Chcesz się założyć?
– Tak. Więc będą próbowali, no, wiesz, poddać go detoksyzacji i jest nadzieja, że kiedy jego organizm oczyści się z tego czegoś, cokolwiek to jest, znowu będzie taki jak dawniej.
– Ojej, Tad, to wspaniale.
– Owszem. To jednak trochę potrwa, bo chyba zaczął to brać zaraz potem, jak umarła moja mama. Myślę… no, nikomu o tym nie mówiłem, ale zastanawiam się, czy to czasem nie mój wuj Marcus mu to dawał. Nie żeby mu zaszkodzić, czy coś… Tak, zgadza się. Nie chciał mu zaszkodzić. Próbował przejąć kontrolę nad Beaumont Industries i to wszystko.
I udało mu się.
– Przypuszczam, że naprawdę sądził, że pomaga mojemu tacie. Zaraz po śmierci mamy tata był w strasznym stanie. Jestem pewien, że wujek Marcus tylko próbował mu pomóc.
Tak samo, jak próbował pomóc tobie, Tad, kiedy pod groźbą pistoletu zmusił cię do zamiany levisów na kąpielówki. Zrozumiałam, że Tad zdecydowanie nie chce przyjąć pewnych rzeczy do wiadomości.
– W każdym razie – ciągnął Tad. – Chcę ci, hm, podziękować. Za to, że nic nie powiedziałaś gliniarzom o wuju. To znaczy, chyba powinniśmy byli, prawda? Ale on, zdaje się, zniknął, a to by miało zły wpływ na interesy taty…
Rozmowa przybierała coraz dziwniejszy obrót. Wróciłam do bezpiecznej lektury listu Giny.
No, więc co powinnam przywieźć? Mam na myśli ciuchy, mam fantastyczne spodnie Miu Miu, przecenione na dwadzieścia dolców w Filene, ale tam jest chyba pogoda jak w Słonecznym patrolu? Spodnie są z wełny. No i powinnaś załatwić nam jakieś superimprezy, ponieważ sprawiłam sobie akurat nowe warkoczyki i, dziewczyno, zapewniam cię, że wyglądam ekstra. Shauna je zrobiła i policzyła sobie tylko po dolarze za sztukę. Oczywiście muszę w sobotę zająć się jej śmierdzącym braciszkiem, ale co z tego? I tak warto.
– Cóż, w każdym razie dzwonię, żeby ci podziękować, że byłaś taka wspaniała.
Powinnaś także, pisała Gina, wiedzieć, że myślę poważnie o zrobieniu sobie tatuażu, kiedy będę tam, u ciebie. Wiem. Wiem. Mama nie była specjalnie zachwycona ćwiekiem w języku. Myślę jednak, że nie ma powodu, żeby koniecznie zobaczyła ten tatuaż, jeśli zrobię go tam, gdzie zamierzam go zrobić. Wiesz, co mam na myśli! XXXOOO – G.
– Chciałem ci też powiedzieć, że ponieważ mój wujek zniknął, a tata jest… no, wiesz, w szpitalu… Wygląda na to, że przez jakiś czas będę musiał mieszkać u ciotki w San Francisco. Więc nie będzie mnie przez parę tygodni. Albo przynajmniej do czasu, aż tacie się polepszy.
Uświadomiłam sobie, że nie zobaczę Tada już nigdy. Dla niego stanę się z czasem niezbyt przyjemnym wspomnieniem tego, co się kiedyś stało. Dlaczego miałby tęsknić za kimś, kto przypominałby mu ten bolesny okres, kiedy jego tata wyobrażał sobie, że jest hrabią Dracula?
Zrobiło mi się trochę smutno, ale doskonale to rozumiałam.
PS Sprawdź to! Znalazłam to w sklepie z używanymi rzeczami. Pamiętasz tę zwariowaną wróżkę, do której kiedyś poszłyśmy? Tę, która nazwała cię – jak to było? Och, wiem, mediatorką. Przewodniczką dusz? No, proszę bardzo! Piękne szaty. Poważnie. Bardzo stylowe.
W kopercie znalazłam zniszczoną kartę tarota. Pochodziła chyba z talii dla początkujących, ponieważ pod obrazkiem przedstawiającym starego człowieka z długą białą brodą, z latarnią w ręku, wydrukowano wyjaśnienie.
Dziewiąty klucz, głosił podpis, Dziewiąta karta w tarocie. Pustelnik przeprowadza dusze zmarłych obok złudnych ogni przy drodze, tak żeby mogły udać się od razu do wyższego świata.
Gina narysowała balon wychodzący z ust pustelnika, w którym umieściła słowa:
Cześć, jestem Suze, będę waszym duchowym przewodnikiem do innego świata. Dobra, który z was, parszywych strachów, rąbnął mój błyszczyk do ust?
– Sue? – zapytał Tad z niepokojem. – Sue, jesteś tam?
– Tak – odparłam. – Jestem. Przykro mi, Tad. Będzie mi ciebie brakowało.
– Tak – powiedział Tad. – Mnie ciebie także. Strasznie mi przykro, że nie widziałaś, jak gram.
– Tak. To prawdziwy pech.
Tad wymamrotał ostatnie „do widzenia” swoim jedwabistym zmysłowym głosem i rozłączył się. Odłożyłam słuchawkę, uważając, żeby nie spojrzeć w stronę Jesse'a.
– Więc – powiedział Jesse, nie wysilając się na jakieś tam „przepraszam, że podsłuchiwałem” – ty i Tad? Już nie?
Popatrzyłam na niego wściekła.
– Nie twój interes – burknęłam. – Ale owszem, Tad, jak się okazuje, wyjeżdża do San Francisco.
Jesse nie miał nawet na tyle przyzwoitości, żeby ukryć uśmiech.
Udając obojętność, podniosłam kartę, którą przysłała mi Gina. Zabawne, ale wyglądała tak samo jak ta, którą ciocia Pru obracała w palcach, kiedy ją odwiedziliśmy. Czy to przeze mnie? Czy to ja byłam przyczyną, że tak właśnie było?
Ja z pewnością nie jestem świetna jako przewodnik dusz. No, bo proszę, jak paskudnie namieszałam w sprawie mamy Profesora.
Z drugiej strony, w końcu doszłam do tego, co i jak. A przy okazji pomogłam powstrzymać mordercę…
Może jednak nie jestem taką beznadziejną mediatorką, jak mi się wydawało.
Siedziałam na łóżku, zastanawiając się, co powinnam zrobić z kartą – przypiąć ją do drzwi? Czy to nie sprowokuje zbyt wielu pytań? Przykleić ją w szafce? – kiedy ktoś zapukał do drzwi.
– Proszę – zawołałam.
W otwartych drzwiach stanął Przyćmiony.
– Cześć – powiedział. – Kolacja gotowa. Tata mówi, żebyś zeszła na d… Hej! – Na jego buzi kretyna pojawił się uśmieszek złośliwej radości. – Czy to jest kot?
Zerknęłam na Szatana i przełknęłam ślinę.
– Eee… Tak. Ale słuchaj, Przyć… to jest, Brad. Proszę, nie mów swojemu…
– No to masz przechlapane.
Jenny Carroll (Meg Cabot)
***
* red (ang.) – czerwony, rudy (przyp. tłum.).
*Tym mianem określa się jednych z pierwszych emigrantów, którzy przybyli do Ameryki na statku „Mayflower” w 1620 roku (przyp. red.).