George Martin - Uczta dla wron

Здесь есть возможность читать онлайн «George Martin - Uczta dla wron» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2006, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uczta dla wron: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uczta dla wron»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczta dla wron — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uczta dla wron», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Istotnie. — Pate słyszał te same opowieści. — Ale co za pożytek ze świecy, która nie daje światła?

— To jest lekcja — wyjaśnił Armen. — Ostatnia lekcja, jaką musimy opanować, zanim włożymy na szyję łańcuch maestera. Szklana świeca ma symbolizować prawdę i naukę, które są czymś rzadkim, pięknym i kruchym. Nadaje się im kształt świec, aby nam przypomnieć, że maester musi być źródłem światła wszędzie, gdzie służy, a są ostre po to, byśmy pamiętali, że wiedza jest niebezpieczna. Mędrcy mogą stać się aroganccy z powodu swej wiedzy, a maester zawsze musi być skromny. Szklana świeca przypomina nam również o tym. Nawet gdy złoży już śluby, wdzieje łańcuch i wyruszy na służbę, będzie pamiętał, jak czuwał w ciemności i w żaden sposób nie był w stanie zapalić świecy... albowiem nawet dla tych, którzy posiedli wiedzę, niektóre rzeczy nie są możliwe.

Leniwy Leo parsknął głośnym śmiechem.

— Chcesz powiedzieć, że nie są możliwe dla ciebie. Na własne oczy widziałem płonącą świecę.

— Nie wątpię, że jakąś świecę widziałeś — zgodził się Armen. — Może była z czarnego wosku.

— Wiem, co widziałem. Jej światło było jasne i niesamowite, znacznie jaśniejsze niż blask świecy z wosku albo łoju. Na ścianach było widać niezwykłe cienie, a płomień w ogóle nie migotał, nawet gdy otworzyłem drzwi i do środka wdarł się przeciąg.

— Obsydian się nie pali — upierał się Armen, krzyżując ramiona na piersi.

— To smocze szkło — wtrącił Pate. — Prostaczkowie zwą je smoczym szkłem.

Z jakiegoś powodu wydawało mu się to ważne.

— Tak — zgodził się Alleras Sfinks. — A jeśli na świecie znowu są smoki...

— Smoki i jeszcze mroczniejsze rzeczy — dodał Leo. — Szare owce zamknęły oczy, ale mastif widzi prawdę. Dawne moce się budzą. Cienie wracają do życia. Wkrótce zacznie się wiek cudów i grozy, epoka bogów i bohaterów. — Przeciągnął się z leniwym uśmiechem. —

Uważam, że warto wychylić za to kolejkę.

— Dość już wypiliśmy — sprzeciwił się Armen. — Ranek nadejdzie szybciej, niżbyśmy chcieli, i arcymaester Ebrose będzie wykładał o właściwościach moczu. Jeśli ktoś chce wykuć srebrne ogniwo, lepiej, żeby nie opuścił tego wykładu.

— Z pewnością nie mam zamiaru wam przeszkadzać w kosztowaniu szczyn — zapewnił Leo. — Osobiście wolę smak złotego arborskiego.

— Jeśli mam wybierać między szczynami a twoim towarzystwem, będę pił szczyny — skwitował Mollander, wstając od stołu. — Chodź, Roone.

Sfinks sięgnął po futerał z łukiem.

— Ja też pójdę już spać. Pewnie przyśnią mi się smoki i szklane świece.

— Wszyscy idziecie? — Leo wzruszył ramionami. — No cóż, Rosey tu zostanie. Może obudzę naszą małą słodyczkę i zrobię z niej kobietę.

Alleras zauważył wyraz twarzy Pate’a.

— Jeśli nie ma nawet miedziaka na kielich wina, nie może mieć smoka na dziewczynę — uspokoił go.

— Aha — poparł go Mollander. — A poza tym, żeby zrobić z dziewczyny kobietę, trzeba najpierw być mężczyzną. Chodź z nami, Pate. Stary Walgrave obudzi się ze świtaniem i będzie chciał, żebyś go zaprowadził do wychodka.

O ile będzie dziś pamiętał, kim jestem . Arcymaester Walgrave bez trudu odróżniał od siebie kruki, ale z ludźmi szło mu gorzej. Niekiedy zdawał się sądzić, że Pate jest kimś o imieniu Cressen.

— Za chwilę — odpowiedział przyjaciołom. — Jeszcze tu trochę posiedzę.

Świt jeszcze nie nadszedł. Alchemik nadal mógł się zjawić i Pate zamierzał tu na niego zaczekać.

— Jak sobie życzysz — zgodził się Armen. Alleras obrzucił Pate’a przeciągłym spojrzeniem, a potem zarzucił sobie łuk na szczupłe ramię i ruszył za resztą w stronę mostu.

Mollander był tak pijany, że musiał się trzymać ramienia Roone’a, by się nie przewrócić.

Cytadela nie była daleko, w linii lotu kruka, ale żaden z nich nie był krukiem, a Stare Miasto było prawdziwym labiryntem krzyżujących się ze sobą uliczek oraz zaułków, wąskich i krętych.

— Ostrożnie — usłyszał Pate głos Armena w tej samej chwili, gdy mgła pochłonęła czterech młodzieńców. — Noc jest wilgotna i bruk będzie śliski.

Gdy pozostali już poszli, siedzący po przeciwnej stronie stołu Leniwy Leo obrzucił Pate’a kwaśnym spojrzeniem.

— Jakie to smutne. Sfinks umknął z całym swym srebrem, skazując mnie na towarzystwo Pate’a Plamy, pasterza świń. — Przeciągnął się i ziewnął. — Powiedz mi, jak się ma nasza mała, śliczna Rosey?

— Śpi — odparł krótko Pate.

— Nie wątpię, że nago. — Leo wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Myślisz, że naprawdę jest warta smoka? Chyba któregoś dnia będę musiał to sprawdzić.

Pate wiedział, że lepiej nie odpowiadać na zaczepkę. Jednakże Leo nie potrzebował odpowiedzi.

— Myślę, że jak już rozprawiczę tę dziewkę, jej cena spadnie na tyle, że nawet świniarczyk będzie mógł sobie na nią pozwolić. Powinieneś być mi wdzięczny.

Powinienem cię zabić — pomyślał Pate, nie był jednak aż tak pijany, by narazić się na pewną śmierć. Leo uczył się walki, ponoć znakomicie władał używanym przez zbirów z Braavos mieczykiem oraz sztyletem... a nawet gdyby Pate zdołał jakimś cudem go zabić, i tak kosztowałoby go to głowę. On miał tylko imię, a Leo również nazwisko, i to nazwisko brzmiało Tyrell. Jego ojcem był ser Moryn Tyrell, komendant Straży Miejskiej Starego Miasta. Mace Tyrell, lord Wysogrodu i namiestnik południa był jego kuzynem. A stary człowiek Starego Miasta, lord Leyton Hightower, który miał wśród swych licznych tytułów również tytuł „protektora Cytadeli”, był zaprzysiężonym chorążym rodu Tyrellów. Nie ma się czym przejmować — powiedział sobie Pate. — On mówi to wszystko tylko po to, żeby mnie zranić.

Na wschodzie mgła już jaśniała. To świt — uświadomił sobie Pate. — Nadszedł świt, a alchemik się nie zjawił. Nie wiedział, czy ma się śmiać czy płakać. Jeśli odłożę je z powrotem na miejsce i nikt niczego nie zauważy, czy nadal będę złodziejem? To było kolejne pytanie, na które nie znał odpowiedzi, podobnie jak na te, które zadawali mu kiedyś Ebrose i Vaellyn.

Kiedy podniósł się z ławy, okrutnie mocny cydr uderzył mu do głowy. Musiał się złapać dłonią blatu, żeby nie stracić równowagi.

— Zostaw Rosey w spokoju — rzucił na pożegnanie. — Lepiej zostaw ją w spokoju, bo inaczej mogę cię zabić.

Leo Tyrell odgarnął znad oka kosmyk włosów.

— Nie pojedynkuję się ze świniarczykami. Idź sobie.

Pate odwrócił się i wszedł na most. Jego buty uderzały głośno o zmurszałe deski. Gdy znalazł się po drugiej stronie, niebo na wschodzie było już różowe. Świat jest szeroki — pomyślał. Gdybym kupił tego osła, i tak mógłbym wędrować po traktach i bocznych drogach Siedmiu Królestw, przystawiając prostaczkom pijawki i usuwając im gnidy z włosów. Albo mógłbym zaciągnąć się na jakiś statek jako wioślarz i popłynąć do Qarthu przy Nefrytowych Bramach, żeby na własne oczy zobaczyć te cholerne smoki. Nie muszę wracać do starego Walgrave’a i jego kruków.

Mimo to nogi z jakiegoś powodu niosły go w stronę Cytadeli.

Gdy przez chmury na wschodzie przebił się pierwszy snop słonecznego światła, w Marynarskim Sepcie w porcie zabrzmiały dzwony. Po chwili dołączyły do nich dzwony Lordowskiego Septu, potem Siedmiu Sanktuariów zbudowanych w ogrodach na drugim brzegu Miodowiny, a na koniec Gwiezdnego Septu, który przez tysiąc lat był siedzibą Wielkiego Septona, nim Aegon wylądował w Królewskiej Przystani. Ich muzyka była potężna. Ale nie tak słodka jak trele jednego małego słowika.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uczta dla wron»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uczta dla wron» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Uczta dla wron»

Обсуждение, отзывы о книге «Uczta dla wron» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x