• Пожаловаться

Harry Harrison: Na zachód od Edenu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison: Na zachód od Edenu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, год выпуска: 1992, ISBN: 83-85432-91-4, издательство: Phantom Press, категория: Альтернативная история / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Na zachód od Edenu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na zachód od Edenu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Epoka lodowcowa. Zmieniający się gwałtownie klimat zmusza ludzi i dinozaury do migracji. Gatunki, które do tej pory nie wiedziały o swoim istnieniu, stają nagle oko w oko. I zaczynają krwawą wojnę... Porwany w dzieciństwie Kerrick dorasta wśród gadów, powoli zapominając o swoim pochodzeniu. Ale nadchodzi dzień, gdy uświadamia sobie, że jest człowiekiem. I musi wrócić wśród ludzi — łowców dinozaurów...

Harry Harrison: другие книги автора


Кто написал Na zachód od Edenu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Na zachód od Edenu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na zachód od Edenu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Smacznego — powiedział Hastila, następując nogą na muszlę i wyswobadzając włócznię.

Kerrick był podniecony. Wydawało się to takie łatwe. Jedno szybkie pchnięcie — i mieli wielkiego hardalta, mogącego ich wszystkich wykarmić przez jeden dzień. Naśladując Hastilę, ujął za koniec swoją włócznię. O połowę krótsza od broni łowców, miała jednak równie ostry grot Hardalty płynęły nadal, większe niż poprzednie, a jeden z nich musnął powierzchnię tuż pod dziobem.

Kerrick pchnął mocno w dół. Poczuł, jak grot zanurzył się w ciele. Chwycił drzewce oburącz i pociągnął. Włócznia drżała i wyskakiwała mu z rąk, lecz trzymał ją kurczowo, szarpiąc z całych sił.

W bryzgach piany wynurzył się obok łodzi lśniący wilgocią łeb. Włócznia wyskoczyła z ciała zwierzęcia i Kerrick upadł tuż przed rozwartym pyskiem. Skrzeczący ryk rozległ się tak blisko, że owiał chłopca cuchnący oddech. Ostre kły zacisnęły się na łodzi, rwąc z niej drzazgi.

Hastila już tam był, jego włócznia wbiła się między te straszne szczęki raz i drugi. Marag wrzasnął głośniej i potok krwi trysnął na chłopca. Potem pysk zamknął się i przez chwilę Kerrick widział tuż przed twarzą okrągłe, nieruchome oko. Zaraz potem znikło, zapadając się w kłębach krwistej piany.

— Wiosłujcie do wyspy — nakazał Amahast. — Za hardaltami na pewno ciągną inne takie bestie, jeszcze większe. Czy chłopak jest ranny? Ogatyr wylał garść wody na twarz Kerricka i natarł ją.

— Tylko wystraszony — powiedział, patrząc na pobladłe lico.

— Miał szczęście — zasępił się Amahast. — Szczęście uśmiecha się tylko raz. Nigdy już nie pchnie włócznią na oślep.

„Nigdy! — pomyślał Kerrick. Prawie wykrzyknął to słowo, patrząc na poszarpane drewno tam, gdzie sięgały szczęki zwierzęcia. Słyszał o murgu, widział ich zęby w naszyjnikach, dotykał nawet gładkiej, kolorowej sakwy wykonanej z ich skóry. Tak naprawdę nigdy nie bał się opowieści o potworach wielkich jak góry, mających zębiska jak włócznie, oczy jak kamienie i pazury jak noże. Teraz jednak wystraszył się. Odwrócił twarz ku brzegowi, nie chcąc, by inni zobaczyli łzy, jakie na pewno miał w oczach. Przygryzał wargi, gdy powoli zbliżali się do lądu. Łódź przemieniła się w łupinę na morzu pełnym potworów. Rozpaczliwie pragnął znaleźć się znów na twardej ziemi. Niemal krzyknął, gdy stępka zazgrzytała o piasek. Zmył wszystkie ślady krwi maraga, podczas gdy inni wyciągali łódź z wody.

Amahast cicho syknął przez zęby. Na ten sygnał wszyscy zastygli w ciszy i bezruchu. Łowca leżał nad nimi w trawie, patrząc ponad grzbiet. Skinął im trzymaną na płask dłonią, potem kiwnął, by dołączyli do niego.

Kerrick przyczołgał się jak inni, nie wychylając się ponad trawę, potem ostrożnie rozchylił dłońmi źdźbła, by móc spoza nich patrzeć.

Sarny. Stadko drobnych zwierząt pasło się w zasięgu strzały. Wyrosłe na bujnej trawie wyspy, poruszały się wolno, strzyżeniem uszu oganiając się od much. Kerrick wciągnął powietrze rozszerzonymi nozdrzami i poczuł słodki zapach ich sierści.

— Idźcie cicho wzdłuż brzegu — polecił Amahast — Wiatr wieje w naszą stronę, nie poczują nas. Podejdziemy bliżej. — Nisko zgarbiony, pobiegł pierwszy, za nim inni, a na końcu Kerrick.

Przy brzegu, schyleni do ziemi, nacięli strzały i wyciągnęli łuki. Potem wyprostowali się i wystrzelili razem.

Strzały trafiły, powalając dwa zwierzęta i raniąc trzecie. Koziołek mógł odbiec dość daleko ze strzałą w boku. Amahast pognał za nim i szybko go dogonił. Osaczone zwierzę odwróciło się, opuściło groźnie różki. Łowca ze śmiechem skoczył do przodu, chwycił rogi i przekręcił. Sarna prychnęła i zachwiała się, potem z beknięciem upadła. Amahast wyginał jej szyję, gdy podbiegł Kerrick.

— Weź włócznię i zabij po raz pierwszy. Mierz w gardło z boku, wbij głęboko i przekręć.

Kerrick zrobił, jak mu kazano, i koziołek ryknął w agonii, zalewając czerwoną krwią ręce chłopca. Był z tego dumny. Pchnął włócznię głębiej w gardło, aż zwierzę zadrżało i zdechło.

— Dobry cios — powiedział z dumą Amahast. Ton jego głosu wzbudził w Kerricku nadzieję, że nie usłyszy już ani słowa o maragu w łodzi.

Łowcy śmieli się radośnie, rozcinając i patrosząc ciała. Amahast wskazał południową, wyższą część wyspy.

— Przenieście je do drzew i powieście, by spłynęła krew.

— Czy zapolujemy jeszcze? — spytał Hastila. Amahast pokręcił głową. — Nie, skoro mamy jutro wracać. Potrzebujemy dnia i nocy, by sprawić i uwędzić to, co tu mamy.

— I zjeść — dodał Ogatyr, głośno cmokając. — Zjeść nasze porcje. Im więcej zmieścimy w brzuchu, tym mniej będzie do dźwigania na plecach!

Choć pod drzewami było chłodniej, wkrótce otoczyły ich gryzące muchy. Zaczęli je rozgniatać, prosili Amahasta, by rozpalił ogień, który je odegna.

— Ściągnijcie skóry — nakazał, potem kopnął leżący konar, który rozsypał się na kawałki. — Za grząsko tu. Drewno jest zbyt mokre na ognisko. Ogatyrze, przynieś ogień z łodzi i podsycaj suchą trawą, dopóki nie wrócę. Przyniesiemy z chłopcem drewno wyrzucone przez fale.

Zostawił łuk i strzały, ale zabrał włócznię i ruszył przez lasek na oceaniczny brzeg wyspy. Kerrick poszedł szybko za nim.

Szeroką plażę pokrywał drobny piasek, biały niemal jak śnieg. Załamujące się z łoskotem fale wpadały daleko spienionymi wałami. Skraj wody zalegały kawałki drewna, porozrywane gąbki, nieskończone ilości wielobarwnych muszli, fioletowe ślimaki, długie, zielone wicie wodorostów z gramolącymi się po nich maleńkimi krabami. Kilka drobnych kawałków wyrzuconego przybojem drewna niewartych było zainteresowania, poszli więc w stronę przylądka wysuwającego się w morze skalistym cyplem. Wspięli się łagodnym zboczem i między drzewami dojrzeli, iż przylądek zakręca, tworząc osłoniętą zatokę. Na piasku po drugiej stronie zatoki ciemne postacie, być może foki, wygrzewały się na słońcu.

W tej samej chwili spostrzegli, że pod pobliskim drzewem ktoś stoi i także spogląda na zatokę. Może inny łowca. Amahast otworzył usta, by go zawołać, gdy postać wyszła z cienia. Słowa ugrzęzły mu w gardle; stężał mu każdy mięsień ciała.

To nie łowca, nie człowiek, lecz inne stworzenie. Przypominające człowieka, pod każdym jednak względem odpychająco różne. Istota była bezwłosa i naga, z wyrastającym z czubka głowy i biegnącym wzdłuż kręgłosłupa barwnym grzebieniem. W słońcu ohydnie błyszczała pokryta łuskami kolorowa skóra.

Marag. Mniejszy od gigantów z dżungli, ale jednak marag. Jak wszystkie w czasie odpoczynku tkwił nieruchomo niczym kamienna rzeźba. Potem serią drobnych szarpnięć obrócił głowę w bok, ukazując okrągłe, nieruchome oko i potężną, wysuniętą szczękę. Stali równie cicho jak muthu, mocno ściskając włócznię; niewidoczni, bo istota nie obróciła się na tyle, by dojrzeć między drzewami ich tkwiące nieruchomo postacie.

Amahast ruszył się dopiero wtedy, gdy wzrok maraga przesunął się na morze. Zbliżał się bezszelestnie, unosząc włócznię. Dotarł na skraj drzew, gdy bestia spostrzegła czy poczuła jego obecność, szarpnęła głową w jego stronę i spojrzała mu prosto w twarz.

Łowca wbił kamienny grot włóczni w pozbawione powieki oko, dosięgając mózgu. Marag zadrżał i upadł ciężko. Zdechł zanim uderzył o ziemię. Wcześniej Amahast wyciągnął włócznię, odwrócił się i przebiegł wzrokiem zbocze i plażę. W pobliżu nie było więcej tych stworzeń.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na zachód od Edenu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na zachód od Edenu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Harry Harrison
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Harry Harrison
Sandemo Margit: Sol Z Ludzi Lodu
Sol Z Ludzi Lodu
Sandemo Margit
Margit Sandemo: Fatalny Dzień
Fatalny Dzień
Margit Sandemo
Harry Harrison: Planeta Śmierci 1
Planeta Śmierci 1
Harry Harrison
Отзывы о книге «Na zachód od Edenu»

Обсуждение, отзывы о книге «Na zachód od Edenu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.