Philip Dick - Człowiek z wysokiego zamku

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Dick - Człowiek z wysokiego zamku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1981, ISBN: 1981, Издательство: Czytelnik, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Człowiek z wysokiego zamku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Człowiek z wysokiego zamku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jedna z najwybitniejszych powieści amerykańskiej fantastyki naukowej. Autor sugestywnie przedstawia inny wariant historii: państwa osi wygrały II wojnę światową, w podzielonej Ameryce ścierają się wpływy japońskie i niemieckie, a wielką poczytnością cieszy się zakazana powieść fantastyczna, w której Niemcy i Japonia wojnę przegrały.
Nagroda Hugo 1963.

Człowiek z wysokiego zamku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Człowiek z wysokiego zamku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie drocz się z panią — wtrąciła się Caroline.

— Czytałam pańską książkę — powiedziała Juliana. — Prawdę mówiąc, skończyłam ją dziś wieczorem. Skąd pan wiedział to wszystko, o tym innym świecie, który pan opisał?

Hawthorne nie odpowiedział; pocierał zgiętym palcem górną wargę i zmarszczony patrzył gdzieś obok niej.

— Czy korzystał pan z wyroczni? — spytała.

Spojrzał na nią.

— Nie chcę, żeby pan żartował i dowcipkował — powiedziała Juliana. — Proszę mi odpowiedzieć bez silenia się na dowcipy.

Przygryzając wargi, Hawthorne spuścił wzrok i oplótłszy się ramionami, kołysał się na piętach. Stojący w pobliżu umilkli i Juliana zauważyła, że ich nastrój się zmienił. Nie spodobało im się to, co powiedziała. Ale nie próbowała cofnąć swoich słów ani ich tuszować. Sprawa była zbyt ważna. Przebyła zbyt daleką drogę i zrobiła zbyt wiele, żeby przyjąć od niego coś innego niż prawdę.

— Trudno na to odpowiedzieć — odezwał się wreszcie Abendsen.

— Wcale nietrudno — zaprzeczyła Juliana.

Teraz wszyscy obecni ucichli; patrzyli na Julianę stojącą z Abendsenami.

— Niestety — powiedział Abendsen — nie mogę odpowiedzieć tak od razu. Musi pani się z tym pogodzić.

— Dlaczego zatem napisał pan tę książkę? — spytała.

Wskazując ręką ze szklanką Abendsen powiedział:

— Do czego służy ta broszka przy pani sukni? Ma odstraszać niebezpieczne duchy podziemnego królestwa? Czy tylko trzymać wszystko razem?

— Dlaczego pan zmienia temat? — spytała Juliana. — Unika pan odpowiedzi i robi bezsensowne uwagi. To dziecinne.

— Każdy ma swoje sekrety zawodowe — odparł Hawthome Abendsen. — Pani ma swoje, ja mam swoje. Czytając moją książkę, powinna ją pani przyjmować taką, jaką jest, tak jak ja przyjmuję to, co widzę. — Ponownie zrobił w jej stronę gest szklanką. — Bez wnikania, co jest naprawdę pod spodem, co z tego jest dziełem drutów albo fiszbinów i gąbki. Czyż ten rodzaj wzajemnego zaufania nie leży w naturze ludzkiej i nie spotykamy się z nim codziennie? — Wydawał się teraz drażliwy i podenerwowany, zapomniał o grzeczności, o roli gospodarza. I twarz Caroline, jak zauważyła Juliana kątem oka, przybrała wyraz bolesnego napięcia; wargi miała zaciśnięte, przestała się uśmiechać.

— W swojej książce — powiedziała Juliana — pokazał pan, że jest wyjście. Czy nie o to panu chodziło?

— Wyjście — powtórzył ironicznie.

— Zrobił pan dla mnie bardzo wiele — mówiła Juliana. — Widzę teraz, że nie ma się czego bać, chcieć, nienawidzieć albo unikać. Nie ma za czym gonić ani przed czym uciekać.

Przyglądał się jej badawczo, podzwaniając lodem w szklance.

— Według mnie jest na tym świecie wiele rzeczy godnych uwagi — powiedział.

— Dobrze wiem, o czym pan teraz myśli — odparła Juliana. Znała ten wyraz na twarzach mężczyzn, ale w tym wypadku jej to nie przeszkadzało. Zmieniła się pod tym względem. — W kartotece gestapo jest zapisane, że pociągają pana kobiety w moim typie.

— Gestapo nie istnieje od tysiąc dziewięćset czterdziestego siódmego roku — powiedział Abendsen z nieznacznym tylko drgnięciem w twarzy.

— No to SD czy jak się to nazywa.

— Czy zechce pani to wyjaśnić? — wtrąciła ostrym głosem Caroline.

— Chcę to wyjaśnić. Przyjechałam z jednym z nich do Denver. Prędzej czy później pokażą się tutaj. Powinniście pojechać gdzieś, gdzie was nie znajdą, a nie prowadzić dom otwarty i wpuszczać każdego z ulicy, tak jak mnie. Kiedy przyjedzie tu następny, nie będzie kogoś takiego jak ja, który by go powstrzymał.

— Powiedziała pani „następny” — odezwał się Abendsen po chwili milczenia. — Co się stało z tym, który przyjechał z panią do Denver? Dlaczego on się tu nie pokazuje?

— Bo poderżnęłam mu gardło — powiedziała Juliana.

— To jest coś. Usłyszeć taką rzecz od kobiety i to od kobiety, którą się widzi po raz pierwszy w życiu.

— Pan mi nie wierzy?

— Ależ tak. — Skinął głową. Uśmiechnął się do niej nieśmiałym, łagodnym, bezbronnym uśmiechem. Widocznie nawet nie przyszło mu do głowy, że to może być nieprawda. — Dziękuję — powiedział.

— Proszę się przed nimi ukryć — dodała.

— Cóż, jak pani wie, próbowaliśmy tego. Czytała pani na okładce książki… o broni i drutach elektrycznych. Kazaliśmy to wydrukować, żeby stworzyć pozory, że nadal jesteśmy bardzo ostrożni. — W jego głosie brzmiało znużenie.

— Mógłbyś przynajmniej nosić przy sobie broń — zauważyła żona. — Wiem, że pewnego dnia ktoś, kogo zaprosisz i będziesz z nim rozmawiał, zastrzeli cię. Jakiś nazistowski morderca, wysłany, żeby się zemścić. A ty będziesz po swojemu filozofował. Już to widzę.

— Zawsze mogą człowieka załatwić, jeżeli tylko chcą — powiedział Abendsen. — Mimo drutów elektrycznych i Wysokich Zamków.

Jesteś fatalistą, pomyślała Juliana. Człowiek pogodzony ze swoją zagładą. Czy znasz ją tak samo, jak poznałeś świat ze swojej książki?

— Pańską książkę napisała wyrocznia, czy nie tak? — powiedziała Juliana.

— Chce pani znać prawdę?

— Chcę i mam do tego prawo po tym, co zrobiłam. Czy nie tak? Pan wie, że tak jest.

— Wyrocznia — powiedział Abendsen — spała smacznie przez cały czas pisania książki. Spała smacznie w kącie gabinetu. — Jego oczy nie zdradzały rozbawienia; wprost przeciwnie, twarz miał jakby dłuższą, poważniejszą.

— Powiedz jej — wtrąciła się Caroline. — Ona ma rację, ma prawo wiedzieć po tym, co dla ciebie zrobiła. Dobrze, ja pani powiem — zwróciła się do Juliany. — Hawth przeprowadzał próby, tysiące prób, za pomocą linii. Okres historyczny. Temat. Postacie. Akcja. Zajęło to kilka lat. Zapytał nawet wyroczni, jakie powodzenie będzie miała książka. Powiedziała mu, że będzie to olbrzymi sukces, pierwszy prawdziwy sukces w jego karierze. Miała więc pani rację. Musi pani sama często korzystać z wyroczni, skoro pani odgadła.

— Zastanawiam się, dlaczego wyrocznia chciała napisać powieść — powiedziała Juliana. — Czy pomyśleli państwo, żeby ją o to spytać? I dlaczego o tym, że Niemcy i Japonia przegrały wojnę? Dlaczego właśnie taką historię, a nie jakąś inną? Co to jest, czego nie może nam powiedzieć wprost, jak to zwykle robi? To musi być coś specjalnego, nie sądzicie państwo?

Hawthorne i Caroline milczeli.

— Wyrocznia i ja — odezwał się wreszcie Abendsen — dawno temu uzgodniliśmy sprawę honorariów. Jeżeli spytam ją teraz, dlaczego napisała Szarańczę, będę musiał oddać jej swoją część. Takie pytanie oznaczałoby, że moja praca ograniczyła się do pisania na maszynie, a to nie byłoby ani zgodne z prawdą, ani uczciwe.

— Ja spytam — powiedziała Caroline. — Jeżeli ty nie chcesz.

— To nie jest twoje pytanie — zaprotestował Abendsen. — Niech ona spyta. — A do Juliany powiedział: — Pani ma… niezwykły umysł. Czy zdaje sobie pani z tego sprawę?

— Gdzie jest pana egzemplarz wyroczni? — spytała Juliana. — Mój został w samochodzie, w motelu. Pojadę po niego, jeżeli nie pozwoli mi pan skorzystać ze swojego.

Abendsen odwrócił się. Juliana i Caroline poszły za nim przez pokój pełen ludzi do zamkniętych drzwi. Zostały przed drzwiami. Kiedy wrócił, wszyscy ujrzeli dwa czarno oprawne tomy.

— Nie używam łodyg krwawnika — wyjaśnił Julianie. — Nie umiem nimi operować, stale mi wypadają z ręki.

Juliana usiadła przy niskim stoliku w kącie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Człowiek z wysokiego zamku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Człowiek z wysokiego zamku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Człowiek z wysokiego zamku»

Обсуждение, отзывы о книге «Człowiek z wysokiego zamku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x