Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ścieżka Sztyletów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Czteroramienna gwiazda przekształciła się w pięcioramienną, skład splotu zmienił nieznacznie i we wnętrzu Czary zafalowały ogromne, wzburzone fale zielonego morza. Pięciu ramionom wyrosło szóste i nagle zalśniło inne niebo, o barwie innego błękitu, ciemniejsze, może zimowe, z purpurowymi chmurami nabrzmiałymi deszczem, może śniegiem. Siedem ramion i szarozielone morze wściekło się szaleństwem sztormu. Osiem ramion i niebo. Dziewięć i znowu morze. Elayne zaś poczuła nagle, że teraz sama Czara czerpie saidar rozszalałym potokiem, tak wielkim, że nie poradziłby sobie z nim nawet cały krąg.
Zmiany we wnętrzu Czary następowały po sobie gładko, morze przemieniało się w niebo, fale w chmury, aż wreszcie ze spłaszczonego, kryształowego dysku wyskoczyła kręta, spleciona kolumna saidara, Ogień i Powietrze, Woda, Ziemia i Duch, kolumna skomplikowanej koronki, tak szeroka jak sama Czara, kolumna, która pięła się coraz wyżej i wyżej ku niebu, aż w końcu jej szczyt zniknął z zasięgu wzroku. Caire nadal tkała, z twarzą zlaną strumieniami potu; w pewnym momencie zatrzymała się z pozoru tylko po to, by zetrzeć z powiek słone krople i jednocześnie przyjrzeć się obrazom w Czarze, po czym utworzyła nowy splot. Wzór splotu w gęstej kolumnie zmieniał się z każdym nowym wątkiem, subtelnie powielając to, co utkała Caire.
Elayne pojęła, że jednak słusznie postąpiła, nie chcąc skupiać na sobie splotów tego kręgu — to, co robiła ta kobieta, stanowiło owoc nieporównanie dłuższych lat badań niż te skromne doświadczenia, jakie ona miała za sobą. Nie było nawet porównania. I nagle zrozumiała coś jeszcze. Stale zmieniająca się koronka saidara oplatała się wokół czegoś niewidzialnego, co jednak nadawało pełnię jej formie. Z trudem przełknęła ślinę. Czara czerpała nie tylko saidara, ale również saidina.
Wystarczyło jedno spojrzenie na pozostałe kobiety, by prysła cała nadzieja, że żadna oprócz niej się nie domyśla. Połowa kobiet wpatrywała się na skręconą kolumnę z obrzydzeniem, które winno się rezerwować chyba tylko dla Czarnego. Nad emocjami, które Elayne postrzegała swym umysłem, zaczynał brać górę strach. W duszach kilku rządził strach porównywalny z tym, który przepełniał Garenię i Kirstian. Jeśli już o tym mowa, aż dziw brał, że te dwie jeszcze nie pomdlały. Nynaeve była bliska wymiotów, co uwidoczniło się na jej znienacka zbyt otępiałej twarzy. Aviendha zdawała się tylko zewnętrznie spokojna, ale wewnątrz ten drobny strach drżał i pulsował, usiłując się rozpanoszyć.
U Caire Elayne czuła tylko determinację, równie stalową jak ta, która malowała się na twarzy tamtej. Nic nie przeszkodzi Caire w drodze do wyznaczonego celu, z pewnością zaś nie będzie to zwykła obecność skażonego przez Cień saidina wtopionego w jej splot. Nic jej nie zatrzyma. Nieprzerwanie obrabiała strumienie i nagle z niewidocznego szczytu kolumny wykwitły pajęczyny saidara, podobne do nierównych szprych koła, niemalże lity wachlarz rozkładający się ku południu, inne, rzadsze pęki wyciągnęły się ku północy i północnemu zachodowi, a oprócz nich pojawiły się pojedyncze, koronkowe szprychy, które wysuwały się w innych kierunkach. Rosły i jednocześnie zmieniały się, ani przez chwilę nie będąc takie same, rozprzestrzeniając się po niebie, coraz dalej i dalej, aż wreszcie krańce wzoru też zniknęły poza zasięgiem wzroku. To też nie był tylko saidar, tego Elayne była pewna; w niektórych miejscach pajęczyna czepiała się i okręcała wokół czegoś, czego nie była w stanie dojrzeć. A Caire nadal tkała i kolumna tańczyła na jej rozkaz, saidar z saidinem, pajęczyna zaś przeobrażała się i rozlewała niczym zniekształcony kalejdoskop obracający po niebie, znikający w przestworzach, coraz dalej i dalej.
Caire bez słowa ostrzeżenia wyprostowała się, roztarła pięściami plecy i uwolniła Źródło. Kolumna i pajęczyna wyparowały, a ona, dysząc ciężko, usiadła na ziemi, czy też raczej padła na nią. Czara stała się na powrót przezroczysta, choć przy jej krawędziach wciąż jeszcze lśniły i potrzaskiwały drobne plamki saidara.
— Dokonało się, z łaski Światłości — powiedziała znużonym głosem.
Elayne ledwie ją usłyszała. Nie w taki sposób należało finalizować krąg. Kiedy Caire przerwała go tak nagle, wszystkie kobiety jednocześnie utraciły Moc. Elayne wytrzeszczyła oczy. W jednej chwili było tak, jakby stała na szczycie najwyższej wieży na świecie, w następnej ta wieża przestała istnieć! Trwało to zaledwie ułamek sekundy, ale bynajmniej nie było to przyjemne. Czuła wielkie zmęczenie, choć nie takie, jakie by nią owładnęło, gdyby rzeczywiście coś robiła, a nie tylko służyła jako element pośredniczący, jednak najbardziej dotkliwie odczuwała stratę. Uwalnianie saidara było dostatecznie nieprzyjemne; nawet nie wyobrażała sobie dotąd, jak to jest, gdy saidar znika bez udziału woli.
Pozostałe cierpiały jeszcze bardziej niż ona. Kiedy łuna otaczająca krąg zamrugała i zgasła, Nynaeve przysiadła na ziemi, tam gdzie stała, zupełnie jakby załamały się pod nią nogi, gładziła swą bransoletę z pierścieniami, wpatrując się w nią ogłupiałym wzrokiem i dysząc. Po jej twarzy ściekały strumienie potu.
— Czuję się jak kuchenne sito, przez które przesiano właśnie zapasy całego młyna — wymamrotała. Zaczerpnięcie takiej ilości Mocy miało swoje skutki uboczne, nawet jeśli nic się nie robiło, nawet jeśli czerpało się za pośrednictwem angreala.
Talaan chwiała się niczym trzcina na wietrze, rzucając ukradkowe spojrzenia w stronę swojej matki, najwyraźniej bała się usiąść bez jej pozwolenia. Aviendha stała sztywno wyprostowana, ale jej stężała mina mówiła, że daje sobie radę głównie za sprawą siły woli. Uśmiechnęła się jednak nieznacznie i wykonała znak w Mowie Panien — „warte było ceny” — i zaraz potem jeszcze jeden — „nawet więcej”. To było warte więcej niż cena, którą zapłaciły. Wszystkie wyglądały na śmiertelnie zmęczone, choć może nie wszystkie do tego stopnia, jak korzystające z angreali. Czara Wiatrów uspokoiła się w końcu, na powrót stając szeroką misą z czystego kryształu, ale jej wnętrze zdobiły teraz wielkie fale. Jednak saidar jakby wciąż ją oblepiał, niewidzialny, żadna przecież już nie obejmowała Źródła — jeno mgliste przeczucia w postaci przelotnych rozbłysków, podobne plamkom, które na samym końcu pląsały wokół Czary.
Nynaeve zadarła głowę, przyjrzała się ponuro bezchmurnemu niebu, po czym przeniosła wzrok na Caire.
— I na co to wszystko? Udało nam się coś zrobić czy nie? — Powietrze na szczycie wzgórza nieznacznie zawirowało, ciepłe jak tchnienie z kuchni.
Poszukiwaczka Wiatru podniosła się z wysiłkiem.
— Myślisz, że Tkanie Wiatru to jak machanie rumplem na pokładzie dartera? — wycedziła z pogardą. — Właśnie dokonałam czegoś, co dałoby się przyrównać do poruszenia steru szkimera o pokładnicy szerokiej jak cały świat. Taki szkimer potrzebowałby dużo czasu, żeby zawrócić, żeby w ogóle zareagować na rozkaz zawrócenia. Żeby rozkaz ten zrealizować. Ale kiedy już to zrobi, to sam Ojciec Sztormów nie da rady go powstrzymać. Ja tego dokonałam, Aes Sedai, i teraz Czara Wiatrów należy do nas!
Renaile weszła do wnętrza kręgu i uklękła obok Czary. Zaczęła ją ostrożnie owijać w warstwy białego jedwabiu.
— Oddam ją Mistrzyni Statków — powiedziała do Nynaeve. — My wypełniłyśmy naszą część umowy. Teraz wy, Aes Sedai, musicie wywiązać się ze swojej. — W gardle Merilille zrodził się jakiś dziwny odgłos, ale kiedy Elayne na nią zerknęła, Szara siostra stanowiła już uosobienie opanowania.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.