie, założycielki Morganville. Najważniejszej wampirzycy. W pewnym sensie szefowej Claire. W Morganville używało się zwykle terminu: Patron, ale Claire od początku wiedziała, że to tylko takie ładniejsze określenie właściciela. Znów włączyła się poczta. Claire zostawiła kolejną rozpaczliwą wiadomość, żeby „Przyjechała do nich do domu, jeśli można prosić, bo potrzebują pomocy”, a potem się rozłączyła. Popatrzyła w milczeniu na Eve, która westchnęła i sięgnęła po telefon i wybrała jakiś inny numer.

– Cześć – przywitała się, kiedy ktoś z drugiej strony odebrał. – Chcę pogadać z szefem. – Długa pauza, w czasie której Eve miała taką minę, jakby szykowała się na coś naprawdę niemiłego. – Oliver. Mówi Eve. Daruj sobie opowiadanie mi, jak ci miło, że dzwonię, bo nie jest ci miło, a ja dzwonię, bo mam sprawę, więc odpuśćmy sobie te bzdury. Zaczekaj. Eve przekazała telefon Claire, która bezgłośnie powiedziała „Jesteś pewna?” Eve pokazała jej gestem, że ma słuchawkę przyłożyć do ucha.

Claire zrobiła to niechętnie.

– Oliver? – Usłyszała cichy chichot.

– No proszę – powiedział. Właściciel kawiarni Common Grounds głos miał ciepły, taki, że kiedy go po raz pierwszy spotkała, myślała, że to zwyczajny, miły facet. – Nasza mała Claire.

Eve nie chciała tego słuchać, więc powiem to tobie – miło, że zwracasz się do mnie, gdy masz kłopoty. Bo rozumiem, że masz kłopoty. Nie zapraszasz, żebym wpadł z wizytą?

– Ktoś tu jest – powiedziała bardzo cicho. – U nas, w Domu Glassów.

Oliver przestał udawać przyjaciela i warknął:

– Jeśli macie włamywacza, dzwoń na policję. Nie jestem waszą firmą ochroniarską. To dom Michaela, Michael może…

– Michael nic nie może i uważam, że nie mamy po co wzywać policji. Ten facet mówi, że nazywa się Bishop. Chce rozmawiać z Amelie, ale nie mogę się do niej…

Oliver jej przerwał.

– Trzymajcie się od niego z daleka – ostrzegł i tym razem w jego głosie pojawił się niepokój. – Nic nie róbcie. Nic nie mówcie. Przyjaciołom powtórz to samo, a zwłaszcza Michaelowi, jasne? To dla was o wiele za poważna sprawa. Sam znajdę Amelie. Róbcie, co każe, cokolwiek wam każe, dopóki nie przyjedziemy.

I Oliver się rozłączył.

– Mówi, że mamy robić to, co teraz – powiedziała Claire. – Wykonywać polecenia i czekać na pomoc.

– Fantastyczna rada – prychnął Shane. – Przypomnij mi, żebym na takie właśnie okazje schował pod zlewem w kuchni podręczny zestaw do zabijania wampirów.

– Nic nam nie będzie – pocieszała ich Eve. – Claire ma przecież bransoletkę. – Złapała Claire za nadgarstek i uniosła jej rękę, żeby widać było delikatnie pobłyskującą identyfikacyjną bransoletkę, bransoletkę, która zamiast imienia Claire miała wygrawerowany symbol Amelie. Identyfikował ją jako jej własność, jako kogoś, kto zobowiązał się ciałem i duszą służyć jakiemuś wampirowi w zamian za pewną formę ochrony i przywilejów. Nie chciała tego zrobić, ale kiedy się decydowała, czuła, że nie ma innego wyjścia, jeśli chce zapewnić bezpieczeństwo swoim przyjaciołom. A już zwłaszcza Shane'owi, który zdążył dość mocno nadepnąć wampirom na odcisk.

Wiedziała, że ta bransoletka sama w sobie też może stanowić pewne ryzyko, ale przynajmniej zobowiązywała Amelie (i być może nawet Olivera) do przyjścia jej na pomoc w razie zagrożenia ze strony innych wampirów.

Teoretycznie.

Claire wsunęła telefon do kieszeni. Shane wziął jej ręce z czułością, dzięki czemu poczuła się nieco bezpieczniej, przynajmniej w tej chwili.

– Jakoś to przetrwamy – powiedział. Ale kiedy próbował ją pocałować, skrzywił się. Dotknęła ręką jego brzucha.

– Boli cię – domyśliła się.

– Tylko kiedy się pochylam. A poza tym od kiedy zrobiłaś się taka niziutka?

– Od pięciu minut. – Przewróciła oczami, dostosowując się do jego tonu, ale się martwiła. Zgodnie z regułami obowiązującymi w Morganville podczas rekonwalescencji Shane był poza zasięgiem wampirów; biała plastikowa bransoletka, którą dostał w szpitalu, stanowiła dla ich informację, że nie wolno im tknąć Shane'a.

Czy ich goście grali zgodnie z tymi regułami? Niekoniecznie. Bishop nie był wampirem z Morganville. Był kimś innym. Kimś znacznie gorszym.

– Shane, powiedz prawdę, bardzo cię boli? – spytała szeptem. Zmierzwił jej krótkie włosy, a potem pocałował w czubek głowy.

– Nic mi nie jest – zapewnił. – Potrzeba czegoś więcej niż punka z nożem sprężynowym, żeby pokonać Collinsa. Możesz być spokojna.

Nie musiał mówić, że teraz byli w znacznie większym niebezpieczeństwie.

– Nie rób niczego głupiego – poprosiła Claire. – Albo sama cię zabiję.

– Auć, dziewczyno. A gdzie się podziała nasza miłość?

– Zmęczyły ją ciągłe wizyty u ciebie w szpitalu. – Przez kilka długich sekund patrzyła mu w oczy. – Cokolwiek chodzi ci po głowie, nie rób tego. Musimy zaczekać. Musimy.

– Tak, wszystkie wampiry tak mówią. To musi być prawda. – Z przykrością słyszała nienawiść w jego słowach. Ile razy tak mówił, myślała zawsze o Michaelu, o tym, jak cierpiał, kiedy nienawiść Shane'a wybuchała. Michael przecież nie chciał być wampirem i teraz próbował z tym żyć najlepiej, jak potrafił. Shane wcale mu tego nie ułatwiał.

– Posłuchaj. – Shane ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej w oczy z przejęciem. – A może zabrałabyś Eve i wyniosłybyście się stąd? Nie obserwują cię, a ja was osłonię.

– Nie. Nie zostawię rodziców. Nie zostawię ciebie.

Nie mieli czasu dłużej dyskutować, bo z salonu dobiegł ich głośny brzęk. Drzwi do kuchni otworzyły się i stanął w nich Michael trzymany za gardło przez przystojnego młodego wampira, który przyjechał z Bishopem. Pchnął Michaela na ścianę.

Ten drugi wampir warknął i otworzył usta, pokazując wielkie, ostre kły, które zabłysły jak ostrza noży. Kły Michaela zabłysły tak samo, a Claire odruchowo się cofnęła.

– Puść go! – krzyknął Shane.

Michael wykrztusił:

– Zostaw!

Shane jednak, oczywiście, nie słuchał i chwyt, jakim Claire złapała go za ramię, też nie wystarczył, żeby go powstrzymać.

Powstrzymała go Eve, która złapała wielki nóż. Rzuciła Shane'owi wściekłe ostrzegawcze spojrzenie, a potem obróciła się i wymierzyła nóż w wampira, który trzymał Michaela.

– Ty! Puszczaj go!

– Gdy przeprosi – warknął wampir i znów pchnął Michaela na ścianę. Naczynia w szatkach kuchennych zadzwoniły. Nie, to nie był efekt uderzenia, tę niską w tonacji wibrację wytwarzała kuchnia. Ściany, podłoga… Cały dom. Zupełnie jak jakiś ostrzegawczy pomruk.

– Lepiej go puść – odezwała się Claire. – Nie czujesz tego?

Wampir spojrzał na nią ze złością, zmrużył oczy, a jego źrenice zaczęły się rozszerzać.

– Co wy robicie?

– My nic. – Eve nadal ściskała nóż w ręku. – To ty to robisz.

Ten dom nie lubi, kiedy ktoś źle traktuje Michaela. Lepiej odsuń się od niego, zanim stanie się coś złego.

Wampir myślał, że Eve blefuje – Claire widziała to w jego oczach – ale nie widział też specjalnego powodu, żeby bez potrzeby ryzykować. Puścił Michaela, a wargi wykrzywił mu pełny pogardy uśmiech.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Maskarada szaleńców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Maskarada szaleńców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rachel Caine - Prince of Shadows
Rachel Caine
Rachel Caine - Wyklęta
Rachel Caine
Rachel Caine - Unbroken
Rachel Caine
libcat.ru: книга без обложки
Rachel Caine
Rachel Caine - Gale Force
Rachel Caine
Rachel Caine - Feast of Fools
Rachel Caine
Rachel Caine - Midnight Alley
Rachel Caine
Rachel Caine - Dead Girls' Dance
Rachel Caine
Rachel Caine - Undone
Rachel Caine
Rachel Caine - Devil's Bargain
Rachel Caine
Rachel Caine - Thin Air
Rachel Caine
Rachel Caine - Chill Factor
Rachel Caine
Отзывы о книге «Maskarada szaleńców»

Обсуждение, отзывы о книге «Maskarada szaleńców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x