Marina Diaczenko - Następca

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Następca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Następca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Następca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trzeci tom serii fantasy "Tułacze" ("Siktalcy").
Minęło wiele lat od chwili, gdy klątwa Tułacza została zdjęta z Egerta Solla. Świat się zmienił, lecz magowie jak dawniej oczekują z lękiem nadejścia Trzeciej Siły. Złoty Amulet znowu pokrywa się rdzą. Nie wiadomo, kto będzie następnym Wieszczbiarzem.
Wszystkie nadzieje i obawy świata skupia w sobie jeden człowiek: syn Torii Soll, nazwany Luarem. Lecz Luar okazuje się nie być synem Egerta Solla, a efektem gwałtu na Torii, jakiego dokonał w lochach Zakonu okrutny Fagirra. On także pożądał Amuletu.
Gdy prawda o tym, co zaszło w sali tortur i czyim synem jest Luar wychodzi na jaw, Egert Soll wpada w rozpacz, a Toria wyrzeka się syna i osuwa w otchłań szaleństwa. Soll szuka śmierci gromiąc oddziały rozbójników, a Luar poszukuje Wieszczbiarza.
A Trzecia Siła coraz mocniej dobija się do Wrót Światów.

Następca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Następca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Goście powoli przechodzili zza stołu na podwórze. Ukłoniliśmy się w odpowiedzi na grzecznościowe oklaski i zagraliśmy Farsę o rogaczu, Trirusa prostaka i Chciwą pastuszkę.

Setny raz przyszło mi obserwować, jak obca, obojętna publiczność staje się wesoła i oswojona. Tego wieczoru owa metamorfoza dokonała się bardzo szybko.

Nawet stareńki rektor wplatał w ogólne śmiechy swoje dźwięczne „hi, hi”. Grupa mieszczan prędko okazała się gromadą naszych wielbicieli. Zaróżowiły się policzki żon profesorów, a ich mężowie pohukiwali nie gorzej od swych studentów. Dawało nam to impuls do większych starań, jakbyśmy pracowali nie dla pieniędzy, lecz jedynie dla powszechnego zadowolenia. Nawet Gezina wzniosła się na szczyty swoich możliwości, a Flobaster dosłownie przechodził samego siebie.

Egert Soll śmiał się jak szalony, jego małżonka także się uśmiechała. Siedzący w pierwszym rzędzie Luar nerwowo skubał brzeg kurtki, męcząc się w oczekiwaniu pantomimy.

W końcu Mucha ogłosił krótką przerwę. Widzowie pozostali na miejscach, radośnie popijając wino. Za kulisami natomiast nastąpiły gorączkowe przygotowania do występu mającego być gwoździem programu.

Gezina i Mucha pomogli Luarowi założyć fałdzistą szarą opończę z kapturem, która na szczęście znalazła się w naszych zbiorach. Nikt z nas nie wiedział, czy rzeczywiście tak się nosili mnisi z Zakonu Łaszą, lecz w końcu chodziło o symbol, nie o realizm. Najważniejsze, żeby widzowie zrozumieli, o co chodzi.

Barian i Gezina włożyli maski, bardzo drogie i piękne, chociaż wcale niepodobne do twarzy państwa Sollów. Mucha przygotował arkusz blachy, by wywoływać efekt gromów i błyskawic, niezbędnych w każdej opowieści heroicznej. Flobaster i ja setny raz szeptaliśmy Luarowi do uszu treść nowego przedstawienia, tak szczegółowo, że nawet dzieciak by zapamiętał.

Fabuła była prosta, lecz atrakcyjna: panienka Toria kocha pana Egerta, zły Fagirra rozdziela zakochanych i usiłuje zgubić dziewczynę, lecz dzielny młodzieniec odbija pannę i poślubiają…

– I zabija Fagirrę – szeptał Luar jakby w ekstazie. – Dajcie kindżał Bananowi…

Czerwieniał i bladł na przemian. Wciąż mu przypominałam, że to jedynie gra, zabawa i nie powinien się tak przejmować… I tak się denerwował. W końcu sceniczny debiut ma swoje prawa.

Flobaster nastroił lutnię, zacisnął usta i dał znak, by zaczynać.

Sztuka o Egercie i Torii! - oznajmił Mucha.

Widzowie spojrzeli po sobie i zaczęli szemrać, powtarzając wielce intrygujący tytuł. Toria drgnęła i spojrzała pytająco na męża, który tylko żartobliwie przymrużył powieki.

Ukryłam się za kotarą w taki sposób, żeby widzieć, co się dzieje na scenie, a równocześnie móc obserwować reakcje Egerta. Flobaster dotknął strun lutni i pantomima się rozpoczęła.

Od razu stało się jasne, że choć nasz szef zdecydował się na wielce ryzykowną improwizację, ewentualny sukces może nam przynieść spore korzyści. Nie dbałam jednak w tej chwili o nasze zyski, zainteresowana bardziej, jak pan Soll przyjmie ofiarowany mu podarunek.

Barian i Gezina tańczyli powolny miłosny pląs. Jasna sprawa, bez takiego tańca nie obejdzie się żadna dramatyczna historia, a owa para odgrywała już takich mnóstwo… Publiczność o tym nie wiedziała, dla nich owe pląsy przedstawiały dokładnie miłość Egerta i Torii. Aplauz rozpoczął się już w drugiej minucie występu.

Wstrzymałam oddech. Oby tak dalej! Lutnia zadźwięczała złowieszczo i na scenie natychmiast zjawił się Luar. Dobrze wiedziałam, co czuje: nogi jak z waty, dłonie potnieją, wargi sztywnieją… Młody Soll jednak, na szczęście, szybko opanował tremę. Znowu pożałowałam, że chłopak nigdy nie zostanie aktorem. Każda trupa przyjęłaby go z otwartymi ramionami.

Publiczność zamarła. Wszyscy oczywiście znali historię Sollów i nie trzeba było wyjaśniać kim jest łotr w habicie z kapturem, dlaczego jest taki wściekły i dokąd wlecze nieszczęsną bohaterkę. (W tym momencie, nawiasem mówiąc, zdarzyło się niewielkie potknięcie: po pierwsze, Luar nie miał odwagi chwycić jak należało Geziny, a po drugie nie wiedział, co z nią począć. Nastąpiła dłużyzna: „Fagirra” ciągnął po prostu „Torię” za kulisy, ona się opierała, a biednemu „Egertowi” pozostawało tylko stać i załamywać ręce).

Pełni dobrej woli widzowie nie dostrzegli jednak tego mankamentu. Rodzice Luara ściskali sobie dłonie, nie zważając na otaczających ich ludzi. Torię rozbawiło pojawienie się syna na scence wędrownego teatru. Miałam też wrażenie, że Egert najchętniej włączyłby się do przedstawienia. Oboje wydawali się na pierwszy rzut oka weseli i podnieceni.

Rozległ się mocny akord lutni. „Egert” wydobył kindżał. Luar, jak prawdziwy łajdak, próbował się zasłonić „Torią”. Naprawdę wczuł się w rolę! Barian zręcznie wbił mu ostrze pod pachę. Nie od razu zorientował się, że został zabity, lecz w końcu padł na deski w konwulsjach. Barian i Gezina nie zdążyli jeszcze rozpocząć finałowego tańca, gdy widzowie zerwali się z miejsc, objawiając hucznie entuzjazm.

Aktorzy ukłonili się. Para amantów zdjęła maski, lecz głównym bohaterem wieczoru okazał się, oczywiście, Luar, który przestał tymczasem udawać złoczyńcę i kłaniał się, zamiatając scenę połą habitu. Widać było, że ta improwizacja stała się dla niego niemałym wyzwaniem. Pomyślałam mimowolnie, że jakby wydoroślał, być może na skutek nowych dla siebie przeżyć…

Kiedy już oderwałam wzrok od młodzieńca, przeniosłam go znowu na Solla seniora. Ujrzałam na jego twarzy ślad niedawnego uśmiechu, igrającego w kącikach warg. A jednak przeniknął mnie chłodny dreszcz.

Goście wciąż się śmiali, spocony Luar ciągle się kłaniał, pani Toria coś mówiła… Na moich oczach z twarzy Egerta, doskonale widocznej ponad głowami innych, spłynęły szczęście i wiara w siebie. Jakby płaty ciała z niej odpadały, obnażając wyszczerzoną czaszkę. Patrzył na syna uporczywie. Nigdy jeszcze nie widziałam aż tak badawczego, przewiercającego na wskroś spojrzenia. Zdawało się, że Egert spogląda prosto w oblicze Czarnego Moru.

Poczułam się fatalnie. Śmiech gasł stopniowo, jak gasnące jedna po drugiej świece. Goście kolejno odwracali głowy w stronę gospodarza i słowa więzły im w gardłach. Toria ściskała mu dłoń i zaglądała w oczy.

– Egercie… Co z tobą? Źle się czujesz?…

Wargi mu drgnęły, jakby chciał odpowiedzieć, lecz w końcu znowu zastygły w dziwnym grymasie, Luar zeskoczył ze sceny i podbiegł, zamiatając ziemię połami opończy. Chwycił drugą dłoń ojca. Wydało mi się, że Egert szarpnął się, jak pod dotykiem rozpalonego żelaza.\

Wszyscy nagle zaczęli mówić naraz, współczująco, bagatelizująco, trwożnie zniżając głosy. Służąca przyniosła szklankę wody, lecz gospodarz odepchnął podsunięte naczynie. Ktoś zawołał, że na zawrót głowy najlepszy będzie kielich mocnego wina. W kręgu zaniepokojonych twarzy co rusz traciłam z oczu pobladłe oblicze Egerta. Wszyscy skupili się wokół niego: Mucha, Flobaster, Fantin, jakieś kucharki, stangret… Zdawało się, że służba go bardzo kochała. Stałam samotnie na boku przy kurtynie, mnąc bezwiednie dłońmi materiał. Miałam wrażenie, że stało się coś złego. I strasznego.

W końcu Soll wyswobodził się z rąk żony i syna. Tłumek rozstąpił się nieco. Nie oglądając się na nikogo, Egert ruszył niepewnym krokiem w stronę domu.

Ocknął się. Deszcz bezlitośnie chłostał mu twarz, koń ledwie się trzymał na nogach, wokół rozciągały się puste pola z grudami brązowej gleby, głębokie zmarszczki pod niskim niebem: ponury, jesienny świat, przesycony beznadzieją. Najgorsze było, że nie mógł się zorientować, co kryje się za gęstą zasłoną chmur, świt, czy też zachód słońca.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Następca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Następca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
Отзывы о книге «Następca»

Обсуждение, отзывы о книге «Następca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x