Robert Jordan - Triumf Chaosu
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Triumf Chaosu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Możemy się stąd wymknąć we dwóch — powiedział cicho Loial, podnosząc swój ogromny topór. — We dwóch będziemy mieli większe szanse. — Druciarz tylko się uśmiechnął, ale za to z dużym zapałem.
— Zrobię otwór w barierze — zaczął Taim, jednak Rand przerwał mu ostro.
— Nie! — To nie dla ludzi z Dwu Rzek. Nie mógł jednak pokazać, że martwi się o nich bardziej niż o Mądre. Prawdę powiedziawszy, musiał udawać, że martwi się mniej. Tam gdzieś jest Amys? Przecież Mądre nie brały udziału w bitwach; szły nietknięte przez pola bitewne i waśnie krwi. Naruszyły obyczaj, o ile nie prawo. po to żeby go ratować. Wolałby już raczej wpuścić Perrina z powrotem do tego wiru, niż tak je zostawić. Nie, to nie dla Mądrych albo ludzi z Dwu Rzek. — Sevanna chce mojej głowy, Taim. Najwyraźniej uznała, że zdobędzie ją dzisiaj. — Pustka nadała jego głosowi stosowny, pozbawiony emocji ton. Co chyba zmartwiło Min; gładziła jego plecy, jakby chciała go uspokoić. — Musi się dowiedzieć, że popełniła błąd. Kazałem ci wykonać broń, Taim. Pokaż mi, jak jest śmiercionośna. Rozpędź Shaido. Rozbij ich szeregi.
— Jak każesz. — O ile Taim był dotąd sztywny, to teraz zamienił się w kamień.
— Wystawcie na pokaz mój proporzec, w takim miejscu, z którego będzie widoczny dla wszystkich — rozkazał Rand. Niechaj ci poza kopułą zobaczą, kto zdobył obóz. Może Mądre i ludzie z Dwu Rzek się wycofają, kiedy go zobaczą.
Loialowi niepewnie zadrgały uszy, a Perrin chwycił Randa za rękę, kiedy Taim odszedł.
— Na własne oczy widziałem, do czego są zdolni, Rand. To... — Miał zakrwawioną twarz i trzymał w ręku zakrwawiony topór, a mimo to w jego głosie słychać było niesmak.
— To co ja mam zrobić, twoim zdaniem? — spytał gniewnie Rand. — Co jeszcze mogę zrobić?
Perrin opuścił rękę i westchnął.
— Nie wiem. Ale wcale mi się to nie musi podobać.
— Grady, wznieś Sztandar Światłości! — zawołał Taim, donośnym i grzmiącym za sprawą Mocy głosem. Jur Grady wyrwał za pomocą strumieni Powietrza drzewce z rąk zaskoczonego Dobraine i wzniósł je aż do otworu w szczycie kopuły. Jaskrawa czerwień wybiła się ponad kłębowisko dymu unoszącego się od płonących wozów; wokół wytrysnął ogień, a w tle zalśniła błyskawica. Rand rozpoznał wiele twarzy wśród mężczyzn w czarnych kaftanach, ale oprócz Jura tylko nielicznych znał z nazwiska. Damer, Fedwin i Eben, Jahar i Torvil; jedynie Torvil nosił Smoka na kołnierzu.
— Asha’mani, utwórzcie szyk bitewny! — zagrzmiał Taim.
Odziani na czarno mężczyźni pobiegli pędem zająć pozycje między barierą, a pozostałymi uczestnikami bitwy, wszyscy z wyjątkiem Jura i tych, którzy pilnowali Aes Sedai. Oprócz Nesune, która przyglądała się wszystkiemu z napięciem, kobiety z Wieży padły na kolana, w ogóle nie patrząc na mężczyzn, którzy otoczyli je tarczami, i nawet Nesune nadal miała taką minę, jakby zaraz miała zwymiotować. Większość sióstr z Salidaru przypatrywała się obojętnie strzegącym je Asha’manom, co jakiś czas przenosząc lodowaty wzrok na Randa. Alanna, dla odmiany, wpatrywała się tylko w niego. Zorientował się, że lekko świerzbi go skóra; wszystkie musiały obejmować saidara , skoro czuł to mimo dzielącej ich odległości. Miał nadzieję, że będą na tyle rozsądni, by teraz nie przenosić; patrzący na nich mężczyźni o kamiennych twarzach dzierżyli takie ilości saidina; które mogły ich rozsadzić, i wyglądali na równie spiętych jak gładzący miecze Strażnicy.
— Asha’mani, unieście barykadę na wysokość dwóch piędzi! — Na rozkaz Taima krawędzie kopuły podniosły się dookoła. Zaskoczeni Shaido, którzy napierali na to, czego nie mogli widzieć, zatoczyli się do przodu. Ochłonęli natychmiast na widok pędzącej do przodu rzeszy z osłoniętymi na czarno twarzami, ale zdążyli zrobić tylko jeden krok, kiedy Taim znowu krzyknął. — Asha’mani, zabijajcie!
Przedni szereg Shaido eksplodował. Inaczej ująć się tego nie dało. Odziane w cadin’sor sylwetki rozpadały się w fontannach krwi i ciała. Strumienie saidina przebijały się przez gęstą mgłę, w mgnieniu oka pomykając od jednego wojownika do drugiego, i już padał następny szereg Shaido, potem znowu następny i jeszcze kolejny, jakby oni wszyscy wbiegali w otwór jakiejś monstrualnej maszyny do mielenia mięsa. Wpatrzony w tę rzeź Rand nerwowo przełknął ślinę. Perrin pochylił się, by zwymiotować, i Rand w pełni go rozumiał. Poległ kolejny szereg. Nandera zakryła oczy, a Sulin odwróciła się plecami. Krwawe szczątki zaczynały spiętrzać się w mur.
Nikt nie byłby w stanie stawić temu czoła. Już po pierwszym wybuchu śmierci Shaido z przedniego szeregu próbowali zawrócić, ale zderzali się z tymi, którzy napierali do przodu. Wirująca masa splątanych ciał eksplodowała raz jeszcze i wtedy cofali się już wszyscy. Nie cofali się, uciekali. Deszcz z ognia i błyskawic atakujący kopułę zelżał.
— Asha’mani! — zadźwięczał głos Taima. — Utwórzcie pierścień z Ziemi i Ognia!
Pod stopami Shaido, tych znajdujących się najbliżej wozów, nagle wybuchła ziemia, fontannami ognia i ziemi; rozrzuciła ich we wszystkich kierunkach. Ciała ciągle jeszcze wisiały w powietrzu, a tymczasem spod ziemi wytryskiwały kolejne jęzory ognia, hucząc głośno, coraz liczniejsze, oplatając wozy coraz szerszym kręgiem, ścigając Shaido przez odległość pięćdziesięciu kroków, stu, dwustu. Nie było tam teraz nic prócz paniki i śmierci. Jeden po drugim odrzucali włócznie i tarcze. A nad wszystkim górowała kopuła, doskonale widoczna mimo kłębów dymu unoszących się od płonących wozów.
— Przestańcie! — Ryk wybuchów zagłuszył okrzyk Randa, tak samo jak zagłuszał przeraźliwe wrzaski ginących. Utkał więc takie same sploty, jakimi posłużył się Taim. — Wstrzymaj to, Taim! — Tym razem jego głos zadudnił niczym grzmot, wybijając się ponad wszystkie inne dźwięki.
Jeszcze jedna salwa wybuchów i Taim zawołał:
— Asha’mani, spocznij!
Przez chwilę powietrze zdawała się wypełniać ogłuszająca cisza. Randowi dźwięczało w uszach. Potem usłyszał krzyki i jęki. Ranni słaniali się na stosach zabitych. A dalej biegli Shaido, zostawiając za sobą rozproszone grupki siswai’aman i Panien z czerwonymi opaskami na rękach, Cairhienian i Mayenian, wśród których część jeszcze dosiadała koni. Ci, niemalże z wahaniem, ruszyli w stronę wozów, niektórzy Aielowie opuszczali zasłony. Dzięki Mocy wyostrzającej wzrok dostrzegł Rhuarka; wódz kulał, jedna ręka zwisała mu bezwładnie, ale szedł o własnych siłach. Potem, w sporej odległości za Rhuarkiem, wypatrzył dużą grupę kobiet w burych, baniastych spódnicach i jasnych bluzkach, strzeżonych przez mężczyzn z Dwu Rzek z długimi łukami w rękach. Stali zbyt daleko od niego, by mógł rozpoznać twarze.
Rand poczuł, jak wzbiera w nim poczucie dojmującej ulgi, aczkolwiek nie wystarczającej, by pozbyć się pieczenia w żołądku. Min wtuliła twarz w jego koszulę, płakała. Pogładził ją po włosach.
— Asha’mani! — Nigdy dotąd nie był taki zadowolony, że Pustka pozbawia jego głos wszelkich emocji. — Dobrze się spisaliście. Gratuluję, Taim. — Odwrócił się, nie chcąc dłużej patrzeć na tę rzeź, ledwie słysząc okrzyki „Lord Smok!” i „Asha’mani!”, które zagrzmiały od strony odzianych na czarno mężczyzn.
Kiedy się odwrócił, zobaczył Aes Sedai. Merana kryła się z tyłu, za to Alanna stanęła niemalże twarzą w twarz z nim, obok dwóch Aes Sedai, których nie rozpoznał.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Triumf Chaosu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.