Becca Fitzpatrick - Szeptem

Здесь есть возможность читать онлайн «Becca Fitzpatrick - Szeptem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szeptem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szeptem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że…
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza… Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.

Szeptem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szeptem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Prawdę mówiąc, gra wyglądała na bardziej agresywną i chyba wojskową.

Na twarzy Patcha powoli pojawił się uśmiech.

– Baseball. Zechciałabyś stanąć za mną i dać mi parę wskazówek?

Na ekranie eksplodowały ogniem bomby i raz po raz ktoś wylatywał w powietrze. Oczywiście nie grał w żaden baseball.

– Jak ma na imię? – spytał, prawie niedostrzegalnie kiwając głową w stronę mojego towarzystwa.

– Elliot. Słuchaj, muszę się streszczać. Czekają na mnie.

– Znam go?

– Jest nowy. Właśnie się do nas przepisał.

– Pierwszy tydzień w szkole, a już ma przyjaciół. Szczęściarz. – Patch spojrzał na mnie. – Być może jest mroczny i groźny, a nam nic o tym nie wiadomo.

– To widać moja specjalność.

Czekałam, że załapie, o co chodzi, ale odparł tylko:

– Zagrasz?

Przechylił głowę w stronę odległego końca salonu. Wśród tłumu ledwie udało mi się rozróżnić stoły do bilardu.

– Nora!!! – zawołała Vee. – Chodźże tutaj. Sama nie dam rady Elliotowi!

– Nie mogę – odpowiedziałam Patchowi.

– Jeśli wygram – oświadczył, jakby nie przyjmując do wiadomości odmowy – powiesz Elliotowi, że coś ci wypadło. Powiesz, że jesteś zajęta do końca wieczoru.

Był tak arogancki, że nie mogłam się opanować:

– A jeżeli ja wygram?

Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.

– Bez obawy.

Zanim zdążyłam się opanować, walnęłam go w ramię. -Uważaj – szepnął. – Bo jeszcze pomyślą, że flirtujemy.

Chętnie bym sobie dokopała, bo właśnie to robiliśmy. Ale cała ta akcja wyszła od niego – nie ode innie. W bliskim kontakcie z Patchem doznawałam dziwnej polaryzacji pragnień. Bo jakaś cząstka mnie chciała uciekać przed nim z wrzaskiem: „Pali się!". A inną, bardziej lekkomyślną cząstkę nęciła potrzeba sprawdzenia, jak bardzo mogę się do niego zbliżyć i… nie spłonąć.

– Jedna partyjka bilardu – kusił.

– Nie jestem tu sama.

– Kieruj się do stołów. Zadbam o twoje towarzystwo. Skrzyżowałam ramiona, co miało mi nadać wyrazu bez względności i lekkiego rozdrażnienia, ale też zagryzłam usta, by się nie zorientował, że odbieram go trochę bardziej pozytywnie.

– Co zrobisz? Pobijesz Elliota?

– Jeśli to będzie konieczne…

Byłam prawie pewna, że to żart. Prawie.

– O, tamten stół się zwolnił. Przytrzymaj go.

– Idź… już… śmiało – usłyszałam w głowie. Zesztywniałam.

– Jak to zrobiłeś?

Nie zaprzeczył i z miejsca ogarnęła mnie panika. Wiec działo się to naprawdę. Patch doskonale wiedział, co robi spotniały mi dłonie.

– Jak to zrobiłeś? – powtórzyłam. Uśmiechnął się przebiegle.

– Co takiego?

– Przestań – ostrzegłam. – Tylko nie udawaj. Oparł się barkiem o ekran i popatrzył na mnie.

– Co mam niby robić?

– Moje… myśli…

– Co z nimi?

– Patch, przestań! Rozejrzał się teatralnie.

– Sądzisz, że… przenikam twoje myśli? Przecież wiesz, że to niemożliwe, hm?

Przełknęłam ślinę i odpowiedziałam, siląc się na spokój.

– Przerażasz mnie i chyba raczej do mnie nie pasujesz.

– Mógłbym zmienić to przekonanie.

– Nooooora! – ryknęła Vee, przebijając się przez gwar ludzi i odgłosy elektroniki.

Patch zaszedł mnie od tylu i poczułam lodowate ciarki.

– Będę czekał – szepnął mi do ucha, po czym wymknął się z sali.

ROZDZIAŁ 8

Oszołomiona wróciłam do Vee i Elliota. Elliot pochylał się nad stołem z wyrazem skupienia w oczach, a jego przeciwniczka w grze śmiała się i piszczała. Julesa wciąż nie było.

– No i? – spytała Vee, podnosząc na mnie wzrok. – Co się stało? Co ci powiedział?

– Nic. Kazałam mu zostawić nas w spokoju i sobie poszedł – zabrzmiało to stanowczo.

– Wychodząc, wyglądał dość spokojnie – stwierdził Elliot. – Nie wiem, co mu powiedziałaś, ale najwyraźniej zadziałało.

– Fatalnie – skrzywiła się Vee. – Liczyłam, że się trochę zabawimy.

– Gotowe do gry? – spytał Elliot. – Nie mogę się doczekać tej ciężko okupionej pizzy.

– Aha, tylko niech ten Jules już wróci – odpowiedziała Vee. – Coś mi się wydaje, że niezbyt nas lubi. Ciągle znika. To pewnie taki niewerbalny przekaz.

– Nie żartuj! Przepada za wami – oświadczył Elliot pewną nadwyżką entuzjazmu. – Tyle że dość wolno oswaja się z obcymi. Poszukam go. Nie ruszajcie się stąd.

Gdy tylko zostałyśmy same, powiedziałam do Vee:

– Wiesz, że cię zamorduję, prawda? Vee uniosła dłonie i cofnęła się o krok.

– Chciałam ci zrobić przysługę. Elliot ma fioła na twoim punkcie. Zaraz jak odeszłaś, poinformowałam go, że co wieczór dzwoni do ciebie co najmniej dziesięciu facetów. Żebyś ty widziała jego minę. Ledwie opanował zazdrość.

Jęknęłam.

– Takie jest prawo podaży i popytu – oznajmiła Vee. – Km by pomyślał, że ekonomia może być aż tak przydatna?

Spojrzałam na drzwi salonu.

– Mam na coś ochotę.

– Masz ochotę na Elliota.

– Nie, tylko na cukier. Masę cukru. Potrzeba mi waty cukrowej.

Tak naprawdę potrzebowałam wielkiej gumy, którą by można było wymazać z mojego życia wszelkie ślady Patcha. Zwłaszcza przemawianie do umysłu. Wzdrygnęłam się. Jak on to robi? No i dlaczego mnie? Chyba że… wyobraziłam to sobie. Tak jak potrącenie kogoś dodge'em.

– Mnie też by się przydało trochę cukru – stwierdziła Vee. – Jak tutaj szłyśmy, koło wejścia do parku widziałam sprzedawcę. Zostanę, żeby Elliot z Julesem nie pomyśleli, że zwiałyśmy, a ty idź po watę.

Opuściwszy salon gier, wycofałam się do wejścia, ale gdy już znalazłam sprzedawcę waty cukrowej, rozproszył mnie widok nieco dalej, w pasażu. Nad wierzchołkami drzew górowała sylweta Archanioła. Po wijących się oświetlonych torach jeździły zygzakiem wagoniki i nurkowały w dół, znikając z pola widzenia. Zatrzymała mnie myśl, po co Patch chciał się ze mną spotkać. Poczułam ukłucie w żołądku i zamiast uznać to za odpowiedź, wbrew swym najlepszym intencjom polazłam przez pasaż w kierunku Archanioła.

Trzymając się chodnika, wbiłam wzrok w zapętlony na niebie w dali tor kolejki. Wiatr przeszedł z chłodnego w lodowaty, ale nie dlatego zaczęłam się czuć coraz bardziej nieswojo. Znałam już to uczucie. Zimne, paraliżujące przeświadczenie, że ktoś mnie obserwuje.

Ukradkiem rozejrzałam się na boki, ale nie zauważyłam nic nienormalnego. Odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Nieco w tyle za mną, na niewielkim dziedzińcu z drzew mignęła mi i zniknęła w mroku zakapturzona postać.

Z bijącym coraz szybciej sercem minęłam dużą grupę przechodniów, zbliżając się do polanki. Kilkanaście kroków dalej rozejrzałam się znowu. Nic nie wskazywało, aby ktoś mnie śledził.

Ponownie odwróciwszy głowę, wpadłam na kogoś.

– Sorry! – wyrzuciłam z siebie, próbując odzyskać równowagę.

Patch uśmiechnął się szeroko.

– Trudno mi się oprzeć. Zmrużyłam oczy.

– Odczep się ode mnie.

Myślałam, że go obejdę, ale złapał mnie za łokieć.

– Coś nie tak? Wyglądasz, jakby cię zemdliło.

– Właśnie tak na mnie działasz – odwarknęłam. Roześmiał się. Chętnie kopnęłabym go w kostkę.

– Powinnaś się czegoś napić. – Nie puszczając mojego łokcia, pociągnął mnie w stronę wózka z lemoniadą.

Zaparłam się nogami.

– Jak chcesz mi pomóc, to trzymaj się z daleka! Odgarnął mi lok z twarzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szeptem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szeptem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Huntley Fitzpatrick - What I Thought Was True
Huntley Fitzpatrick
libcat.ru: книга без обложки
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Finale
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Silence
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Hush Hush
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Crescendo
Becca Fitzpatrick
Huntley Fitzpatrick - The Boy Most Likely To
Huntley Fitzpatrick
Flo Fitzpatrick - Legacy of Silence
Flo Fitzpatrick
William Fitzpatrick - Secret Service Under Pitt
William Fitzpatrick
Percy Fitzpatrick - Jock of the Bushveld
Percy Fitzpatrick
Отзывы о книге «Szeptem»

Обсуждение, отзывы о книге «Szeptem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x