Array Gobuss - Desiderium Intimum
Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Desiderium Intimum
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Severusie! - wykrzyknął Harry, przypadając do niego i z przerażeniem spoglądając na jego wykrzywioną bólem twarz, a później na uśmiechającego się okrutnie Voldemorta, który już unosił różdżkę do kolejnego ataku, którego tym razem nie będą w stanie odeprzeć.
Nie! Nie pozwoli na to! Prędzej zginie niż pozwoli, by Severus...
Nie namyślając się wiele, wyprostował się, osłaniając sobą Severusa i celując różdżką w Voldemorta.
- Jeżeli spróbujesz mu coś zrobić, to najpierw będziesz musiał zabić mnie - wysyczał, wkładając w słowa tyle nienawiści, iż był zaskoczony, że nie wypływa mu ona jeszcze z ust. Voldemort roześmiał się zimnym, triumfalnym rechotem, który wydawał się jeszcze bardziej zamrażać powietrze. Harry trząsł się z wściekłości. Nie był w stanie nad tym zapanować.
Merlinie, gdyby tylko istniała jakakolwiek szansa, by go zabić... choćby najmniejsza...
Jego oczy rozszerzyły się gwałtownie!
Eliksir! Miał przecież jeszcze eliksir!
Ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł dłoń Severusa zaciskającą mu się na ramieniu z siłą imadła, mocne szarpnięcie do tyłu i wydyszane do ucha instrukcje:
- Kiedy zobaczysz rozbłysk, zamknij oczy i uciekaj. Jak najszybciej i jak najdalej stąd. Będę tuż za tobą.
- Ale...
- Nie dyskutuj ze mną!
Harry zamrugał, widząc unoszącą się różdżkę Severusa i nagle odniósł wrażenie, że świat zwalnia swój bieg. Ujrzał te cienkie usta wypowiadające słowa nieznanego mu zaklęcia i poczuł jeszcze silniejsze szarpnięcie, kiedy Severus odepchnął go od siebie i nagle przestrzeń wypełniło rażące, białe światło.
Harry błyskawicznie zacisnął powieki, ale i tak miał wrażenie, jakby coś przypaliło mu źrenice i gdzieś nieopodal usłyszał wykrzykiwane ochrypłym głosem Zaklęcie Cienia:
- EFFIGIA!
Rzucił się do ucieczki. Chociaż wiedział, że poza kręgiem, w którym zamknął go Voldemort, była jedynie pusta, jałowa przestrzeń, pozbawiona jakichkolwiek roślin czy choćby kamieni, ciągnąca się aż po horyzont, na którym górowały niewielkie wzniesienia, to musiał spróbować.
Odwrócił głowę, próbując coś dostrzec i nawet, jeśli jasność już opadła, to jego wzrok nadal nie był do końca sprawny i wszystko przykrywała biała, rozmyta mgła, w której Harry dostrzegł... kilka identycznych sylwetek Severusa, biegających we wszystkie strony i ciskających w rozwścieczonego Voldemorta zaklęciami.
Ostry, przeszywający dźwięk nad nim sprawił, że Harry zatrzymał się gwałtownie, z przerażeniem obserwując, jak horda Dementorów rusza w jego stronę.
Uniósł różdżkę, próbując skupić się na najszczęśliwszej chwili swojego życia, ale w tym samym momencie poczuł łapiącą go w biegu dłoń i niemal się przewrócił, kiedy Severus pociągnął go za sobą.
- Kazałem ci biec! - wykrzyczał. - Nie ma na to czasu! Musimy wydostać się ze strefy antyaportacyjnej!
Harry poderwał głowę i ujrzał obok siebie pozostałe cienie Severusa, a nad sobą długie, łopoczące szaty i wyciągające się ku nim, pokryte liszajami dłonie.
Zamknął oczy, czując ich lodowate oddechy na karku i w tej samej chwili... wpadł na niewidzialną, twardą niczym szkło barierę. Uderzenie było tak silne, jakby spadł z wysokości na kamienną posadzkę. Jęknął głośno i odepchnięty siłą rozpędu, przewrócił się na ziemię.
Na chwilę stracił wzrok i orientację. Kiedy ją odzyskał, Severus już się podnosił, pociągając go za sobą, ale nagle osunął się na ziemię tuż obok niego, dysząc ciężko i kaszląc, tak jakby coś pozbawiło go wszystkich sił.
Harry zrozumiał, co to było, w momencie, w którym tylko poderwał głowę. Wszystkie cienie, które wyczarował Severus, rozpłynęły się po zderzeniu z magiczną barierą.
Pozostali sami.
Odsłonięci.
Harry słyszał nad sobą świszczące oddechy Dementorów, które przypominały niecierpliwe sapanie upiornej bestii, czekającej na jedno skinienie swego pana, aby mogła w końcu pożreć to, co nęciło jej zmysły już od tak długiego czasu.
- Tego nie zaplanowałeś, prawda, Severusie? - zapytał cicho Voldemort, zbliżając się powoli i obracając w długich, zakończonych szponami palcach... różdżkę Harry'ego! Do diabła! Musiał ją upuścić, kiedy się przewrócił i Voldemort ja przywołał. Do diabła! Do diabła! Do diabła! - Jesteście w pułapce. Nie macie dokąd uciec. Stąd nie ma wyjścia. Bardzo długi czas przygotowywałem się do tej chwili. I nawet twoje niespodziewane przybycie nie zniweczy moich planów. Zbliża się wasz koniec.
Zaklęcie świsnęło tak nagle, że Harry zdążył się tylko osłonić ramionami, ale nie poczuł bólu. Zobaczył tylko, jak różdżka Severusa wyślizguje się z jego osłabionej dłoni i wpada wprost w wyciągniętą rękę Voldemorta.
- Teraz jesteście całkowicie bezbronni. I macie tylko jedną szansę, aby nie skonać w niezwykle długich, niewyobrażalnie bolesnych męczarniach, przyglądając się nawzajem swojej śmierci... - ciągnął okrutnie Voldemort, wpatrując się w nich z wyrazem twarzy drapieżnika, który zapędził swe ofiary w miejsce, z którego nie było innego wyjścia, jak tylko wpaść wprost w jego naszpikowaną kłami paszczę. - Dajcie mi eliksir.
Harry spojrzał na Severusa szeroko otwartymi oczami. Mężczyzna uniósł głowę. Po jego twarzy płynął pot. Włosy przylepiły się do czoła, a wpółotwarte usta z trudem łapały powietrze, ale to, co Harry ujrzał w jego oczach... to było niczym miażdżący cios prosto w trzewia. Jego żołądek skręcił się, kiedy Harry zrozumiał, że Severus wie... i że zrobi wszystko, aby nie pozwolić mu dokonać tego, po co tu przyszedł.
Ale... ale... jakie miał inne wyjście?
Widział ogień w jego oczach. Płonącą wciąż, jasną iskrę, rozświetlającą czarne tęczówki, ale miała zbyt mało tlenu, aby ponownie się rozpalić. Severus stracił zbyt wiele mocy, rozszczepiając ją na kilka równych części, aby dać im czas i szansę na ucieczkę. Teraz Harry musiał zrobić to samo. Kupić mu czas. Chociaż odrobinę. A potem, jeżeli już naprawdę nie będzie innego wyjścia... jeżeli naprawdę nie będzie...
- Każ Dementorom się odsunąć - powiedział głośno Harry, prostując się na uginających się nogach. - Wiem, gdzie jest eliksir. Severus go nie ma.
- Potter! - usłyszał za sobą ostrzegawczy syk i poczuł zaciskającą się na nadgarstku dłoń, ale to go nie powstrzymało.
- Wiem też, jak on działa. Wiem, że muszę go wypić z własnej woli, aby rytuał się powiódł - kontynuował, starając się zignorować coraz bardziej natarczywy uścisk na przegubie i dobiegający zza pleców zachrypnięty, cichy szept:
- Nawet się nie waż...
Nie mógł spojrzeć teraz na Severusa. Teraz byli tylko oni. On i Voldemort.
Patrzył wprost w zmrużone podejrzliwie, czerwone oczy, gorączkowo zastanawiając się, co teraz zrobić. Czuł nad sobą świszczące oddechy i miał wrażenie, jakby nawet z tej odległości Dementorzy byli w stanie wyssać z niego całą odwagę, pozostawiając jedynie skulone, kwilące coś, błagające o to, aby strach odszedł i aby wszystko się już skończyło.
Tak, zrobi wszystko, aby to się już skończyło...
- Każ im się odsunąć - powiedział wyraźnie, wpatrując się twardo w Voldemorta.
Czarny Pan zaledwie tylko spojrzał na Dementorów i Harry usłyszał wysokie, skrzeczące głosy niezadowolenia, kiedy czarne sylwetki zaczęły wycofywać się na swoje początkowe pozycje, tworząc zwarty krąg nad ich głowami.
W jaki sposób ich kontrolował? Tylko dzięki swojej mocy? Przecież z pewnością nie był w stanie wyczarować żadnego Patronusa. Nie ktoś taki jak Voldemort. Z pewnością nie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Desiderium Intimum»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.