Jacek Dukaj - Inne pieśni

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dukaj - Inne pieśni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 2003, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Альтернативная история, Эпическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inne pieśni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inne pieśni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja książki dzieje się w świecie przypominającym nasz, którym rządzą jednak inne prawa — bardzo bliskie teoriom Arystotelesa, dotyczącym formy i materii. Każdy byt składa się z materii (na którą składa się pięć żywiołów) oraz z formy, która określa, czym jest ten byt. Ludzie potrafią zmieniać byty, wpływając na formę. Na przykład teknitesi somy (odpowiednicy chirurgów plastycznych i lekarzy), zmieniając formę ciała człowieka mogą leczyć i modyfikować wygląd zewnętrzny. Ludzie o silniejszej formie dominują nad tymi o słabszej. Najsilniejszą formę mają kratistosi — w ich anthosie (aurze, obszarze oddziaływania) ludzie przejmują ich sposób myślenia i upodabniają się fizycznie.
W tym świecie Hieronim Berbelek, niegdyś wybitny strategos (dowódca, strateg), obecnie człowiek próbujący się uwolnić z resztek wpływu potężnego kratistosa Czarnoksiężnika, rozpoczyna swoją podróż, aby odzyskać utraconą Formę.

Inne pieśni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inne pieśni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bitwa toczy się na przestrzeni setek stadionów, nie widać więc śmierci poszczególnych żołnierzy i destrukcji każdego okrętu, nie widać samych zmagań — jedynie ich pośrednie skutki. Gdy przez aether uderza pyrownik, na moment odwracają się barwy całego gwiazdoskłonu i gorąca biel poraża źrenice. Zaraz nadchodzi huk i podmuch suchego pyru, strącający hyppyroi z ich epicykli i łamiący szkielety ikarosów. Astromekanicy prowadzą ostrzał wzdłuż granic aur kratistosów, od zewnątrz do wnętrza zatrzaśniętego Kwiatu. Czasami jednak matematycy nieba mylą się w swych obliczeniach albo też adynatosi skrzywiają w swej morfie trajektorię Ognia, i gwiezdny piorun przebija bitwę na wylot, rażąc ludzi nacierających z przeciwnej strony. Tuż przed opuszczeniem „Mameruty” dotarła do pana Berbeleka wieść, iż w ten sposób trafiona została łódź niosąca Światowida, cała armada kratistosa padła łupem adynatosów — pan Berbelek obraca na moment spojrzenie ku gwiazdozbiorowi Byka — tam powinny wejść na miejsce Światowida sąsiednie Potęgi, Król Burz i K’Azura. Ktokolwiek sądził, że udane zamknięcie Kwiatu oznacza victorię, mylił się: jeśli arretesowy kratistos nie zginie, podobnie głębokie wejście ludzkich kratistosów w jego morfę może zakończyć się obróceniem Floty Księżycowej w Drugą Flotę Arretesową.

Tymczasem Kwiat zamknięty jest już tak szczelnie, że korony kratistosów zachodzą na siebie, przenikają się. Niektórzy się wycofują, by nie walczyć przeciwko sobie nawzajem. Kurs „Mameruty” został obrany w ten sposób, by pan Berbelek wleciał do środka Floty Arretesowej pod anthosem Pani.

Kwiat zamknięty jest tak szczelnie, że pan Berbelek może gołym okiem dojrzeć flotę adynatosów i nie stanowi ona już zaledwie włóknistego kłębowiska cieni na tle gwiazd. Od chwili zapalenia Jowisza przestrzeń bitwy skąpana jest w chropowatym, rdzawokrwawym blasku, każdy obiekt posiada dwie formy: dojowiszową, w której migocze wszystkimi odcieniami czerwieni, i odjowiszową, w której roztapia się w ciemny kształt bez wyraźnych krawędzi.

Pan Berbelek szybuje w paszczę karminowego lewiatana, lewe skrzydło płomienne, prawe skrzydło w cieniu.

Krzywa Flota w Formie Illei Kollotropyjskiej objawia się pod postacią ławicy geometrycznych wielorybów, wielkich na stadiony i stadiony gwiezdnych ryb o okrągłych szczękach z rozpędzonej uranoizy. Wieloryby strzykają spod mozaikowych skrzeli spiralami pyru, palącymi pikujących na nich hyppyroi; hyppyroi zaś rozpruwają im magmowe brzuchy, tnąc podług współbieżnych epicykli. Ten sam odłam Krzywej Floty, gdy przechodził przez anthos Mauzalemy, jawił się oczom załogi „Mameruty” kryształowym lasemmiastem o strukturze odpowiadającej liniom daktylnym Mauzalemy. Jeszcze wcześniej był to rój kosmicznych ifrytów. Jeszcze wcześniej — nie poddawał się żadnemu spójnemu opisowi.

Dwadzieścia, osiemnaście, siedemnaście stadionów, wir gwiazdorybiej paszczy rośnie przed panem Berbelekiem. Oczywiście to jest zaledwie powierzchnia Skrzywienia, tak wygląda to, co w ogóle wygląda. Pan Berbelek musi zaś dotrzeć do samego środka. Tu Pani sięgnęła najgłębiej, tu Jeźdźcy Ognia uderzyli najszerszym klinem. Zabici adynatosi (czy to są adynatosi, czy jedynie ich łodzie? czy zostali zabici, czy jedynie wypchnięci z agresywnej morfy?) spadają z jowiszowych epicykli w niższe sfery. Pan Berbelek mija w locie skrzepy storturowanej Materii, ani żywej, ani nieżywej, ani ludzkiej, ani nieludzkiej. Natomiast po hypporoi nie znajdzie nawet trupów, zabijani ryterzy pyru spalają się momentalnie do chmur popiołu. Pan Berbelek zastanawia się, które z tych niezliczonych sekundowych błysków, punktujących ciemność wysokiego nieba, oznaczają śmierć Jeźdźca. Pozostają po ryterach czarne skrzydła, zaraz porywane przez chyży aether, i rozstrojone, rozpadające się zbroje.

Raz wydaje mu się, że przez hałas bitwy i wizg przecinanej uranoizy słyszy krzyk hyppyresa, obraca głowę w tamtą stronę — bezskrzydły płomień w formie człowieka spada w Skoliozę — trrrrrrrask! — pobliski pyrownik przepala czarnoczerwone niebo — gdy wraca ciemność, pan Berbelek nie jest już pewien, co widział.

Siedem, sześć, pięć stadionów, tu hyppyroi Hierokharisa rozpędzili ławicę trójosiowych rekinów, teraz wiszą na tych orbitach chmury spiralnych zębów z cefer wszechżywiołowych. Pan Berbelek przebija się przez obłoki swobodnych kłów z chrzęstem, od którego włosy stają mu dęba i łzawią oczy pod maską aeromatu. Każde przekłucie ikarosów czuje drobnym szarpnięciem skóry pleców, szybko ból staje się nie do wytrzymania. Sięga ponad spowolnionym okółramiennikiem i wyszarpuje z kolczugi Skolioxyfosa. Po pierwszym uderzeniu obłok zębów skrapla się w seledynową mgłę, przez którą pan Berbelek przelatuje już bez problemu; mgła cuchnie zjełczałym masłem.

Dwa, jeden, wpada do paszczy lewiatana. Z prawej widzi wbite w ścianę przełyku czarne skrzydło o hierokharisowym wzorze, jeszcze warczy w adynatosowym cielsku srebrny okółpierśnik spopielonego rytera.

Mimo iż zamknięty w gwiazdorybim tunelu, pan Berbelek mknie coraz szybciej. Tu już słabnie Forma Illei. Przełyk lewiatana, miast się zwężać, rozszerza się. Pan Berbelek rozpościera skrzydła. Mija gazową ośmiornicę w obręczach krzywej uranoizy. Dopiero po chwili pojmuje, iż to jeden z Jeźdźców Ognia, którzy za daleko się zapuścili.

Pod stopami pana Berbeleka uderza kolejny pyrownik, astronomiczny piorun czystego Ognia, przepaliwszy się przez cielsko któregoś z lewiatanów. Tu, na oczach człowieka, Ogień topi się w gęste mleko, ono szeroką rzeką zakręca przez gwiazdoskłon i zostaje wessane do sutka kamiennej świni, z której uszu wypowiadają się —

Pan Berbelek odrąbuje łeb astrowieprza. Błękitne pierze oblepia ikarosy. Mleko śpiewa kobiecym głosem, co zwrotka wybuchając histerycznym śmiechem. Blask Jowisza nie jest już czerwony, lecz czarny. Przed panem Berbelekiem otwiera się aetheryczna mozaika pięciobocznych kwadratów, labirynt uranoizy kołującej po kątach prostych.

Pan Berbelek zaczyna liczyć. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szcześćnaście, siedemnaście, osiemnaście, dziwinaście, dwanieścia, dwanieścia jeden, dwanieścia dwa, dwanieścia drży, dwanieścia zdziery, dwanieścia wdzięć, dwanieścia niewdzięć, nieścia dwa cieścia drżeć, drżęnaścieniabięć, bdzięć, bdzięć, bdzięć; njest dobrze.

Pan Berbelek płydzie przez wylewy szczerni, każdy skroś niesie go w gęstszą szczerń, przestrzeń, wystrzeń i rozstrzeń wygwieżdżają się szybko, pan Barbelek próbuje wymaczyć źródło tej oślepiającej ciemności, która zamulowała go już do pasa, do pierści, nogi ugrzęziły na dobre, nie może poruszyć ani przednią, ani tylną, nie płódzie ni skrosu dalej, krrrupł! — piękły kości ikarosów, urwało żeglidła, ajther się ścierwi, gdy pan Blebelek wejczy z bólu.

Uderza mleczem w szczerń i to na kwilę pomaga, upowolniony pan Berbelek rusza ponownie ku dźwirowi tej białskrawej dziewności, skąd niestannie wyrzyguje kwiasty. Jebo pełne jest kwiast o rozmaitych pięknach, dźwięknach, woniach, polorach i ciążach. Zatwarte i rozmknięte zarazem, oszukuje pana Berbeleka niestniejącymi kierunkami, ćciałby płyć tszam i tszu i tszuam, alele płydzie już tylko w jedynym możliwym kierunku: oto jest nowy dół, nowy zrodek, nowe szentrum świata. Nie wiedząc, kiedy, przepłyszedł grannicę Form — i traz spada.

Spada, spada, spada, machomując rękoma, nogoma i ajthoroma, Zgoliodziwos udzierza w przyspadkowych stukach w wydzielice bezmaterii, ban Blebelek rozdzierwia się na krocie, już mu podusze wyciekają ze złoczu, nie strzyma upadku, spada, spada, spada, mógłby wdwazić Zgoliodziwa w siebie, czynajmniej by go obrąbiło, nie padłbysza w okrucia krakrakratistosa, alelelele i na to nie sczaisu, i tylko niedy tak spapapada, wybracają się w przemyśle banabalabaleleleleka rozstatnie wyśli:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inne pieśni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inne pieśni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inne pieśni»

Обсуждение, отзывы о книге «Inne pieśni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x