Becca Fitzpatrick - Szeptem

Здесь есть возможность читать онлайн «Becca Fitzpatrick - Szeptem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szeptem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szeptem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że…
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza… Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.

Szeptem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szeptem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Może nie są zamknięte. – Przekręciłam gałkę i drzwi się otworzyły.

– Żadna frajda – westchnęła Vee. Cóż, rzecz gustu.

– Właź – poinstruowała Vee. – Ja idę czatować. Jak wszystko się uda, spotkamy się za godzinę. Czekaj w meksykańskiej restauracji na rogu Drakę i Beech.

I w kucki wycofała się z korytarza.

Przystanęłam w pół kroku do wąskiego pomieszczenia, które wypełniały rzędy szafek na akta. Zanim sumienie zdażyło mi to wyperswadować, weszłam do środka i opierając się o drzwi plecami, zatrzasnęłam je za sobą.

Biorąc głęboki wdech, ściągnęłam plecak i w pośpiechu zaczęłam wodzić palcami po przednich ściankach szafek. Znalazłam szufladę oznaczoną: CAR-CUV. Otworzyłam jo jednym ruchem, aż zastukotała. Karty były wypisane ręcz nie i zaczęłam się zastanawiać, czy ogólniak w Coldwater jest jedyną nieskomputeryzowaną szkolą w całych Stanach.

Wreszcie natknęłam się na nazwisko „Cipriano".

Wyszarpnęłam kartę z zapchanej szuflady. Chwilę trzvmałam ją w rękach, usiłując sobie wmówić, że to, co zamierzałam zrobić, jest w sumie całkiem białe. Nawet gdyby wewnątrz kryły się dane osobiste Patcha, to jako jego koleżanka z lekcji biologii miałam prawo je znać.

W korytarzu za drzwiami rozległy się głosy.

Spojrzałam w kartę i aż się wzdrygnęłam. Nie wynikało z niej nic.

Głosy były coraz bliżej. Byle jak wetknęłam kartę i pchnięciem zamknęłam szufladę. Odwróciwszy się, zamarłam. Za okienkiem właśnie zatrzymał się dyrektor i pochwycił moje spojrzenie.

Cokolwiek mówił do grupki składającej się przypuszczalnie z najważniejszych wykładowców szkoły, przytłumiła to szyba.

– Proszę mi wybaczyć na moment – dotarło do mnie nagle.

Hałaśliwa grupa poszła dalej, ale bez dyrektora, który otworzył drzwi.

– Uczniom nie wolno tu przebywać – pouczył. Próbowałam przybrać bezradną minę.

– Bardzo przepraszam. Szukam gabinetu lekarskiego. Pani sekretarka powiedziała, że to trzecie drzwi po lewej, ale chyba coś mi się pomieszało… – Rozłożyłam ręce. – No i się zgubiłam.

Nim dyrektor zareagował, szarpnęłam zamek plecaka.

– Muszę je zgłosić… tabletki z żelazem – wyjaśniłam. -Mam anemię.

Przyglądał mi się chwilę, marszcząc brwi. Niemal zobaczyłam, jak się zastanawia, czy zostać i policzyć się ze mną, czy zająć się bombą. Ruchem brody wskazał mi korytarz.

– Masz natychmiast opuścić budynek. Przytrzymał mi drzwi. Prześliznęłam się pod jego ręką ze słabnącym uśmiechem.

Godzinę później przysiadłam w narożnym boksie meksykańskiej restauracji przy skrzyżowaniu Drakę i Beech. Do ściany nade mną były przymocowane kaktus z ceramiki i wypchany kojot. Po sali leniwie przechadzał się facet w sombrero większym od niego samego. Brzdąkając na gitarze, śpiewał serenadę. Tymczasem hostessa rozłożyła przede mną na stole menu. Skrzywiłam się na widok napisu na pierwszej stronie: „Granica". Nigdy wcześniej tu nie jadłam, a jednak ta nazwa wydala mi się dziwnie znajoma.

Nadeszła Vee i padła na krzesło naprzeciwko. Tuż po niej zjawił się nasz kelner.

– Cztery razy chimi z podwójną porcją kwaśnej śmietany, po pól porcji nachos i czarnej fasoli – zamówiła Vee, nie zaglądając do karty.

– Raz czerwone burrito – poprosiłam.

– Płacą panie osobno? – spytał kelner.

– Nie płacę za nią – odparłyśmy równocześnie. Gdy kelner odszedł, powiedziałam:

– Cztery razy chimi. Ciekawe, jak to się ma do owoców.

– Odwal się. Umieram z głodu. Nic nie jadłam od lunchu… – Vee przerwała. – Bo hot tamales się nie liczą.

Vee ma bujne kształty, jasną, skandynawską karnację -i w niekonwencjonalny sposób jest bardzo seksowna. Bywały dni, kiedy nie zazdrościłam jej tego wyłącznie w imię przyjaźni. Jedyny mój atut przy niej to nogi. I może przemiana materii. Z pewnością jednak nie włosy.

– Mógłby mi już przynieść chipsy – zniecierpliwiła się -Skręci mnie, jak w ciągu czterdziestu pięciu sekund nie zjem czegoś słonego. Poza tym, już pierwsze cztery litery terminu „szlachetna dieta" sugerują, że życzę jej, by wiadomo co ją trafiło.

– Salsę robi się z pomidorów – podsunęłam. – Które są czerwone. I jeśli się nie mylę, awokado to też owoc.

Vee rozpromieniła się:

– A do tego weźmiemy sobie po jednym daiquiri ze świeżymi truskawkami.

Miała rację. Dieta nie wymagała zachodu. -Zaraz wracam – oznajmiła, gramoląc się z boksu. Wiesz, okres. Jak załatwię sprawę, czekam na sensacje!

Kiedy odeszła, zagapiłam się na pomocnika kelnera kilka stolików od nas. Mozolnie zmywał blat szmatą. W jego ruchach i zmarszczeniu koszuli na pięknie ukształtowanych plecach było coś dziwnie znajomego. Jakby czując, że jest obserwowany, wyprostował się i odwrócił. Utkwił we mnie wzrok dokładnie w momencie, gdy sobie uprzytomniłam, czemu wydał mi się znajomy.

To był Patch.

Myślałam, że padnę. O mało nie walnęłam się w czoło, kiedy mi się przypomniało, że przecież pracuje w Granicy.

Wytarł ręce w fartuch i podszedł do naszego boksu, najwyraźniej ubawiony, że rozglądnąwszy się za jakąś drogą ucieczki, zakłopotana przywarłam do ściany.

– Proszę, proszę – powiedział. – Pięć dni w tygodniu ze mną już ci nie wystarcza? Musiałaś mi poświęcić jeszcze wieczór?

– Wybacz tak niefortunny zbieg okoliczności. Patch wśliznął się na miejsce Vee i położył ręce na blacie.

Były długachne, sięgały daleko poza granicę polowy stolika. Wziął moją szklankę i zaczął ją obracać w dłoniach.

– Tu wszystko zajęte – poinformowałam, a kiedy nie zareagował, wyrwałam mu szklankę i upiłam trochę wody, przypadkiem połykając kostkę lodu, która w drodze do żołądka poraziła mnie jak prąd. – Zamiast się bratać z klientami, weź się lepiej do roboty – wykrztusiłam.

– Co robisz w niedzielny wieczór? – zapytał z uśmiechem.

Prychnęłam. Niechcący.

– Zapraszasz na kolację?

– Hardziejesz. Podoba mi się to, Aniele.

– Nie interesuje mnie, co ci się podoba. Nigdzie z tobą nie pójdę. Na żadną randkę. – Chciałam się grzmotnąć za podniecającą spekulację pod tytułem: „Czym by się mógł skończyć wieczór sam na sam z Patchem?". Uznałam, że nie mówi serio, tylko z niejasnych powodów po prostu się ze mną drażni. – Zaraz, zaraz, nazwałeś mnie Aniołem?

– Bo co?

– Bo mi się to nie podoba. Uśmiechnął się.

– Trudno, tak zostanie.

Pochylił się nad stołem, uniósł dłoń do mojej twarzy i przesunął mi kciukiem po wargach. Cofnęłam się, ale za późno.

Roztarł błyszczyk kciukiem i palcem wskazującym.

– Ładniej ci bez tego.

Starając się trzymać tematu naszej rozmowy, z całych sił udawałam, że jego dotyk w ogóle nie zrobił na mnie wrażenia. Odrzuciłam włosy do tyłu i podjęłam poprzedni wątek:

– Zresztą i tak nie wolno mi wychodzić z domu, kiedy na drugi dzień jest szkoła.

– Fatalnie. Na plaży jest impreza. Liczyłem, że pójdziemy razem.

Zabrzmiało to szczerze.

Nie umiałam go rozgryźć. Zupełnie. Wciąż podniecona tą myślą, wzięłam spory łyk przez słomkę, próbując ochłodzić uczucia zastrzykiem lodowatej wody. Samotne chwile z Patchem byłyby intrygujące, no i ryzykowne. Lekko skołowana, postanowiłam powierzyć tę kwestię intuicji.

Ziewnęłam teatralnie.

– Jak słyszysz, potem rano jest szkoła. – Z nadzieją, że utwierdzę w tym raczej siebie niż jego, dodałam: – Skoro ta impreza odpowiada tobie, to jestem prawie pewna, że mnie nie zainteresuje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szeptem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szeptem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Huntley Fitzpatrick - What I Thought Was True
Huntley Fitzpatrick
libcat.ru: книга без обложки
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Finale
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Silence
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Hush Hush
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Crescendo
Becca Fitzpatrick
Huntley Fitzpatrick - The Boy Most Likely To
Huntley Fitzpatrick
Flo Fitzpatrick - Legacy of Silence
Flo Fitzpatrick
William Fitzpatrick - Secret Service Under Pitt
William Fitzpatrick
Percy Fitzpatrick - Jock of the Bushveld
Percy Fitzpatrick
Отзывы о книге «Szeptem»

Обсуждение, отзывы о книге «Szeptem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x