Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ścieżka Sztyletów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Maighdin, mimo wszystko sądzę, że jednak... — Maighdin była przy niej w jednej chwili, na jej twarzy zastygł pytający uśmiech. Faile urwała jednak, widząc przed sobą trzech jeźdźców, którzy pędzili przez śnieg tak szybko, jak tylko zdołały nieść ich konie.
— Przynajmniej zajęcy jest tu mnóstwo, moja pani — powiedziała Alliandre, prowadząc swego wysokiego białego wałacha obok Jaskółki — ale miałam nadzieję... Kim oni są? — Jej sokół poruszył się niespokojnie na białej rękawicy, dzwoneczki na pętach zadźwięczały. — Cóż, wyglądają jak twoi ludzie, moja pani.
Faile pokiwała ponuro głową. Ona ich również rozpoznała. Parelean, Arrela i Lacile. Ale co oni tutaj robili?
Wszyscy troje osadzili przed nią konie, z pysków zwierząt dobywały się kłęby pary. Parelean patrzył oczyma tak rozszerzonymi jak u jego srokacza. Lacile, z twarzą niemal skrytą w głębinach kaptura, nerwowo kaszlnęła, a ciemne oblicze Arreli zupełnie zszarzało.
— Moja pani — oznajmił gwałtownie Parelean — przerażające wieści! Prorok Masema nawiązał kontakt z Seanchanami!
— Z Seanchanami! — wykrzyknęła Alliandre. — Z pewnością nie może sądzić, że oni przyłączą się do Lorda Smoka!
— Sprawa może być znacznie prostsza — powiedziała Berelain, zatrzymując swą białą klacz przy drugim boku Alliandre. Ponieważ Perrina tu nie było, miała na sobie całkiem skromną granatową suknię, karczek sięgał aż do podbródka. Dalej jednak drżała. — Masema nie cierpi Aes Sedai, a Seanchanie obracają w niewolnice kobiety, które potrafią przenosić.
Faile z irytacją mlasnęła językiem. Zaiste były to przerażające wieści. Mogła mieć tylko nadzieję, że Parelean oraz pozostali zachowali dość zdrowego rozsądku, by udawać, iż najzwyczajniej podsłuchali przypadkowo cudzą rozmowę. Ale nawet w takiej sytuacji musiała się najpierw upewnić, a potem szybko działać. Perrin mógł już dotrzeć do Masemy.
— Jaki masz dowód, Parelean?
— Rozmawialiśmy z trójką farmerów, którzy widzieli, jak wielki latający stwór wylądował cztery noce temu, moja pani. Przywiózł kobietę, którą następnie zaprowadzono do Masemy i która przebywała z nim trzy godziny.
— Udało nam się wytropić ją aż do miejsca, gdzie Masema zatrzymał się w Abili — dodała Lacile.
— Wszyscy trzej mężczyźni uważali, że stwór był Pomiotem Cienia — wtrąciła Arrela — ale wydawali się raczej godni zaufanią. — Jeśli ona mówiła, że mężczyzna, który nie należał do Cha Faile, był raczej godny zaufania, to tak jakby ktoś inny powiedział, iż jego słowa są szczere niczym dzwon.
— To w takim razie muszę chyba pojechać do Abili — oznajmiła Faile, zbierając wodze Jaskółki. — Alliandre, zabierz ze sobą Maighdin i Berelain. — W każdej innej sytuacji zaciśnięte usta Berelain towarzyszące tej wypowiedzi stanowiłyby naprawdę zabawny widok. — Parelean, Arrela i Lacile pojadą ze mną... — Jakiś mężczyzna krzyknął i wszyscy aż podskoczyli.
Pięćdziesiąt kroków od miejsca, gdzie stali, jeden z odzianych w zielone kaftany żołnierzy Alliandre właśnie zsuwał się z siodła, a chwilę później Skrzydlaty Gwardzista spadł na ziemię ze strzałą sterczącą z gardła. Wśród drzew pojawili się Aielowie, twarze mieli zasłonięte, w biegu naciągali łuki. Padli kolejni żołnierze. Bain i Chiad już były na nogach, czarne zasłony skrywały im twarze aż po oczy; ich włócznie były wsunięte za pasy przytrzymujące futerały łuków na plecach, one zaś gładko naciągały cięciwy, jednak przed strzałem spojrzały na Faile. Wszędzie wokół byli Aielowie, setki, jak się zdawało. Zaciskała się wokół niech wielka pętla okrążenia. Żołnierze, wciąż siedzący na koniach, opuścili lance, tworząc mur wokół Faile i pozostałych, jednak natychmiast pojawiły się w nim szczeliny, kiedy kolejne strzały Aielów znalazły drogę do celu.
— Ktoś musi przekazać wieści o Masemie lordowi Perrinowi. — Faile zwróciła się do Pareleana oraz dwu kobiet. — Jedno z was musi do niego dotrzeć! Pędźcie jak na skrzydłach wiatru! — Objęła jednym spojrzeniem Alliandre i Maighdin oraz Berelain. — Wszystkie pędźcie jak ogień albo umrzecie tutaj! — Ledwie czekając na potwierdzające skinienia, przeszła od słów do czynów i wbiła obcasy w boki Jaskółki, przemykając przez krąg bezużytecznych żołnierzy. — Na koń! — krzyknęła. Ktoś musiał zanieść wieści Perrinowi. — Na koń!
Pochyliła się nisko nad karkiem Jaskółki i pchnęła karą klacz do wytężonego galopu. Śnieg tryskał spod kopyt, kiedy Jaskółka mknęła, lekko jak ptak, któremu zawdzięczała swe imię. Przez jakieś sto kroków Faile sądziła, że uda jej się uciec. A potem Jaskółka zarżała, potknęła się i przewróciła przez kark z towarzyszeniem ostrego trzasku pękającej kości. Faile wyleciała w powietrze, a potem ciężko uderzyła o ziemię, zanurkowała twarzą w śnieżną zaspę, impet uderzenia pozbawił ją tchu. Desperacko chwytając oddech, powstała jakoś i wyciągnęła nóż zza pasa. Jaskółka zarżała, zanim się potknęła, jeszcze zanim złamała nogę.
Przed nią zamajaczyła sylwetka wysokiego zamaskowanego Aiela, który pojawił się jakby znikąd, a potem uderzył ją w nadgarstek wyprostowaną ręką. Nóż wyślizgnął się z odrętwiałych nagle palców, a zanim zdążyła dobyć następne ostrze, tamten już ją złapał.
Walczyła co sił, wierzgała, biła pięściami, nawet gryzła, ale tamten był tak potężnie zbudowany jak Perrin i co najmniej o głowę wyższy. Wydawał się równie twardy jak Perrin, biorąc pod uwagę wrażenie, jakie wywierały na nim jej ciosy. Gotowa była płakać ze złości wobec poniżającej swobody, z jaką dał sobie z nią radę, najpierw pozbawiając wszystkich noży, które spokojnie wsadził za swój pas i którymi rozciął później jej rzeczy. Zanim zdała sobie sprawę, już leżała naga na śniegu, nadgarstki miała skrępowane za plecami jedną z pończoch, drugą zaś obwiązaną wokół szyi jak smycz.
Nie miała innego wyboru, jak tylko pójść za nim, drżąc i ślizgając się na śniegu. Skóra pierzchła jej z zimna. Światłości, jak mogła nie zauważyć, że ten dzień jest naprawdę mroźny? Światłości, gdyby tylko komuś udało się uciec z wieściami o Masemie! I żeby temu komuś udało się też donieść Perrinowi o jej schwytaniu, aczkolwiek nie wątpiła, że uda jej się jakoś uciec.
Pierwsze ciało, które zobaczyła, należało do Pareleana, spoczywał rozciągnięty na wznak z mieczem w wyprostowanej ręce. Znakomity kaftan z pasami satyny na rękawach cały zalany był krwią. Potem przestała liczyć poległych. Skrzydlaci Gwardziści w czerwonych napierśnikach, żołnierze Alliandre w ciemnozielonych hełmach, jeden z sokolników, nad którym zakapturzony jastrząb trzepotał na próżno skrzydłami, ponieważ tamten wciąż trzymał pęto w zaciśniętej, zesztywniałej w śmierci garści. Postanowiła jednak nie tracić nadziei.
Pierwszymi jeńcami, których zobaczyła, klęczącymi wśród Aielów — mężczyzn i Panien z opuszczonymi na piersi zasłonami — były Bain i Chiad, każda naga, z rękoma spoczywającymi na kolanach. Po twarzy Bain spływała krew, zlepiając jej ognistorude włosy. Lewy policzek Chiad był purpurowy i obrzmiały, szare oczy patrzyły cokolwiek szkliście. Klęczały przed tamtymi, prostując plecy, biernie, ale bez wstydu, kiedy jednak wielki Aiel pchnął ją brutalnie, by uklękła obok nich, powstały.
— To nie jest słuszne, Shaido — niewyraźnie, ze złością powiedziała Chiad.
— Ona nie przestrzega ji’e’toh — warknęła Bain. — Nie możesz z niej uczynić gai’shain.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.